Powodzie stanowią jedno z najpoważniejszych zagrożeń naturalnych i powodują olbrzymie straty zarówno dla obywateli, jak i gospodarki. W 2024 roku Polska i wiele innych krajów Europy Zachodniej, zmagała się ze skutkami wyjątkowo dotkliwej powodzi, której skutki były dramatyczne. Dana katastrofa uwidoczniła, jak wielki wpływ na nasze życie mogą mieć nieprzewidywalne zjawiska atmosferyczne potęgowane przez zmiany klimatyczne, a także brak odpowiednich działań prewencyjnych i inwestycji w infrastrukturę wodną.
Zastanówmy się zatem, jakie są przyczyny tegorocznej powodzi, kto w praktyce odpowiada za te straty – państwo, czy instytucje zarządzające zasobami wodnymi – a także, jakie działania warto podjąć, aby w przyszłości wyeliminować ten problem.
Jakie są przyczyny powodzi w Polsce?
Przyczyny powodzi w 2024 roku są złożone. Eksperci zgodnie wskazują, że główną rolę odegrały tu zmiany klimatyczne, które powodują coraz częstsze występowanie ekstremalnych zjawisk pogodowych. Intensywne opady deszczu, które nawiedziły Europę w okresie letnim, stanowiły bezpośrednią przyczynę gwałtownych wezbrań rzek – szczególnie dotknięte zostały dorzecza Odry, Wisły oraz mniejszych rzek, takich jak Warta czy Nysa Łużycka. Istotnym czynnikiem wpływającym na tak duże zniszczenia była także uprzedzająca opady susza, która sprawiła, że gleba w mniejszym stopniu wchłaniała wodę, co prowadziło do gwałtownego spływu wód do rzek i zalewania okolicznych terenów.
Jak donoszą dziennikarze Tygodnika Powszechnego, zarówno polscy, jak i zagraniczni naukowcy zgodnie podkreślają, że zmieniający się klimat wpływa na wzrost częstotliwości i intensywności opadów, co prowadzi do takich kataklizmów. Jak twierdzi doktor habilitowana Iwona Wagner z Katedry UNESCO Ekohydrologii i Ekologii Stosowanej na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Łódzkiego:
W pierwszej kolejności musimy myśleć o klimacie, zacząć redukować emisję dwutlenku węgla, bo klimat już się zmienia i z każdym miesiącem i rokiem będzie coraz gorzej. Po drugie – krajobraz. Bardzo poważnie trzeba podejść do tego, że środowisko to nie jest ozdobnik dodany do naszego życia, tylko błękitno-zielona infrastruktura, która pełni bardzo ważną funkcję – również w regulowaniu powodzi i suszy. Dopiero na trzecim miejscu powinno być tworzenie zbiorników przeciwpowodziowych.
Niektórzy krytycy związani z konserwatywnymi środowiskami kwestionują tak silne powiązania między powodziami a zmianami klimatycznymi. Według Nowego Czasu problem leży raczej w zaniedbaniach infrastrukturalnych, brakach w konserwacji wałów przeciwpowodziowych oraz niedostatecznych inwestycjach w retencję wody. Z kolei Prof. Piotr Kowalczak uważa, że mimo iż nie była to największa powódź wszechczasów, to warto skupić się na poszukiwaniu rozwiązań, a nie polemice:
My musimy znaleźć naprawdę nowe, dobre rozwiązania oraz usprawnić to, co działa dobrze. Taka diagnostyka pozwoli nam stworzyć dokładny, bardzo dobry program przeciwpowodziowy
Jakie są skutki powodzi 2024?
Powódź, która dotknęła Europę w 2024 roku, była jednym z największych kataklizmów hydrologicznych, jakie nawiedziły kontynent w ostatnich dziesięcioleciach. W Polsce najbardziej ucierpiały regiony południowe i zachodnie, w tym województwa dolnośląskie, opolskie, lubuskie, a także część śląskiego. Według szacunków opublikowanych przez Business Insider, całkowite koszty powodzi w Polsce mogą wynieść ponad 10 miliardów złotych. Jak tłumaczy Maciej Marcinowski, analityk Trigon DM:
Duża powódź z 2010 r. kosztowała spółkę 240 mln zł na udziale własnym, podczas gdy szkody materialne w całym kraju szacowano na 10 mld zł. (…) Biorąc pod uwagę wzrost gospodarczy przez 14 lat, straty mogą być jeszcze większe. Koszta dla samego PZU też.
Ponad 11,5 tysięcy budynków (z czego ponad 6 tys. budynków gospodarczych, oraz 724 obiekty użyteczności publicznej, takie jak szkoły, sportowe, budynki administracji, ale także mosty i drogi), setki kilometrów dróg i kilkanaście mostów zostało zniszczonych lub poważnie uszkodzonych. Zniszczone zostały także tysiące hektarów upraw rolnych, co może mieć długofalowe konsekwencje dla rolnictwa i gospodarki żywnościowej. Według danych rządowych, na obszarze objętym stanem klęski żywiołowej mieszka prawie 2,5 miliony ludzi, realnie dotkniętych skutkami powodzi 57 tys. osób, a w najdotkliwiej dotkniętym województwie dolnośląskim koszty napraw strat mają opiewać na prawie 4 mld zł.
Minister infrastruktury Dariusz Klimczak w środowym oświadczeniu potwierdził, że:
Największe straty występują w infrastrukturze Wód Polskich – to są różnego rodzaju zbiorniki, wały, jazy oraz wszelkiego rodzaju urządzenia hydrotechniczne
Ile osób zginęło podczas powodzi 2024?
W ostatnich dniach różne środowiska polityczne i medialne spekulowały na temat ilości ofiar. Z uwagi liczne na próby dezinformacji 8 października w tej sprawie wypowiedział się premier Donald Tusk, podkreślając, że w wyniku tej katastrofy zginęło 26 osób – 9 w Polsce, 7 w Rumunii, 5 w Austrii i 5 w Czechach.
Mówimy ciągle o dziewięciu ofiarach śmiertelnych wykrytych na terenach powodziowych w związku z powodzią. Wśród tej dziewiątki jest najprawdopodobniej jedna obywatelka Czech, która zginęła jeszcze po stronie czeskiej, jeden obywatel Niemiec, siedmioro obywateli Polski.
Kto odpowiada za powodzie?
Odpowiedzialność za powodzie i inne klęski żywiołowe to kwestia wielowymiarowa. Z jednej strony, powodzie są zjawiskiem naturalnym, często trudnym do przewidzenia i zapobiegania. Jednak w obliczu współczesnych wyzwań klimatycznych oraz rosnącej liczby ekstremalnych zjawisk pogodowych, pojawia się pytanie o rolę państwa i instytucji odpowiedzialnych za zarządzanie infrastrukturą wodną.
W Polsce za zarządzanie zasobami wodnymi odpowiadają Wody Polskie, centralna instytucja powołana w 2018 roku, której zadaniem jest ochrona przed powodziami, zarządzanie retencją wody oraz modernizacja infrastruktury hydrotechnicznej. Po powodzi w 2024 roku instytucja ta znalazła się pod silnym ostrzałem opinii publicznej. Krytycy zarzucają Wodom Polskim zaniedbania, brak inwestycji w modernizację wałów przeciwpowodziowych oraz nieodpowiednie działania prewencyjne. Nic dziwnego, skoro działalność organizacji sprowadza się do trzech głównych filarów, a mianowicie:
- ochrony przez powodzią i suszą;
- usług wodnych;
- zarządzania środowiskiem wodnym.
Niezadowolenie podsycane jest wielkością budżetu, jaki trafiał w ręce tej instytucji, bowiem zgodnie z raportami Najwyższej Izby Kontroli rząd PiS miał wygospodarować na nią odpowiednio 1,41 mld w 2020 roku, 1,56 mld zł w 2021 roku, aż 2,17 mld zł w 2022 roku, 1,75 mld zł w 2023 roku. Natomiast tegoroczny budżet wynieść ma 1,65 mld zł.
Z drugiej strony, prawnicy zwracają uwagę, że odpowiedzialność prawna za powódź jest trudna do ustalenia. Choć państwo i jego instytucje mogą być krytykowane za brak odpowiednich działań, prawo często nie przewiduje bezpośredniej odpowiedzialności za skutki katastrof naturalnych. Prawnicy podkreślają, że w polskim systemie prawnym odpowiedzialność za szkody spowodowane przez powódź może być przypisana jedynie w przypadkach rażącego zaniedbania ze strony władz publicznych lub instytucji odpowiedzialnych za gospodarkę wodną. Oznacza to, że jeśli udowodni się, że Wody Polskie nie przeprowadziły wymaganych działań konserwacyjnych, takich jak naprawa wałów przeciwpowodziowych, modernizacja systemów retencyjnych czy niepodjęcie odpowiednich kroków przed nadchodzącym kataklizmem, można domagać się odszkodowań od państwa.
Jak ocenia adwokat Dominik Gałkowski, kancelaria Kubas Kos Gałkowski:
Szukając podstaw odpowiedzialności za skutki zalania w pierwszej kolejności kierowałbym uwagę na zaniedbania w utrzymaniu rzek i infrastruktury.
Jednak dowiedzenie takiego zaniedbania jest bardzo trudne. W praktyce większość odpowiedzialności przenosi się na właścicieli prywatnych nieruchomości, którzy jeśli nie byli ubezpieczeni, ponoszą pełne koszty odbudowy.
Wody Polskie — zarobki, odpowiedzialność i możliwa restrukturyzacja
Instytucją odpowiedzialną za zarządzanie zasobami wodnymi w Polsce są Wody Polskie – od momentu swojego powstania w 2018 roku. Ich zadania obejmują zarówno ochronę przeciwpowodziową, jak i retencję wód, modernizację wałów oraz bieżące zarządzanie sieciami wodnymi. Jednak po powodzi w 2024 roku instytucja ta znalazła się pod ostrzałem krytyki.
Zarówno eksperci, jak i mieszkańcy terenów dotkniętych powodzią, zarzucają Wodom Polskim nieefektywność oraz brak wystarczających działań prewencyjnych. Wskazuje się, że w wielu regionach infrastruktura przeciwpowodziowa była zaniedbana przez lata, a modernizacje wałów i systemów retencyjnych były realizowane z opóźnieniem lub w ogóle nie były podejmowane.
Pod lupę trafiły również zarobki pracowników Wód Polskich. Z danych przedstawionych przez Portal Samorządowy wynika, że średnie wynagrodzenie w tej instytucji wynosi obecnie 6 141 złotych brutto. Jednak warto zauważyć, że ową średnią znacząco podwyższają zarobki kierownictwa, które przekraczają 17 tysięcy złotych brutto. Pracownicy Wód Polskich od dłuższego czasu domagają się podwyższenia pensji, ponieważ podwyżki budżetowe wprowadzone w ostatnich latach nie dotyczyły tej instytucji, a mianowana niedawno prezes Joanna Kopczyńska, argumentuje, że:
Przedsiębiorstwo, którym kieruję, zostało pozbawione potrzebnych środków na skutek działań poprzedników.
Wody Polskie są także obiektem krytyki z powodu problemów związanych z restrukturyzacją. Jak zauważa Business Insider, mimo że instytucja ta otrzymała znaczne fundusze z budżetu państwa, ich efektywność w realizacji kluczowych projektów przeciwpowodziowych pozostawia wiele do życzenia. Ponadto wiele projektów zostało albo opóźnionych, albo niedokończonych, co znacząco wpłynęło na gotowość infrastruktury do reagowania na kryzysy takie jak powódź w 2024 roku.
Kto zapłaci za powódź?
Unia Europejska przeznaczyła na pomoc dla krajów poszkodowanych przez powódź 10 miliardów euro, z czego aż 5 miliardów trafi do Polski. Rząd, stojąc w obliczu ogromnych strat wywołanych powodzią, również podjął szereg działań mających na celu wsparcie osób poszkodowanych. Pierwsze programy pomocowe zostały uruchomione już w trakcie trwania powodzi, a kolejne plany wsparcia były ogłaszane w miarę oceny skali zniszczeń. Jednakże, wśród poszkodowanych rośnie niezadowolenie związane z niewystarczającą wysokością wsparcia finansowego oraz jego ograniczoną dostępnością.
Zgodnie z danymi Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji (MSWiA) na 19 września 2024 roku poszkodowanym przez powódź wypłacono do tej pory 3 mld 915 mln zł zasiłków. Mają oni także dostęp do wsparcia w spłacie kredytów hipotecznych, jeśli woda zalała mieszkanie lub dom. Jednym z głównych środków wsparcia było jednorazowe odszkodowanie dla osób, które straciły swoje domy w wyniku powodzi. Rząd zaoferował jednorazową kwotę 40 tysięcy złotych na odbudowę zniszczonych domów, co, jedni uważają za zbyt wielką hojność, a inni za działanie dalece niewystarczające.
Wiele osób, które straciły cały majątek, nie zainwestowało w odpowiednie ubezpieczenia, co sprawia, że są zmuszone do samodzielnego pokrycia większości kosztów związanych z odbudową – w ich przypadku odszkodowania oferowane przez rząd są niewystarczające, aby pokryć pełne koszty odbudowy.
Rząd uruchomił także specjalne fundusze celowe na odbudowę infrastruktury publicznej, takie jak drogi, mosty czy sieci energetyczne. Wartość tych funduszy szacowana jest na miliard złotych, jednak środki te mają przede wszystkim pokryć koszty napraw w sektorze publicznym, a nie prywatnym.
Wsparcie oferowane przez rząd spotkało się z ambiwalentnymi reakcjami. Część poszkodowanych docenia szybkie działania rządu, jednak wielu uważa, że skala pomocy jest niewystarczająca w obliczu ogromnych strat. Ponadto biurokratyczne przeszkody związane z uzyskaniem wsparcia finansowego sprawiają, że nie wszyscy mogą szybko uzyskać pomoc.
W jaki sposób można zapobiec powodziom?
Klęska żywiołowa 2024 roku uwidoczniła liczne braki w infrastrukturze przeciwpowodziowej oraz zarządzaniu gospodarką wodną, co sprawia, że sam przez się nasuwa się wniosek, że aby w przyszłości zminimalizować ryzyko powtórzenia się takich katastrof, konieczne są znaczące zmiany na poziomie krajowym oraz lokalnym.
Pierwszym krokiem jest modernizacja istniejącej infrastruktury przeciwpowodziowej. Wały, zbiorniki retencyjne oraz tamy muszą być regularnie konserwowane i modernizowane, aby były w stanie skutecznie chronić przed tak gwałtownymi zjawiskami pogodowymi.
Kolejnym kluczowym krokiem jest poprawa zarządzania kryzysowego. Wiele samorządów nie było przygotowanych na tak dużą skalę powodzi, co spowodowało chaos w akcjach ratunkowych. Niezbędne jest stworzenie lepszych mechanizmów reagowania na sytuacje kryzysowe, a także lepsza współpraca pomiędzy władzami lokalnymi a instytucjami odpowiedzialnymi za zarządzanie wodami.
Nie można także zapomnieć o konieczności edukacji i informowania mieszkańców terenów zagrożonych. Jak podkreślają eksperci klimatyczni, zmiana klimatu sprawia, że powodzie będą coraz częstszym zjawiskiem. Dlatego ważne jest, aby mieszkańcy wiedzieli, jak się przygotować, jakie ubezpieczenie wybrać, gdzie szukać schronienia i jakie kroki podjąć w przypadku zagrożenia.
Pytania, na które trzeba odpowiedzieć
Powódź z 2024 roku to tragiczne przypomnienie o tym, jak potężne mogą być siły natury. Chociaż zjawisko to ma swoje naturalne korzenie, wielu ekspertów wskazuje na zaniedbania w zarządzaniu gospodarką wodną, które przyczyniły się do zwiększenia skali katastrofy. Istotne pytania, takie jak kto tak naprawdę jest odpowiedzialny za ochronę przed katastrofami naturalnymi i jakie kroki należy podjąć, aby w przyszłości lepiej się przed nimi chronić, na razie pozostają nierozstrzygnięte, choć odpowiedzieć na nie powinien zarówno rząd, jak i społeczeństwo, jeśli chcemy uniknąć podobnych tragedii w przyszłości.