Kwestia kredytów frankowych jest ciągle żywa. Temat ucichł na dłuższy czas, jednak ostatnio po wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej znów zrobiło się o nim głośno. Na horyzoncie pojawiła się perspektywa zażegnania kłopotów związanych z kredytami zaciąganymi we frankach. Co spędza sen z powiek frankowiczom i czy orzeczenie oznacza koniec problemów?
Dlaczego sprawa kredytów frankowych budzi tyle emocji?
Sprawa frankowiczów trafiła na pierwsze strony gazet już kilka lat temu. Wtedy to, w 2015 roku kurs franka szwajcarskiego uwolnionego przez Szwajcarski Bank Narodowy znaczenie wzrósł, czego skutkiem był skokowy wzrost rat kredytów. W czasie podpisywania części umów waluta ta była warta około 2 zł. Już kilka lat później za jednego franka trzeba było zapłacić aż 5 zł. Możliwość zmiany kursu waluty jest oczywista i powinna być wkalkulowana w ryzyko przy zaciąganiu kredytu w obcej walucie. Mimo to wiele osób zdecydowało się na zaciągnięcie tego rodzaju zobowiązania. Ich popularność wynikała przede wszystkim z atrakcyjnego oprocentowania w stosunku do produktów w złotówkach oraz większej dostępności. Produkty frankowe otrzymywały osoby o niskiej zdolności kredytowej, dla których kredyt złotówkowy był niedostępny.
Duże kontrowersje budzi natomiast sposób postępowania rynku wobec klientów. Część z nich twierdzi, że udzielający zobowiązania nakłaniali potencjalnych kredytobiorców na zadłużenie się w innej walucie, wskazując na korzystne uwarunkowania. Oczywiście instytucje finansowe zdawały sobie sprawę z ryzyka i upatrywały szansy na duże zyski poprzez zarabianie na spreadzie walutowym. Żeby uświadomić sobie skalę problemu należy zwrócić uwagę na łączną sumę udzielonych kredytów w CHF- w samym 2004 roku wynosiła ona ponad 6 miliardów złotych, a 4 lata później przekroczyła 56 miliardów złotych. Natomiast całkowita wartość portfela mieszkaniowych kredytów frankowych w 2020 roku wynosiła ok. 100 mld zł.
Kim jest frankowicz?
Potocznie określa się tym terminem osoby, które kilkanaście lat temu zaciągnęły kredyt hipoteczny w szwajcarskiej walucie. Dane z końca 2019 roku wskazują, że w Polsce liczba frankowiczów sięgała poziomu 451 tysięcy, a w 2020 r. liczba zobowiązań mieszkaniowych w walucie CHF skurczyła się o kilka tysięcy. W połowie zeszłego roku, według danych pochodzących z Biura Informacji Kredytowej, kredyt we frankach szwajcarskich miało blisko 770 tysięcy Polaków, co stanowi w przybliżeniu 5% ogółu kredytobiorców. Według statystyk, klasyczny polski frankowicz mieszka w dużym skupisku miejskim, zawiera się w przedziale wiekowym 40-50 lat, a jeden na czterech z nich, dodatkowo spłaca dodatkowe zobowiązanie kredytowe w odrębnej walucie. To ilustruje, jak wieku z nich można znaleźć wśród nas.
Rodzaje zobowiązań
Powszechnie wiadomym jest, że kredyty frankowe są związane bezpośrednio z walutą franka szwajcarskiego. Kredyty takie można zasadniczo podzielić na trzy rodzaje:
- kredyty walutowe,
- indeksowane do obcej waluty,
- denominowane do obcej waluty.
W przypadku indeksowanego kredytu do obcej waluty sama wartość zobowiązania, jak i również jego wypłata, są wyrażane w polskiej walucie – z tym, że w przeddzień wypłaty kredytu jest on przeliczany na walutę, w stosunku do której jest indeksowany po bieżącym kursie. Tak wyliczona kwota dalej stanowi podstawę do wyliczania rat kapitałowo-odsetkowych. Oznacza to tyle, że kredytobiorca zobowiązuje się do spłacenia kredytu w CHF oraz dobrowolnie obciąża się ewentualnym ryzykiem wzrostu kursu tej waluty – taki kredyt gwarantuje jedynie wysokość kwoty pożyczone, a to, ile należy zwrócić do banku pozostaje wielką niewiadomą. Zgoła inaczej rysuje się sytuacja przy zaciągnięciu kredytu denominowanego do obcej waluty. Tutaj zobowiązanie kredytowe jest ściśle określone w umowie kredytowej, jednak wysokość otrzymanej kwoty stanowi niewiadomą, bowiem wypłata w walucie polskiej następuje po uprzednim przeliczeniu po kursie wymiany aktualnym na dzień wypłaty kredytowej. Kredytobiorca nie wie zatem jaką kwotę wypłaci bank; jeżeli wartość CHF po podpisaniu umowy spada, to wypłata bankowa jest mniejsza, jeśli wzrośnie – kwota wypłacana przez bank jest oczywiście wyższa. Kredytobiorcy w przeważającej większości korzystali z opcji zaciągnięcia kredytu frankowego denominowanego.
Wysokość zadłużenia frankowych kredytobiorców w Polsce
Jak podaje Biuro Informacji Kredytowej, łączna suma kredytów we frankach szwajcarskich 31.12.2019 r. wyniosła ok. 102 mld zł. Wartość ta w porównaniu do 2018 roku zmniejszyła się o 5 %, co oznacza, że wówczas zsumowane zobowiązanie było większe o 5,3 mld zł. Z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że na chwilę obecną zadłużenie osiąga pułap poniżej 100 mld zł. Jeśli mówić o stratach, jakie ponieśli kredytobiorcy CHF, to nie ma co do tego wątpliwości, że takie straty poniósł każdy frankowicz, bez względu na to, jaką sumę kredytu zaciągnął on na swoje barki. Bez wątpienia wpływ na taki stan rzeczy wywarł kryzys gospodarczy sprzed 13 lat, jak również krach walutowy, który miał miejsce w 2015 roku. Wypadkową tych zdarzeń stało się zwielokrotnienie wysokości kredytów w CHF, co w praktyce oznacza tyle, że kredytobiorca musi na dzień dzisiejszy oddać trzy- lub nawet czterokrotność sumy pożyczonej w baku.
Wysokie raty, duże problemy
Osoby, które nie są w żaden sposób związane z tym tematem, niejednokrotnie zachodzą w głowę, jak to się dzieje, że frankowicze mają aż takie problemy. Jednym z nich, i jednocześnie najważniejszym problemem są niejasne i niezrozumiałe w przeważającej liczbie przypadków zapisy zawarte w umowie kredytowej. Jednocześnie, niejednokrotnie zapisy te są niedozwolone i skonstruowane w sposób niewłaściwy. Powszechne było zastosowanie prawnych klauzuli, traktujących o prawach i obowiązkach kredytobiorców w sposób niezgodny ze stanem faktycznym, i co oczywiste – naruszało interesy jednostek zaciągających kredyt. Ponadto, przeliczanie CHF na złotówki odbywało się po niekorzystnym dla kredytobiorcy kursie, a jak wiadomo, wysokość zadłużenia frankowiczów jest ustosunkowana od kursu waluty i rodzaju jej przewalutowania. Warto przy tym nadmienić, że banki w sposób samodzielny ustalają jak wysoki jest kurs danej waluty, nie uwzględniając przy tym kursu ustalonego rzez Narodowy Bank Polski. Wysokość zobowiązań frankowiczów bardzo często zmienia się z dnia na dzień, co jest podyktowane zmieniającym się nieustannie kursem walut. Kolejną, równie istotną są odsetki naliczane frankowiczom oraz wysokość oprocentowania kredytu, bowiem w większości przypadków dokumentacja nie uwzględnia informacji traktująca o kwocie od jakiej naliczane są odsetki kredytu. To sprawia, że kredytobiorcy błędnie zakładają, iż odsetki są naliczane od kwoty kredytu, o jaką się ubiegali. Praktyka jednak pokazuje, że odsetki takie naliczane są od samodzielnie przeliczanego przezeń zobowiązania kredytowego.
Dodatkową komplikacją okazuje się być brak jakichkolwiek zabezpieczeń kredytobiorców przed ewentualnym przyszłym ryzykiem związanym ze wzrostem kursu franka szwajcarskiego, co powoduje większe zadłużenie względem banku. Dłużnicy nie posiadając żadnego ubezpieczenia, niejako sami „piszą się” na ponoszenie kosztów związanych ze wzrostem kursu CHF, a wzrost taki nie jest w żaden sposób limitowany.
Długa walka z bankami
Osoby z kredytem we frankach szwajcarski na karku dysponują kilkoma opcjami wyjścia z sytuacji. Zakres przysługujących im roszczeń jest uzależniony od tego, jaką umowę zawarli oraz jakie zapisy w powyższej widnieją. Na przykład posiadacze kredytów waloryzowanych mogą domagać z się zwrotu nadpłaconych rat kredytu, jak również pomniejszenia salda zadłużenia z tego tytułu. Frankowicze denominowani posiadają porządne podstawy ku temu, aby unieważnić całość umowy kredytowej. To pokazuje, że kredytobiorcy mogą spróbować walczyć przed wymiarem sprawiedliwości o to, aby banki zaniechały bogacenia się ich kosztem. Należy się jednak nastawić na to, że prowadzenie takich spraw trwa bardzo długo.
Realne szanse na wyjście z kłopotliwej sytuacji
Jedyne co jest pewne to, że frankowicze mogą liczyć wyłącznie na siebie samych. Najważniejsze to nie poddawać się i podejmować próby walki oraz poszukiwania nowych rozwiązań problemu. Niewątpliwie najrozsądniej w takiej sytuacji jest udać się do osoby specjalizującej się w takich sprawach w celu analizy i konsultacji umowy kredytowej. Historia pokazuje, że w takich umowach niektóre zapisy są niezgodne z prawem, co daje solidne podstawy ku pozywaniu instytucji udzielających kredytów. Jeśli takie kroki zostaną podjęte, wówczas należy cierpliwie czekać na rozprawy sądowe, bowiem okazuje się, że większość założonych spraw rozstrzyganych jest na korzyść frankowiczów. Zatem szanse wyjścia z patowej sytuacji nie tylko istnieją, lecz są także spore.