Jeszcze do niedawna byliśmy skazani na marnej jakości programy, nieustanne powtórki filmów i seriali, oraz tracenie czasu na oglądanie nieskutecznych reklam serwowanych nam przez polską telewizję. Z kolei w kwestii rozrywki rządziły nami harmonogramy kin. Na szczęście w dzisiejszych czasach to się zmienia. Nie jesteśmy już zobligowani do śledzenia kilku największych kanałów telewizyjnych i sieci kinowych – teraz oglądamy na własnych zasadach.
Takie możliwości dały nam funkcjonujące w Polsce serwisy streamingowe. I to właśnie ten temat weźmiemy pod lupę. W tym artykule opowiemy o początkach portali VOD, zastanowimy się, czy to koniec ery telewizji i prześledzimy losy platform streamingowych w Polsce od strony biznesowej.
Początki mediów streamingowych
Historia platform streamingowych zaczęła się od niedźwiedziej przysługi, jaką w 1995 roku wyświadczyła sobie amerykańska stacja ESPN, udostępniając w Internecie przekaz radiowy live z meczu baseballowego pomiędzy Seattle Mariners a New York Yankees, co w połączeniu z rozpowszechnieniem i udoskonaleniem wtyczki Adobe Flash Player, która umożliwiała przenoszenie transmisji telewizyjnych do sfery Internetu. To te dwie kwestie leżały u podstaw powstania znanych nam streamingów.
Mimo to laur pierwszeństwa w kwestii profesjonalnych projektów przesyłu strumieniowego należy oddać pomysłodawcom iTV, czyli niezwykle ambitnego projektu streamingowego, który powstał w Hongkongu pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Uruchomione w marcu 1998 roku usługi PCCW obejmowały szeroki zakres informacji i rozrywki, takich jak wiadomości, wideo na żądanie (VOD), teledyski, zakupy domowe, bankowość domowa i treści edukacyjne, a pod koniec 2000 roku liczba subskrypcji iTV sięgała 67 000. Ich sukces legł w gruzach w wyniku liberalizacji rynku płatnej telewizji przez rząd Specjalnego Regionu Administracyjnego Hongkongu na początku lipca 2000 roku. Wtedy to dotychczasowy platforma po raz pierwszy zetknęła się z problemem zażartej konkurencji. Ze względu na mniejszą liczbę subskrybentów, a tym samym spadek przychodów iTV zakończyła działalność w Internecie pod koniec 2002 roku.
W związku z tym za pierwszy popularny na całym świecie serwisem streamingowym z filmami wideo uważa się założony przez Steve’a Chena, Chada Hurleya i Jaweda Karima w 2005 roku, serwis YouTube. To w jego ślady poszły inne giganty branżowe, które obecnie okupują rynek streamingu filmów i seriali. Po dwóch latach od premiery YouTube’a, na rynek weszły kolejne firmy streamingowe, a w ich ślady poszli inni biznesmeni, dlatego obecnie na świecie funkcjonuje ponad 5300 różnych serwisów streamingowych.
Serwisy streamingowe w Polsce
Choć serwisy streamingowe są w Polsce stosunkowo nowym medium, to ich popularność sukcesywnie rośnie, zwłaszcza wśród młodych widzów. Wieloletni prymat telewizji, jako medium powoli dobiega końca. Młodzi ludzie nie chcą zadowalać się okrojoną ramówką. Użytkownicy coraz chętniej sięgają po inne, wygodniejsze i personalizowane źródła, aby zaczerpnąć wiedzy na dany temat lub zażyć chwili rozrywki.
Jak czytamy w raporcie Digital Trends 2022 z subskrypcji filmowych portali streamingowych korzysta już 88% respondentów w wieku 18-24, a 44% jest w stanie ponieść wyższy koszt, żeby uniknąć reklam. To wskazuje na to, że młode pokolenie zdecydowanie skłania się ku modelom subskrypcyjnym i powoli odchodzi od korzystania z tradycyjnych form mediów.
Na polskim rynku przodują głównie zagraniczne firmy streamingowe. Na pierwszym miejscu pod względem popularności znajduje się Netflix, który subskrybuje ponad 13 milionów Polaków, tuż za nim znajdują się HBO GO oraz Disney+. Jak na razie jedynym polskim serwisem, który dotrzymuje kroku zagranicznym gigantom, jest platforma Player.pl.
Stacja TVN jako jedyna szybko dostrzegła potencjał streamingowy i zauważyła w nim szansę na utrzymanie się na powierzchni w obliczu stopniowego odejścia Polaków od telewizorów i skłaniania się ku urokom Internetu. Platforma Player wystartowała już w 2011 roku z ofertą filmów, seriali oraz programów znanych z oferty kanałów telewizyjnych Grupy TVN, takich jak TVN, TVN 7, TVN Style, TVN Turbo. Z każdy rokiem katalog był wzbogacany o treści VOD kanałów TVN24, TVN Meteo, Religia.tv, TTV.
Obowiązek rejestracji i zalogowania w celu obejrzenia dostępnych materiałów wprowadzono dopiero w maju 2020 roku, a kilka miesięcy później serwis wzbogacił się o produkcje własne Discovery pod marką discovery+ Originals, kanały Canal+, a także część produkcji HBO, jak na przykład hit ostatnich miesięcy The Last of Us.
Obecnie Player jest najpopularniejszym polskim portalem streamingowym. Zgodnie z danymi na marzec 2022 ten serwis subskrybuje ponad 1,5 miliona Polaków i jak widać z wyników poniższej tabeli, te liczby rosną z miesiąca na miesiąc.
Serwisy streamingowe kontra kino
Rosnąca popularność serwisów streamingowych sprawia, że czasy świetności kin przemijają. Zgodnie z wynikami badania Krajowego Instytutu Mediów z Badania Założycielskiego od połowy 2021 roku przez rok do kina wybrało się zaledwie 27,9% Polaków. Najwięcej, bo 58,8% ankietowanych, którzy uczęszczają do kin, znajduje się w przedziale wiekowym od 16 do 24 lat, a odsetek ten zmniejsza się w każdym kolejnym przedziale wiekowym – w kinie w 2021 roku było zaledwie 5,4% osób po 65 roku życia. Do kin chodzą osoby z wykształceniem wyższym (45,3% z tej grupy odwiedziło kino co najmniej raz), a najmniejszy odsetek widzów odnotowano wśród badanych z wykształceniem zawodowym – 15%.
Jest to tendencja widoczna także w wynikach innych badań branżowych. Jak możemy przeczytać we wspomnianym raporcie Digital Consumer Trends 2022 opublikowanym przez Deloitte, Polacy upodobali sobie domowe kino do tego stopnia, że blisko 80% respondentów wolałoby obejrzeć premierę filmu w domowych pieleszach, niż w kinie. Przykładowo, zgodnie z informacjami zaprezentowanymi przez Kubę Wojewódzkiego w odcinku emitowanym 16 lutego 2021, premierę filmu „Listy do M. 4” na platformie Player.pl obejrzeć miało ponad 23 miliony osób, natomiast „Listów do M. 5” w pierwszy weekend premierowy w kinach obejrzało jedynie 291 817 widzów (Dla porównania każda z poprzednich części była oglądana znacznie chętniej: pierwsza część – ponad 367 tys. widzów, druga – ponad 588 tys. widzów, a trzecia – ponad 736 tys. osób).
Liczby nie kłamią. Popularność seansów kinowych spada i to raczej się nie zmieni, zwłaszcza w czasach inflacji. Ludzie po prostu nie mają pieniędzy na takie dodatkowe wydatki. Bilet na seans w Multikinie kosztuje 19,90 zł w dni robocze oraz 24,90 zł w piątki i weekendy, na film w Heliosie można wybrać się za 17,90 zł, o ile zdecydujemy się na zakup na minimum trzy dni przed seansem i aż 26,90 zł, kiedy za wstęp zapłacimy w dniu seansu, a w CinemaCity koszt normalnego biletu wynosi 21 zł od poniedziałku do soboty, a 25 zł w niedziele. Do tego dochodzą koszty dojazdu, opłaty parkingowe oraz przekąski i napoje zakupione w kinie. Tymczasem na platformie Player.pl „Listy do M. 5” możesz obejrzeć, kupując miesięczny pakiet za jedyne 20 zł.
Poza niezaprzeczalnymi walorami ekonomicznymi portale streamingowe wygrywają z kinem także na innych polach. Serwisy streamingowe oferują szybki i nieograniczony dostęp do części premierowych produkcji. Tak było na przykład w przypadku wyczekiwanego filmu „Batman” z Robertem Pattisonem w roli głównej. Kinowa premiera tej nominowanej do Oscara produkcji miała miejsce 4 marca 2022 roku, natomiast na Playerze można było obejrzeć ją już 27 kwietnia tego samego roku. Nie inaczej jest także w kwestii premier rodzimych produkcji. Nagrodzony hit „Johny”, który miał swoją premierę kinową 23 września 2022 już po kilku tygodniach był dostępny na platformie streamingowej. Podobnie jest w przypadku wspomnianego już filmu „Listy do M. 5”, który od 10 lutego 2023 możesz oglądać na platformie Player.
Co więcej, najnowsze produkcje filmowe w kinach można oglądać jedynie przez kilka tygodni i to w ustalonych dniach i godzinach, natomiast na platformach VOD masz do nich nieograniczony dostęp przez kilka lat o każdej porze dnia i nocy. A do tego bez potrzeby wyściubiania nosa ze swojego domu, stania w korkach, szukania miejsca parkingowego, czy wydawania dodatkowych 50 zł na przekąski i napoje.
Na czym zarabiają platformy streamingowe?
Zgodnie z informacjami opublikowanymi na portalu Business Insider w 2021 roku w Polsce było ponad 6 milionów aktywnych subskrypcji serwisów streamingowych, co oznacza, że docierały one do 29% całej populacji. Przeciętne gospodarstwo domowe płaciło za średnio 1,5 usługi, a wartość całego rynku streamingowego wyniosła aż 350 mln euro
Jak wyjaśnia CEO firmy Media4fun Justyna Troszyńska:
W przypadku naszego kraju system zarabiania na eksploatacji usług streamingowych był nieco odwrotny niż globalnie. Monetyzowanie treści i streamów rozpoczęło się od modelu reklamowego, który w piorunującym tempie w latach 2013-2016 zdominował rynek i stał się jednym najpopularniejszych i najwartościowszych kanałów marketingowych. (…) Wcześniej platformy próbowały monetyzować swoje treści za pomocą jednorazowo-płatnych dostępów, jednak użytkownicy nie byli skorzy do tak gwałtownej zmiany, a próg cenowy często stanowił przeszkodę do realizowania jakichkolwiek transakcji i przenosił skalę wyświetleń do szarej strefy nielegalnych treści. Odpowiedzią i wymiernym rozwiązaniem stał się model subskrypcyjny, gdzie przy stałej, miesięcznej opłacie, użytkownik otrzymywał dostęp do treści całego serwisu i mógł dowolnie decydować o ilości, jakości i treści konsumowanej w ramach tejże opłaty.
A zatem wywnioskować można, że lwia część dochodów serwisów streamingowych pochodzi z opłat subskrypcyjnych – za subskrypcję Netflixa płaci się od 29 do 60 zł, subskrypcja HBO MAX to koszt minimum 29,99 zł, natomiast najtańszy jest Player z wysokością opłat plasującą się w przedziale 10-40 zł miesięcznie.
Jak zmienia się rzeczywistość za sprawą platform streamingowych?
Platformy streamingowe dają nam możliwość wyboru tego, co i kiedy chcemy oglądać. Dzięki nim nie jesteśmy już zakładnikami polskiej telewizji, ani harmonogramów premier kinowych. Oglądamy wyłącznie to, co nam się podoba, wtedy kiedy nam się podoba i nasze kanały informacyjne nie ograniczają się do jednego źródła. Od teraz nikt nie podejmuje decyzji za nas.
W dzisiejszych czasach możemy zapoznać się z najważniejszymi premierami kinowymi, trendowymi filmami dokumentalnymi i kultowymi produkcjami kiedy tylko mamy na to ochotę i to bez wychodzenia z domu, co zwiększa dostęp do rozrywki nie tylko zapracowanych przedsiębiorców, ale także osób z niepełnosprawnościami i seniorów.
Popularne streamingi dają nam dostęp do wysokiej jakości, personalizowanych treści i umożliwiają powrót do pozycji, które najbardziej przypadły nam do gustu, a także dostarczają nam coraz to nowych produkcji, które stają się ważnymi tematami w mediach społecznościowych i inspirują innych twórców i generują nowe trendy. Z uwagi na to, platformy streamingowe zajmują ważne miejsce w tworzeniu modnych tendencji, popularnej retoryki, a także wzrostu popytu na usługi i towary.
Co więcej, popularność serwisów streamingowych stanowi jeden z najważniejszych motorów globalizacji. To za ich pośrednictwem artyści i producenci każdego zakątka globu dzielą się swoimi doświadczeniami, poglądami, historią i kulturą, co wcześniej było niemożliwe z uwagi na nieopłacalność organizacji premier kinowych, czy barierę językową. I choć taka sytuacja nie jest pozbawiona swoich minusów, to w ogólnym rozrachunku, widoczny tu trend na dążenie do ustalenia jednolitych standardów zachowania, wymiany doświadczeń oraz szerzenie wiedzy na temat świata i międzynarodowej współpracy, nie może nie cieszyć.
Podsumowując, platformy streamingowe na stałe weszły do naszego życia i powoli zajmują miejsce telewizji oraz zastępują kina, co oddaje władzę w nasze ręce – pytanie, jak ją wykorzystamy.