Współistnienie procesu karnego i medycyny dało naszej cywilizacji więcej, niż się nam na co dzień wydaje. Rozwój nauk biologicznych od setek lat umożliwiał lepsze wykrywanie śladów przestępstw, a rozwijająca się procedura ścigania zbrodniarzy była bodźcem do poszukiwania coraz to nowszych naukowych sposobów wsparcia prokuratury i policji. Dzięki tej wzajemnej synergii powstały takie dziedziny wiedzy jak toksykologia czy medycyna sądowa, a w powszechnym użyciu do dziś znajdują się np. odciski palców. Także wykrywacz kłamstw można uznać za dziecko prawa i medycyny. Choć w pierwszych latach funkcjonowania wariografów używano przede wszystkim podczas śledztw, obecnie urządzenie to jest wykorzystywane przez wiele podmiotów niemających żadnego związku z wymiarem sprawiedliwości.
Krótka historia wykrywacza kłamstw
Ludzie dość szybko odkryli, że organizm człowieka w specyficzny sposób reaguje na świadome wypowiadanie kłamstwa. Próbowano to wykorzystać w starożytnych Chinach (sprawdzając, czy po przesłuchaniu ryż trzymany w ustach przesłuchiwanego jest suchy), w Afryce (sprawdzając zapach takiej osoby) i w średniowiecznej Europie, badając puls przesłuchiwanych kobiet. I to właśnie te ostatnie próby stały się podstawą dalszych badań nad wykrywaniem kłamstw.
Początki naukowego podejścia do tematu to XIX wiek. W tym okresie włoscy lekarze i psychiatrzy zaczęli eksperymentować z pomiarami aktywności układu sercowo-naczyniowego i oddechowego podczas wywiadów z pacjentami.
XX wiek przyniósł szybki rozwój prac nad wariografem, przy czym obok Włochów istotną rolę zaczęli w nich pełnić Amerykanie. Największym problemem na tym etapie było skonstruowanie urządzenia, które nie tylko analizowało reakcje ludzkiego organizmu, ale także zapisywało wyniki tych badań. Za autora takiego sprzętu uznaje się laureata Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny – Josepha Erlangera. Kolejnymi konstruktorami wykrywaczy kłamstw byli Amerykanie John A. Larson i Leonarde Keeler.
W XXI wieku badania nad wariografami znacznie przyspieszyły, ale też zaczęło pojawiać się coraz więcej wątpliwości odnośnie ich pracy. Dzięki nowoczesnym metodom naukowym możemy nie tylko ulepszać pracę wykrywaczy kłamstw – sprawdzamy też, na ile są one skuteczne. Badania przeprowadzone w 2003 r. przez interdyscyplinarny zespół naukowców pozostawiają w tym zakresie pewne wątpliwości.
Jak działa wariograf?
Wariograf (na świecie nazywany poligrafem) to urządzenie, które rejestruje zmiany psychofizyczne osoby w trakcie jej przesłuchania. Bazuje na założeniu, że świadome wypowiedzenie kłamstwa powoduje konkretną reakcję organizmu, którą możemy zbadać, zmierzyć i zapisać przy pomocy specjalnej aparatury.
Urządzenie rejestruje zmiany w ciśnieniu krwi i pulsie, w oddechu oraz w przewodnictwie prądu elektrycznego przez skórę. Przy pomocy przyczepianych do ciała receptorów poszczególne elementy wariografu umożliwiają w miarę dokładne zarejestrowanie, jak powyższe cechy zmieniają się w czasie przesłuchania.
Gdzie wykorzystuje się wykrywanie kłamstw?
Możliwość stwierdzenia (przynajmniej w przybliżeniu), że ktoś kłamie, jest atrakcyjna z wielu różnych powodów. Obecnie wariografy wykorzystuje się w kilku głównych obszarach życia.
Wykrywacze kłamstw są powszechnie wykorzystywane w trakcie rekrutacji do służb specjalnych oraz w ich codziennej pracy. Tam, gdzie w grę wchodzą tajemnice państwowe i działania wywiadów, możliwość wykrycia ewentualnego szpiega nabiera wagi racji stanu. Jak pokażę w dalszej części artykułu, nie zawsze jest to skuteczna metoda ochrony tajemnic publicznych, ale na tyle dobra, że chyba każdy wywiad na świecie ją stosuje.
Szybko rozwija się rynek badań poligraficznych w sprawach prywatnych. Na weryfikację prawdomówności nalegają małżonkowie posądzający partnerów o zdradę, skłóceni członkowie rodziny czy osoby, które podejrzewają np. celowe zniszczenie testamentu. Badania wykrywaczem kłamstw są oferowane na rynku komercyjnym.
Z wariografu korzystają także firmy, które przede wszystkim weryfikują prawdomówność kandydatów na pracowników lub współpracowników. Dotyczy to zwłaszcza przedsiębiorców, dla których informacje są podstawą działalności gospodarczej, np. w zakresie cyberbezpieczeństwa, programowania czy handlu międzynarodowego. Wykorzystując wykrywacze kłamstw firmy walczą ze szpiegostwem gospodarczym i nieuczciwą konkurencją na rynku.
W ograniczonym zakresie wariografów używa się w postępowaniu karnym. Rezerwa względem badań wynika z tego, że nie są one stuprocentowo skuteczne, a zatem przy ustalaniu odpowiedzialności karnej mogą być używane jedynie pomocniczo.
Przebieg badania wariografem
W zależności od rodzaju wariografu, przebieg badania może nieco się różnić, ale niemal wszystkie posiadają pewne wspólne punkty. Zazwyczaj przesłuchujący przeprowadza wywiad przed samym badaniem, by zebrać informacje, które umożliwią prawidłowe przygotowanie pytań do badanego.
Po podpięciu uczestnika badania do aparatury przesłuchujący zwykle prosi, by badany świadomie skłamał. Pomaga to zweryfikować, czy urządzenie będzie działało poprawnie. Następnie rozpoczyna się faza właściwa. Polega ona na naprzemiennym zadawaniu pytań niezwiązanych z temat przesłuchania, pytań mających na celu weryfikację pracy urządzenia oraz pytań, które są w kręgu zainteresowania przesłuchującego.
Jak oszukać wykrywacz kłamstw?
Wariograf bada reakcje organizmu, które występują typowo przy świadomym mówieniu kłamstwa. Ludzkie organizmy są jednak na tyle zaawansowane i różnorodne, że póki co nie jest możliwe stworzenie urządzenia niezawodnego, zawsze działającego poprawnie. Z tego powodu czasami dochodzi do świadomego lub nieświadomego oszukania wykrywacza kłamstw.
Nieświadome oszukanie wariografu (na korzyść lub niekorzyść przesłuchiwanego) związane jest z zaburzonymi reakcjami organizmu. Dochodzi do tego wtedy, gdy osoba badana jest chora, zmęczona, bardzo młoda albo w podeszłym wieku. Bycie pod wpływem alkoholu lub narkotyków także może zaburzyć wyniki badania. Wreszcie historia danej osoby może wpływać na zafałszowanie wyniku badania. Przykładowo, jeśli przesłuchiwany w młodości został pobity kijem baseballowym, pytanie go o kij z miejsca zbrodni może wywołać u niego silną reakcję emocjonalną, choćby nie miał z przestępstwem nic wspólnego.
Świadome oszukanie wykrywacza kłamstw jest dużo trudniejsze. Polega na wypracowaniu w sobie umiejętności wpływania na własny układ nerwowy (np. nagłe uspokojenie się albo pobudzenie) oraz na kontroli swoich odruchów i reakcji, które zazwyczaj odbywają się bez naszej woli.
Ile kosztuje badanie wariografem?
Badania wykrywaczem kłamstw dostępne są na rynku komercyjnym. Cena takiej usługi zależy od renomy firmy, długości planowanego badania, rodzaju wykorzystanego sprzętu i celu, któremu ma służyć badanie.
W sprawach prywatnych i firmowych ceny badania wariografem mieszczą się w przedziale od kilkuset złotych do 2 500 zł. W przypadku badań dla celów procesowych (połączonych z pracą właściwego specjalisty/biegłego), koszty te są niemal dwukrotnie wyższe.
Wykrywacz kłamstw w procedurze karnej
W bardzo ograniczonym zakresie wariograf został dopuszczony do użycia w polskiej procedurze karnej. Z art. 192a Kodeksu postępowania karnego wynika, że wykrywacza kłamstw można użyć w celach eliminacyjnych, tj. by ograniczyć krąg podejrzanych lub ustalić wartość dowodową ujawnionych śladów. Chodzi więc nie o to, by udowodnić komuś winę, ale by wyeliminować z postępowania osoby niewinne, niezwiązane ze sprawą.
Zgodnie natomiast z art. 199a KPK, badanie wariografem zawsze może odbyć się za zgodą osoby badanej. Zdaniem części prawników oznacza to także możliwość przesłuchiwania w ten sposób świadków i oskarżonych.
Znane przypadki użycia (i oszukania) wariografu
Chyba najgłośniejsza sprawa z użyciem wykrywacza kłamstw to ta dotycząca Aldricha Amesa – wysoko postawionego członka CIA, który okazał się podwójnym agentem i pracował dla Związku Radzieckiego. Wykonując polecenia ZSRR Ames dwukrotnie pozytywnie przeszedł przesłuchania z wykorzystaniem wariografu, choć później nie zdał kilku następnych testów. Z ujawnionych opinii publicznej informacji wynika, że wariograf oszukali także inni agenci – Karl Koecher (Czech szpiegujący USA w czasach zimnej wojny), Ana Montes (infiltrująca Agencję Wywiadowczą Departamentu Obrony USA na rzecz Kuby) oraz Leandro Aragoncillo (agent FBI przekazujący tajne dokumenty i informacje prezydentowi Filipin).
Swego czasu głośno było o sprawie Gary’ego Ridgway’a, który został okrzyknięty Zabójcą z Green River. Mężczyzna oskarżony początkowo o 48 morderstw oszukał wariograf twierdząc, że jest niewinny. Dopiero zebrane ślady DNA pozwoliły go ostatecznie skazać, a on sam po latach przyznał się, że kłamał podczas przesłuchania. Badania wykrywaczem kłamstw mogą także działać w drugą stronę, o czym przekonał się Bill Wegerle – mąż zamordowanej Vicki Wegerle. Mężczyzna dwukrotnie nie przeszedł testów na wariografie, ale nie postawiono mu zarzutów. Ostatecznie za to zabójstwo został skazany Dennis Rader.
Mój ulubiony przykład oszukania wykrywacza kłamstw to historia kobiety o nazwisku Nada Nadim Prouty. Ta pochodząca z Libanu agentka FBI i CIA popełniła przestępstwo związane z nielegalnie uzyskanym obywatelstwem USA. Nie przeszkodziło jej do jednak przejść badania poligraficznego i przez wiele lat pracować w amerykańskich służbach. Dopiero postępowanie dotyczące jej brata ujawniło, że kobieta nigdy nie powinna zasilić szeregów służb. Nie była szpiegiem i nie działała na szkodę USA. Mimo to przeszła przewidziane testy. Z uwagi na możliwość takich pomyłek wykrywacze kłamstw jeszcze długo nie będą mogły stanowić wyłącznej podstawy do nałożenia na kogoś odpowiedzialności karnej.