Czy gigantyczne platformy społecznościowe o wielomiliardowych przychodach takie jak Facebook i Instagram Marka Zuckerberga oraz X Elona Muska wyeliminują deepfakes oraz fake newsy publikowane przez anonimowe konta? Kto w końcu wygra bitwę o prawdę z BigTechami? Czy rycerzem na białym koniu okaże się szef InPostu, Rafał Brzoska?
Nieetyczny biznes?
Specjaliści od zarządzania sporo w ostatnim czasie opowiadają o uczciwym, etycznym biznesie. Tymczasem jedna z największych firm na świecie, Meta – właściciel Facebooka i Instagrama – czerpie ogromne zyski z promowania fałszywych informacji. Co gorsza, nawet jeśli użytkownik wyśle skargę, to platforma często nic sobie z tego nie robi, bo jej zdaniem wszystko jest „zgodne z regulaminem” i nie usuwa fałszywych postów, ani użytkowników, którzy je publikują. Można wręcz uznać, że Meta wspólnie i w porozumieniu z hochsztaplerami uczestniczy w łamaniu reguł współżycia społecznego, ponieważ czerpie zyski z fałszywych postów.
Deepfakes i fake news
Wprowadzające w błąd posty mają dwojaki charakter. Deepfakes to twory sztucznej inteligencji, która podszywając się na filmiku za znaną osobę, np. czołowego polityka, czy biznesmena z pierwszych stron gazet głosem tej osoby namawia do niebotycznie korzystnej inwestycji. To oczywiście imitacja, a obserwator przyciągnięty lepem łatwego zysku, szybko może utracić dorobek wielu lat pracy, przelewając pieniądze na konta przestępców. Można było już spotkać filmiki, gdzie do takiego inwestowania przekonuje prezydent, premier, szef Orlenu, a ostatnio właściciel Inpostu, Rafał Brzoska.
W przestrzeni społecznościowej pojawiają się fałszywe informacje, czyli fake newsy o tragicznej śmierci znanego artysty, polityka, czy jakiejkolwiek osoby publicznej. Któż z nas nie natknął się kiedyś na wpis o śmierci Tadeusza Sznuka, słynnego radiowca i prowadzącego od 30 lat „Jednego z Dziesięciu”, czy gospodarza „Milionerów” Huberta Urbańskiego? Ostatnio zaś Facebook zalała fala takich fake newsów o tragicznej śmierci Omeny Mensah, małżonki Rafała Brzoski i popularnej prezenterki. W tych przypadkach chodzi o to, by obserwatorzy klikali w podejrzane linki nabijając wyświetlenia fikcyjnym portalom.
Zarobek na krzywdzie
Zarówno deepfakes jak i fake newsy mają włączoną promocję, za co BigTechy społecznościowe inkasują bajońskie sumy. Mimo to Meta ucieka od odpowiedzialności i nie weryfikuje treści reklam. Zgłaszającym problem tłumaczy, że regulamin nie został naruszony. Czy jednak wewnętrznie ustanowiony regulamin przedsiębiorstwa można stawiać ponad etykę, prawo danego kraju, organizacji międzynarodowej lub dobro użytkownika?
O ile z treściami promującymi szkodliwe ideologie Meta sprawnie sobie radzi, czasami będąc do bólu poprawną politycznie, to z deepafakes i fake news wygląda to dokładnie odwrotnie. Gdzie w działalności potężnej korporacji demokracja, godność innych osób oraz prawda? Czy dla Mety użytkownicy są tylko środkiem do zarabiania coraz większej ilości dolarów?
Brak narzędzi
Sama Meta ustami swojego rzecznika twierdzi, że po pierwsze usuwa fałszywe posty oraz przekonuje, że przestępcy sprytnie wykorzystują możliwości dawane przez platformę do promowania fałszywych treści. Jednak pomimo zgłoszeń szefostwo Facebooka nie robi nic z deepfakami i fake newsami. Krążą one po sieci niczym krwawy żniwiarz, a potentat cieszy się milionami, które zebrał na nieuczciwym polu swojego biznesu. Czy firma o wartości znacznie przekraczającej bilion dolarów może uznać, że nie potrafi załatwić tak prostego do wyłapania nadużycia? A może po prostu trzeba zatrudnić więcej weryfikatorów notek, jak stało się to ostatnio za naszą zachodnią granicą, gdzie w X Elona Muska, ich liczbę w krótkim czasie zwiększył stukrotnie, z 3 do 300 osób. Twarde niemieckie prawo zadziałało zobowiązując platformy społecznościowe do moderacji treści.
Rycerz prawdy
Właściciel InPost – wiele razy poszkodowany przez Metę – utrzymuje, że Polska może być prekursorem rozprawienia się z amerykański potentatem. Firma Zuckerberga przez długi czas stawiała się ponad prawem ignorując skargi użytkowników na deepfakes i fake newsy.
Punktem zwrotnym okazała się decyzja szefa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, Mirosława Wróblewskiego o zakazie publikowania na Facebooku i Instagramie fałszywych postów, których bohaterami są jeden z najbogatszych Polaków i jego żona. Małżeństwo przekazało do UODO informacje o 263 reklamach z fałszywymi postami o sobie. W zbieraniu informacji pomagali internauci, którzy wysyłali mu printscreeny i zgłaszali wpisy do usunięcia. Czy decyzja szefa UODO to wyznaczenie nowego standardu, jak chce biznesmen?
6 miliardów powodów
Meta jednak niewiele sobie z tego robi, bo do szefa InPostu trafiają informacje, że kłamliwe notki nadal się pojawiają na platformie. Brzoska chce ukrócić bezkarność BigTechu, którego działania mogą kosztować nawet 6 miliardów dolarów, czyli 4% przychodu. Astronomiczne kary zmusiłyby potentata do poważnego myślenia o bezpieczeństwie użytkowników.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że aż 88% Polaków w wieku 16-64 lata serfuje po sieci, a zdecydowana większość z nich korzysta z Facebooka (87%) i Instagrama (63%), należących do koncernu Meta.
Wielka platforma społecznościowa, wyposażona w najnowocześniejsze narzędzia, powinna odpowiadać za reklamy, które publikuje. Jeśli bierze za coś pieniądze, to nie może udawać, że tego zwyczajnie nie widzi. Biznesmen nie przebiera w słowach i uznaje bezczynność Mety za pospolitą kradzież lub oszustwo.
Na czele społecznej armii
Brzoska w swojej batalii wykorzystuje energię społeczną. Wystosował apel, który podpisami wsparła grupa największych polskich przedsiębiorców oraz tysiące zwykłych obywateli. Jako szef Polskiej Rady Przedsiębiorców miliarder wystąpił z propozycją zmian legislacyjnych do Ministra Sprawiedliwości. Poparły je środowiska biznesowe – Pracodawcy RP, Konfederacja Lewiatan oraz Związek Banków Polskich.
Ta batalia zdaniem szefa InPostu ukróci bezkarność największych platform społecznościowych, które wydaje się, że do tej pory stały ponad prawem. Brzoska i jego pełnomocnicy nie wiedzą jeszcze, kto powinien tę sprawę ostatecznie rozstrzygnąć. Czy zajmą się tym polskie, europejskie, czy amerykańskie sądy? Z pewnością jednak polski miliarder nie chce sprawy pozostawić bez echa. To jego zdaniem walka ideowa, o prawdę. Fake newsy i deepfakes należy po prostu eliminować z przestrzeni medialnej, zamiast na nich zarabiać.
To rak niszczący relacje międzyludzkie, który działa destruktywnie na nas jako społeczeństwo
– przekonuje w jednym ze swoich postów na Linkedin.
Kolejny zarzut dotyczy anonimowości publikowanych postów. Osoba, na temat której szerzone są kłamstwa, nawet nie wie z kim powinna spotkać się przed sądem. Można więc powiedzieć, że BigTechy dla zysku ukrywają dane potencjalnych przestępców. A przecież istnieją narzędzia umożliwiające weryfikację takich internetowych gangsterów. Stanowisko szefa InPost pozostje klarowne i nieugięte.
Potrzeba regulacji
Potrzeba regulacji mediów społecznościowych wydaje się niezbędna. Tę sprawę podnoszą amerykańscy politycy zarówno ze strony demokratycznej, jak i republikańskiej.
Fake newsy uderzają w konkretne osoby, branże, a pośrednio w całą gospodarkę. W przypadku popularnego małżeństwa filantropów Omeny Mensah i Rafała Brzoski, na Facebooku pojawiały się fałszywe newsy jakoby miliarder skatował swoją żoną na śmierć. Skuteczne uderzenie w reputację osób zarządzających może obniżyć cenę akcji firmy, czy spowodować wycofanie się kontrahentów lub klientów ze współpracy.
Poza samymi fałszywymi newsami, mającymi na celu oszustwo, wyłudzenie danych, czy zwiększenie klikalności problem wydaje się dużo poważniejszy. Media społecznościowe opierają się bowiem na emocjach, a te biorą się ze wzmocnienia przekazu poprzez konflikt między dwoma zwaśnionymi stronami. Podgrzewanie sensacji przyczynia się do coraz to większej liczby reakcji, kliknięć, a to z kolei generuje zdecydowanie wyższe zyski z wyświetlanych reklam.
Ten samonapędzający się mechanizm prowadzi do realnych konfliktów społecznych w państwach, gdzie osoby o różnych przekonaniach politycznych nie są w stanie ze sobą rozmawiać w cywilizowany sposób. Takie konflikty może podsycać inne państwo, jak chociażby Rosja. Obce rządy wpływają na nieświadomych obywateli, ingerując w ten sposób w procesy demokratyczne w innych krajach, przyczyniają się do chaosu i destabilizacji.
W czasie COVID 19, wojny w Ukrainie, wielkich sporów światopoglądowych, taka ingerencja zewnętrzna wydaje się szczególnie niebezpieczna. Media społecznościowe udające, że tego nie widzą, ponoszą odpowiedzialność za los milionów ludzi poszkodowanych przez wojnę hybrydową. Może się więc okazać, że spór Rafała Brzoski z Metą wywoła dużo poważniejsze skutki niż się wydaje, a pokonanie zachłanności Zuckerberga uczyni świat lepszym, spokojniejszym miejscem.
Fot. Materiały prasowe InPost