Ministerstwo Finansów poinformowało, że rozważa nowy podatek dla sklepów internetowych. Konkretnie sklepy online miałyby być objęte istniejącym już podatkiem od sprzedaży detalicznej. Taki podatek handlowy dzisiaj odprowadzają natomiast głównie duże sieci stacjonarnych marketów. Pomysł nowego obciążenia z oczywistych względów nie podoba się przedstawicielom branży e-commerce, ale został też skrytykowany przez wielu ekspertów.
Na czym polega podatek od sprzedaży detalicznej?
Podatek od sprzedaży detalicznej został wprowadzony w Polsce z dniem 1 stycznia 2021 r. na podstawie odrębnej ustawy z dnia 6 lipca 2016 r. Potocznie nazywa się go także podatkiem handlowym, ponieważ są nim objęte firmy handlowe prowadzące stacjonarną sprzedaż detaliczną, czyli po prostu sprzedające konsumentom towary w sklepach i marketach.
Podstawą opodatkowania w podatku handlowym są przychody ze sprzedaży. Firmy odprowadzają go jednak dopiero wtedy, gdy przychody te przekraczają w danym miesiącu 17 000 000 zł. Wówczas stawka podatku od sprzedaży detalicznej wynosi dla nich:
- 0,8% – dla przychodów od 17 mln zł do 170 mln zł,
- 1,4% – dla nadwyżki przychodów ponad 170 mln zł.
Kto płaci podatek handlowy?
W praktyce podatek od sprzedaży detalicznej płacą głównie duże sieci handlowe, takie jak Biedronka, Lidl, czy Kaufland. Co ważne, sieci te odprowadzają także podatki VAT i CIT, a zatem podatek handlowy jest dla nich dodatkowym obciążeniem.
Podatkiem handlowym objęta jest również sprzedaż detaliczna paliw, a więc muszą go odprowadzać również stacje benzynowe. Co prawda, do końca czerwca 2023 roku obejmowało je zwolnienie z takiego opodatkowania w związku z tarczą antyinflacyjną, jednak zwolnienie to nie zostało przedłużone.
Z podatku handlowego zwolnione są natomiast z mocy ustawy podmioty dokonujące sprzedaży detalicznej konsumentom m.in. energii elektrycznej, gazu ziemnego, wody, czy też ciepła systemowego, a także leków i produktów leczniczych refundowanych lub finansowanych w całości lub w części ze środków publicznych na podstawie odrębnych przepisów.
W sumie podatek handlowy odprowadza w Polsce dzisiaj około 200 podmiotów. Mimo że jest ich niewiele, wpływy do budżetu państwa z tytułu tej dodatkowej daniny są znaczące i rosną z roku na rok. W 2022 roku wyniosły one bowiem w sumie 3,3 mld zł, w 2023 r. – 3,9 mld zł, a w 2024 r. – 4,502 mld zł. Według projektu ustawy budżetowej na 2025 rok w bieżącym roku będą one jeszcze wyższe, bo mają wynieść aż 4,897 mld zł.
Podatek handlowy także dla sklepów internetowych?
Pod koniec lipca 2025 roku Ministerstwo Finansów poinformowało, że po ewaluacji ex-post podatku od sprzedaży detalicznej jest za jego utrzymaniem ze względu na „walory fiskalne”. Jednocześnie jednak rozważa wprowadzenie pewnych zmian w tej daninie i między innymi objęcie nią także sprzedaży internetowej.
Oficjalnym powodem planów opodatkowania podatkiem handlowym sklepów online jest „sygnalizowany szybki rozwój sprzedaży internetowej” i konieczność zrównania pod względem obowiązków podatkowych handel internetowy z tradycyjnym.
Jak jednak dowiedział się portal Rzeczpospolita, chodzi też o uszczelnienie systemu podatkowego. Według ministerstwa wiele dużych sieci handlowych podlegających dzisiaj opodatkowaniu tą daniną skutecznie jej bowiem unika poprzez przeniesienie części sprzedaży właśnie do Internetu. Wskutek zmiany przepisów ministerstwo chce zatem wyeliminować takie „działania potencjalnie optymalizacyjne”. Przy okazji jednak chce także zwiększyć wpływy do budżetu z tytułu podatku handlowego i to nawet o kolejny 1 mld zł rocznie.
Pomysł objęcia podatkiem handlowym sklepy internetowe już spotkał się z falą krytyki
Pomysł obciążenia nowym podatkiem sklepy online spotkał się z ostrą krytyką i to nie tylko ze strony przedstawicieli branży e-commerce.
Podatek handlowy miał wesprzeć małe firmy, ale się to nie udało
Swój sprzeciw wobec dodatkowego opodatkowania sklepów internetowych wyraził choćby Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP). W swoim oficjalnym stanowisku uznał to za „szkodliwą koncepcję dla rozwoju i konkurencyjności polskich oraz europejskich przedsiębiorstw z tej branży”. W uzasadnieniu swojego sprzeciwu ZPP dowodzi, że samo nałożenie podatku na wielkie sieci handlowe kilka lat temu miało między innymi wzmocnić konkurencyjność polskich małych sklepów. Cel ten jednak nie został osiągnięty, ponieważ tylko w 2022 roku zniknęło 4 tys. takich sklepów o powierzchni mniejszej niż 300 m², natomiast w 2023 roku rynek takich placówek skurczył się o kolejne 2%.
Nowy podatek tylko wzmocni przewagę konkurencyjną chińskich platform
Jak zauważył też Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, „branża e-commerce zmaga się dziś z tak wieloma trudnościami, że nieuzasadnionym wydaje się nakładanie na nią kolejnych barier”. Tymi trudnościami są natomiast m.in. rosnące koszty reklamy internetowej, logistyki i energii oraz coraz agresywniejsza i nieuczciwa konkurencja z Azji.
Właśnie ten ostatni problem jest chyba największy. Takie platformy jak Temu czy Aliexpress osiągnęły już bowiem przewagę konkurencyjną na polskim rynku e-commerce i niestety pomaga im w tym także unikanie podatków i ceł np. poprzez zaniżanie wartości wysyłanych zamówień, czy też dzielenie przesyłek na kilka paczek. Niestety wciąż w ten sam sposób chińskie platformy mogą unikać także nowego podatku dla sklepów online, przez co ich przewaga konkurencyjna nad polskimi firmami obciążonymi kolejną daniną stałaby się jeszcze większa.
Podobnie jak ZPP pomysł wprowadzenia nowego podatku ocenił Mateusz Jeżyk, prezes Sales Intelligence (Digitree Group), który w rozmowie z Rzeczpospolitą podsumował go w następujący sposób:
Polskie sklepy dostaną dodatkowe obciążenie, a chińskie dalej będą sprzedawać tanio, wykorzystując przewagi systemowe i proceduralne.
Podatek handlowy dla sklepów internetowych niemal pewny?
Branża e-commerce z oczywistych względów obawia się nowego obciążenia, jednak być może te obawy są niepotrzebne. Warto bowiem zauważyć, że nawet jeśli rząd wprowadzi podatek handlowy dla sklepów internetowych, to z dużym prawdopodobieństwem obciąży on również tylko największe firmy, osiągające przychody powyżej 17 mln zł miesięcznie. Jeśli faktycznie tak się stanie, większość właścicieli sklepów internetowych może zatem spać spokojnie. Statystyczny sklep online w Polsce w 2024 roku osiągnął bowiem 8 mln zł przychodów rocznie, czyli miesięcznie średnio około 660 tys. zł.
W tej rzeczywistości jeszcze ważniejsze staje się skuteczne zarządzanie finansami oraz optymalizacja procesów sprzedażowych.
Coraz więcej firm z sektora e-commerce korzysta z nowoczesnych narzędzi do finansowania faktur, takich jak Finea– cyfrowa platforma wspierająca przedsiębiorców w zarządzaniu płynnością finansową. Dzięki Finea przedsiębiorcy mogą skupić się na rozwijaniu sklepu internetowego, a nie na śledzeniu przeterminowanych należności czy szukaniu dodatkowych źródeł finansowania.
Co ważne, oficjalnie Ministerstwo Finansów na razie tylko analizuje możliwość rozszerzenia podatku od sprzedaży detalicznej na sklepy internetowe. Nie ma zatem jeszcze żadnych konkretów na temat zasad jego rozszerzenia, a tym bardziej projektu ustawy, która by wprowadziła podatek handlowy dla branży e-commerce. Z podanej przez ministerstwo informacji wynika również, że w przypadku podjęcia decyzji o wprowadzeniu takiego obciążenia najpierw „przeprowadzone zostaną szerokie konsultacje i opiniowanie takich zmian”. Z drugiej strony jednak, jak dowiedziała się Rzeczpospolita, zmiany w podatku handlowym są już niemal pewne.
Warto dodać, że zmiany w podatku od sprzedaży detalicznej mogą dotknąć także inne sektory handlu. Ministerstwo Finansów rozważa bowiem także objęcie tą daniną sieci franczyzowe takie jak np. Żabka, czy Eurocash, jak również sieci powiązanych podmiotów.