Miniony rok należał do rekordowych pod względem liczby wydawanych zaświadczeń lekarskich o czasowej niezdolności do pracy. Z danych ZUS wynika, że było ich aż 27 mln. Problem dotyczy nie tylko dużych zakładów produkcyjnych, ale także małych przedsiębiorstw zatrudniających do 20 pracowników. Właściciele takich firm nie kryją frustracji, bo każde zwolnienie potrafi mieć fatalny wpływ na ich funkcjonowanie. L4 dezorganizują pracę, obciążają dodatkowymi obowiązkami pozostałych pracowników, osłabiają morale załogi i rodzą koszty związane z koniecznością zatrudnienia dodatkowych osób.
Czarę goryczy przelały teleporady
Sytuacji z pewnością nie poprawiają popularne teleporady oraz możliwość pobrania L4 przez Internet – w 5 minut, bez wychodzenia z domu. Niestety, wciąż zwolnienie da się kupić online, podobnie jak żywność czy ubrania. Wystarczy wejść na odpowiednią stronę internetową, wypełnić formularz i wykonać przelew. Nadszedł chyba czas, aby stosowne służby przyjrzały się temu procederowi…
Czy pracownika na L4 rzeczywiście nie można zwolnić?
Zgodnie z Kodeksem Pracy, pracodawca nie może wręczyć wypowiedzenia w czasie, gdy pracownik przebywa na zwolnieniu lekarskim. Nie oznacza to jednak, że jego ochrona jest nieograniczona. Dzieje się tak, gdyż co trzecie skontrolowane zaświadczenie o czasowej niezdolności do pracy jest wykorzystywane niewłaściwie.
Zwolnienie dyscyplinarne grozi w przypadku ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych. Jest ono możliwe również, gdy pracownik wykonywał swoje obowiązki pod wpływem substancji odurzających lub nie stawił się w pracy bez ważnej przyczyny. Gdy pracodawca dowie się o tym w czasie choroby podwładnego, może go zwolnić bez wypowiedzenia – powinien to jednak zrobić nie później niż w ciągu miesiąca od dnia, w którym dotarły do niego informacje o zaistniałym przewinieniu.
Okres ochronny
Notoryczne absencje pracownika mogą stanowić usprawiedliwioną przyczynę wypowiedzenia mu umowy o pracę. Jednak w tym przypadku musi być uwzględniony okres wypowiedzenia. Nie trzeba go zachowywać, gdy podwładny przebywał na długotrwałym zwolnieniu lekarskim i pojawił się w firmie po upływie okresu ochronnego. Ustawa określa dwa odrębne okresy ochronne pracowników, różniące się w zależności od stażu pracy.
Notoryczne absencje pracownika mogą być uzasadnioną przyczyną rozwiązania z nim umowy o pracę
I tak osobie będącej na „chorobowym” przez ponad trzy miesiące, która była zatrudniona u danego pracodawcy co najmniej od pół roku, okres ochronny nie rozpoczyna się od daty faktycznej niezdolności do pracy, ale od dnia wydania stosownego orzeczenia lekarskiego.
Z kolei drugi przypadek dotyczy pracowników, których niezdolność do pracy z powodu choroby trwa dłużej niż łączny okres pobierania z tego tytułu wynagrodzenia i zasiłku oraz korzystania z trzymiesięcznego świadczenia rehabilitacyjnego. Odnosi się to do osób, które są zatrudnione w danym przedsiębiorstwie przez minimum sześć miesięcy lub takich, w przypadku których pójście na L4 jest skutkiem wypadku przy pracy lub choroby zawodowej.
Zwolnienie kontrolowane
Obowiązkiem pracodawcy jest formalna kontrola każdego zwolnienia lekarskiego. Chodzi o zwrócenie uwagi na jego treść, tj. czy zostało ono wydane zgodnie z przepisami (np. czy nie wystawiono go z datą wsteczną itp.). Gdy zachodzi podejrzenie fałszerstwa niezbędny jest kontakt z lekarzem wydającym zaświadczenie.
Jeżeli pracodawca nabierze podejrzeń, że pracownik nadużywa jego zaufania i wykorzystuje poprawnie wystawione zwolnienie lekarskie w innych celach niż dochodzenie do zdrowia – np. do pracy zarobkowej w innej firmie czy… do wyjazdu na wakacje (takie sytuacje wcale nie są odosobnione) – powinien bezzwłocznie przystąpić do działania. Oczywiście trzymając się litery prawa.
Firmy zatrudniające mniej niż 20 osób nie mogą same kontrolować pracowników na L4, a jedynie wnioskować do ZUS o przeprowadzenie takiej kontroli
Właściciele mniejszych firm, zatrudniających poniżej 20 osób, nie mogą sami sprawdzać podwładnych, a jedynie wnioskować (na piśmie) o przeprowadzenie kontroli przez ZUS. W takiej sytuacji kontroler jest w stanie jedynie zweryfikować fakt, czy pracownik prawidłowo wykorzystuje zwolnienie lekarskie, posiłkując się w razie potrzeby opinią lekarza prowadzącego. Jeśli któraś ze stron nie zgadza się z oceną kontrolera, do akcji wkracza lekarz orzecznik, który wydaje ostateczną decyzję. Gdy uzna, że „chory” jest jednak zdolny do pracy, traci on prawo do zasiłku, a pracodawca może wypowiedzieć mu umowę (zgodnie z art. 52 § 1 ust. 1 Kodeksu pracy).
Nie ma upoważnienia, nie ma kontroli
Na mocy art. 68 ust. 1 pkt 1 Ustawy z 25 czerwca 1999 roku o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa, pracodawca zatrudniający powyżej 20 osób jest uprawniony do samodzielnej kontroli prawidłowości wykorzystywania zwolnień lekarskich. Przepisy regulujące tę procedurę znajdują się w Rozporządzeniu ministra pracy i polityki społecznej z 27 lipca 1999 roku.
Pracodawca może skontrolować pracownika na L4 samodzielnie lub upoważnić do tego inną osobę związaną z firmą. Czynności sprawdzające mogą zostać również scedowane na podmiot zewnętrzny. Istotne jest jedno: dokonujący inspekcji musi legitymować się imiennym upoważnieniem od pracodawcy. Jego wzór znajduje się w załączniku nr 1 do wspomnianego wyżej rozporządzenia z 1999 roku. Prawidłowość wykorzystywania zwolnień lekarskich weryfikuje się w miejscu zamieszkania, miejscu czasowego pobytu lub miejscu zatrudnienia osoby kontrolowanej.
Z nieobecności trzeba się wytłumaczyć
Nieobecność ubezpieczonego w miejscu pobytu nie zawsze oznacza, że nie wykonuje on zaleceń lekarza – równie dobrze mógł on przecież być w tym czasie w przychodni czy aptece. W takim przypadku należy uzyskać od chorego wyjaśnienia i powtórzyć kontrolę w innym terminie.
W przypadku stwierdzenia uchybień, osoba kontrolująca zobowiązana jest sporządzić na miejscu protokół precyzujący na czym polegało nieprawidłowe wykorzystanie zwolnienia lekarskiego. Protokół musi trafić również do ubezpieczonego, który ma prawo wnieść do niego swoje uwagi. Wzór protokołu stanowi załącznik nr 2 do przywołanego wyżej rozporządzenia.
Zwolnienie od psychiatry nie do podważenia?
Wśród pracowników panuje dość powszechne przekonanie, że zwolnienie od psychiatry jest nie tylko pełnopłatne, ale stanowi również wygodny „sposób” na zasiłek chorobowy, urlop wypoczynkowy lub ochronę przed wypowiedzeniem.
To stereotyp, ponieważ choroby i zaburzenia psychiczne są klasyfikowane identycznie jak wszystkie inne schorzenia. Dlatego wynagrodzenie podczas L4 wynosił 80% średniej pensji chorego z ostatnich 12 miesięcy.
Natomiast jeśli chodzi o możliwość zakwestionowania prawidłowości wykorzystania takiego L4, ZUS rzeczywiście ma utrudnione zadanie. Zwolnienie od psychiatry zawiera bowiem zazwyczaj adnotację, że pracownik może chodzić. Jest więc uprawniony np. do odwiedzenia apteki czy zrobienia zakupów. W przypadku osób cierpiących na schorzenia natury psychicznej elementem terapii mogą być dodatkowo: spacery, aktywność fizyczna czy wyjazdy mające na celu podratowanie zdrowia. Czyżby ZUS miał związane ręce? Nie do końca, ponieważ niezależnie od wszystkiego, pracownika z L4 od psychiatry można wezwać do stawienia się przed komisją, która oceni zasadność jego przebywania na zwolnieniu lekarskim.
Miliardy złotych i kropla w morzu potrzeb
Kto płaci za pracownika na zwolnieniu? Pracodawca – za pierwsze 33 dni niezdolności do pracy w ciągu roku kalendarzowego (w przypadku osób po pięćdziesiątce jest to 14 dni). Po tym okresie zasiłek chorobowy wypłaca ZUS z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Tak skonstruowany system jest bardzo dużym obciążeniem dla przedsiębiorstw, szacowanym na 11 mld zł rocznie. Co ciekawe, Fundusz Chorobowy od kilkunastu lat jest deficytowy – w 2021 roku tylko dwie spośród trzech wypłacanych złotówek znajdowało pokrycie w składce.
W 2022 roku ZUS skontrolował zaledwie 1,5 proc. wystawionych w tym czasie zwolnień lekarskich
Problemu nie da się szybko rozwiązać, jeśli zestawimy te dane z niewydolnością ZUS-u, który odpowiada za monitorowanie prawidłowości korzystania przez pracowników ze zwolnień lekarskich. W 2022 roku liczba przeprowadzonych przez ubezpieczyciela kontroli wyniosła niemal 430 tys. Przyzwoicie? Niekoniecznie, bo odpowiada to zaledwie 1,5 proc. wszystkich wystawionych w tym czasie zwolnień…