Wojna ekonomiczna, jaką Donald Trump wypowiedział całemu światu, łącznie z wyspami zamieszkanymi wyłącznie przez pingwiny i foki, odbiła się szerokim echem w Białym Domu, na światowych giełdach i wśród społeczeństwa USA. Tłumy Amerykanów wyszły na ulice największych miast, a sieć zalała fala gorzkich filmów nagrywanych byłych popleczników frakcji Republikanów. Zgubne skutki polityki Trumpa odczuła już giełda, najubożsi, którzy nie mogą pozwolić sobie na zakup jajek w wywindowanej od dwóch miesięcy cenie, a nawet technologiczni oligarchowie u jego boku. Nic więc dziwnego, że również polscy politycy, przedsiębiorcy i konsumenci z niepokojem obserwują, jak globalna sieć handlowa zaczyna się chwiać, a koszty importu rosną na naszych oczach. Czym zakończy się to dla Polski i świata?
Na czym polega cło?
Na początek warto wyjaśnić, jak działają cła, ponieważ zrozumienie tej koncepcji wydaje się sporym wyzwaniem dla Amerykanów, którzy mechanizm ceł wynieśli do poziomu ekonomicznej enigmy. A zatem cło to nic innego, niż podatek nakładany na towary importowane i eksportowane. Cła w pierwszej kolejności mają za zadanie zwiększenie dochodu państwa, a w drugiej wspieranie rodzimej produkcji w sytuacji, kiedy przedsiębiorcom przestaje opłacać się sprowadzanie towarów zza granicy. Niemniej warto zaznaczyć, że pozytywne działanie ceł na gospodarkę może nastąpić wyłącznie w dłuższej perspektywie i pod warunkiem odpowiedniej mobilizacji i warunków w sektorze produkcyjnym.
Kto płaci za cła?
Koszt ceł ponoszą konsumenci, czyli zwykli obywatele, którzy kupują ten czy inny produkt. Każdy nowy podatek nałożony na przedsiębiorców winduje cenę towaru i pogarsza konkurencyjność firm, które muszą zmieniać swoje strategie produkcyjne, aby przetrwać w nowych warunkach. To właśnie ostateczny nabywca, czyli ja czy ty, zostaje bezpośrednio obciążony kosztami ingerencji państwa w naturalne siły rynkowe.
Jak twierdzi Josh Stillwagon, profesor nadzwyczajny ekonomii i przewodniczący Wydziału Ekonomii w Babson College:
Będzie to miało wpływ na wszystkie dziedziny gospodarki. Nastąpi natychmiastowy wzrost cen, którym obarczeni będą konsumenci, gdy tylko sprzedawcy detaliczni będą musieli nabyć nowe produkty.
Donald Trump wypowiada wojnę celną światu
Administracja Trumpa nie zwalnia tempa. Mimo iż wprowadzenie pod koniec lutego 2025 roku 25% cła na wszystkie towary z Meksyku i Kanady oraz 10% podwyżki ceł na towary z Chin spotkało się ze sprzeciwem społeczeństwa, oraz polityków, w kwietniu prezydent USA zdecydował się pójść o krok dalej. Nowe cła mają objąć 185 krajów świata, w tym wszystkie państwa Unii Europejskiej, Azji oraz Ameryki południowej.
Eksperci podkreślają, że wojna celna nie stanowi jedynie decyzji ekonomicznej, tylko polityczną. Co znamienne dla prześledzenia statusu sojuszy Trumpa na liście zabrakło Rosji i Białorusi, natomiast widnieje na niej Ukraina – jak tłumaczył rzecznik Trumpa Rosja i Białoruś nie zostały objęte nowymi cłami z uwagi na to, że wcześniej nałożono na nie sankcje i są w trakcie rozmów pokojowych z Ukrainą, natomiast kwestia nałożenia ich na Ukrainę nie została skomentowana. Spośród innych oszczędzonych państw-sojuszników nowej administracji Trumpa wymienić można także totalitarną Koreę Północną oraz socjalistyczną Republikę Kuby.
Chiny i Unia Europejska zostaną objęte stawkami 34% i 20%, Japonia 24%, Korea Południowa 25%, Indie 26%, Wietnam 46% i Tajwan 32% dodatkowego cła. Eksperci z Yale Budget Lab wskazują na ich niezwykłą historyczną wagę tych działań. Jak wynika z wyliczeń uczonych średnia stawka celna USA — obecnie wynosząca 2,2% — ma wzrosnąć do zawrotnych 22%, co stanowi rekord niewidziany od ponad stu lat. Będzie wyższa niż cła ustanowione w 1930 r. przez ustawę Smoota-Hawleya, która jeszcze bardziej pogłębiła Wielki Kryzys.
Czy Ty też nie znosisz czekać na przelew od kontrahentów?
Termin płatności na fakturze może wynieść nawet kilkadziesiąt dni, a pieniądze są potrzebne tu i teraz. Nie czekaj z założonymi rękami, skorzystaj z eFaktor i wymień faktury na gotówkę.
➔ Zaliczka do 100%
➔ Pieniądze z faktury w 24 godziny na koncie
➔ Finansowanie do 15 000 000 zł
Dramatyczne reperkusje polityki Donalda Trumpa w USA
Kiedy pierwsze sygnały o wprowadzeniu ceł rozbrzmiały w murach Białego Domu, cała amerykańska scena gospodarcza zadrżała w posadach. W mgnieniu oka rynki finansowe zareagowały gwałtownie – jak donoszą media giełda „spłynęła krwią”. Rekordowa 9% strata indeksu S&P 500 sprawiła, że przełom końca marca i początku kwietnia 2025 roku okazał się najgorszym tygodniem dla akcji od marca 2020 r. i piątym najgorszym tygodniem w ciągu ostatnich 20 lat, ustępując jedynie stratom poniesionym w październiku 2008 r. w wyniku jednego z największych globalnych kryzysów finansowych i na początku 2020 r., będących wynikiem pandemii COVID-19. A to dopiero początek, bo w pełni nie ukształtowały się jeszcze reperkusje 84% cła odwetowego nałożonego przez Chiny na amerykańskich importerów.
Działania Trumpa uszczupliły też majątki jego największych sojuszników pośród oligarchów technologicznych. Jak donosi CNBC, spółki Jeffa Bezosa odnotowały straty rzędu 23,49 mld dolarów, Marka Zuckerberga – 27,34 mld dolarów, a Elona Muska 30,9 mld dol. wartości rynkowej. Jednak ten ostatni odbił to sobie, otrzymując od administracji USA co najmniej 38 miliardów dolarów w kontraktach rządowych, pożyczkach, dotacjach i ulgach podatkowych.
To wywołało niespotykane jak dotąd oburzenie Amerykanów. O co tym razem oskarżany jest Trump? Pogłębiający się kryzys, horrendalny wzrost cen produktów pierwszej potrzeby, takich jak jaja, oraz zakończenie lub wstrzymanie świadczeń społecznych dla najbiedniejszych rodzin, poskutkowały tym, że do protestujących przeciwko masowym deportacjom i przetrzymywaniu imigrantów w bestialskich warunkach (np. plan ulokowania 30 tysięcy osób w mieszczącym 680 więźniów Guantanamo), korupcji i podważaniu praworządności, zwolnieniom urzędników państwowym, nazizmowi, likwidacji programów naukowych, np. ukierunkowanych na walkę z nowotworami u dzieci, dołączyli także najbiedniejsi amerykanie, rodziny z dziećmi, przedsiębiorcy oraz ci, którzy na co dzień stronią od polityki.
Oto wypowiedź protestującej lekarki z McLean, jaką czytamy na Money.pl:
Nigdy wcześniej nie byłam na proteście, ale dziś przyszłam, bo to, co się dzieje przekracza ludzkie pojęcie. Każdego dnia słyszymy o nowych nadużyciach, idiotyzmach i chorych rzeczach, które oni wyczyniają. Czuję się wobec tego bezsilna, więc to była jakby moja reakcja przeciw tej całej głupocie.
5 kwietnia 2025 roku w całych Stanach Zjednoczonych odbyło się ponad 1000 demonstracji w każdym z 50 stanów. W demonstracji przeciwko polityce Donalda Trumpa, która odbyła się w Waszyngtonie, udział wzięło 100 tysięcy osób.
Głos na niej zabrał Jamie Raskin, kongresmen z ramienia Demokratów:
Nasi ojcowie założyciele napisali konstytucję, która nie zaczynała się od „My, dyktatorzy” (…) Żadna moralna osoba nie chce niszczącego gospodarkę dyktatora, który zna cenę wszystkiego, lecz nie zna żadnych wartości.
Festiwal profesjonalizmu – cła na pingwiny, ChatGPT w roli eksperta i upublicznione plany ataku na Jemen
Każdy, kto śledzi poczynania Elona Muska i Donalda Trumpa od objęcia urzędu, którzy to co rusz decydują się na coraz bardziej absurdalne kroki i wypowiedzi, wie, że przyszło nam żyć w świecie, gdzie tradycyjne zasady ekonomii i zdrowego rozsądku ustępują miejsca politycznym i społecznym eksperymentom. Jak donoszą media kolejnym blamażem administracji USA, po dołączeniu postronnego dziennikarza do rozmowy wagi państwowej dotyczącej ataku na Jemen, okazało się nałożenie ceł nie jedną, ale dwie bezludne wyspy – Wyspy Heard i McDonald – zamieszkane wyłącznie przez foki i pingwiny.
A jakby tego było mało, pojawiły się głosy, że wojna celna nie była owocem przemyśleń Donalda Trumpa, ani wynikiem pracy sztabu analityków, czy ekonomistów, tylko sztucznej inteligencji. Otóż z doniesień Amerykańskiego Newsweeka wynika, że prezydent supermocarstwa posłużył się ChatemGPT:
Analitycy Internetu zauważyli podobieństwa między formułą, którą administracja Trumpa zastosowała do ustalenia taryf z okazji „Dnia Wyzwolenia”, a tymi samymi metodami, które w razie potrzeby udostępnia ChatGPT. Krytycy podkreślili, że ChatGPT i inne chatboty wykorzystujące sztuczną inteligencję dostarczyłyby bardzo podobne metody ustalania poziomów taryf, gdyby poproszono je o zaprojektowanie polityki tego typu.
Echo protekcjonizmu – wpływ ceł na Polskę i Europę
Cła wprowadzone przez Donalda Trumpa mają poturbować amerykańską gospodarkę i przemysł obronny, windując ceny (i ograniczając dostępność) zarówno artykułów pierwszej potrzeby, jak i kosztu produkcji myśliwców czy zakupu smartfonów, laptopów i sprzętu AGD. Droższe i słabiej dostępne w Stanach będzie także obuwie, zabawki i odzież.
Wojna celna z pewnością odbije się na Niemczech – największej gospodarce UE i jednocześnie największemu partnerowi handlowemu USA. Specjaliści z Instytutu Ifo prognozują trwały spadek PKB Niemiec o 0,3%, na czym ucierpią szczególnie sektory, takie jak farmaceutyka, motoryzacja i inżynieria mechaniczna. Główny ekonomista Commerzbanku Jorg Krämer nie wyklucza 0,5% spadku PKB w ciągu dwóch lat, a prezes DIW Marcel Fratzscher uważa, że globalny pakiet celny może doprowadzić Niemcy do recesji jeszcze przed upływem 2025 r. Z kolei zgodnie z wyliczeniami Niemieckiego Instytutu Gospodarczego (IW) cła mają kosztować Niemcy około 200 mld euro w ciągu czteroletniej kadencji Trumpa i obniżyć PKB kraju o 1,5% do 2028 r.
Polska też nie wyjdzie z tej sytuacji bez szwanku, choć może być w lepszej sytuacji, niż lepiej sytuowane kraje europejskie. Jak twierdzi Marek Wąsiński z Polskiego Instytutu Ekonomicznego:
W bezpośrednich relacjach handlowych Stany Zjednoczone nie są dla nas istotnym partnerem — ok. 3,5 proc. polskiego eksportu trafia do USA. Jednak Polska jest włączona w europejskie łańcuchy dostaw do Stanów Zjednoczonych. To powoduje, że udział USA w eksporcie polskiej wartości dodanej wzrasta z 3,5 proc. do ponad 6 proc., czyniąc je drugim najważniejszym rynkiem zbytu po Niemczech.

Jak donosi Business Insider może nastąpić spadek eksportu dotyczący większości sektorów, którego skala ma wahać się od 0,5% do 4%. Dotknięte mają być niemal wszystkie gałęzie gospodarki, w szczególności:
- Górnictwo i wydobywanie,
- Usługi sektora transportowego,
- Sektor motoryzacyjny,
- Produkcja komputerów, wyrobów elektronicznych i optycznych,
- Produkcja metali podstawowych,
- Produkcja maszyn i urządzeń,
- Produkcja urządzeń elektrycznych.
- produkcja artykułów spożywczych.
Premier Donald Tusk na swoim profilu X, stwierdził, że cła mogą słono kosztować Polskę:
Według wstępnej oceny nowe amerykańskie cła mogą zmniejszyć polski PKB o 0,4 proc., czyli w ostrożnym uproszczeniu straty przekroczą 10 miliardów złotych.
Niepokój nie ogranicza się tylko do sfery ekonomicznej – politycy oraz liderzy opinii publicznej w Europie nawołują do zacieśnienia współpracy na forum unijnym i międzynarodowym. Dialog i wspólna strategia wydają się jedynym sposobem na ochronę przed niepewnością rynku.
Dlaczego Trump i amerykańscy oligarchowie chcą, żeby gospodarka kulała?
Kwestia osłabienia sytuacji ekonomicznej innych krajów jest oczywista. Ale czy jest jeszcze jakiś powód, dlaczego recesja i inflacja mogą być na rękę Donaldowi Trumpowi i innym amerykańskim miliarderom? Wśród amerykańskiego establishmentu coraz częściej pojawia się kontrowersyjna teza – spowolnienie gospodarcze sprzyjać najpotężniejszym graczom rynkowym. Potwierdza to wypowiedź samego Trumpa, gdzie przyznaje on, że „lubi złe gospodarki”, ponieważ to na nich łatwo wzbogacają się możni tego świata.
Takiego zdania był w następującym wywiadzie:
W okresach niepewności oligarchowie często mają możliwość wykupu niedowartościowanych aktywów, co pozwala im umacniać swoje pozycje. Spowolnienie gospodarcze umożliwia bogaczom przejmowanie firm i pochłanianie kolejnych sektorów, a protekcjonizm jest tu tylko narzędziem do osiągnięcia tego celu. Takie stanowisko, choć budzące kontrowersje, znajduje potwierdzenie w obserwowanych trendach – recesja staje się okazją do zgarniania wartościowych inwestycji, co wzmacnia pozycję najbogatszych w społeczeństwie i sprawia, że nawet najambitniejsi przedsiębiorcy, nieposiadający koneksji i majątków rodzinnych z trudem będą mogli konkurować z innymi graczami na rynku.
Wojna celna USA
Gwałtowny wzrost cen, drastyczne spadki na giełdzie oraz masowe protesty w USA stanowią ostrzeżenie, które nie pozostaje bez echa na rynkach globalnych. Zapowiedziane taryfy na 2025 rok zwiastują kolejne wyzwania dla gospodarki światowej. Polska, jako część europejskiego rynku, musi stawić czoła nowym realiom, poszukując sposobów na ochronę swoich interesów oraz stabilizację lokalnego systemu gospodarczego. W świecie, gdzie każda decyzja polityczna odbija się na portfelach zwykłych obywateli, historia protekcjonistycznych posunięć staje się przestrogą przed nadmierną ingerencją rządów w naturalne mechanizmy rynkowe. Administracja Trumpa udowodniła, że manipulacja cłami, choć może przynieść niejakie korzyści, niesie ze sobą długofalowe ryzyko destabilizacji globalnego handlu. Dialog i współpraca na arenie międzynarodowej stają się jedynym sposobem na ochronę interesów krajowych.
Zainteresował Cię ten artykuł? Czytaj więcej takich treści w ramach cyklu „Biznes pod lupą”