Podczas gdy za naszą zachodnią granicą panuje zjawisko dekryminalizacji marihuany, u nas kwitnie nielegalny handel narkotykami wszelkiej maści. Cyfrowi dilerzy wypierają bywalców klubów, a rynek narkotyków przeniósł się z ulic do aplikacji. Telegram sprawia, że narkotyki są wszechobecnie dostępne, a ich skład jest coraz bardziej niebezpieczny.
Amfetamina produktem eksportowym Polski
Okazuje się, że polskim produktem eksportowym jest nie tylko rzepak, czy oscypki, ale także amfetamina. Zwiększona liczba wykryć laboratoryjnych i konfiskat półproduktów sugeruje, że Polska może być ważnym miejscem produkcji syntetycznego katynonu wykorzystywanego do produkcji amfetaminy i metamfetaminy w Europie i eksportu na inne rynki. W 2021 r. siedem państw członkowskich UE zgłosiło likwidację 105 laboratoriów amfetaminy (dla porównania w 2020 r. było ich 102). Były to:
- Niemcy (35 laboratoriów),
- Holandia (32 laboratoria),
- Polska (25 laboratoriów),
- Belgia, Bułgaria i Hiszpania (4 laboratoria),
- Szwecja (1 laboratorium).
W tym samym roku zlikwidowano także 15 zakładów produkujących syntetyczny katynon (18 w 2020 r.) – aż 14 laboratoriów w Polsce i tylko 1 w Holandii. W latach 2019-2021 w UE zlikwidowano 337 miejsc związanych z nielegalną produkcją amfetaminy. Wśród nich były zakłady produkcyjne, magazyny chemikaliów lub sprzętu oraz składowiska odpadów. 114 z tych obiektów zostało zlikwidowanych w 2021 r. w Polsce (25), Hiszpanii (4), Belgii (6), Bułgarii (4), Niemczech (35), Estonii (1), Holandii (38) i Szwecji (1). To sprawia, że Polska plasuje się na trzecim miejscu pod względem produkcji i konsumpcji tego narkotyku w Europie.
Narkotykowy biznes online
Internet zrewolucjonizował sposób prowadzenia biznesu, także tego związanego ze sprzedażą nielegalnych substancji psychoaktywnych. Dilerzy nie czyhają już ciemnych zaułkach i nie oferują swoich produktów na podwórkach, w szkołach, czy klubach. Teraz wszystko dzieje się za pośrednictwem sieci, a mówiąc dokładniej, aplikacji Telegram, czyli wolnego rynku dla wszelkiej maści nielegalnych usług i produktów.
To tam możesz w ciągu kilku minut nawiązać kontakt z ekstremistycznymi ugrupowaniami konserwatywnymi, kupić kilka gramów heroiny i broń, skorzystać z usług prostytutki, a na koniec dodać do swojego „koszyka zakupowego” sfałszowany dowód osobisty lub prawo jazdy. Następnie wybierasz sposób dostawy i topłacić zakupy kryptowalutą lub BLIKiem. Możesz skorzystać z paczkomatu, dostawy kurierskiej, albo wybrać deaddrop (czyli zamówić substancję i poczekać aż sprzedawca wskaże publiczne miejsce, takie jak ławka w parku, gdzie zostawi dla ciebie pakunek) i wyruszyć na poszukiwania ukrytej paczuszki. Proste, ale czy bezpieczne? Raczej nie.
Jak komentuje niemiecki magazyn „Spiegiel”:
Niemal każde wyobrażalne przestępstwo, które można popełnić za pośrednictwem Internetu, można znaleźć na Telegramie. (…) W przeciwieństwie do darknetu, gdzie kupujący muszą znać konkretny adres czarnego rynku, zakazane oferty są często łatwe do znalezienia. Serwis deklaruje się jako platforma poza zasięgiem państw i władz, na której każdy człowiek może pisać, co chce. To przyciąga maniaków, prawicowych ekstremistów, handlarzy narkotykami i oszustów. Bez długich poszukiwań można znaleźć +listę śmierci+ z nazwiskami członków Bundestagu. Aplikacja stała się darknetem na każdą kieszeń.
Co przesądziło o popularności Telegramu?
Telegram to bazujący na chmurze obliczeniowej komunikator internetowy opracowany przez twórców rosyjskiej alternatywy dla Facebooka pod nazwą Vkontakte. Według oficjalnych danych liczba aktywnych użytkowników Telegramu w 2024 roku wyniesie 1,562 miliarda, co oznacza 494 miliony użytkowników więcej niż w roku ubiegłym – aż 800 milionów aktywnych użytkowników w skali miesiąca i 196 milionów aktywnych użytkowników w ujęciu dziennym. To sprawia, że potencjał tej aplikacji i zasięg nielegalnych procederów, z których słynie ten komunikator nie powinien być bagatelizowany.
Kwestie techniczne
Telegram różni się od innych platform społecznościowych w kilku podstawowych względach. Dana aplikacja oferuje kompleksowe szyfrowanie wszystkich rozmów, co sprawia, że jest atrakcyjny dla tych, którzy chcą zachować prywatność swoich konwersacji, a zatem wszelkiego typu oszustów, sutenerów i innych osób, poszukujących nielegalnego zarobku lub rozrywki. Ponadto użytkownicy Telegramu, w przeciwieństwie do innych serwisów społecznościowych, mogą korzystać z funkcji „odmowa zgody na gromadzenie informacji o użytkownikach”. Telegram umożliwia także użytkownikom ustawienie automatycznych odpowiedzi i zaplanowanie wysyłania wiadomości, co jest wygodne zarówno dla użytkowników indywidualnych, jak i biznesowych. Warto również wspomnieć, że Telegram posiada otwarty interfejs API, umożliwiający deweloperom na tworzenie różnorodnych dodatkowych aplikacji i botów, co jeszcze bardziej zwiększa elastyczność i funkcjonalność platformy.
Kwestie społeczno-polityczne
Narkotykowy biznes w Telegramie istniał niemalże od dnia jego powstania, jednak szczególnie szybko rozwijał się podczas pandemii COVID-19. Uczeni, Laura Smit-Rigter, Lavinia Stegemann, Daan van der Gouwe i Matthijs Blankers z Instytutu Tirmbos, poddali analizie zmiany dotyczące handlu substancjami psychoaktywnymi za pośrednictwem Telegramu na terenie Holandii w okresie pandemii i ustalili, że:
W okresie od 2 grudnia 2019 r. do 29 czerwca 2020 r. w dwóch analizowanych grupach Telegram pojawiło się łącznie 5 643 posty dotyczące substancji psychoaktywnych. Znacząca większość z nich stanowiła ofertę sprzedaży i reklamę swoich usług, a jedynie 6.3% przeanalizowanych wpisów miała na celu zakup jakiejś substancji psychoaktywnej.
Jak twierdzi Dariusz Kozłowski, ekspert do spraw cyberbezpieczeństwa i kierownik biura analiz Fundacji Puławskiego w rozmowie z „Wyborczą” wzrost popularności Telegramu początkowo wynikał z chęci ochrony danych:
Pierwszy wybuch popularności komunikatora to okres jeszcze przed pandemią. Co ciekawe, w sukcesie pomógł mu fakt, że jest rosyjski, a nie amerykański jak większość konkurencji. Wiele osób jest przeświadczonych, że rząd amerykański kontroluje wszystkie krajowe firmy IT, nawet szyfrowane komunikatory.
Telegram zyskał też nowy wymiar w obliczu inwazji Rosji na Ukrainę. Jak twierdzą specjaliści obie strony aktywnie wykorzystują go do agitacji, monitorowania i wpływania obywateli swoich państw. Telegram stał się także przyczółkiem dla ugrupowań ekstremistycznych, terrorystycznych i ultrakonserwatywnych. To tam można zobaczyć krwawe misje członków Grupy Wagnera, czy egzekucje osób należących do społeczności LGBTQ+ w Kazachstanie, co sprawia, że stanowi wygodną alternatywę dla fanów darknetu i platform typu Wikileaks.
W porównaniu do darknetu, Telegram jest znacznie łatwiejszy w użyciu i wygodniejszy dla kupujących. Telegram staje się preferowaną platformą dla niecenzuralnych i nielegalnych działań
– powiedziała Monica Barratt, socjolożka z RMIT University w Australii, specjalizująca się w internetowych rynkach narkotykowych.
Dlaczego Telegram jest tak atrakcyjny dla oszustów i przestępców?
Po analizie czarnego rynku Telegramu przeprowadzona przez magazyn „Vice” wykazano, że narkotyki są tylko jednym z wielu nielegalnych produktów, którymi handluje się na platformie. Ludzie kupują tam wszystko, począwszy od zhakowanych kont YouTube Premium po fałszywe zegarki i broń, a w niektórych grupach czatowych wymieniają się wskazówkami na temat oszustw ubezpieczeniowych, oszustw związanych z kartami kredytowymi lub fałszywymi pieniędzmi. Wszelkie nielegalne procedery, takie jak przemyt i handel substancjami psychoaktywnymi i lekami, fałszerstwa, sutenerstwo, pornografia (także dziecięca), piramidy finansowe czy handel ludźmi są powszechnie planowane i nawigowane są przy pomocy tej platformy.
Telegram stał się atrakcyjnym miejscem dla przestępców i oszustów z racji anonimowości, wysokiego poziomu szyfrowania danych użytkowników, oraz braku nadzoru nad publikowanymi treściami. Telegramowi przestępcy wykorzystują różne narzędzia, takie jak boty do automatycznego przesyłania wiadomości z ofertami narkotyków do dużej liczby użytkowników, zalety geograficznego rozproszenia serwerów Telegrama, a także niemożliwości tworzenia screenów postów, co sprawia, że śledzenie ich działań jest znacznie trudniejsze dla organów ścigania, a skala handlu wymyka się spod kontroli.
Narkotykowy influencing w krajach Europy Wschodniej
Reklama dźwignią handlu. Wiedzą o tym także właściciele platform oferujących narkotyki. Nic więc dziwnego, że ci sprytni przedsiębiorcy w końcu przypuścili ofensywę na niczego niepodejrzewających użytkowników. Od jakiegoś czasu w rosyjskojęzycznym Internecie pojawiają się tak zwani narkoblogerzy, sponsorowani przez ugrupowania przestępcze zajmujące się handlem i przemytem nielegalnych substancji psychoaktywnych. Członkowie rzeczonych ugrupowań werbują zarówno zwykłych nastolatków, którzy w swoim życiu nie zdążyli jeszcze spróbować substancji psychoaktywnych, jak i czynnych narkomanów i patostreamerów, których sowicie wynagradzają za promowanie określonego stylu życia i przyciąganie uwagi innych użytkowników za pomocą niecenzuralnych czynów, przemocy, czy publicznych defekacji.
Przede wszystkim zmieniła się sama koncepcja narkomanii. Ci, którzy sprzedają narkotyki, szybko zdali sobie sprawę, że sprzedawanie w staroświecki sposób nie jest już możliwe. Potrzebują nowych kanałów sprzedaży i tu właśnie pojawiła się koncepcja deaddrop. Potrzebny jest też marketing. I to nie byle jaki, tylko właściwy i dobrze przemyślany marketing. Trzeba stworzyć nowy wizerunek osoby zażywającej narkotyki. Nikt nie chce być smutnym narkomanem z lat 90. Ale każdy nastolatek (większość zażywających narkotyki znajduje się w grupie wiekowej 15-21 lat) chce być modnym buntownikiem, wyzwolonym z konwenansów przynależnych nużącym dorosłym.
Julia Finess to sztandarowy przykład narkoblogera, który zyskał popularność za sprawą atrakcyjnego wyglądu i wątpliwych czynów. Julia pochodzi z ubogiej i patologicznej rodziny, w której molestowanie seksualne oraz przemoc fizyczna były na porządku dziennym. Zbuntowana czternastolatka prowadziła niewielki blog w Telegramie, w którym udostępniała swoje fotografie, filmiki z imprez i relacje z konfliktów w szkole. Profil Julii śledziło nieco ponad tysiąc osób, ale za sprawą kontrowersyjnych treści szybko zyskiwał na popularności. Wtedy z nastolatką skontaktował się z manager jednego z internetowych sklepów z narkotykami i zaoferował jej ogromną jak na rosyjskie warunki, sumę 8 tysięcy dolarów za kilka postów z linkiem do platformy, a następnie regularnie sponsorował narkotykowe wybryki Julii, za każdym razem skłaniając ją do tworzenia jeszcze bardziej kontrowersyjnych postów i filmów, w których obraża inne nacje i religie, awanturuje się z przechodniami, czy obnaża publicznie, co w konsekwencji doprowadziło ją do spraw karnych, a ostatnio dotkliwego pobicia i ogolenia jej głowy przez grupę armeńskich mężczyzn, którzy zmusili ją do publicznych przeprosin.
To nie jedyna taka historia. Z dnia na dzień rośnie liczba nastolatków werbowanych przez przestępców i zachęcanych sowitą wypłatą do reklamy narkosklepów, piramid finansowych i innych oszustw.
A co na to rząd?
Przestępcy wykorzystują Telegram jako platformę do sprzedaży narkotyków nie tylko w Europie, ale i Ameryce Południowej i Północnej. To stało się szczególnie widoczne w niektórych krajach, takich jak Argentyna. Według doniesień, na argentyńskim Telegramie działają liczne grupy handlujące różnymi rodzajami narkotyków, dlatego zarówno rząd, jak i policja musiały podjąć zdecydowane działania w celu ich rozwiązania. Ponadto w wielu krajach przemyt narkotyków za pośrednictwem Telegramu stał się powszechnym zjawiskiem, co stanowi wyzwanie dla organów ścigania i katalizator licznych modyfikacji prawnych.
Rządy podejmują różne środki, aby przeciwdziałać handlowi narkotykami na Telegramie, jednak jak na razie z opłakanym skutkiem. W Holandii i Niemczech podejmowane są działania mające na celu zablokowanie dostępu do tej platformy, jednak wprowadzenie w życie tego pomysłu jest trudna do zrealizowania w państwach demokratycznych. W innych krajach podejmowane są również działania legislacyjne mające na celu ścisłe regulowanie działalności na platformach komunikacyjnych w celu zapobiegania przestępczości związanej z handlem narkotykami. Warto również wspomnieć o coraz częściej wysuwanej koncepcji międzynarodowej współpracy organów ścigania w celu rozpracowywania przestępczych grup działających na platformach, takich jak Telegram, która jak na razie również jest jedynie piękną ideą.
Podsumowanie
Telegram to idealna kryjówka i rynek zbytu dla przestępców i oszustów. Brak kontroli nad treściami oraz anonimowość użytkowników sprawiają, że jest to atrakcyjna platforma dla tych, którzy chcą działać poza granicami prawa. Wprowadzanie bardziej restrykcyjnych środków bezpieczeństwa oraz ścisłe egzekwowanie przepisów prawnych może pomóc w ograniczeniu nielegalnego handlu na Telegramie, jednak obecnie tempo tych działań jest zdecydowanie niewspółmierne do szybkości rozwoju aplikacji. Handel narkotykami za pośrednictwem Telegramu to poważny problem wymagający kompleksowego podejścia, zarówno ze strony władz, jak i społeczeństwa, które winno propagować wiedzę na temat niebezpieczeństw z tym związanych.