Statystyki mogą niepokoić – w I kwartale 2025 roku liczba osób pracujących w Polsce spadła o 135 tysięcy. To największy roczny ubytek od czasów pandemii. Na pierwszy rzut oka wygląda to jak kryzys drobnych przedsiębiorców – przytłoczonych rosnącymi kosztami i skomplikowanymi przepisami. Jednak dokładniejsza analiza danych pokazuje, że mamy do czynienia nie z załamaniem, lecz z głęboką przebudową struktury rynku pracy.
Zatrudnienie spada, ale nie wszędzie – gdzie naprawdę ubywa pracujących?
Spadek liczby pracujących w Polsce to przede wszystkim efekt malejącego zatrudnienia w sektorze rolniczym. W ciągu roku z pracy „na swoim” zrezygnowało ponad 100 tys. osób prowadzących indywidualne gospodarstwa rolne. To właśnie oni – a nie właściciele małych firm z branży usługowej czy technologicznej – odpowiadają za większość spadków widocznych w statystykach BAEL. Jednocześnie liczba samozatrudnionych poza rolnictwem… wzrosła. Przybywa osób działających w branży IT, doradztwie, opiece zdrowotnej, edukacji czy kulturze. Zmniejsza się za to udział pomagających członków rodzin, co również wpływa na ogólne dane. W efekcie, choć łączna liczba pracujących spadła, zatrudnienie w sektorach usługowych osiąga niemal rekordowy poziom. Nie mówimy więc o kryzysie zatrudnienia, a o przetasowaniu sił – od tradycyjnego rolnictwa ku nowoczesnej, miejskiej gospodarce opartej na wiedzy i elastycznych formach pracy.
Nie koniec samozatrudnienia, lecz zmiana jego geografii i formy
Choć z danych wynika, że liczba samozatrudnionych ogółem spadła, nie oznacza to zapaści wśród drobnych przedsiębiorców. Wręcz przeciwnie – poza rolnictwem liczba osób pracujących na własny rachunek systematycznie rośnie. Tylko w ciągu ostatniego roku przybyło ich ponad 67 tysięcy, a w perspektywie dwóch lat – ponad 81 tysięcy. Dynamiczny wzrost widoczny jest w branżach, które oferują wyższe wynagrodzenia i większą niezależność: w sektorze IT, usługach profesjonalnych, działalności naukowej, opiece zdrowotnej czy kulturze. Nowa fala samozatrudnienia to nie właściciele sklepików czy warsztatów, lecz specjaliści: prawnicy, programiści, doradcy, trenerzy, graficy, edukatorzy. Dla wielu z nich praca na własny rachunek to świadomy wybór – nie tylko z powodów finansowych, ale także z potrzeby elastyczności i niezależności. Zmienia się zatem nie tylko skala samozatrudnienia, ale przede wszystkim jego charakter i sektorowe umiejscowienie.
Rolnictwo traci pracowników w przyspieszonym tempie
Największy ubytek zatrudnienia dotyczy rolnictwa – i to zarówno pod względem bezwzględnym, jak i procentowym. W I kwartale 2025 roku z pracy w tym sektorze odeszło ponad 150 tysięcy osób. Samozatrudnieni rolnicy stanowili aż dwie trzecie tego spadku, a resztę – głównie osoby pomagające w rodzinnych gospodarstwach i niewielka liczba pracowników najemnych. Główne przyczyny to z jednej strony postępujące starzenie się właścicieli gospodarstw, a z drugiej – coraz mniejsza atrakcyjność finansowa tej pracy. Realne wynagrodzenia rosną szybciej w sektorach miejskich, co sprawia, że młode pokolenia odchodzą od roli na rzecz bardziej dochodowych branż. W rezultacie udział rolnictwa w całkowitym zatrudnieniu skurczył się do zaledwie 6 proc., podczas gdy jeszcze w 2008 roku wynosił niemal 14 proc. To pokazuje, że polska gospodarka wchodzi w nową fazę – mniej opartą na pracy fizycznej, a bardziej na wiedzy i usługach.
Wzrost popularności samozatrudnienia w usługach – nowy fundament rynku pracy
Wbrew obiegowym opiniom, samozatrudnienie nie znika – ono po prostu zmienia swoje oblicze. W nowoczesnych sektorach gospodarki, takich jak informatyka, doradztwo, edukacja czy kultura, liczba osób pracujących na własny rachunek rośnie z roku na rok. Szczególnie dynamiczny wzrost odnotowano w działalności profesjonalnej, naukowej i technicznej (+32,7 tys.), informacji i komunikacji (+14,7 tys.) oraz usługach administracyjnych (+14,3 tys.). Ten trend wpisuje się w globalne zmiany na rynku pracy – coraz więcej specjalistów wybiera model freelancerski lub B2B jako alternatywę dla etatu. Elastyczność, możliwość samodzielnego ustalania warunków współpracy i większa kontrola nad rozwojem zawodowym sprawiają, że samozatrudnienie w tych branżach nie tylko przetrwało, ale wręcz zyskało na znaczeniu. W efekcie to właśnie usługi, a nie tradycyjny handel czy produkcja, stają się dziś motorem wzrostu liczby mikrofirm i jednoosobowych działalności.
Nie ma fali upadłości małych firm – są tylko inne formy działalności
Dane BAEL przeczą narracji o masowym zamykaniu firm przez samozatrudnionych. Liczba osób prowadzących działalność gospodarczą i zatrudniających pracowników – czyli mikroprzedsiębiorców w klasycznym ujęciu – pozostaje stabilna. W niektórych okresach ich udział w strukturze zatrudnienia wręcz nieznacznie rośnie. Brakuje więc dowodów na to, by Polski Ład czy wzrost kosztów pracy doprowadziły do masowych bankructw. Zmienia się za to sposób działania firm – część z nich optymalizuje koszty, przechodząc na model jednoosobowy bez etatów. Część formalnie się zamyka, ale faktycznie kontynuuje działalność w elastycznym modelu freelancerskim. Do tego dochodzi zjawisko tzw. fikcyjnego samozatrudnienia, czyli przejścia z umowy o pracę na kontrakt B2B, by uniknąć wysokich składek. W efekcie liczba mikroprzedsiębiorców się nie kurczy – ona po prostu zmienia strukturę organizacyjną, dostosowując się do realiów rynku.
Pomagający członkowie rodzin znikają z rynku pracy – zmierzch nieformalnego zatrudnienia
Jednym z najbardziej dynamicznych spadków w strukturze zatrudnienia jest ubytek tzw. pomagających członków rodzin, czyli osób pracujących bez wynagrodzenia w gospodarstwach domowych lub rodzinnych firmach. W ciągu roku ich liczba zmalała aż o 28 tysięcy – to aż 21 proc. mniej niż rok wcześniej. Ta forma pracy, typowa głównie dla rolnictwa i niewielkich, tradycyjnych biznesów, staje się coraz mniej powszechna. Młodsze pokolenia nie chcą już „pomagać” – oczekują formalnego zatrudnienia, własnych dochodów i zabezpieczeń społecznych. Zjawisko to ma swoje źródła zarówno w zmianach pokoleniowych, jak i w postępującej urbanizacji oraz cyfryzacji pracy. Pomoc w gospodarstwie rodzinnym czy sklepie coraz częściej zastępowana jest przez umowy zlecenia, etaty lub jednoosobową działalność gospodarczą. To kolejny dowód na to, że polski rynek pracy odchodzi od modelu nieformalnego, opartego na więziach rodzinnych i przesuwa się w stronę profesjonalizacji zatrudnienia.
Mniej osób w wieku produkcyjnym – mniej pracujących
Choć liczba pracujących w Polsce spadła, nie oznacza to wcale załamania rynku pracy. Kluczowym czynnikiem jest demografia. Liczba osób w wieku produkcyjnym (20–64 lata) zmniejsza się szybciej niż populacja ogółem – tylko w ciągu roku ubyło ich około 200 tysięcy. W tym samym czasie liczba pracujących w tej grupie spadła o 177 tysięcy, czyli wolniej niż ubywa potencjalnych pracowników. To sugeruje, że poziom aktywności zawodowej – mimo spadku liczebności tej grupy – pozostaje stosunkowo wysoki. Co więcej, rośnie udział osób starszych (65–74 lata) w rynku pracy, a w tej grupie zatrudnienie zwiększyło się nawet o 5 proc. To oznacza, że wiele osób decyduje się kontynuować aktywność zawodową mimo osiągnięcia wieku emerytalnego – z powodu wyższych kosztów życia, potrzeby samorealizacji lub lepszych warunków zdrowotnych. Dane te wskazują, że spadek zatrudnienia nie wynika z niechęci do pracy, lecz z naturalnych procesów demograficznych, których skutki będą coraz bardziej widoczne w najbliższych latach.
Sektory rosną nierówno – administracja i handel w odwrocie, usługi na fali
Zmiany w strukturze zatrudnienia pokazują również wyraźne przetasowanie między sektorami. W ostatnim roku największe spadki zatrudnienia dotknęły handlu (-101 tys. osób), administracji publicznej i obrony narodowej (-31 tys.) oraz sektora kultury i rekreacji (-21 tys.). Jednocześnie jednak gwałtownie rośnie liczba pracujących w edukacji (+43,5 tys.), w informacji i komunikacji (+43,4 tys.) oraz w usługach profesjonalnych i naukowych (+37 tys.). To nie tylko przesunięcie geograficzne ze wsi do miast, ale też jakościowa zmiana charakteru pracy – od zadań fizycznych i urzędowych do usług opartych na wiedzy, technologii i relacjach. Widać też, że to właśnie sektory z dużym udziałem samozatrudnionych rozwijają się najszybciej. W ciągu dekady wzrósł udział osób pracujących na własny rachunek względem pracowników najemnych – dziś na każdych 100 zatrudnionych przypada ponad 12 samozatrudnionych, podczas gdy jeszcze 10 lat temu było ich mniej niż 9. To wyraźny sygnał, że struktura rynku pracy nie tylko się zmienia – ona realnie przekształca się w model, w którym elastyczność i specjalizacja zaczynają dominować nad stabilnością i etatem.
Samozatrudnienie rośnie nie tylko z wyboru – rola fikcyjnych B2B
Wzrost liczby samozatrudnionych w wielu sektorach nie zawsze wynika z przedsiębiorczości czy chęci bycia „na swoim”. Coraz większą rolę odgrywa tzw. fikcyjne samozatrudnienie – sytuacja, w której dawni pracownicy etatowi zakładają działalność gospodarczą, by formalnie rozliczać się jako podwykonawcy. Taka zmiana zwykle jest motywowana przez pracodawców, którzy chcą ograniczyć koszty zatrudnienia (np. składki ZUS, urlopy, odprawy). Zjawisko to jest szczególnie widoczne w branży IT, marketingu, ochronie zdrowia i niektórych usługach doradczych. Choć formalnie samozatrudnieni, pracownicy ci nadal wykonują swoje zadania pod nadzorem, w ustalonych godzinach i często dla jednego zleceniodawcy – co spełnia definicję stosunku pracy. Fikcyjne B2B fałszuje statystyki, ale też wskazuje na potrzebę głębszej reformy rynku pracy – tak, by elastyczne formy zatrudnienia nie zastępowały ochrony prawnej i stabilności zatrudnionych.
Coraz mniej etatów, coraz więcej niezależnych specjalistów
Polski rynek pracy się zmienia – etat traci na znaczeniu, a samozatrudnienie rośnie w branżach takich jak IT, edukacja czy doradztwo.
Chcesz pracować na własnych warunkach?
Załóż działalność szybko i wygodnie z Faktura.pl – bez stresu, formalności i kosztów.
Rynek pracy się nie kurczy – on się przebudowuje
Z pozoru niepokojące dane o spadku liczby pracujących w Polsce okazują się w rzeczywistości odbiciem głębokich zmian strukturalnych i demograficznych. Z rynku znika praca nieformalna i rolnicza, a rośnie znaczenie nowoczesnych usług, elastycznych form zatrudnienia i samozatrudnienia w sektorach opartych na wiedzy. Choć udział osób pracujących na własny rachunek ogółem spada, to poza rolnictwem ich liczba dynamicznie rośnie – zwłaszcza w IT, edukacji, zdrowiu i doradztwie. Wzrost fikcyjnego samozatrudnienia oraz wydłużająca się aktywność zawodowa osób starszych pokazują, że polski rynek pracy nie zwalnia, tylko dostosowuje się do nowych realiów. Przyszłość nie należy już do dużych zakładów pracy czy urzędów, ale do specjalistów, freelancerów i mikroprzedsiębiorców – o ile tylko państwo i system nadążą za tą transformacją.
Czytaj więcej: Od pomysłu do pierwszej faktury – jak założyć i prowadzić firmę