W czasie sprawowania prezydentury Donald Trump praktycznie nie znikał z mediów. Jednak po wydarzeniach z początku 2021 roku zniknął z orbity zainteresowań, a w środkach masowego przekazu ciężko znaleźć relacje z jego bieżącej działalności. Były prezydent USA cały czas jest aktywny politycznie a ostatnio nawet wygłosił przemówienie, w którym wyraźnie przedstawił swoje plany. Czy podejmie jeszcze próbę powrotu na szczyt polityki?
Przedsiębiorca, celebryta, prezydent
Donald Trump przeszedł drogę od potentata na rynku nieruchomości przez gwiazdę telewizji do fotela 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Wszystkie jego aktywa warte 3 mld dol., jak podaje Forbes, jest pierwszym miliarderem, który zasiadł w Białym Domu. Jego imperium zostało zbudowane wokół nieruchomości. Nie rozpoczynał jego tworzenia od zera, ponieważ zarządzał rodzinną firmą Elizabeth Trump & Son. W 1971 roku przemianował firmę na The Trump Organization, a obecnie przedsiębiorstwo zajmuje się praktycznie wszystkim, co jest związane z nieruchomościami – wynajmem, remontami oraz budową. Jest to i tak jeden z obszarów działalności holdingu. Inne to hotele, pola golfowe, kasyna, linia lotnicza oraz organizacja konkursów piękności. Aktualnie jest to naprawdę potężna firma, chociaż nie zawsze inwestycje przynosiły ogromne zyski, a samemu Trumpowi zdarzało się cztery razy ogłaszać bankructwo.
Trump nigdy nie dystansował się od mediów, chętnie występował w różnych programach i bywał na salonach. Został też producentem „The Apprentice” – programu emitowanego na kanale NBC. Show pokazywało walkę o miejscę w zarządzie jednego z przedsiębiorstw holdingu Trumpa. Występował również w filmach i serialach, gdzie najczęściej grał samego siebie.
Najważniejsza rola miliardera rozpoczęła się w 2015 roku, kiedy obwieścił, że zamierza starać się o nominację Republikanów w wyborach prezydenckich. Pod hasłem „Make America great again” Trump wygrał prawybory, a następnie pokonał kandydatkę Partii Demokratycznej Hillary Clinton. Głosy elektorów rozłożyły się tutaj w stosunku 304 do 227. Procentowo jednak większa liczba Amerykanów zagłosowała na Clinton – 46 do 48%. W swoim programie wyborczym Trump zamieścił ograniczenie napływu imigrantów do USA, zbudowanie muru na granicy z Meksykiem (za który zapłacić mieli Meksykanie), likwidację programu Obamacare, powrót amerykańskich firm do Stanów i poprawę sytuacji gospodarczej. Urząd prezydenta sprawował jedną kadencję, o drugą walczył z byłym zastępcą Baracka Obamy – Joe Bidenem.
Kulisy tego, jak prowadził kampanie prezydencką 2020 możecie obejrzeć w filmie dokumentalnym „Trump bez precedensu” dostępnym na platformie Player.pl klikając w TEN LINK.
Kiedy opadł bitewny kurz
W listopadzie 2020 roku Donald Trump przegrał wybory prezydenckie, otrzymując ponad 74 miliony głosów. Jego rywal w wyścigu o fotel, Joe Biden przekonał do siebie aż 81 milionów wyborców. Biden uzyskał wyraźną przewagę zarówno wśród głosujących, jak i również w kolegium elektorskim, które formalnie wybiera prezydenta Stanów Zjednoczonych. Biden zdobył 306 głosów elektorskich przy 232 jego kontrkandydata. Wynik wyborów został oficjalnie zatwierdzony, początkowo na poziomie lokalnym, a potem stanowym. Przegrany nie uznał jednak wyników wyborów i starał się odwrócić cały proces, wychodząc nawet z propozycją ich powtórzenia. Zachęcał przy tym swoich wyborców do manifestacji. Wszystkie podjęte przez Trumpa wysiłki nie przyniosły jednak oczekiwanych rezultatów i 6 stycznia 2021 roku (w tym czasie również dokonał się atak jego wyborców na Kapitol, w którym śmierć poniosło 5 osób), Kongres ostatecznie potwierdził wyniki wyborów, co oznaczało dla niego utratę fotela prezydenckiego.
Dokument o ataku na Kapitol możecie obejrzeć, klikając w TEN LINK
Pytanie czy na pewno ostatecznie? Choć obecnie Donald Trump ma 76 lat, to nigdy oficjalnie nie informował opinii publicznej o zamiarach wycofania się ze sceny politycznej. Były prezydent USA to jeden z takich polityków, którzy nie akceptują poniesionej porażki, ponieważ w ich mniemaniu jest ona symbolem słabości oraz braku oddziaływania na ludzi – dlatego też nigdy nie zamierzał złożyć broni. Nie chciał stać się synonimem porażki, bo to skreślałoby go jako polityka. W związku z powyższym, Donald Trump nie ustaje w zapewnieniach swojego elektoratu, że jego konkurenci polityczni „zawłaszczyli” sobie wybory, a on uczyni wszystko co w jego mocy, żeby przy najbliższej nadarzającej się okazji odzyskać to, co w jego mniemaniu tak naprawdę mu się należało.
Starcie Trump vs. komisja Kongresu
Były prezydent wystąpił na drogę sądową przeciwko komisji Izby Reprezentantów, która zajęła się badaniem okoliczności ataku na Kapitol 6 stycznia 2021 r., aby nie być zmuszonym do składania zeznań pod rygorem prawnym. Trump w złożonym pozwie poddaje w wątpliwość prawną działania komisji Kongresu polegające na nakłanianiu prezydenta do składania zeznań. Pozew stwierdził, że chociaż w przyszłości miały miejsce sytuacje, w których w odpowiedzi na żądania Kongresu prezydenci dobrowolnie składali zeznania bądź ujawniali treści dokumentów, to „żaden prezydent, lub były prezydent, nigdy nie był do tego zmuszany”.
Adwokat Donalda Trumpa, David A. Warrington wyjaśnił, że
Długoletnia praktyka utrzymywania podziału władz zabrania Kongresowi zmuszania prezydenta do składania zeznań”. W jego opinii, komisja „działając z powodów politycznych zmusiła prezydenta Trumpa do zaangażowania władzy sądowniczej aby rozstrzygnęła spór między władzą wykonawczą i ustawodawczą.
Komisja Izby do dziś nie odniosła się tego posunięcia Trumpa, jednak jak zauważa Associated Press – pozew oznacza w praktyce odroczenie przesłuchań w nieokreślonym czasie, ponieważ komisja zostanie rozwiązana z końcem trwania kadencji obecnego parlamentu.
Roast Donalda Trumpa możecie obejrzeć, klikając w TEN LINK.
Były prezydent Stanów Zjednoczonych miał przed komisją wyjaśnić swoją rolę podczas ataku jego zwolenników na Kapitol 6 stycznia 2021 roku. Jednocześnie miał też ujawnić wszelką dokumentację mająca związek z ta sprawą. Twierdzi jednak, że w żaden sposób nie przyczynił się, ani nie zachęcał nikogo do tego ataku.
Start w wyborach w 2024 roku
Donald Trump, ogłosił w połowie listopada 2022 roku, że wystartuje w wyborach prezydenckich w 2024 roku. To oznacza chęć ubiegania się przez niego o nominację Partii Republikańskiej w prawyborach. Odniósł zwycięstwo w wyborach prezydenckich w 2016 roku, a w 2020 roku, po wygaśnięciu kadencji, ubiegał się o reelekcję rywalizując z Joe Bidenem. Ostatecznie Donald Trump poniósł porażkę, z którą po dziś dzień nie może się pogodzić, podobnie zresztą jak znaczna większość jego zwolenników. Tydzień po wyborach do Kongresu, w których Republikanie nie osiągnęli satysfakcjonujących rezultatów, były prezydent ogłosił swój ponowny start w nadchodzących wyborach prezydenckich.
W swoim przemówieniu, które trwało niewiele ponad pół godziny i było transmitowane przez amerykańską telewizję, wygłosił oświadczenie przemawiając do swoich zwolenników z prywatnej rezydencji.
Aby uczynić Amerykę znów wielką, dziś wieczorem ogłaszam moją kandydaturę na prezydenta Stanów Zjednoczonych
Wcześniej doradcy Trumpa złożyli wszystkie konieczne dokumenty do Federalnej Komisji Wyborczej, tworząc tym samym komitet pod nazwą „Donald J. Trump na prezydenta 2024”.
Dwa lata temu byliśmy wielkim narodem i wkrótce znów będziemy wielkim narodem
Były prezydent Stanów Zjednoczonych stwierdził, że spodziewa się sprzeciwów dotyczących jego ponownej kandydatury ze strony mediów, establishmentu z Waszyngtonu oraz ruchów lewicowych.
Ale nie damy się stłamsić. Wytrwamy. Wejdziemy wprost w rwący potok
Prawdopodobnym rywalem Donalda Trumpa w walce o nominację Partii Republikańskiej może być Ron DeSantis, który obecnie pełni urząd gubernatora Florydy. Odniósł on sukces w wyborach parlamentarnych 8 listopada 2022 roku, dystansując swojego konkurenta z Partii Demokratycznej o prawie 20 punktów procentowych, czym zapewnił sobie kolejną kadencję na stanowisku. O nominację prezydencką może ubiegać się także Mike Pence, były wiceprezydent w administracji Donalda Trumpa.
Jak dotąd tylko raz w historii Stanów Zjednoczonych zdarzyła się sytuacja, gdzie prezydent sprawował urząd przez dwie kadencje, które przedzielała kadencja innego prezydenta. Tym prezydentem był Grover Cleveland; jego druga kadencja zakończyła się w 1897 roku. Czy Donald Trump zdoła powtórzyć bieg historii sprzed ponad 125 lat? Przekonamy się o tym wszyscy już w przyszłym roku po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich w USA.