Polska jest dla producentów popularnych energetyków istnym eldorado. Są one traktowane tak samo jak inne napoje. W przeciwieństwie do wielu krajów, nie dotyczą ich restrykcyjne przepisy i ograniczenia w zakresie sprzedaży czy reklamy. Już wkrótce ma się to jednak radykalnie zmienić. Wolna amerykanka się skończy, a nowe zasady gry podkręcą wyjątkowo niski próg wejścia na rynek, co zachęca dziś rzesze mniejszych i większych firm do wprowadzania setek nowości i wariantów już istniejących wyrobów. Nowy porządek wywróci strategie wielu producentów, ale to bez większego znaczenia, gdy stawką jest zdrowie, a nierzadko nawet życie tysięcy osób, głównie nastolatków.
W 2022 roku sieci handlowe zwiększyły nakłady na promocję napojów energetycznych o ponad 40 proc. w stosunku do 2021 roku. Najbardziej spektakularny wzrost odnotowano w sklepach convenience (o 80 proc.) oraz w hipermarketach (o ponad 77 proc.). W dyskontach był on na poziomie prawie 67 proc. Spadek wystąpił jedynie w supermarketach – o przeszło 14 proc. Energetyki są jednym z najczęściej kupowanych produktów również w małoformatowych sklepach spożywczych o powierzchni poniżej 300 mkw.
20 mln potencjalnych klientów
Roczna wartość sprzedaży napojów energetycznych przekracza 2 mld zł, a do ich spożywania przyznaje się aż 42 proc. Polaków. Dużo, ale producenci nadal widzą w tej branży potencjał, bo do „zagospodarowania” wciąż jest ponad 20 mln potencjalnych konsumentów.
Kluczem do ich pozyskania są zmiany w postrzeganiu energetyków, co nie będzie proste, zważywszy na rosnącą świadomość prozdrowotną społeczeństwa. Napoje energetyczne piją przede wszystkim tzw. heavy userzy, czyli konsumenci sięgający po nie regularnie. Zazwyczaj są to osoby przed trzydziestką, głównie mężczyźni – najczęściej studenci oraz uczniowie. Jak wynika z badania firmy Skilltelligence, Polacy kupują energetyki, ponieważ czują się zmęczeni lub senni (26 proc. odpowiedzi), ze względu na ich smak (20 proc.) oraz żeby poprawić koncentrację (15 proc.).
Przybywa nisz na rynku
Choć w tej kategorii jest ponad 100 marek, to za zdecydowaną większość sprzedaży odpowiadają trzy firmy: Red Bull, Maspex (Tiger) oraz FoodCare (Black). Marki te można spotkać w zasadzie wszędzie. Raz na jakiś czas pojawia się kolejny wariant, ale zawsze pod brandem parasolowym (umbrella brand). Jednym z wiodących trendów jest wzbogacanie energetyków o dodatki funkcjonalne, takie jak witaminy czy mikroelementy.
Rosnący rynek kusi również nowych graczy, ale tylko nieliczni są w stanie wykroić dla siebie kawałek sklepowej półki – w przypadku „spożywki” zaledwie 3 proc. nowości jest w stanie przetrwać na rynku dłużej niż rok i energetyki nie są tutaj wyjątkiem. Producenci starają się szukać nisz, bądź je kreować, celując w konkretne grupy odbiorców. Swoje napoje mają więc kobiety (np. She), kibice klubów piłkarskich (m.in. Legii, Cracovii, Śląska Wrocław, czy Lecha Poznań), mieszkańcy miast czy dzielnic (Ursus), artyści (Zenek), politycy (Korwin), a nawet określone społeczności (np. pracownicy korporacji).
Są jeszcze bardziej niszowe produkty oferowane wyłącznie w Internecie, Skąd bierze się to bogactwo? Przede wszystkim z niskiej bariery wejścia na rynek, nieskomplikowanej technologii produkcji i marż więcej niż godziwych. W sieci można więc natknąć się na takie egzotyczne wyroby, jak Czesio, Albański Raj, HWDP czy za przeproszeniem… Super Ruchacz.
Nie mylić z izotonikami!
Napoje energetyczne są często utożsamiane z izotonicznymi, tymczasem mówimy o dwóch różnych kategoriach produktów. Izotoniki uzupełniają niedobory wody, elektrolitów, soli mineralnych i witamin, nie wykazując przy tym działania stymulującego. Z kolei energetyki pobudzają i dodają energii, ale ze względu na zawartość stymulantów – odwadniają. Napoje izotoniczne, w odróżnieniu od energetycznych, mają niską zawartość cukru i nie są nasycone dwutlenkiem węgla. To produkty prozdrowotne, które mogą być bezpiecznie spożywane nawet przez kobiety w ciąży czy aktywne fizycznie dzieci.
Podobieństwa i różnice pomiędzy napojami energetycznymi a izotonicznymi
Energetyki sieją spustoszenie
Napoje energetyczne działają pobudzająco. Producenci wzbogacają je o substancje poprawiające koncentrację, zwiększające wydolność i szybkość reakcji, zapobiegające zmęczeniu i przyspieszające metabolizm. Brzmi rewelacyjnie, tylko te skutki uboczne… Lekarze alarmują, że energetyki sieją spustoszenie w organizmach. Ich nieodpowiedzialne spożywanie może zakończyć się zgonem. Najbardziej narażone są dzieci i młodzież.
Laboratorium chemiczne w puszce
W składzie energetyków znajdziemy przede wszystkim:
- kofeinę,
- taurynę,
- inozytol,
- cukry proste,
- substancje aromatyzujące,
- dwutlenek węgla,
- substancje konserwujące,
- regulatory kwasowości.
Zdecydowana większość z nich szkodzi lub bardzo szkodzi zdrowiu. Już jeden napój energetyczny zwiększa ryzyko wystąpienia chorób serca. Energetyki są mocno krytykowane przez kardiologów. Podwyższają tętno i ciśnienie krwi, mogą wywoływać zaburzenia rytmu serca, w tym migotanie przedsionków. Nawet u młodych i zdrowych osób windują poziom hormonu stresu.
Guarana – druga kofeina
Guaraną nazywa się ekstrakt roślinny pozyskiwany z rośliny Paulinia guaran, słynącej z najwyższej zawartości kofeiny. Zdaniem ekspertów, uzupełnienie składu napoju energetycznego o guaranę może być niebezpieczne, gdyż producenci nie informują ile kofeiny zawiera sama guarana. Warto więc pamiętać, że 1 g guarany odpowiada 40 mg kofeiny.
„Narkotyki zapakowane jak cukierki”
Generalnie napoje energetyczne przeznaczone są dla dorosłych, które (np. z racji wykonywanego zawodu) muszą zmniejszyć uczucie zmęczenia i senności lub przez pewien czas pracować na „najwyższych obrotach”. Niestety, prawie nikt nie czyta napisów zamieszczonych na opakowaniach najdrobniejszym drukiem, gdzie jasno jest napisane, że zalecana dzienna dawka produktu wynosi około 200 ml.
Tymczasem wiele osób bez problemu pochłania w ciągu doby litrowe butelki. Takie opakowania dostarcza tyle kofeiny, co 6-8 filiżanek czarnej kawy.
O ile nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, żeby dziecko wypiło litr kawy w trakcie przerwy międzylekcyjnej, o tyle energetyk jest trochę takim narkotykiem zapakowanym jak cukierek. To prosta droga do poważnych kłopotów – uważa wiceminister zdrowia Waldemar Kraska.
Reakcja organizmu po wypiciu puszki energetyka
10 minut
Przyjęta kofeina dociera do układu krwionośnego, serce zaczyna bić szybciej, wzrasta ciśnienie krwi.
15-45 minut
Podwyższone ciśnienie pobudza, poprawia się koncentracja.
30-50 minut
Kofeina wchłonęła się już w całości.
1 godzina
Organizm odczuwa spadek poziomu cukru, maleją efekty działania kofeiny, pojawia się zmęczenie.
5-6 godzin
Tyle czasu potrzeba do zredukowania połowy przyswojonej kofeiny.
12 godzin
Dopiero po upływie tego czasu organizm całkowicie pozbywa się kofeiny zawartej w energetyku.
12-24 godziny
Osoby uzależnione od kofeiny bez kolejnej jej dawki są już „na głodzie”, co objawia się bólem głowy, irytacją czy zaparciami.
7-12 dni
Tylu dni potrzebuje organizm, by przyzwyczaić się do kofeiny i mniej gwałtownie reagować na jej obecność we krwi.
Źródło: Personalise.co.uk
Dzieci piją na potęgę, przybywa uzależnień
Resort zdrowia podał ostatnio, że napoje energetyczne spożywa aż dwie trzecie nastolatków (67 proc.), z czego 16 proc. robi to dość często. Dane te potwierdzają badania Instytutu Matki i Dziecka, przeprowadzone wśród młodocianych w wieku 11-17 lat. Wynika z nich, że picie energetyków deklaruje co czwarty z respondentów. Częstotliwość sięgania po te napoje zwiększa się wraz z wiekiem.
Wpływ napojów energetycznych na zdrowie dzieci i nastolatków jest bardzo szkodliwy. Częste ich spożywanie może prowadzić do:
- odurzenia kofeiną i występowania syndromów jej odstawienia,
- zaburzeń rytmu serca,
- bezsenności,
- zachowań destrukcyjnych i nadpobudliwych,
- problemów ze zdrowiem psychicznym,
- martwicy wątroby,
- nadwagi i otyłości.
Zmiany w prawie zatrzęsą rynkiem
Wszystko wskazuje jednak na to, że już wkrótce energetyki będą niedostępne dla nieletnich. Projekt zakazujący ich sprzedaży młodocianym trafił właśnie do laski marszałkowskiej. Jego autorem są politycy Partii Republikańskiej, a dokładnie wiceprezes tej formacji Kamil Bortniczuk, minister sportu i turystyki. Zakaz miałby dotyczyć napojów zawierających powyżej 150 mg/l kofeiny w połączeniu z tauryną lub tauryny (z wyłączeniem napojów, w których składniki te występują naturalnie).
Polacy zgodni jak nigdy
To nie zdarza się zbyt często: wprowadzenia ustawowego zakazu sprzedaży napojów energetycznych nieletnim chce prawie 60 proc. Polaków. Zaledwie co trzeci z nas jest temu przeciwny. Tylko niespełna 10 proc. respondentów nie ma wyrobionego zdania na ten temat. Kobiety dużo częściej niż mężczyźni uważają, że młode osoby nie powinny mieć dostępu do tych produktów. Najmniej zwolenników wprowadzenia ograniczeń jest w grupie wiekowej 18-29 lat.
Kogo zaboli zakaz reklamy?
Procedowana w sejmie ustawa wprowadzi również ograniczenia w reklamowaniu energetyków – analogiczne do tych obowiązujących w przypadku wyrobów tytoniowych. Firma Kantar wyliczyła, że w 2020 roku producenci energetyków wydali na reklamy w mediach 82 mln zł (dane cennikowe), w 2021 roku było to 77 mln zł, a w 2022 roku – aż 123 mln zł. Najwięcej z tych środków (około 80 proc.) trafia na kampanie w TV. Reklamowymi tuzami są firmy Red Bull Polska oraz FoodCare (Black) i to właśnie ich mogą najbardziej zaboleć planowane zmiany w przepisach. – Obecnie wiele reklam napojów energetycznych ma formę animacji. Trudno nie zauważyć, że mają one być skierowane właśnie do najmłodszych, aby budować u nich niezdrowe i szkodliwe nawyki – ocenił podczas niedawnej konferencji prasowej minister Waldemar Kraska, zapowiadając przeprowadzenie przez resorty zdrowia i edukacji ogólnopolskiej akcji informacyjnej dotyczącej skutków nieracjonalnego spożywania energetyków.