Kryptowaluty miały służyć entuzjastom technologii i finansowym anarchistom, którzy nie mają zaufania do tradycyjnego systemu finansowego. Tymczasem dziś są przedmiotem ustaw, prezydenckich wet i politycznych przepychanek. Potwierdza to ostatnie weto wobec ustawy regulującej rynek kryptoaktywów oraz szybka próba ponownego procedowania. Stąd rodzi się zasadnicze pytanie, czy państwo nadąża za dynamicznie zmieniającą się technologią. Podczas gdy politycy spierają się o ramy prawne, dla biznesu kryptowaluty są nowoczesnym narzędziem finansowym.
Weto, regulacje i przepychanki polityczne wokół regulacji MiCA
W ostatnich tygodniach rynek kryptowalut w Polsce znalazł się w centrum publicznej debaty. Wszystko przez projekt wdrażający do polskiego porządku prawnego unijne regulacje dotyczące rynku kryptoaktywów, które są znane jako MiCA (Markets in Crypto-Assets Regulation). Przepisy mają ujednolicić zasady rynku kryptowalut w całej Unii Europejskiej, począwszy od emisji tokenów, przez działalność giełd kryptowalutowych i kantorów, aż po obowiązki informacyjne wobec klientów.
Jak zwykle, diabeł tkwi w szczegółach, albowiem każdy kraj członkowski musi uzupełnić MiCA o własne regulacje krajowe. Polska ma tutaj duże opóźnienia, ale też politycy – co nie jest odosobnionym przypadkiem – idą dużo dalej, niż wymaga tego UE. Pierwszy projekt ustawy miał kilkaset stron, a finalna ustawa przyjęta przez Sejm i Senat – 104 strony. Nadal to mocno rozbudowane regulacje. Dla porównania ustawa Łotwy liczy 5 stron, Słowacji i Węgier – 7, Czech – 11, Litwy – 23, a Włoch i Francji – około 50.
Co było do przewidzenia, ustawa regulująca rynek kryptoaktywów została zawetowana przez Karola Nawrockiego. Prezydent wskazał, że krajowy projekt idzie dużo dalej, niż wymaga tego unijne minimum. Wątpliwości dotyczą m.in. bardzo szerokich uprawnień nadzorczych i wysokich kosztów wejścia na rynek dla firm. W konsekwencji istnieje realne ryzyko, że zbyt restrykcyjne regulacje wobec innych rynków UE mogą zahamować rozwój innowacyjnych usług finansowych w Polsce.
Jednak weto wcale nie zakończyło prac legislacyjnych. Rząd ponownie złożył projekt ustawy regulującej rynek kryptoaktywów, który jest identyczny z odrzuconym przez Prezydenta Nawrockiego. Politycy koalicji rządzącej podkreślają konieczność szybkiego wdrożenia regulacji wynikających z prawa unijnego. Złożenie identycznego projektu wydaje się mało logiczne, nawet jeżeli wziąć poprawkę, że to tylko politycy. Ponadto na pewno – przynajmniej niektórzy z nich – nie mają pojęcia o technologii blockchain. Trudno bowiem poważnie traktować polityka, który na mównicy sejmowej posługuje się terminami „blekczein” czy „stabletcoiny” (nagranie poniżej).
@krzysztof.oleksy27 Skowrońska wyjaśnia czym są kryptowaluty xD #dlaciebie #humor #krypto #sejm #polityka
♬ Comedy Scenes – Comical, stupid, odd, lovely (Drumless)(1441321) – Ponetto
Regulowanie globalnej technologii lokalnym prawem – paradoks krypto
Kryptowaluty powstawały jako technologia globalna, cyfrowa i działająca w sieci. Transakcje w technologii blockchain są realizowane ponad granicami państw, a dostęp do rynku nie zależy od lokalnej jurysdykcji. Co dla jednych jest kluczową cechą i największą zaletą tego rynku, dla innych wydaje się efektem ubocznym i wadą.
Próba zamknięcia technologii działającej poza tradycyjnym systemem finansowym w ramach lokalnego prawa jest swego rodzaju paradoksem. Oczywiście wszystko polane sosem ochrony konsumentów przed nadużyciami i ryzykiem związanym z dynamicznie rozwijającymi się technologiami finansowymi. Nie wiedząc dlaczego, okazuje się, że w Polsce regulacje dotyczące kryptoaktywów muszą być ciężkie, scentralizowane i słabo dopasowane do specyfiki technologii.
Jeżeli nawet tak restrykcyjne prawo weszłoby w życie, rynek krypto nie zniknie, a tylko zmieni jurysdykcję. Firmy, które uznają lokalne przepisy za zbyt restrykcyjne lub kosztowne, przenoszą działalność w bardziej przyjazne otoczenie. Wystarczy, że podmiot uzyska licencję w dowolnym kraju UE. Równocześnie brak polskiej ustawy paraliżuje podmioty rodzime. Jednak przewidywane koszty wdrożenia systemów śledzenia transakcji, compliance i raportowania będą wówczas tak wysokie, że wiele małych kantorów internetowych i lokalnych bitomatów i tak zapewne zniknie z rynku.
Przeczytaj też: Spór InPost vs. Allegro. Kto naprawdę rozdaje karty w polskim e-commerce?
Giełda zondacrypto przedmiotem w grze polityków
Od 2022 roku każda głupia decyzja polityków ma jedno tłumaczenie: Putin. Ten sam, który w ciągu ostatnich kilku latach umierał niepoliczalną ilość razy. To on był winny „putininflacji” za rządów PiS. To również on, a może bezpieczniej – Kreml – odpowiada za wyłączne finansowanie w aktywach cyfrowych kampanii politycznych przeciwników i aktów terroryzmu. Przynajmniej według obecnie rządzącej koalicji.
Wszystko przez czołową giełdę kryptowalutową w Europie, jaką jest zondacrypto (dawniej BitBay). To właśnie ten podmiot został wzięty na tapet jako potencjalne środowisko, które umożliwia obywatelom Rosji finansowanie działań dywersyjnych w Polsce. W rzeczywistości po raz kolejny posłużono się argumentem „Rosja i Putin”. Tymczasem okazuje się, że giełda działająca zgodnie z europejskimi regulacjami (aktualnie licencja Estonii), nie może przyjmować klientów z rosyjskimi paszportami.
W swoim oświadczeniu zondacrypto wskazuje, że jako regulowany podmiot musi przestrzegać rygorystycznych przepisów i rozporządzeń (m.in. Travel Rule, DAC8, AML, KYC) i szczegółowo weryfikować źródło pochodzenia środków wpłacanych oraz wypłacanych z platformy. Fałszywe jest też stwierdzenie, że zondacrypto znajduje się na liście ostrzeżeń KNF w związku z naruszeniem prawa, ponieważ postępowanie zostało prawomocnie umorzone.
Oficjalne oświadczenie giełdy zondacrypto
Wszystko więc wskazuje na to, że giełda zondacrypto jest tylko przedmiotem w grze politycznej. Potwierdza to fakt, że giełdę wskazywano jako sponsora konferencji Conservative Political Action Conference w Rzeszowie, która skupiła konserwatywnych polityków i działaczy z całego świata. Ponadto giełda była głównym sponsorem wydarzenia Polish-American Strategic Industries Summit, zorganizowanego podczas wrześniowej wizyty Karola Nawrockiego w USA. Dziwnym zbiegiem okoliczności nie pojawiła się już informacja, że zondacrypto zebrała ponad 500 000 zł na rzecz WOŚP. Ponadto podmiot sponsoruje Polski Komitet Olimpijski, Tour de Pologne, Raków Częstochowa, a reklamuje się w bardzo różnych stacjach telewizyjnych (m.in. TVN, Canal+, Polsat czy TV Republika).
Przeczytaj też: Na barkach Goryla. Telewizja Republika testuje siły w e-handlu
Realne skutki nadregulacji dla polskiego rynku krypto
Skutki zbyt restrykcyjnych regulacji rynku kryptoaktywów są bardzo łatwe do przewidzenia. Przede wszystkim oznacza to gwałtowny wzrost kosztów wejścia na rynek. Obowiązki licencyjne, rozbudowane procedury compliance, wymogi kapitałowe i sprawozdawcze to wyrok dla większości małych i średnich podmiotów. W konsekwencji na rynku pozostaną niemal wyłącznie najwięksi gracze, którzy mają kapitał, zaplecze prawne i struktury zdolne udźwignąć ciężar regulacyjny.
Schemat jest znany z innych sektorów gospodarki. Nadregulacja nie wyeliminuje ryzyka, ale ograniczy konkurencję. Rynek nie będzie bezpieczniejszy, ale skoncentruje się wokół większych podmiotów, co również ograniczy innowacyjność. Nowe projekty i start-upy albo nie będą powstawać, albo od początku zarejestrują działalność poza granicami kraju.
Co bowiem bardzo istotne w przypadku rynku kryptoaktywów, ucieczka za granicę wcale nie oznacza, że taka spółka nie będzie mogła świadczyć usług polskim klientom. Jak najbardziej, na co pozwala zasada paszportyzacji usług.
W prostym tłumaczeniu – firma zarejestrowana w jednym państwie członkowskim UE, po spełnieniu unijnych wymogów może legalnie świadczyć swoje usługi także w innych krajach wspólnoty. W praktyce przedsiębiorstwa wybiorą bardziej przyjazne regulacyjnie jurysdykcje, tam odprowadzą podatek, stworzą miejsca pracy i know-how, a równocześnie zachowają dostęp do polskiego rynku. Właśnie do tego doprowadzi wprowadzenie ustawy o rynku kryptoaktywów w obecnej formie.
Kryptowaluty w biznesie: jak firmy korzystają z technologii blockchain?
Spory polityczne toczą się własnym życiem, podczas kiedy przedsiębiorcy realnie korzystają z kryptowalut w codziennej działalności gospodarczej. Dla firm nie jest to ani manifest wolności, ani technologiczna ciekawostka. Przede wszystkim jest to kolejne narzędzie finansowe, podobnie jak przed laty bankowość elektroniczna, a później – płatności mobilne.
Przedsiębiorcy sięgają po kryptowaluty w miejscach, gdzie tradycyjne finanse przegrywają z technologią blockchain w kategorii szybkości i kosztów transakcji. Dotyczy to zwłaszcza płatności międzynarodowych i rozliczeń B2B. Dzięki kryptowalutom transakcje są realizowane szybciej, bez pośredników i ograniczeń wynikających z godzin pracy banków. Ponadto aktywa cyfrowe w postaci kryptowalut mogą również służyć dywersyfikacji finansowej.
Najczęstsze sposoby wykorzystywania kryptowalut w firmach:
- płatności międzynarodowe i transgraniczne rozliczenia B2B;
- natychmiastowe transfery środków niezależnie od dnia i godziny;
- zabezpieczenie i dywersyfikacja kapitału w niestabilnym otoczeniu makroekonomicznym;
- automatyzacja umów i rozliczeń w oparciu o technologię blockchain;
- nowoczesne programy lojalnościowe i cyfrowe modele relacji z klientami.
Kryptowaluty nie zmieniają więc zasad prowadzenia biznesu, natomiast rozszerzają katalog dostępnych narzędzi finansowych. Firmy nie wybierają tokenów z powodów ideologicznych i politycznych, co próbują wmówić nam politycy i media. Przedsiębiorcy robią to, ponieważ są pragmatyczni, analizując koszty, ryzyka i zgodność z przepisami.
Przeczytaj też: Koniec ulgi IP Box dla samozatrudnionych. Zmiana, która uderza w programistów i innowatorów
Państwo kontra rzeczywistość rynkowa – kto wygra spór o kryptowaluty?
Debatując o regulacji rynku kryptowalut, trzeba oddzielić dwie kwestie, które są ze sobą mieszane. Przede wszystkim fakt, że jest to innowacyjna technologia, nie oznacza, że kryptowaluty same w sobie są narzędziem finansowania nielegalnych działań. Podobnie zresztą jak gotówka, przelewy bankowe czy instrumenty finansowe wykorzystywane na tradycyjnych rynkach. Niezależnie od formy środki płatnicze zawsze mogą zostać użyte do celów zgodnych z prawem i do działań przestępczych. Sama technologia nie jest tutaj problemem, ale sposób jej wykorzystania i skuteczność egzekwowania istniejących przepisów.
Nie sposób też pominąć zasadnego pytania o rzeczywiste motywacje stojące za tak silną presją regulacyjną rządzących. Dla części obserwatorów rynku nasuwa się wątpliwość, czy w ten sposób koalicja rządząca nie tyle chce trzymać pieczę nad rynkiem krypto, ile chroni interesy tradycyjnego sektora finansowego. Ten w ostatnich latach mierzy się bowiem z rosnącymi obciążeniami regulacyjnymi i podatkowymi, chociażby podwyższonym podatkiem CIT dla banków (30% w 2026 r., 26% w 2027 r., 23% od 2028 r.). Tymczasem kryptowaluty, które są alternatywnym kanałem obrotu i rozliczeń, zaburzają dotychczasowy układ sił.
Ostatecznie należy zadać sobie pytanie zasadnicze: czy Polska chce być miejscem narodzin projektów wykorzystujących innowacyjne rozwiązania finansowe, czy jedynie rynkiem ich konsumpcji, nie osiągając z tego żadnych korzyści. Niestety, wiele wskazuje na to drugie, przynajmniej tak wynika z ustawy przygotowanej przez rząd. Fakt jest taki, że to najgorsza i najbardziej restrykcyjna implementacja wymaganych przepisów w całej UE. Niestety, w takim brzmieniu ustawy z przepisów skorzystaliby tylko duzi gracze i zagraniczne jurysdykcje…









































