Gadu-Gadu to doskonały przykład, że brak długoterminowej wizji i zbyt późne reagowanie na pojawiające się trendy, może szybko zniweczyć nawet doskonale prosperujący projekt. Komunikator internetowy przeszedł drogę od najpopularniejszego narzędzia w swojej kategorii do niemal nieużywanej i całkowicie zapomnianej aplikacji. Kilkukrotna rewitalizacja marki skończyła się niepowodzeniem, ale obecny właściciel raz jeszcze spróbuje przywrócić świetność kultowego „słoneczka”. Plany są ambitne, ale mam wrażenie, że wprowadzenie marki na poziom z czasów największej świetności jest zwyczajnie niemożliwe.
Historia komunikatora Gadu-Gadu
Komunikator internetowy Gadu-Gadu zadebiutował w 2000 roku. To produkt autorstwa programisty Łukasza Foltyna, który miał inspirować się podobnym narzędziem – ICQ. Oznacza to, że od powstania GG minęło ćwierć wieku. Żeby uzmysłowić, jakie to były czasy, wystarczy wskazać na kilka wydarzeń z tego okresu. Otóż właśnie w 2000 roku na rynku zadebiutowały gry The Sims i Diablo II, a najlepiej sprzedającym się nowym autem w Polsce był Fiat Seicento. Mało tego – jesienią 2000 roku swoją premierę miał serial „M jak miłość”.
Jak się pewnie domyślasz, w zupełnie innym miejscu były też usługi telekomunikacyjne. Owszem, prawdą jest, że w 2000 roku rynek telefonii komórkowej w Polsce przeżywał dynamiczny rozwój. Gwałtownie rosła liczba użytkowników, a operatorzy wychodzili do klientów z nowymi usługami (m.in. GPRS) i modelami telefonów (m.in. Nokia 3310 i pierwsze telefony z aparatami fotograficznymi). To czas bez smartfonów i kanałów social media. Nie było też nielimitowanych wiadomości SMS. W powijakach był także Internet, a głównym sposobem komunikacji online pozostawały fora dyskusyjne i czaty tekstowe na stronach internetowych.
W takim otoczeniu pierwszy polski komunikator Gadu-Gadu zrewolucjonizował sposób komunikacji w sieci. Debiut miał miejsce dokładnie 15 sierpnia 2000 roku i już pierwszego dnia w systemie zarejestrowało się 10 000 użytkowników. Komunikator szybko zyskał na popularności. Z jednej strony oferował prosty interfejs, z drugiej – wprowadził wiele funkcji, które wówczas były uznawane za innowacyjne (m.in. emotikony, lista kontaktów, statusy, przesyłanie obrazków i plików). Żeby skorzystać z komunikatora, wystarczyło założyć konto, którego identyfikatorem był unikalny numer.
Przeczytaj też: „Czy Cinkciarz oddaje pieniądze?„
Przyczyny upadku komunikatora Gadu-Gadu
Nazwa komunikatora Gadu-Gadu utrzymała się do 2012 roku, kiedy została skrócona do GG. Oczywiście nie miało to żadnego wpływu na spadek popularności usługi, a trzeba sprawiedliwie przyznać, że był to upadek z przysłowiowego wysokiego konia. W szczytowym momencie popularności Gadu-Gadu miało 7 milionów aktywnych użytkowników, chociaż inne dane wskazują nawet na przeszło 10 mln kont. O boomie na komunikator najlepiej świadczy debiut spółki na Giełdzie Papierów Wartościowych w lutym 2007 roku. Jednak obrót akcjami został zawieszony w połowie 2008 roku, a już w grudniu spółka zniknęła z warszawskiego parkietu.
Zwykło mówić się, że sukces ma wielu ojców, ale w przypadku GG wskazać trzeba przede wszystkim na Foltyna. Trudniej o znalezienie jednej przyczyny upadku komunikatora. Patrząc na projekt na chłodno, wydaje się, że niepowodzenie ma kilka przyczyn, a odejście założyciela w 2007 roku jest tylko jedną z nich.
Niewątpliwie mogło to wpłynąć na strategię rozwoju komunikatora i jego pozycję na rynku, aczkolwiek odwrócenie się użytkowników od GG nie miałoby miejsca, gdyby nie konkurencja. Po kilku latach Gadu-Gadu straciło pozycję lidera w kategorii komunikatorów internetowych na rzecz nowych i bardziej zaawansowanych aplikacji. Poważną konkurencją były platformy Skype (2004, rozmowy głosowe i wideo), a nieco później WhatsApp (2009) i czat Facebooka (2008), a w końcu Facebook Messenger (2011).
Nowe komunikatory zyskały na popularności zwłaszcza w dobie innowacyjnych telefonów, czyli smartfonów. To aplikacje proste w obsłudze i umożliwiające komunikację z osobami spoza listy kontaktów w telefonie. Narzędzia Facebooka pozwalały też na integrację z portalami społecznościowymi. Nic dziwnego, że zaczęły przyciągać ludzi, szczególnie w okresie polskiego boomu na Facebooka w latach 2009 – 2010.
Sporo zarzucić można także samej spółce. Niewystarczająco szybko reagowano na zmieniające się trendy. Błędem było też oferowanie niedopracowanego produktu. Mocno krytykowane było zwłaszcza Gadu-Gadu 10. Aplikacji zarzucano niestabilność i błędy. To wszystko w otoczeniu nadmiaru funkcji i irytujących reklam. W konsekwencji korzystanie z aplikacji było coraz mniej intuicyjne i bardziej uciążliwe dla użytkowników.
Przeczytaj też: „Upadek giganta: czy Intel zniknie z rynku?„
Powrót kultowego komunikatora. Gadu-Gadu także do rozrywki i płatności
Przez ćwierć wieku spółka kilkukrotnie zmieniała właściciela. Obecnie Gadu-Gadu należy do spółki Fintecom. Polska firma działająca w branży finansowo-technologicznej chce dokonać rewitalizacji marki. Nie będzie to łatwe, ponieważ wszystkie dotychczasowe działania mające ten sam cel nie zdołały przywrócić Gadu-Gadu dawnego blasku. Aktualnie z komunikatora korzysta około 500 tys. użytkowników miesięcznie. Co ciekawe, Aktualnie z komunikatora korzysta około 500 tys. użytkowników miesięcznie. Co ciekawe, nie są to wyłącznie czterdziesto- czy pięćdziesięciolatkowie pamiętający czasy prosperity GG i z nostalgią wspominający kolorowe opisy statusów oraz charakterystyczny dźwięk przychodzącej wiadomości. Większość stanowią bowiem osoby w wieku od 16. do 30. roku życia. pamiętający czasy prosperity GG i z nostalgią wspominający kolorowe opisy statusów oraz charakterystyczny dźwięk przychodzącej wiadomości. Większość stanowią bowiem osoby w wieku od 16. do 30. roku życia.
Dzięki nowym funkcjom GG ma ponownie trafić na urządzenia milionów użytkowników. Wszystko za sprawą aplikacji GGapp. Z jednego miejsca użytkownik ma mieć dostęp nie tylko do komunikatora dającego możliwość również komunikację w grupie w formie audio i wideo, także w specjalnej wersji dla firm i organizacji. Narzędzie ma mieć też funkcje społecznościowe i wbudowane usługi cyfrowe, a przede wszystkim wirtualny portfel GGwallet i zaawansowany GGchat z Asystentem AI na strony internetowe.
Aplikacja ma być więc połączeniem komunikatora, portfela do płatności i czata AI. Natomiast nie ma gwarancji, że apka w ogóle pojawi się na rynku, ponieważ wymaga to dużych nakładów finansowych. Środków potrzeba na tyle dużo, że spółka otworzyła zbiórkę crowdfundingową. Równocześnie w dokumentach informacyjnych Fintecom zapewniono, że dojdzie do zrealizowania projektu nawet wówczas, kiedy nie uda się pozyskać planowanego budżetu w ramach zbiórki. To bowiem nie jest gwarantowane. W kilka dni udało się zebrać ponad 100 tys. zł, ale cel to 1,9 mln zł. Zakończenie zbiórki nastąpi 5 września 2025 roku.
Czy wskrzeszenie Gadu-Gadu może się udać?
Jest za wcześnie, żeby odtrąbić spektakularny powrót Gadu-Gadu. Wręcz przeciwnie, do nowej aplikacji, o ile rzeczywiście powstanie, trzeba podchodzić z dużym dystansem. Oczywiście osobiście kibicuję temu projektowi. Po pierwsze – jest to firma z polskim kapitałem, której produkt najpewniej dorównałby aplikacjom WhatsApp, Messenger czy Discord, po drugie – GG wspominam z nostalgią i jest to dla mnie pewien symbol początku XXI wieku.
Natomiast to wciąż zbyt mało, żeby zdecydować się na nowy produkt, jeżeli nie będzie on wystarczająco konkurencyjny. Zaryzykuję, że GG swoje apogeum ma już za sobą i nawet najlepsza aplikacja nie sprawi, że lata świetności powrócą. Zresztą nie jest to pierwsza znana marka, która nie sprostała wymaganiom rynku. Nie dzieląc na konkretne branże, upadki zaliczyły dobrze prosperujący hegemoni jeszcze niedawno dostępni także w Polsce, na przykład Leader Price, Bobo Frut czy Kodak. Natomiast inne powróciły, ale trudno mówić, żeby odniosły sukces, czego najlepszym przykładem są Frugo, a nawet sama Nokia 3310.
Przeczytaj też: „Prezes InPostu jak Elon Musk? Czy polskim firmom w końcu będzie łatwiej?„
Czas pokaże, jak będzie z Gadu-Gadu. Wydaje się, że za sukces będzie można uznać kilkukrotne zwiększenie bazy użytkowników, co i tak może być bardzo trudne. Natomiast już teraz można wysnuć pewne wnioski. Przykład GG pokazuje, że nic nie trwa wiecznie. Wręcz przeciwne – świat zmienia się bardzo dynamicznie, a wraz z nim powstają nowe technologie, rośnie konkurencja, a konsumenci są coraz bardziej świadomi i wymagający. Dlatego spoczywanie na laurach po osiągnięciu sukcesu szybko odbije się czkawką. Jedyną szansą jest nieustanny rozwój i wizja przyszłości. Na razie historia Gadu-Gadu to przykład upadku internetowego giganta.
Fot. Materiały prasowe Gadu-Gadu
8 na 10 firm upada przez brak płynności finansowej. Zadbaj o nią już dziś!
Zgłoś się do eFaktor – a decyzję dotyczącą finansowania otrzymasz tego samego dnia. Wymień faktury na gotówkę w przeciągu 24h. Odbierz środki i wydawaj pieniądze swoje, a nie te, które pożyczył Ci bank.
Zainteresował Cię ten artykuł? Czytaj więcej takich treści w ramach cyklu „Biznes pod lupą”