Tworzenie kontynuacji kultowych historii nie jest w popkulturze nowością. Obecnie model budowania nowych produkcji na bazie już istniejących znacznie zyskał jednak na popularności. Można wręcz zaryzykować stwierdzeniem, że współczesna kultura, a przede wszystkim filmografia, w dużej mierze z twórczej przerodziła się w odtwórczą. Czy świadczy to o jej kryzysie? To zależy od perspektywy, z jakiej spojrzymy na zjawisko. Pewnym jest, że jeśli chodzi o zyski finansowe, jakie przynoszą tego typu produkcje – o kryzysie nie ma tutaj mowy. Aż 7 na 10 filmów, które zarobiły najwięcej w historii kina to sequele oraz remake’i, przy czym 9 na 10 to filmy, będące kontynuacją znanej historii lub historią, która w przyszłości została kontynuowana.
Nie tylko dalsze losy – jak jeszcze twórcy poszerzają uniwersum postaci
Przestrzeń na multiplikowanie historii z udziałem tych samych bohaterów okazuje się być workiem bez dna, nie ograniczając ich jedynie do filmów, przedstawiających dalsze losy znanych już bohaterów, czyli tzw. sequeli.
Bardzo popularne stało się kręcenie remake’ów, a więc opowiadania na nowo już kiedyś znanych filmowych historii. Co ciekawe, zjawisko to było praktykowane już w latach 50. XX wieku – przykładem jest „Ben Hur” z 1959 roku, będący reprodukcją filmu z 1925 roku, czy „Pół żartem pół serio” również z 1959 roku, będące nową wersją niemieckiej produkcji „Fanfaren der Liebe” z 1951 roku.
Od remake’u należy rozróżnić reboot, czyli nowy film lub serię filmów o znanej już marce (najczęściej postaci). Doskonałym przykładem reboota jest „Batman” Christophera Nolana, opowiadający na nowo historię znanego już superbohatera, stawiając akcent na motywacje i rys psychologiczny postaci, a nie stricte na jego „działalność zawodową”.
Batman Christophera Nolana jest dostępny na platformie Player.pl
Jako, że kontynuowanie znanych historii nie może trwać w nieskończoność (choć, czy aby na pewno?), kolejną formą poszerzenia uniwersum są prequele. Co to takiego? Są to filmy, których akcja cofa się do czasów sprzed momentu, w którym rozpoczęła się znana saga. Tu przykładem są „Fantastyczne Zwierzęta”, będące prequelem serii książek i filmów o Harrym Potterze.
Ostatnią na ten moment formą pomnażania wątków tej samej historii jest tzw. spin-off, stanowiący rozwinięcie pobocznych wątków macierzystej historii, np. opowiedzeniem jej z perspektywy drugoplanowego bohatera. „Łotr 1. Gwiezdne wojny- historie” to przykład kinowego spin-offa.
Skąd wzięła się popularność kontynuowania znanych już historii?
Pierwszym nasuwającym się powodem rosnącej popularności kontynuowania kultowych historii w światowym kinie jest prawdopodobieństwo przesycenia współczesnej kultury wielością treści i co za tym idzie – wypaleniem twórczym autorów. Z roku na rok powstaje coraz więcej filmów, coraz szybsze jest też tempo, w jakim docierają one z krajów produkcji do najdalszych zakątków globu. Jeszcze kilka lat temu aby obejrzeć w Polsce hollywoodzką produkcję trzeba było poczekać kilka miesięcy. Dziś bardzo często daty premier światowych i polskich odbywają się w tym samym czasie. Ogromny popyt na amerykańskie produkcje, zwiększony jeszcze o dodatkowe pole eksploatacji, jakim są platformy streamingowe spowodował, że Hollywood z metaforycznej Fabryki Snów przerodził się w prężnie działającą fabrykę filmowych produktów. Przy tak dużym zapotrzebowaniu na scenariusze, najprostszą drogą wydaje się być sięganie po sprawdzone historie i motywy, o których wiemy, że już wielokrotnie zebrały w kinach rzesze widzów.
Dodatkowym bardzo silnym motywatorem dla producentów jest również założenie, że jeśli dane uniwersum osiągnęło już finansowy sukces, to prawdopodobnie kolejne, poszerzające je filmy również go osiągną. Doskonałym przykładem jest tu chyba najbardziej przepastne uniwersum filmowe, jakim są „Gwiezdne Wojny”, określane mianem franczyzy filmowej, zapoczątkowanej w 1977 roku trylogią filmów autorstwa Georga Lucasa. Dziś uniwersum jest tak duże, że w sieci można znaleźć instrukcje, w jakiej kolejności oglądać filmy i seriale, które się na nie składają. Co ważne, uniwersum filmowe to nie tylko seria filmów, ale również seriale, książki, komiksy, gadżety, eventy, a przede wszystkim kultura, zrzeszająca najwierniejszych z możliwych widzów. Wartość rynkowa Lucasfilm (producenta starwarsowego uniwersum), za jaką w 2012 roku zakupił go Disney wyniosła niebagatelną kwotę 4 mld dolarów. Disney maksymalnie wykorzystał potencjał sagi, eksploatując ją poza kino – na rynek streamingowy, co okazało się strzałem w dziesiątkę – nowy produkt jest jednym z najbardziej dochodowych w historii koncernu.
Warto w tym miejscu dodać, że proces sięgania po istniejące już treści i ich przetwarzanie jest w kulturze naturalnym zjawiskiem, występującym już w czasach antycznych. W ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat bardzo mocno przybrało ono na sile, osiągając największą dynamikę w XXI wieku. Coraz ciężej jest dziś o kultowy dialog, czy scenę filmową, między innymi dlatego, że tempo przepływu treści jest za duże aby pozwolić na zapisanie takiego elementu w pamięci zbiorowej. Właśnie dlatego sięga się po to, co zostało w niej już zapisane i przetwarza się to na nowo. Odwołanie do sentymentu okazuje się być potężnym narzędziem sprzedażowym w filmowym biznesie.
Dodatkowym aspektem, motywującym twórców do przywracania do życia dawnych dzieł jest ich częsta dezaktualizacja. Zmieniające się realia społeczne, polityczne, czy środowiskowe zachęcają do spojrzenia na kultowe produkcje świeżym okiem. Przykładami tego typu filmowych reinkarnacji są Mała Syrenka z 2023 roku z afroamerykańską aktorką Halle Bailey jako odtwórczynią tytułowej syrenki. Często remake’i są również tworzone z uwagi na możliwość wykorzystania nowych technologii. Tak było np. w przypadku Króla Lwa z 2019 roku, którego fabuła odwzorowuje jeden do jednego opowieść z 1994 roku, dziecięcą animację zmieniając jednak w obraz maksymalnie realnie odwzorowujący świat rzeczywisty.
Nowa wersja Małej Syrenki jest dostępna na platformie Player.pl
Wszystkie wyżej opisane motywy sprowadzają się jednak w ogólnym rozrachunku do jednego celu, jakim jest maksymalizacja zysków. Czy zatem tworzenie sequeli, prequeli, remake’ów i reboot’ów to złoty biznes?
Czy kontynuacja kultowej historii opłaca się bardziej niż historia oryginalna? Sprawdźmy.
Gdyby zadać to pytanie w odniesieniu do światowego, a w szczególności amerykańskiego rynku kinowego 3-4 lata temu, odpowiedź bez wątpienia byłaby twierdząca. Wśród TOP 10 najbardziej dochodowych produkcji aż 7 to kontynuacje lub remake’i. W top 20 jest ich aż 14, a nawet 16, jeśli wliczać film Super Mario Bros, stworzony na podstawie gry komputerowej o tym samym tytule z 1985 roku oraz Barbie – opartą na historii najlepiej sprzedającej się zabawki wszechczasów.
Powyższy ranking prezentuje filmy, które wg najnowszych danych osiągnęły najwyższy przychód w historii kina. Prawie wszystkie pozycje są kolejnymi częściami kultowych produkcji lub filmami, które w przyszłości doczekały się swoich kontynuacji. Jedynym filmem w TOP 20, który stanowi jednostkową, oryginalną produkcję jest Titanic z 1997 roku. Film został co prawda poddany cyfrowej rekonstrukcji obrazu i ponownie dystrybuowany w kinach z okazji swojego 25lecia w ostatnie Walentynki. Obejrzeć na ekranach mogliśmy jednak tą samą produkcję w odświeżonej wersji. A jak to wygląda w tym roku?
Ciekawym elementem zestawienia są produkcje oparte na kultowych historiach produktów niefilmowych. Obydwie tego rodzaju produkcje to najnowsze filmy, znajdujące się w zestawieniu, a więc te które rozbiły bank w 2023 roku. Być może taki właśnie będzie nowy trend w masowej kinematografii.
Film Barbie jest dostępny na platformie Player.pl
Lata 2015-2021 obfitowały w odtwórcze produkcje. Wielkie studia filmowe rozpędziły machinę do zarabiania pieniędzy, która wydawała się nie mieć końca. Być może jesteśmy jednak w momencie, w którym ów koniec ma swój początek, na co wskazują rozczarowujące wyniki tegorocznych hitów
o kultowych bohaterach. Na pierwszy ogień rzućmy najnowszy film z serii hitów o Indianie Jonesie. „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia” wbrew estymacjom producentów okazał się finansową klapą. Film w tygodniu otwarcia zarobił 380 mln dolarów przy budżecie produkcyjnym, wynoszącym niemal 300 milionów dolarów. Dla porównania hit „Top Gun. Maverick” przyniósł przychód w wysokości 1 493 491 858 dolarów przy budżecie 170 000 000, co oznacza prawie dziewięciokrotny zwrot.
W przypadku Indiany Jonesa wzrost nie jest nawet półtorakrotny. Na liście tegorocznych blockbusterowych klap znalazł się także „Flash”, którego wynik otwarcia prognozowano na 115 -140 mln dolarów na rynku amerykańskim, zarobił w premierowy weekend niewiele ponad 55 mln dolarów. Podobny los spotkał w ostatni weekend produkcję „Marvels”, która zarabiając w weekend otwarcia 47 mln dolarów okazała się być najmniej chętnie oglądanym filmem w historii uniwersum Marvela. Urszula Burakowska, wieloletnia specjalistka ds. dystrybucji kinowej podsumowuje ten temat specjalnie dla nas następująco:
Kontynuowanie oraz odświeżanie kultowych produkcji może się opłacać, ale wcale nie musi. Współczesny rynek kinowy jest bardzo nieprzewidywalny. Pewne jest, że w obecnych realiach o widza trzeba się starać, zarówno produkując sequele, czy remake’i, jak i nowatorskie produkcje. Nie ma jednego przepisu na dystrybucyjny sukces, a na wynik finansowy filmu wpływa szereg różnorakich czynników.
Powyższe statystyki wskazują, że prawdopodobnie formuła kontynuowania kultowych produkcji została już wyczerpana, a przed hollywoodzkimi producentami stoi wyzwanie znalezienia nowej recepty na finansowy sukces na rynku kinowym. W fazie gigantycznego rozrostu są natomiast aktualnie streamingi. Nie dość, że kultowe produkcje oraz ich kontynuacje przeżywają na nich drugie życie, to nowym trendem jest produkowanie kolejnych części filmów specjalnie dla platform (z pominięciem kina). W sieci kultowe produkcje cieszą się ogromną popularnością, a bardzo często to właśnie na nich opiera się cała promocja nowych portali streamingowych. Posiadanie w ofercie kultowej serii może być w dzisiejszych realiach przepisem na sukces. W samej Polsce wg danych na koniec 2021 roku, przeciętne gospodarstwo domowe używało 1,5 platformy streamingowej. W żadnym momencie w historii, kina nie miały potencjału zebrania przed ekranami tak licznej widowni.
Co ważne, wyniki wspomnianych produkcji przynoszą największe rozczarowania na rodzimym rynku kinowym, tzn. w USA. Przykładem jest „Mission Impossible: Dead Reckoning – Part One”, który osiągnął niższy niż estymowany wynik na rynku amerykańskim, ale nadrobił go z nawiązką w reszcie świata, zarabiając w premierowy weekend 235 mln dolarów. Prawdopodobnie, jeśli w 2023 roku formuła sequeli zaczyna notować straty na rynku amerykańskim, to w Europie czeka nas jeszcze kilka lat zarabiania na odtwórczych produkcjach.
Na polskim rynku 2023 i 2024 rok wydaje się być najbardziej obfitującym w sequele w historii rodzimej kinematografii. Za nami ogromny sukces „Znachora”, który osiągnął wyższy wynik oglądalności niż jego poprzednik z 1982 roku (co ciekawe również będący remake’iem filmu z 1937 roku). Wg danych z października film obejrzało w Polsce 740 tys. widzów, a w Stanach Zjednoczonych aż 1,2 mln! Zdaniem Agnieszki Schoeneich, managerki ds. marketingu w firmie dystrybucyjnej Mówi Serwis w remake’ach i sequel’ach rodzimych produkcji drzemie ogromny potencjał.
Polskie kino wzorem amerykańskiego przeżywa właśnie okres nasilenia remake’ów kultowych filmów sprzed dekad, które będą miały swoje premiery w najbliższym czasie. Widać duże zapotrzebowanie na tego typu polskie produkcje. Powrót znanych i lubianych bohaterów sprzed lat na ekrany to dobra okazja na wyjście do kina dla trochę starszych widzów, zaś świeża, dynamiczna historia ma szansę na dużą oglądalność wśród młodszej widowni. Remake’i rodzimych produkcji to stosunkowo nowe zjawisko w naszych kinach, w których dotąd mogliśmy oglądać raczej remake’i zagranicznych filmów.
W najbliższych miesiącach na ekranach polskich kin zobaczymy m.in. sequel „Fuksa” z lat dziewięćdziesiątych – „Fuks 2”, prequel „Samych Swoich” – „Sami Swoi. Początek”, kolejną część kultowego „Kogla Mogla” – „Baby boom czyli Kogel Mogel 5”, czy nową wersję „Akademii Pana Kleksa”. Czy produkcje rozbiją bank? To okaże się już w pierwszym kwartale 2023 roku.
Podsumowanie
Przez wiele lat kontynuowanie kultowych historii było żyłą złota. Dziś zarobek na tego typu produkcjach w kinie nie jest już gwarantem. Jednoznaczną odpowiedź na pytanie, czy trend wyczerpał się na amerykańskim, a więc i światowym rynku przyniesie najbliższy rok. Już dziś można jednak stwierdzić, że formuła przez lata, przynosząca zyski nie będzie działać wiecznie, a widzowie oczekują od kina świeżości i zaskoczeń. Pewnym jest jednak, że na rynku streamingowym kontynuacje przeżywają aktualnie swój złoty czas. Kontynuowanie kultowych historii nie zostało zatem wyczerpane, ale zmieniło się medium, w którym ten model produkcji działa.
Chcesz zobaczyć któryś z kultowych sequeli?
Zapraszamy na platformę Player.pl, gdzie możecie obejrzeć m.in. „Avengers: Koniec gry”. Co poza tym znajdziesz na tej aplikacji?
✅ Nowości kinowe
✅ Interesujące reality show
✅ Aktualne informacje z Polski i ze Świata
✅ Kultowe seriale
✅ Produkcje z najlepszymi aktorami na świecie