15 lutego GUS opublikował nowy wskaźnik CPI (wskaźnik inflacji konsumenckiej), z którego jasno wynika, że po dwóch miesiącach spadków, inflacja znowu zaczęła rosnąć. Co ta zmiana znaczy dla polskiej gospodarki?
Nie jest tak źle, jak zapowiadano
Wbrew pozorom wzrost wskaźnika inflacji z 16,6% na 17,2% jest dobrą informacją, ponieważ przewidywano wyższy skok. Eksperci byli zgodni – w styczniu inflacja się podniesie. Gro z nich przewidywało, że CPI będzie na poziomie 17,7%, więc jeżeli ekonomiści mogą być zaskoczeni, to jest to dla nich pozytywna niespodzianka. Miał być najwyższy wzrost rok do roku od 26 lat, a zamiast tego mamy dobrą informację dla polskiej waluty. Ceny w sklepach będą oczywiście nadal rosły, ale nie aż tak szybko, jak prognozowano.
Dlaczego specjaliści tym razem, aż tak bardzo przestrzelili ze swoimi przewidywaniami? Odpowiedź jest prosta: styczeń to czas, w którym najczęściej się wprowadza nowe taryfy, czy podwyżki. Do tego trzeba dodać fakt wygasania zeszłorocznej tarczy inflacyjnej, o której szerzej pisaliśmy pod koniec listopada. Przy tak licznych zmianach rozbieżności w przewidywaniach zawsze są duże, bo nie zawsze da się ocenić, jak realnie dane działanie wpłynie na polską gospodarkę. Okazało się, że ekonomiści przeszacowali wpływ nowych regulacji na wskaźnik CPI.
Niekończące się problemy przedsiębiorców
Dla właścicieli firm „dobra wiadomość”, jaką jest niższy wzrost od zapowiadanego, na pewno nie poprawia humoru. I wypowiedzi, takie jak ta poniższa Jakuba Rybackiego (kierownik zespołu makroekonomii Polskiego Instytutu Ekonomicznego) dla PAP Biznes nie za wiele znaczą, jeśli w tym momencie waży się ich „być albo nie być” w biznesie:
Prawdopodobnie jesteśmy tuż przed szczytem zarówno inflacji CPI oraz jej części bazowej – możliwe jest lekkie przyśpieszenie w lutym, może jeszcze marcu. Na początku roku znaczna część firm aktualizuje cenniki o zeszłoroczną inflację – część z nich mogła odłożyć decyzję o podwyżce cen na właśnie luty i marzec. Dalej tendencja powinna być jednoznacznie spadkowa.
Na horyzoncie może i tli się nadzieja na lepsze dni, ale co z tego, skoro trzeba przed tym zmierzyć się z codziennością? Niestety, ale codzienne problemy przedsiębiorców nie znikną, jak za pomocą czarodziejskiej różdżki, ponieważ skala i natłok problemów z miesiąca na miesiąc wciąż się nasila. Jeżeli przedsiębiorca ma pracowników, to z pewnością w budżecie na nowy rok uwzględnił podwyżki (oczywiście, jeśli ma na to środki) z dwóch powodów:
- Presja pracowników na pracodawców w związku z rosnącymi cenami
- Wymóg związany z nową ustawą, która podniosła minimalne wynagrodzenie.
Niektóre z przedsiębiorstw zmuszonych przez powyższe było do zrezygnowania z części etatów po to, żeby spiąć budżet.
Problem mają również i ci, którzy prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą. Nowe składki ZUS, nowe zasady leasingu – to tylko niektóre ze zmian, które mocno nadszarpnęły kieszeń JDG. Trzeba również podkreślić, że problemy danej firmy to również i w jakimś stopniu problem kontrahenta. Przez brak zamówień firma nie zarabia, więc w interesie każdej ze stron jest zdrowa kondycja finansowa biznesowego partnera. A teraz może być z tym różnie, ponieważ ekonomiści przewidują szczyt inflacji bazowej w I kwartale 2023 roku i ma to wynikać z ruchów przedsiębiorstw, o czym dla PAP Biznes wspominał Ekonomista BPS, Daniel Piekarek:
Prognozy te opierają się na założeniu, iż w warunkach utrwalenia się niekorzystnych nastrojów konsumentów na skutek m.in. spadku realnej siły nabywczej, wzrostu niepewności na rynku pracy związanym ze spadkiem inwestycji w gospodarce oraz przedłużającą się wojną, obniżać się będzie zarówno popyt, jak i skłonność firm do podnoszenia cen
Wyhamowanie gospodarki zamknie niejeden biznes i w niektórych przypadkach życie danej firmy będzie zależeć od sprytu właściciela, który skorzysta z każdej okazji, jaką oferuje mu rynek finansowy w Polsce. A wbrew pozorom wciąż na nim pojawiają się interesujące propozycje finansowania firm.
Gdzie szukać ratunku?
Według szacunków ekonomistów inflacja bazowa w styczniu mieści się w przedziale 11,7-11,9%. W pierwszym półroczu ma być ona wciąż dwucyfrowa, by na koniec roku zjechać do poziomu 8-8,5%. Przy dwucyfrowym wskaźniku ciężko sobie wyobrazić spadek stóp procentowych, o czym informował Prezes NBP Adam Glapiński, zapowiadając, że ewentualnych obniżek możemy się spodziewać dopiero na koniec roku. Nie wszyscy mogą sobie jednak pozwolić na czekanie. Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że przez ten czas upadnie niejedna firma.
Gdzie teraz przedsiębiorcy szukają ratunku? Na to pytanie odpowiedź mogą dać szacunki Polskiego Związku Faktorów. Otóż według tego stowarzyszenia obroty firm faktoringowych przekroczyły 460 mld zł i jest to historyczny rekord w Polsce. Jest to jasny sygnał, że nad Wisłą faktoring nabiera coraz większego znaczenia, zwłaszcza, że czas kryzysu sprzyja w poszukiwaniu takiego rodzaju finansowania przez duże, jak i małe przedsiębiorstwa. Co więcej, polski rynek jest jednym z bardziej dynamicznie rozwijających się rynków faktorów na całym świecie. Wynika to z 34-procentowego wzrostu obrotów firm faktoringowych. Jedynie Dania może pochwalić się lepszym wynikiem. Skąd zwiększone zainteresowanie tego typu finansowania?
Faktoring to – najprościej rzecz ujmując – finansowanie faktur z odroczonym terminem płatności. Dzięki temu faktorant (przedsiębiorca wnioskujący o finansowanie) zamiast czekać np. 60 dni na środki od kontrahenta, może je mieć jeszcze tego samego dnia od faktora, który udzieli mu finansowania na podstawie wystawionej faktury. Jasno z tego wynika, że właściciele firm nie mogą pozwolić sobie na czekanie na przelanie środków. Często faktor daje niejako tlen danemu przedsiębiorcy, ale również pozwoli mu zarobić. Tak to tłumaczył na łamach portalu Bankier.pl dyrektor sprzedaży eFaktor, Mateusz Skowronek:
Najpierw covid powodował okresowe przestoje w produkcji i nieregularne łańcuchy dostaw, co przekładało się na nieregularne wpływy. Później doszły wojna i inflacja. W takich warunkach firmy chętniej sięgają po faktoring, by utrzymać płynność finansową. Faktoring jest bardzo dobrym narzędziem przeciwdziałającym skutkom inflacji. Weźmy przykład firmy budowlanej, mającej wykonać zakontraktowany projekt, który będzie trwał dłużej. Ceny materiałów gwałtownie rosną – w ciągu dwóch miesięcy nawet o 100 proc., co zmienia rentowność całego projektu. Dla tej firmy wielkie znaczenie ma to, czy kupi materiały teraz, czy za dwa miesiące.
Tak było w wielu branżach. Firmy potrzebowały gotówki tu i teraz, więc starały się przyspieszać płatności za faktury, żeby móc dalej wykonywać usługi i przeżyć. Na przykład w transporcie ceny paliwa rosły przez kilka miesięcy. Przez rok inflacja pożarła jedną trzecią wartości paliwa w baku tira. Dlatego firmy transportowe to u wielu faktorów nawet 50 proc. portfela, tak jest np. w naszej spółce córce, w Finea.
Trzeba jednak podkreślić, że nie wszyscy faktorzy działają tak szybko, jakby życzyli sobie ich klienci. Procesy w niektórych firmach (szczególnie tych z sektora bankowego) trwają niekiedy miesiącami, więc potrzeba szybkiego finansowania często nie jest spełniana. Jednak nie wszyscy tak działają, ponieważ firma eFaktor potrafi udzielić finansowania jeszcze tego samego dnia po skompletowaniu wszystkich dokumentów (faktorzy często wymagają np. wyciągów JPK z ostatniego półrocza). Limit, jaki oferuje eFaktor też budzi wrażenie, ponieważ jest to finansowanie nawet do 15 milionów złotych. Dzięki temu firma może nie tylko dostać drugie życie, ale i na tym zarobić.
Jak można zarobić na faktoringu?
Odpowiedź na zadane pytanie jest prosta: skoro z dnia na dzień pieniądz traci na wartość, to warto mieć go wcześniej niż później. Jednak to nie jedyny sposób na zarobek. Aby wytłumaczyć w jaki sposób można zarobić na faktoringu posłużymy się poniższym przykładem.
Przedsiębiorca dostaje ofertę od nowego kontrahenta na zrealizowanie danego projektu. Jednak ten nie ma środków na realizację tegoż, ponieważ musi czekać 3 miesiąca na środki z projektu, który zrealizował miesiąc temu. Przez to ucieka mu szansa na zarobek, ponieważ kontrahent, widząc opieszałość w działaniach potencjalnie nowego partnera biznesowego, zaczyna szukać innych dostępnych opcji. Nie dość, że ucieka mu szansa na zarobek, to do tego bezpowrotnie stracił szansę na nową współpracę, która mogła dać mu szanse na zwiększenie płynności finansowej – tak bardzo potrzebnej w obecnych czasach.
Powyższy przykład jest jednym z wielu, jaki można wymieniać przy omawianiu zalet faktoringu. Wystarczy tylko wspomnieć o nadarzających się okazjach, jak np. czasowa promocja na produkty związane z działalnością przedsiębiorstwa lub zniżka związana z płatnością z góry. W tych działaniach czas jest kluczowy. Przedsiębiorca nie może sobie pozwolić na czekanie aż wskaźnik CPI spadnie i dzięki temu jego firma stanie na nogi. Dlatego również polski rynek faktorów w najbliższym czasie będzie notował nieustający wzrost.