Dane wskazują, że obecnie w Polsce jest najwyższa inflacja od ponad dwóch dekad. Wg GUS średni wzrost cen za luty wyniósł 18,4 proc. W analogicznym miesiącu zeszłego roku było to „tylko” 8,5 proc. Drożyzna jest widoczna gołym okiem na każdym paragonie zakupowym. Szczególnie poszły w górę produkty spożywcze pierwszej potrzeby: cukier (85 proc. w ciągu roku), mąka (32,8 proc.) i jaja (35,6 proc.). Nie napawa to optymizmem w obliczu nadchodzącej Wielkanocy. Jednak Polacy od dawna potwierdzają, że potrafią walczyć z ciężkimi czasami i znajdują różne sposoby na dorobienie mniejszych lub większych pieniędzy. Poniżej przedstawiamy kilka pomysłów, jak zarobić na świętach.
Dorabianie do etatu – konieczność czy chciejstwo?
Wg badania Santander Consumer Bank „Polaków Portfel Własny: czas oszczędzania” 17 proc. Polaków ma, oprócz regularnego etatu, dodatkową pracę. Co szósty z nas decyduje się na taki krok nie dlatego, że ma nadmiar wolnego czasu, czy chce kupić jakiś droższy gadżet, ale dlatego, że musi. Rosnące koszty konsumpcji sprawiają, że jedna pensja nie wystarcza na pokrycie zwykłych, codziennych wydatków. Co ciekawe – do pensji dorabia aż 71 proc. osób z wynagrodzeniem netto powyżej 7 000 zł. Oznacza to, że kryzys daje się we znaki nie tylko pracującym za najniższą krajową lub okolice tej kwoty, ale i zarabiającym ponad 2 razy tyle.
Nie każdy, komu pensji nie wystarcza do pierwszego, może dorobić. Często przeszkodą są względy osobiste, np. konieczność opieki nad dziećmi. Takie osoby w ramach walki z recesją starają się oszczędzać. Wśród nich 59 proc. ogranicza wydatki na rozrywkę, 57 proc. rzadziej kupuje ubrania, a mniej niż połowa rezygnuje z jedzenia na mieście i podobnych przyjemności. Jeśli ktoś ma odłożone pieniądze, nie trzyma ich w przysłowiowej skarpecie. 8 proc. badanych przyznaje, że ma założoną lokatę, 6 proc. korzysta z wysoko oprocentowanego konta, a 4 proc. stara się pomnożyć środki na giełdzie.
Polacy poszukują dodatkowych pieniędzy na różne sposoby. Jedni dorabiają na ułamek etatu u kogoś, inni preferują zaciskanie pasa. Jeszcze inni – próbują sił we własnym, małym biznesie. Sezonowa, jednoosobowa działalność może przynieść solidny zastrzyk gotówki, a z czasem stać się jedynym źródłem dochodu.
Pomysł na biznes – catering świąteczny
Jak wynika z badań, w 2022 r. polska gastronomia zanotowała o 33 proc. wyższe przychody niż w 2019 r., który był ostatnim przed kryzysem pandemicznym. W odniesieniu do lat 2020 i 2021 ten wynik jest jeszcze lepszy. Nie można oczywiście mówić o spektakularnym sukcesie, ponieważ wzrost przychodów kompensowany jest rosnącymi kosztami prowadzania działalności. Niemniej branża trzyma się, zwłaszcza ta placówki, które dopasowują ofertę do potrzeb klientów. A jedną z nich jest wyręczenie w przygotowaniu świątecznych potraw. Catering to dobry pomysł na zwiększenie przychodów w czasie świątecznym nie tylko dla profesjonalnych firm gastronomicznych, ale i dla wszystkich osób, które lubią i umieją dobrze gotować.
Catering domowy to dość dochodowy biznes. Wynika to z faktu, że nie trzeba opłacać wynajmu lokalu, ponieważ potrawy przygotowywane są we własnej kuchni. Ponadto, co jest istotą działania całej branży gastronomicznej, koszty półproduktów rozkładają się na wiele porcji. Dzięki temu ostateczna cena z perspektywy klienta jest niewiele wyższa od tej, którą poniósłby, gotując samemu. Za to z punktu widzenia przedsiębiorcy jest ona wystarczająca na pokrycie kosztów i uwzględnienie zarobku. Co wziąć pod uwagę kalkulując przychód? Oczywiście ceny zakupu produktów spożywczych, które są wypadkową do wyliczenia tzw. foodcostu, czyli kosztu jednej porcji. Poza tym należy uwzględnić koszty energii i innych mediów, których używa się w produkcji i pozostałe wydatki (np. słoiki, w których potrawa zostanie dostarczona).
Klienci zamawiają gotowe świąteczne dania, ponieważ chcą zaoszczędzić czas i pieniądze. Choć w przeliczeniu na złotówki koszt potrawy jest droższy, to często finalnie wychodzi taniej. Przy samodzielnym gotowaniu łatwo przeszacować i przygotować zbyt dużo porcji, które wylądują w śmietniku. Przewagą cateringu nad gotowaniem w domu jest możliwość zakupu ilości jedzenia odpowiadającej liczbie osób przy stole.
A co Polacy jedzą na Wielkanoc? Żur to niezbędnik wielkanocnego stołu dla 91 proc. a biała kiełbasa – dla 56 proc. Ponadto spożywane są różnego rodzaju mięsiwa, ryby i jaja na wiele sposobów. Nie można nie wspomnieć o wypiekach: tradycyjnych babkach i mazurkach. Te potrawy przygotowane w formie cateringu mogą być strzałem w dziesiątkę dla osób ze smykałką w kuchni. Warto przy temacie wspomnieć, że 10 proc. Polaków deklaruje się jako wegetarianie, a 6 proc. – jako weganie. W związku z czym mały sukces można wróżyć cateringom ze zwyczajowymi daniami, które przygotowano pozbawiając produktów odzwierzęcych.
Gdzie i jak poszukiwać chętnych na catering? Można rozreklamować się na lokalnych grupach, aby dotrzeć do klientów indywidualnych lub nawiązać współpracę z restauracjami lub hotelami.
Pomysł na biznes – przedświąteczne sprzątanie
Przed Wielkanocą rośnie zapotrzebowanie na usługi sprzątające. Oczekiwania klientów obejmują nie tylko standardowe wycieranie kurzy, ale i odświeżenie mieszkania po okresie zimowym. A ile można zarobić, oferując taką usługę? 4 godziny gruntownego sprzątania (zawierającego czyszczenie wnętrz szafek, framug, wysprzątanie balkonu) na portalu łączącym oferentów z klientami kosztuje około 150-200 zł. Mycie okien jest dodatkowo płatne: 30-40 zł od sztuki. Biorąc pod uwagę, że w średniej wielkości M-2 jest co najmniej 4-5 okien, sprzątający zarobi około 400 zł dniówki, lecz musi odliczyć od tego koszty dojazdu, środków czystości i prowizję dla serwisu.
Przypomnijmy: obecnie najniższa minimalna stawka za godzinę pracy to 22,80 zł brutto. Oznacza to, że za 8 godzin sprzątania w ramach prywatnego, małego biznesu można dostać dwukrotnie więcej pieniędzy niż na umowie cywilnoprawnej. Ponadto część osób, które skorzystają z usługi z jednorazowym zamiarem, będzie oczekiwała powtórki lub nawet regularnej współpracy.
Gdzie szukać pierwszych klientów? Najlepiej rozpowszechnić ofertę wśród sąsiadów. Z racji tego, że posprzątanie mieszkania wymaga wpuszczenia sprzątającego w osobistą przestrzeń, oczekuje się, że będzie to osoba godna zaufania. A taką najłatwiej pozyskać wśród znajomych lub znajomych. Potwierdzają to wyniki badań, które mówią, że ponad 63 proc. klientów usług sprzątających przy wyborze wykonawcy kieruje się rekomendacją bliskiej osoby. Z tego tez względu, przedświąteczny biznes sprzątający można łatwo przerodzić w regularną działalność napędzaną poleceniami zadowolonych klientów.
Pomysł na biznes – rękodzieło świąteczne
Rękodzieło jest w Polsce bardzo cenione, także w wydaniu świątecznym. Wbrew konsumpcjonizmowi i masowej produkcji wielu klientów kupuje u rzemieślników. Światowy rynek rękodzielniczy rośnie ponad 10 proc. z roku na rok. Dużą zasługę w tym mają media społecznościowe – klienci docierają przez nie do twórców i na odwrót. Tworzenie (ponieważ trudno mówić o produkcji w odniesieniu do takich rzeczy) może okazać się dochodowym pomysłem na sezonowy biznes.
A co się sprzedaje w czasie Wielkanocy? Stroiki i koszyki świąteczne, figurki zajączków i jajka wykonane z różnego rodzaju tworzyw i na wiele sposobów. Na popularnym serwisie z ogłoszeniami rękodzielnicy sprzedają tego typu produkty za 60-80 zł. Za większe i bardziej strojne oczekują powyżej 150 zł. Wśród tekstyliów prym wiodą ręcznie szyte poszewki na poduszki, serwety i bieżniki. Kosztują one od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych za sztukę. Z racji sezonowości i trwałości tego typu produktów, potencjalny biznes nie musi opierać się wyłącznie na sprzedaży, ale i na wypożyczalni. Rękodzieło można wypożyczać niemal całej branży HoReCa, salonom kosmetycznym, prywatnym przychodniom – wszystkim punktom usługowym, które sezonowo dekorują swoje obiekty. Dzięki temu raz zainwestowane pieniądze i czas zwrócą się kilka razy w ciągu najbliższych lat.
Pomysł na biznes – świąteczna opieka nad zwierzętami
Sposobem na dorobienie dla osób, które lubią zwierzęta i mają warunki, aby przygarnąć je na kilka dni, jest opieka nad nimi w czasie świąt. Wg badań The European Pet Food Industry w Polsce żyje prawie 6,5 mln psów i ponad 4 mln kotów domowych. Nie wiadomo do końca, ile jest profesjonalnych hoteli dla zwierząt, gdyż działają one pod PKD 96.09. Z – pozostała działalność usługowa, gdzie indziej nieklasyfikowana.
Niemniej zapotrzebowanie na opiekę nad zwierzętami jest i wzrasta w okresie świątecznym. Nie każdy właściciel chce oddać pupila do wyspecjalizowanej placówki, ponieważ niektóre zwierzęta źle się czują w towarzystwie innych. Poza tym trzymane są w boxach, co także nie wszystkim odpowiada. Wtedy posiadacze zwierząt poszukują miejsc, w których zwierzę będzie zaopiekowane i czuło się jak w domu. I to może być niszą w rynku dla osób kochających czworonogi.
Zwłaszcza że koszty początkowe takiej działalności są niskie. A zarobki? Prześledziłam cenniki kilku hoteli dla zwierząt i wnioski są następujące: doba oddania psa kosztuje od 50 do 80 zł (w zależności od wielkości), kota – 50 zł. W tej cenie jest sama opieka, wyżywienie należy dostarczyć we własnym zakresie. Gdzie szukać chętnych? Podobnie jak w branży sprzątającej, w tej profesji liczy się mocno zaufanie na linii klient-zleceniobiorca. Dlatego najlepiej ogłosić się na grupie dla okolicznych mieszkańców.
Jak rozliczyć się z dodatkowych pieniędzy?
Osoby, które mają zarejestrowane firmy, dodatkowe przychody rozliczają w ramach działalności. Natomiast te, które chcą się dopiero sprawdzić swój pomysł na biznes, mogą skorzystać z działalności nierejestrowanej. Limit przychodów uprawniający do tego typu działalności wynosi 50 proc. kwoty minimalnego wynagrodzenia. W 2023 r. jest to do:
- 1 745 zł – w okresie od 1 stycznia do 30 czerwca,
- 1 800 zł – od 1 lipca do 31 grudnia.
Z tytułu prowadzenia działalności bez rejestracji nie ma obowiązku odprowadzania składek ZUS, a przychody wykazuje się w zeznaniu rocznym. Co ważne – ta forma działalności pozwala odliczać koszty uzyskania przychodu. Innym rozwiązaniem na rozliczenie się z dodatkowego zarobku jest zawarcie umowy cywilnoprawnej ze zlecającym pracę. Choć w powszechnej świadomości tego typu umowy podpisują firmy z osobami fizycznymi, to nie ma przeszkód prawnych, aby stronami były dwie osoby nieprowadzące działalności gospodarczej.