To się dzieje naprawdę. Możemy już płacić za zakupy… oczami. Nie musimy mieć przy sobie karty, gotówki, czy telefonu. Wystarczy spojrzeć na specjalny terminal płatniczy. Nowatorskie rozwiązanie opracowało jedno z wrocławskich przedsiębiorstw. Płacić w taki sposób da się już w ponad 60 miejscach. Jesteśmy świadkami rewolucji, bo tak naprawdę coś, co mogliśmy oglądać tylko w kinie czy w telewizji, dzieje się na naszych oczach (tak, tak – oczach).
Skanujemy tęczówkę oka i płacimy za zakupy w sklepie czy za kolację w restauracji. Scena z filmu science-fiction? Nie, rzeczywistość wspomagana nowoczesną technologią opartą na biometrii – nauce zajmującej się odkrywaniem metod weryfikacji ludzkiej tożsamości na podstawie cech fizycznych człowieka. Mowa tu o budowie ciała czy też o zachowaniu.
Jak konkretnie działa opisywana technologia? Algorytmy przetwarzające tęczówkę identyfikują jej unikalny wzór, a co za tym idzie konkretnego człowieka (nie ma bowiem dwóch takich samych wzorów tęczówki, podobnie jak nie ma takich samych linii papilarnych). Po zeskanowaniu oka system rozpoznaje użytkownika i poprzez portfel elektroniczny przyjmuje płatność za zrobione przez niego zakupy.
Jednak zanim będziemy mogli to zrobić musimy najpierw pobrać ze strony spółki PayEye aplikację i zainstalować ją na swoim smartfonie. Następnie robimy sobie zdjęcie. Dzięki temu apka zapisze wzór naszej tęczówki oka w formie cyfrowej. Teraz pozostaje tylko zasilenie portfela elektronicznego lub podpięcie do aplikacji karty płatniczej. Wirtualny portfel można oczywiście na bieżąco doładowywać. Do października br., a więc w nieco ponad cztery miesiące od wdrożenia nowej usługi PayEye, zrealizowano w Polsce już 10 tys. takich transakcji.
Czy to bezpieczne?
Tak. Wygląda na to, że nawet bezpieczniejsze od płacenia kartą, bo kartę można przecież zgubić, albo ktoś może nam ją ukraść i wykorzystać do wyczyszczenia konta w banku. W przypadku biometrii złodziej musiałby posiadać nasze oczy, bo bez unikalnego wzoru tęczówki dokonanie płatności nie jest możliwe. Co istotne, operator systemu nie przechowuje zdjęć tęczówek użytkowników, a jedynie stworzony na bazie ich obrazu unikalny kod niezbędny do zorganizowania całego przedsięwzięcia. Płacenie oczami nie zagraża także zdrowiu użytkownika, gdyż wszystkie urządzenia wykorzystywane przez tą innowacyjną technologię posiadają certyfikaty bezpieczeństwa i są wyposażone w specjalne kamery na podczerwień.
Porozmawiajmy o pieniądzach
W przypadku każdej nowej formy płacenia zasadniczą kwestią są koszty dodatkowej infrastruktury i modyfikacji już istniejących systemów. Do płacenia wzrokiem niezbędne są specjalne terminale, będące w stanie zeskanować oczy. Tradycyjne terminale płatnicze nic tu nie wskórają. Wydzierżawienie terminala EyePOS 3.0 kosztuje 99,90 zł miesięcznie
Pozostaje jeszcze licencja na dostęp do systemu płatniczego PayEye, która razem z urządzeniem kosztuje w abonamencie 99 zł miesięcznie. Może być ono podpięte bezpośrednio do modułu księgowo-kasowego sklepu albo jedynie do systemu płatniczego (wtedy transakcję jednocześnie „nabija się” w kasie). Raz dziennie system generuje raport, a pieniądze trafiają na konto sprzedawcy następnego dnia.
Ręka, która płaci
Coraz więcej osób wszczepia sobie podskórne czipy wielkości kilku ziarenek ryżu, które umożliwiają dokonywanie płatności, otwieranie drzwi, a nawet kodowanie biletów komunikacji miejskiej. Implant płatniczy jest bezpiecznym rozwiązaniem, ponieważ wykorzystuje technologię NFC (bezprzewodowe przesyłanie plików między urządzeniami), a szyfrowanie transakcji odbywa się w standardzie 3-D Secure (silne uwierzytelnienie dla płatności internetowych).
Systemu nie można zhakować, skopiować na inny nośnik, sfotografować, ukraść czy zgubić. Jest także wygodny, gdyż staje się częścią naszego ciała, przez co nie trzeba pamiętać o zabieraniu ze sobą dodatkowego przedmiotu. Na implant składają się czip, antena i biologicznie bezpieczna obudowa. Sam zabieg wszczepienia trwa około 15 minut.
Choć możliwości implantów płatniczych już dziś zaskakują (mogą być np. nośnikiem danych osobowych), to dopiero początek ich kariery. Wraz z rozwojem technologicznym implanty będą potrafiły jeszcze więcej. W przyszłości powinny mieć inne funkcje niż chociażby smartwatche (np. pomiar ciśnienia krwi czy innych parametrów organizmu).
Twoja twarz wygląda znajomo
Według wyliczeń firmy Marketsand Markets, do 2023 roku wartość rynku płatności za pomocą twarzy wzrośnie do 42 mld dol. Powoli staje się ona jedną z danych. Dokonywanie płatności poprzez system rozpoznawania twarzy (facial recognition technologies) to przyszłość. Świat nieskomplikowanych transakcji bezgotówkowych kusi, jednak jego ceną jest udzielenie wizerunku, aby stał się naszym, indywidualnym cyfrowym obrazem.
Finalizowanie transakcji poprzez system rozpoznawania twarzy oparty jest na sztucznej inteligencji, która skanując twarz, rozpoznaje ją w bazie, a następnie obciąża rachunek danej osoby. Oprócz zastosowania w handlu detalicznym wykorzystuje się go w takich branżach jak transport, usługi finansowe czy bezpieczeństwo publiczne. Cały system jest nieomylny w 99,95%. Nie przeszkadza mu, że użytkownik ma inną minę, nosi kapelusz czy okulary, albo zapuścił wąsy.
Technologia polega na wykorzystaniu odpowiednich inteligentnych, uczących się algorytmów do analizy rysów twarzy na podstawie dostarczonych wcześniej zdjęć. System rozpoznaje 600 punktów na twarzy, a następnie tworzy unikalny model – szyfrowany kod odpowiadający przeanalizowanym punktom. Wystarczy, że użytkownik podejdzie do kamery połączonej z systemem detekcji, a oprogramowanie „podejmuje decyzję” czy twarz na dostarczonym zdjęciu i w kamerze jest identyczna.
Jedną z firm, która zdecydowała się na wykorzystanie technologii rozpoznawania twarzy do autoryzacji transakcji płatniczych jest Mastercard. Przedstawiciele giganta przekonują, że w ten sposób uda się skrócić czas oczekiwania w kolejce do kasy. Jest też bezpieczniejszy i bardziej higieniczny niż posługiwanie się gotówką, kartami debetowymi czy kredytowymi. Mastercard powołuje się na badania, z których wynika, że 74 proc. światowej populacji ma „pozytywne nastawienie” do biometrycznych systemów płatności. Wszystko to prawda, ale faktem są również narastające obawy dotyczące prywatności.
Rozwój mimo poważnych kontrowersji
Dokonywanie płatności twarzą nie byłoby możliwe bez dostępu do ogromnej bazy fotografii, będących w dyspozycji firm internetowych i rejestrów państwowych, które docelowo mają dysponować pełnymi danymi o zachowaniach obywateli w sieci. Służyć ma to do wyceny ich „reputacji społecznej” – słaby rating może mieć konsekwencje nie tylko przy udzielaniu kredytu, ale może dyskwalifikować nawet przy obejmowaniu funkcji publicznych i stanowisk menedżerskich, otrzymywaniu świadczeń społecznych itd.
Dokonywanie płatności twarzą nie byłoby możliwe bez dostępu do ogromnej bazy fotografii. Ich liczba idzie w miliardy
Gorąca dyskusja na ten temat rozgrzewa opinię publiczną w Stanach Zjednoczonych, szczególnie po tym, jak w styczniu br. wyszła na jaw współpraca amerykańskich organów ścigania z podejrzanym start-upem Clearview AI, który bez niczyjej zgody pobiera wizerunki użytkowniczek i użytkowników cyfrowych platform społecznościowych. W jego bazie znajduje się już ponad 3 mld zdjęć.
Branża technologiczna domaga się regulacji
Co ciekawe, korporacje technologiczne, które zawsze krytykowały wszelkie państwowe obostrzenia, traktując je jak hamulec dla innowacji, tym razem zaapelowały o wprowadzenie przez publiczne instytucje obwarowań prawnych uniemożliwiających zastosowanie systemu rozpoznawania twarzy do masowej inwigilacji oraz naruszania podstawowych ludzkich praw i wolności. Pod apelem w tej sprawie skierowanym do amerykańskiego Kongresu podpisał się m.in. szef Microsoftu. Z kolei dyrektor generalny Google poparł pomysł pięcioletniego zakazu używania systemów facial recognition na terenie UE, a zarządy IBM i Facebooka zapowiedziały rezygnację z prac nad tą technologią.
Do 2027 roku wartość transakcji mobilnych dokonywanych metodami biometrycznymi ma wzrosnąć o 365 proc. – do 1,2 bln dol.
Mimo to biometria dynamicznie się rozwija. Badanie przeprowadzone przez firmę Juniper Research wykazało, że do 2027 roku globalna wartość zdalnych płatności mobilnych uwierzytelnianych biometrycznie zwiększy się o 365 proc. – z 332 mld dol. w 2022 roku do 1,2 bln dol. w 2027 roku. Według analityków, ten wzrost będzie spowodowany ostatnimi zmianami w przepisach oraz procedurą silnego uwierzytelniania klienta SCA (Strong Customer Authentication), wprowadzoną unijną dyrektywą w 2019 roku.
Sztuczna inteligencja nadal pozostaje… sztuczna
Technologia rozpoznawania twarzy wciąż pozostaje drogą zabawką, a wykorzystywane przez nią inteligentne algorytmy nie zawsze okazują się aż tak inteligentne, jak mogłoby się wydawać. Przykład? Tu odrobina prywaty. Mam dwie siostry – jednojajowe bliźniaczki. Niemal identyczne, choć ja jestem w stanie rozpoznać, z którą właśnie rozmawiam. Analogicznie, jak kilkanaście lat temu na studiach zdarzało się im zamieniać na egzaminach i nikt tego nie zauważał, tak obecnie obchodzą biometrię. Na własne oczy widziałem, jak odblokowywały sobie nawzajem smartfony chronione skanerem twarzy. Obawiam się, że w przypadku autoryzacji płatności elektronicznych z wykorzystaniem biometrii byłoby podobnie.
Czytaj także: