Sektor spedycyjny podupada. Zgodnie z najnowszymi analizami i raportami branżowymi przedsiębiorcy oraz pracownicy spedycji ciemno widzą swoją przyszłość na polskim rynku. Przekonajmy się, co jest powodem tak grobowego nastawienia na przyszłość.
Co się dzieje w branży transportowej?
Ostatnie lata nie szczędziły wyzwań przedsiębiorcom z branży transportowej. Rosnące koszty paliwa, Pakiet Mobilności, inflacja, wzrost płac i stawek opłat drogowych, spadek liczby kierowców, kiepska koniunktura i walka o dostosowanie się do najnowszych norm i przepisów nie mogły nie odbić się na kieszeni właścicieli firm transportowych. Waldemar Głuszko, prezes firmy Waldemar Głuszko Transport Ciężarowy w rozmowie z Logistyka.net w następujący sposób komentuje 2024 rok w spedycji:
Podstawa kierowcy sięga obecnie 7824 zł, czyli o 1902 zł więcej niż w momencie wprowadzenia przepisów. Kolejne podwyżki zauważalne są także w opłatach drogowych w Niemczech, które zwiększyły się o 83% w związku z uwzględnieniem opłaty za emisję CO2. Zauważalnie podniosły się również ceny pojazdów ciężarowych i naczep, a problemy z dostępnością paliw w hurcie znacząco zwiększyły koszty ich eksploatacji.
Ile firm transportowych upadło w 2024?
Finansowy Indeks Branży TSL 2024 opracowany przez firmę Transcach oraz raport MGBI nie pozostawiają większych złudzeń – polska branża spedycyjna to kolos na glinianych nogach. Optymizmem nie napawają także statystyki z pierwszego kwartału 2024 roku, opublikowane przez polski Główny Urząd Statystyczny. Zgodnie z nimi w 2024 toku upadłość ogłosiło 120 przewoźników, co oznacza wzrost o 15 firm względem 2023 roku, kiedy to liczba upadłych firm wynosiła 105 oraz 2022 roku – wówczas zamknięto 90 przedsiębiorstw transportowych.
Główne bolączki branży spedycyjnej
Chociaż z jednej strony można założyć niejaką stabilizację sytuacji – wnioskując choćby po tym, że 46% respondentów stwierdziło, że w ciągu ostatniego półrocza ich sytuacja finansowa ich przedsiębiorstw nie uległa zmianie, 17% przyznała, że w tym roku idzie im lepiej, a 38% uznało, że ma się gorzej – w rzeczywistości Polska spedycja zmaga się z całą feerią wyzwań i kłopotów.
Spadek ilości zleceń i niskie stawki
Pierwszą bolączką firm transportowych jest ograniczenie ilości zleceń i obniżenie stawek za kilometr. Maciej Richter, dyrektor finansowy w grupie LTP-Logistyka w rozmowie z Logistyka.net przyznał, że to właśnie te dwie kwestie mogą okazać się gwoździem do trumny wielu przedsiębiorstw z sektora spedycji i logistyki.
Czytaj także: Faktoring dla transportu
Zatory płatnicze
Kłopotliwe pozostają także zatory płatnicze, będące wynikiem powszechnej akceptacji długich terminów spłaty należności za trasy. Jak czytamy w raporcie Transcach:
Obszarem problematycznym niezmiennie pozostają długie terminy płatności. To właśnie one, a nie niedobór zleceń czy niższe stawki, osłabiają polskie firmy transportowe i przyczyniają się do ich zadłużenia, które w tym roku przekroczyło 3,2 mld złotych. Opóźnienia w płatnościach w sposób bezpośredni ograniczają płynność finansową przedsiębiorstw, a w konsekwencji ich zdolność do regulowania własnych zobowiązań. Nasze badanie pokazało, że przedsiębiorcy nie tylko przystają na długie terminy płatności, ale również liczą się z ich regularnym przekraczaniem, nierzadko o kilkadziesiąt dni.
Jak temu zaradzić? Członek zarządu firmy Finea, Jerzy Dąbrowski podpowiada właścicielom firm z branży transportowej większą śmiałość w poszukiwaniu alternatywnych źródeł finansowania faktur, takich jak faktoring, który stanowi cenną przewagę konkurencyjną w obliczu wydłużających się terminów zapłaty należności w kontrze do palących wydatków, takich jak wypłaty kierowców.
Podobnego zdania jest także Jakub Gwiazdowski z Transach.eu, który w rozmowie z Logistyka.net przyznał, że:
Spedycje z ambicjami na rozwój działalności w 2024 roku powinny uwzględnić te oczekiwania i wdrożyć narzędzia finansowe, które mogą wesprzeć ich płynność
Modyfikacje przepisów
Pod koniec tego roku kłody pod nogi polskich firm transportowych rzucają także przepisy. Miała miejsce zmiana ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej, a mocy prawnej nabrały Dyrektywa NIS 2, oraz rozporządzenie dotyczące produktów podwójnego zastosowania, mająca na celu zapewnienie odpowiedniej jakości produktów oraz uszczelnienie granic państw Unii Europejskiej. A to jeszcze nie koniec zmian. Jak twierdzi Joanna Porath, właścicielka agencji celnej AC Porath:
W grudniu i na początku przyszłego roku czekają nas kolejne zmiany przepisów celnych. Nakładają one na firmy transportowo-spedycyjne nowe obowiązki, o których należy pamiętać.
Nie pomagają także nowe normy dotyczące emisji spalin oraz przymusowej cyfryzacji procesów logistycznych i korzystania ze specjalnych systemów TPMS, służących do monitorowania ciśnienia w oponach samochodów ciężarowych poruszających się po drogach UE.
Szukasz finansowania firmy transportowej?
Nasz partner Finea specjalizuje się w finansowaniu branży transportowej i nie tylko. To co wyróżnia tę firmę spośród innych to:
➔ Finansowanie za pomocą faktoringu
➔ Sfinansuj swoje faktury
➔ Pieniądze u Ciebie jeszcze tego samego dnia
➔ Limit do 200.000 PLN
➔ Dedykowany Opiekun dla Twojej firmy
Niedobór kierowców
Brakuje także wykwalifikowanych kierowców – jak wynika z raportu Międzynarodowej Unii Transportu Drogowego (IRU), zatytułowanego „Driver Shortage” obecnie w krajach Unii Europejskiej brakuje około 400 tysięcy kierowców, co 34% właścicieli firm uznaje za jedną z największych przeszkód w prowadzeniu biznesu w tej branży. Co więcej, średnia wieku kierowcy z Polski wynosi aż 55 lat. Ten problem podkreśla również Dyrektor Operacyjny TC Kancelarii Prawnej Maciej Maroszyk:
Trudne warunki pracy, przy jednoczesnym braku odpowiednich programów i stawek zachęcających młodych ludzi do wyboru tego zawodu sprawiają, że coraz mniej osób decyduje się na podjęcie zatrudnienia w transporcie.
Wzrost kosztów
Niemałe znaczenie ma także wzrost kosztów prowadzenia działalności w branży transportowej, na który składają się wyższe ceny eksploatacji pojazdów, a także oczekiwania płacowe pracowników i podwyżka płacy minimalnej.
Oczywiście wzrost pensji jest jak najbardziej zrozumiały z punktu widzenia pracowników. Jednak dla pracodawców oznacza konieczność wygospodarowania dodatkowych środków na pokrycie rosnących kosztów zatrudnienia. Polski Instytut Ekonomiczny w Miesięcznym Indeksie Koniunktury z maja wskazuje, że ponad jedna trzecia ankietowanych firm do końca kwietnia 2024 roku zmniejszyła koszty operacyjne, a 44% planuje dokonać tego jeszcze w bieżącym roku. Oznacza to, że pensje poszły w górę, jednak przy jednoczesnym cięciu kosztów
– komentuje Maroszyk.
Czytaj także: Ranking firm faktoringowych. Jaki faktoring jest najlepszy dla transportu?
Ile zarabia spedytor w 2024 roku? – najważniejsze statystyki dotyczące sektora TSL z 2024 roku
Według danych Transporeon europejski wskaźnik możliwości przewozowych transportu drogowego spadł o 7% piąty miesiąc z rzędu, mimo że tempo wzrostu stopniowo obniża się od marca 2023 roku. Kryzys polskiej branży transportowej uważa za alarmujący także Maciej Maroszyk:
Z naszej perspektywy są to tendencje wysoce niepokojące. Warto pamiętać, że od wielu lat jesteśmy transportowymi liderami Unii Europejskiej, wykonując ponad 20% przewozów. Dodatkowo – według danych Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych – posiadamy również największą flotę samochodów ciężarowych – około 1,2 mln pojazdów. Branża transportowa odpowiada także za aż 7% polskiego PKB oraz za ponad 6% zatrudnienia.
Przeciętny spedytor w 2024 roku zarabiał ok. 6700 zł brutto – co drugi pracownik otrzymał od 5 510 do 8 020 zł. W lepszej sytuacji są kierowcy – otóż zgodnie z danymi Polskiego Instytutu Transportu Drogowego co drugi kierowca samochodu ciężarowego w 2022 roku zarobił ponad 7700 zł na rękę, natomiast w 2024 roku średnia prognozowana pensja w tym zawodzie ma wynosić 7824 zł netto.
W pierwszym półroczu 2024 roku odnotowano także 3% zmniejszenie przetransportowanej masy przewozowej i 4% zmniejszenie liczby przewozów. Mimo to prezes związku pracodawców Transport i Logistyka Polska ma ambiwalentny stosunek do sytuacji na rynku TSL:
Jest źle i to świadczą obiektywne fakty, obiektywne liczby. Natomiast nie wydaje mi się, żeby popadać w taki skrajny pesymizm. Bez polskiego transportu drogowego, Unia Europejska sobie nie poradzi w wymianie towarowej. To już było widać w maju, kiedy ze względu na kumulację w krajach zachodnich dni wolnych od pracy, no nie było dostępnych środków transportu tych zachodnich. Zaobserwowaliśmy zwiększone zainteresowanie po prostu współpracą z polskimi przewoźnikami, pojawiła się znacznie większa liczba zleceń, stawki także drgnęły nieznacznie w górę, czyli widać, że te zaburzenia jakie są w tej chwili na rynku, Teoretycznie one nie wynikają z bardzo dużych liczb. Szacuje się, że mniej więcej zmniejszenie masy towarowej, która jest dostępna i która powinna być przewieziona, to jest mniej więcej o 3%. Natomiast ten nasz rynek jest rynkiem bardzo konkurencyjnym i nawet takie małe wahnięcia koniunktury powodują jego destabilizację.
Widmo restrukturyzacji w spedycji
A jednak widmo restrukturyzacji krąży nad firmami spedycyjnymi, zmuszając wielu przewoźników do rewizji swoich strategii biznesowych. Świadczy o tym choćby Finansowy Indeks Branży TSL 2024, zgodnie z którym jeszcze w 2024 r. aż 56% ankietowanych przedsiębiorców z sektora spedycji rozważa wszczęcie procesu restrukturyzacji, a 4% znajduje się w trakcie zmian. Z czego to wynika? Ankietowani wskazali na dwa główne wyzwania, a mianowicie wzrost kosztów zatrudnienia (który wskazało 67% respondentów) oraz opóźnienia lub brak płatności ze strony kontrahentów – wybrane przez 61% biorących udział w badaniu. Na kolejnych miejscach znalazły się obniżki stawek za realizację przewozów, wysokość opłat drogowych, wzmożoną konkurencję ze strony przewoźników ze Wschodu, a także ogólny spadek liczby zleceń, inflację i inwestycje w rozwój.
Zainteresował Cię ten artykuł? Czytaj więcej takich treści w ramach cyklu „Biznes pod lupą”