W dobie nasilającego się kryzysu ekologicznego rządy państw na całym świecie poszukują rozwiązań, które pomogą go przezwyciężyć. Unia Europejska nie pozostaje na tym polu w tyle, jednak niektóre pomysły budzą sporę kontrowersje. Normy emisji CO2 z pewnością opracowywane są w zacnym celu, jednak warto zastanowić się nad realnymi skutkami ich wprowadzenia. Te dość mocno odczują niektóre branże, w tym rynek naczep.
Rewolucja na rynku naczep
Wprowadzenie norm emisji CO2 może mocno uderzyć w rynek naczep. W lipcu tego roku weszły w życie nowe przepisy, zgodnie z którymi każda nowo zarejestrowana naczepa otrzymuje klasyfikację CO2. Jest ona wyliczana na podstawie unijnego kalkulatora VECTO. Wpływ na emisję dwutlenku węgla, jaki naczepy odnotują w całym 2025 roku, będzie podstawą wprowadzenia nowej normy unijnej. Zgodnie z nią w latach 2025-2030 naczepy będą musiały zredukować stopień zużycia paliwa w ciągnikach o przynajmniej 10 proc.
Nowe przepisy mocno uderzą niestety w przewoźników. Jak wynika z raportu opublikowanego przez holenderską organizację przewoźników TLN, nowa unijna norma obejmuje m.in. naczepy kurtynowe, furgonowe i chłodnicze. Nie będzie zaś miała zastosowania dla wywrotek, silosów, cystern, platform oraz naczep podkontenerowych.
Nieco inaczej mają się sprawy, jeżeli chodzi o przyczepy. Tu redukcja emisji CO2 też będzie wymagana, ale w mniejszym zakresie – o 7,5 proc.
W jaki sposób spełnić unijne standardy i kto poniesie koszty?
Nasuwa się zatem pytanie, jakie kroki muszą podjąć przewoźnicy, aby sprostać unijnym normom. Przede wszystkim konieczne będzie zaopatrzenie pojazdów w opony o obniżonych zaporach toczenia. Niezbędne okaże się też zmniejszenie masy własnej pojazdów oraz obudowywanie podwozi. Przewoźnicy będą musieli też zainwestować w montaż specjalnych spojlerów na tylnych drzwiach.
Zdaniem ekspertów dzięki powyższym działaniom możliwe będzie osiągnięcie nawet 8-procentowej redukcji CO2. A co z pozostałym 2 proc.? Skuteczne mogą okazać się na przykład elektryczne osie bądź naczepy o opadającej tylnej części dachu. Wszystko to oznacza jednak dodatkowe koszty dla przewoźników.
Niedostosowanie się do unijnych norm skutkować będzie karami finansowymi, a te nie będą wcale małe. To doprowadzi do tego, że od 2030 roku ceny nowych naczep mocno pójdą w górę. Koszty wszystkich niezbędnych usprawnień spadną przecież na przewoźników.
To jeszcze nie koniec problemów. Nie do końca jest bowiem jasne, w jaki sposób będzie się miała odbywać budowa naczep dla niestandardowych rozwiązań, takich jak chociażby transport intermodalny czy logistyka przyfabryczna. Tu ekologiczne rozwiązania mogą okazać się zwyczajnie niepraktyczne, o ile w ogóle będą możliwe do wprowadzenia.
Nowe przepisy zdają się nie uwzględniać różnych warunków, w jakich wykorzystywane są naczepy. Oszczędne opony nie wszędzie zdadzą egzamin, podobnie jak tylne spojlery na naczepach. W terenach zabudowanych takie rozwiązanie nie ma najmniejszego sensu.
Jak wynika z informacji przekazanych przez TLN, podjęto już rozmowy z władzami. Są one ukierunkowane na rezygnację z nowych przepisów lub przynajmniej ich modyfikację. Na razie nie wiadomo, jaki będzie rezultat tych pertraktacji.
Kontrowersje wokół SCT
Powyższy przykład to jeszcze nie koniec ekologicznych absurdów związanych z unijnymi normami i rekomendacjami. Idąc śladem wielu innych europejskich miast, od lipca tego roku wprowadzono w stolicy Polski Strefę Czystego Transportu. Wjazd do niej uzależniony jest od spełnienia przez auto normy Euro, czyli normy emisji spalin. Obecnie na terenie Europy istnieje już ponad 320 takich stref, a szacuje się, że do 2025 roku będzie ich funkcjonować ponad 500.
Cel jest szczytny. Jest nim bowiem poprawa jakości powietrza w miastach. Nikt nie mówi natomiast, jak duże będą koszty społeczne i ekonomiczne wprowadzenia SCT w Polsce. Trzeba mieć bowiem na uwadze, że starszymi autami, które nie spełniają norm umożliwiających wjazd do strefy, poruszają się często osoby starsze, chore lub zwyczajnie w gorszej sytuacji finansowej.
Sama teza zakładająca, iż to głównie starsze auta są odpowiedzialne za zanieczyszczenie powietrza w miastach, jest podawana w wątpliwość. Nie jest bowiem wykluczone, że na taki stan rzeczy w większym stopniu wpływają m.in. warunki meteorologiczne. Dowodzą tego m.in. pomiary przeprowadzone podczas wprowadzonego przez pandemię COVID-19 lockdownu. Mimo ograniczonego ruchu samochodowego poziom zanieczyszczeń wcale się wówczas nie zmniejszył.
Wiele kontrowersji budzą też przepisy dotyczące SCT, co do których zastrzeżenia zgłosił sam Rzecznik Praw Obywatelskich (RPO). Chodzi o zasadę wyłączenia seniorów z obowiązku przestrzegania zasad SCT. Jak wynika z uchwały m.st. Warszawy, zakaz wjazdu do SCT nie obejmuje aut należących do osób, które w 2023 roku ukończyły 70. rok życia. Interpretacja tego przepisu skłania do wniosku, że przywilej ten nie przysługuje już tym seniorom, którzy w 2023 roku mieli już ukończone 71 lat.
W opinii RPO szersza interpretacja powyższego przepisu wyklucza z tego przywileju osoby, które ukończą 70 lat w późniejszych latach. Tymczasem również dla nich wymiana auta na nowsze może być równie uciążliwa, co dla tych, którzy osiągnęli wymagany wiek.
Szukasz finansowania firmy transportowej?
Nasz partner Finea specjalizuje się w finansowaniu branży transportowej i nie tylko. To co wyróżnia tę firmę spośród innych to:
✅ Finansowanie za pomocą faktoringu
✅ Sfinansuj swoje faktury
✅ Pieniądze u Ciebie jeszcze tego samego dnia.
✅ Limit do 200.000 PLN
✅ Dedykowany Opiekun dla Twojej firmy
Elektromobilność i ekologia
Kolejnym tematem, w którym wciąż pojawia się wiele niewiadomych, jest też elektromobilność. Unia Europejska dąży do całkowitego wycofania silników spalinowych. W 2035 roku mają zostać wprowadzone przepisy, które uczynią całkowicie nieopłacalnym sprzedaż aut z napędem spalinowym. Ma to oczywiście na celu poprawę jakości środowiska, jednak wiele pytań wciąż pozostaje bez jednoznacznej odpowiedzi.
Już sama produkcja aut elektrycznych emituje więcej CO2 niż produkcja samochodów spalinowych. Chodzi tu głównie o problematyczny proces produkcji baterii do tego typu samochodów. O ile na tę chwilę przeważają korzyści ekologiczne, związane z przedostawaniem się spalin do atmosfery, to warto byłoby się zastanowić, jak wypadnie ten bilans, gdy produkowane będą wyłącznie elektryki. Szczególnie że to nie tylko motoryzacja, jest źródłem miejskiego smogu.
Dużym problemem w przypadku aut elektrycznych jest też infrastruktura do ich ładowania, która wciąż pozostawia wiele do życzenia. Ponadto na tę chwilę dla sporej części społeczeństwa główną przeszkodą stojącą na drodze do zakupu samochodu elektrycznego, jest cena tego pojazdu. Wielu obywateli jest zwyczajnie wykluczonych z „ekologicznej motoryzacji”. To dotyczy również właścicieli flot, którzy przez kilkuletni kryzys w branży są zmuszani do sprzedaży swoich pojazdów.
Wiele takich historii słyszymy od przewoźników zgłaszających się do nas po finansowanie. Mówią też o tym na targach branżowych. Średni przedsiębiorcy transportowi nie odnotowują efektu skali i zysków z firm rozbudowanych do kilkunastu pojazdów. Dochody są często podobne jak przy kilku zestawach. W efekcie wielu z nich wraca do poziomu 2-3 aut i obsługuje je samodzielnie, ewentualnie z pomocą kilku zaufanych osób, często z rodziny. Przekalkulowali opłacalność biznesu i okazało się, że gdy właściciel jeździ sam lub w małej grupie, to zysk jest podobny, jak przy dużej liczbie aut. Natomiast mniejsza jest odpowiedzialność i stres związany z regulowaniem rat leasingów, zatrudnianiem kierowców, obsługą kart paliwowych, karami za źle zrealizowane frachty, potrąceniami, naprawami czy sytuacjami losowymi jak wypadki itd.
– mówi Wojciech Miklaszewski, dyrektor ds. rozwoju biznesu Finea – firmy specjalizującej się w finansowaniu TSL.
Ekologicznych absurdów Unii Europejskiej jest niestety wiele. W kontekście rosnącego skażenia środowiska, podejmowanie odpowiednich środków zaradczych wydaje się jak najbardziej uzasadnione. Wokół wielu proponowanych rozwiązań pojawiają się jednak niewiadome, a na część pytań brak odpowiedzi. Ratowanie planety nie jest łatwym procesem i z pewnością wymaga wysiłku zarówno władz, jak i członków społeczeństw. Powinien jednak odbywać się w sposób sprawiedliwy i przejrzysty, tak by nie uderzać w żadną branżę ani grupę społeczną, z zapewnieniem stosownego wsparcia ze strony władz.