Wiele wskazuje na to, że już w 2026 roku część spółek zostanie objętych unijną dyrektywą, która ma poprawić równowagę płci. Oznacza to, że firmy powinny zwiększyć obecność kobiet w radach nadzorczych i zarządach. Jednak jak pokazuje wiele przykładów, sztuczne sterowanie i premiowanie określonych grup odnosi skutki odwrotne od oczekiwanych. Okazuje się, że międzynarodowi giganci mogą premiować różnorodność i równość, ale tylko do czasu, kiedy biznes przynosi duże zyski. Uważam, że presja społeczna jest w tym przypadku zasadna, ponieważ o piastowaniu określonych stanowisk powinny decydować kompetencje i kwalifikacje, a nie płeć, kolor skóry, narodowość, preferencje czy poglądy.
Microsoft tnie zespoły do spraw DEI
Odbywa się to bardzo powoli, ale na przykładzie kolejnych firm można stwierdzić, że obserwujemy zmianę narracji w komunikacji biznesowej międzynarodowych korporacji. Za przykład posłużyć może Microsoft, który przynajmniej w jednym z oddziałów właśnie pożegnał się ze swoim zespołem do spraw różnorodności, równości i inkluzywności (DEI). Technologiczny gigant uzasadnił to zmieniającymi się potrzebami biznesowymi. Zresztą nie była to pierwsza dobrze znana firma z branży, która zdecydowała się na taki krok, ponieważ przed Microsoftem podobnie postąpiły Meta i Google. Warto przypomnieć, że programy DEI zostały stworzone w następstwie protestów Black Lives Matter w 2020 roku, które wybuchły po śmierci George’a Floyda.
W mojej ocenie długoterminowo zespoły DEI mijają się z celem. Trudno sobie wyobrazić, że w Stanach Zjednoczonych Microsoft dyskryminuje swoich pracowników ze względu na kolor skóry. Oczywiście amerykańska firma nadal podkreśla, że cele DEI są dla niej ważne, a cięcia są niezbędne ze względu na poprawę wyników finansowych.
Przeczytaj też: „Upadek giganta: czy Intel zniknie z rynku?„
John Deere oraz Ford wycofują się ze wspierania LGBT
Fakt, jak zabójcze dla firm może być stronnicze wspieranie tylko jednej, określonej narracji, pokazuje też przykład marek Ford oraz John Deere. W pierwszej kolejności odniosę się do marki John Deere, a więc amerykańskiego przedsiębiorstwa o blisko 200-letniej historii, aktualnie będącego ulubioną marką konserwatywnych rolników. Kiedy okazało się, że firma zaczęła wspierać agendę LGBT oraz przebudzony aktywizm korporacyjny, rolnicy zaczęli protestować, co szybko skończyłoby się spadkiem przychodów.
Na efekt nie trzeba było długo czekać. Firma szybko zobowiązała się do wycofania i nieuczestniczenia w zewnętrznych paradach, festiwalach oraz wydarzeniach, rezygnując też z ich wspierania. W zamian marka oświadczyła, że chce skupić się na rozwoju zawodowym, nawiązywaniu kontaktów, mentoringu i wspieraniu wysiłków rekrutacyjnych talentów.
Podobną drogą poszła marka Ford Motor Company. Amerykanie ogłosili, że nie zamierzają dłużej stosować u siebie indeksu równości korporacyjnej i Kampanii na Rzecz Praw Człowieka skoncentrowanej na osobach LGBT. Firma postanowiła zrewidować swoją politykę.
To tylko dwa przykłady z amerykańskich korporacji, które zaczęły odchodzić od polityki DEI. Inne to między innymi Tractor Supply, Harley Davidson czy Lowe’s. W mojej ocenie takich zmian w polityce firm będzie coraz więcej. Zresztą dotyczy to nie tylko sztucznie kreowanej równości, ale także innych obszarów. W kategorii motoryzacji już teraz widać to w dużo bardziej umiarkowanych planach w zakresie elektromobilności. Narracja jedno, finanse drugie, a dla korporacji najważniejsze są zyski.
Kwoty płci w polskich związkach sportowych…, ale nie w ministerstwie
Sztucznie promowanie określonych grup ma miejsce także w Polsce. Za przykład niech posłuży Ministerstwo Sportu i Turystyki, które chce nowelizacji ustawy o sporcie. Nowe przepisy mają wzmocnić rolę kobiet w polskim sporcie. Wszystko dlatego, że na 69 polskich związków sportowych tylko w 4 prezesem jest kobieta (6 proc.).
Żeby to zmienić, Ministerstwo Sportu i Turystyki chce nowelizacji ustawy o sporcie. Najważniejsze zmiany w zakresie organizacji związków są następujące:
- przynajmniej po jednym przedstawicielu każdej płci, jeżeli zarząd liczy od dwóch do pięciu członków;
- przynajmniej 30 proc. przedstawicieli każdej płci, kiedy zarząd liczy minimum sześciu członków.
Wnioskując, z nowych przepisów jasno wynika, że za przedstawicieli każdej płci rozumie się kobiety i mężczyzn. Twarzami zmian mają być dobrze znane sportsmenki w polskim sporcie, m.in. tyczkarka Monika Pyrek, wicemistrzyni olimpijska we wioślarstwie, Katarzyna Zillmann, czy dwukrotna mistrzyni olimpijska w biegach narciarskich, Justyna Kowalczyk-Tekieli.
Aktualnie przynajmniej 30 proc. kobiet w zarządach znajduje się w zaledwie w 17 związkach sportowych, ale po wprowadzeniu nowych przepisów ulegnie to zmianie. Polska ma w ten sposób iść śladami między innymi Danii, Finlandii, Francji czy Hiszpanii, gdzie podobne rozwiązania mają na celu walkę z dyskryminacją ze względu na płeć.
Skoro mowa już o takim ustawodawstwie i premiowaniu jednej płci, Ministerstwo Sportu i Turystyki mogłoby zacząć wprowadzanie zmian od swojego resortu. Otóż w jego kierownictwie zasiada pięć osób i uwaga… nie ma w nim żadnej kobiety.
Kierownictwo Ministerstwa Sportu i Turystyki (stan na wrzesień 2024 roku)
- Minister Sportu i Turystyki – Sławomir Nitras.
- Sekretarz Stanu – Piotr Borys.
- Sekretarz Stanu – Ireneusz Raś.
- Podsekretarz Stanu – Ireneusz Nalazek.
- Dyrektor Generalny – Adam Wojtaś.
Brak przynajmniej jednej kobiety w kierownictwie resortu Sportu i Turystyki, kiedy ministerstwo chce z góry narzucić kwoty płci w związkach sportowych, może zakrawać na hipokryzję, ponieważ przykład powinien iść z góry. Oczywiście, rozumie się samo przez się, że zawsze należy postawić na kobiety mające pojęcie o sporcie, a nie obsadzić stanowiska tylko ze względu na kwotę płci.
Przeczytaj też: „Czy MŚP skorzysta na KPO? 40 proc. przedsiębiorstw sądzi, że nie„
Doskonale pokazuje to przykład minister sportu, Joanny Muchy, która w przeszłości piastowała ten urząd za rządów koalicji Platforma Obywatelska – Polskie Stronnictwo Ludowe. Krótka kariera na tym stanowisku nie była dziełem przypadku, ponieważ minister Mucha została zapamiętana z braku wiedzy sportowej, lapsusów i pomyłek.
Na przykład nie wiedziała, kto wybrał Legię Warszawa i Wisłę Kraków do udziału w Superpucharze Polski, czy wskazała, że w Polsce istnieje III liga hokeja na lodzie. Odchodząc już od sportu, Mucha także wykorzystywała swoje stanowisko, żeby dojechać na masaż rządową limuzyną, a nawet zatrudnić w Centralnym Ośrodku Sportu swojego… fryzjera. Delikatnie mówiąc, nie była to najlepsza kandydatura. Można powiedzieć, że było wprost przeciwnie. To ważne stanowisko piastowała osoba, która była do tego całkowicie nieprzygotowana.
Więcej kobiet w zarządach spółek! Unijna dyrektywa będzie sztucznie promować kobiety
W 2022 roku Parlament Europejski przyjął przepisy, które mają zmienić strukturę w zarządach największych spółek w państwach członkowskich. Jak łatwo się domyślić, dyrektywa „Kobiety w zarządach” ma zwiększyć liczbę kobiet… w zarządach. Zgodnie z zapisami, do połowy 2026 roku kobiety powinny zajmować przynajmniej 40 proc. stanowisk dyrektorów niewykonawczych lub 33 proc. wszystkich stanowisk kierowniczych.
Nowe regulacje dyrektywy obejmują spółki giełdowe, których siedziba mieści się w państwie członkowskim i zatrudniają przynajmniej 250 pracowników. Natomiast zaznaczono, że takie spółki objęto regulacjami w pierwszej kolejności, a więc nie jest wykluczone, że z czasem obowiązek ten zostanie rozszerzony o mniejsze podmioty.
Jeżeli spółka giełdowa nie osiągnie celów wymaganych dyrektywą, będzie zmuszona wprowadzić specjalne rozwiązania dotyczące rekrutacji kandydatów na stanowiska kierownicze. Oczywiście zaznaczono, że podstawę wyboru kandydatów na stanowiska mają stanowić wiedza, umiejętności i doświadczenie. Jednak przy dwóch kandydatach – mężczyźnie i kobiecie – o takich samych kwalifikacjach, pierwszeństwo zatrudnienia będzie miała… kobieta.
Co dalej – sztuczne parytety czy kasa korporacji?
Naturalnie, każdy może mieć własne zdanie na ten temat. W mojej ocenie sztuczne narzucanie parytetów płci, koloru skóry, narodowości czy ideologii jest nie na miejscu. Jak pokazują przykłady spółek Ford Motor Company, Microsoft czy John Deere, ostatecznie dla korporacji najważniejszy jest zysk i bardzo szybko odejdą one od swoich założeń, jeżeli dochody zaczną spadać.
Kolejny przykład stanowić może Sony, które w 2022 roku wprowadziło bezpłatną subskrypcję gier na Play Station Plus dla obywateli Ukrainy. Japońska marka od listopada 2024 roku rezygnuje z takiego premiowania jednej grupy, w tym przypadku narodowościowej. I słusznie. Należy mieć nadzieję, że w najbliższej przyszłości międzynarodowe korporacje przestaną nagradzać określone grupy kosztem innych, czy to podczas rekrutacji pracowników, czy oferowaniu określonych usług. Podsumuję to 32. art. najważniejszego aktu prawnego w Polsce – Konstytucji. Mówi on, że wszyscy obywatele są równi wobec prawa i nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny. Czy faktycznie ma to miejsce?
Zainteresował Cię ten artykuł? Czytaj więcej takich treści w ramach cyklu „Biznes pod lupą”