Automatyzacja przyspiesza, a sztuczna inteligencja przejmuje coraz więcej funkcji, odciążając człowieka od codziennych zadań. Czy zmiany technologiczne przyniosą skrócenie tygodnia pracy i weekend będziemy zaczynać już we czwartek?
Idee Kuronia
Już ponad 20 lat temu, w jednej ze swoich ostatnich książek „Działanie”, słynny działacz opozycji PRL, a zarazem jeden najpopularniejszych polityków lat 90. Jacek Kuroń przekonywał, że w XXI nie będziemy już mieli tyle pracy do wykonania. Zdaniem tego zmarłego w 2004 roku działacza, do zrobienia całej pracy na Ziemi w zupełności wystarczy 20% populacji. Temu zjawisku będą sprzyjać z jednej strony rozwój technologii, z drugiej zaś standaryzacja, ciągłe doskonalenie i upraszczanie procesów biznesowych. Nowe wynalazki zmieniają szybko oblicze przemysłu, rolnictwa, czy usług, nawet tych biurowych. Jacek Kuroń zauważa:
(…) rozwój sił wytwórczych spycha większość ludzi w bezrobocie, nędzę lub jałmużnę, a w końcu wojny.
Zatem sprawa mądrego podziału pracy zdecyduje o bezpieczeństwie ludzi i to nie tylko w wymiarze socjalnym, ale także czysto fizycznym. Jeśli jedynie co piąty mieszkaniec planety będzie miał swój udział w dochodach i konsumpcji, to pozostałe 80% będzie pozostawione na pastwę losu.
Postęp technologiczny uwalnia ludzkość od wielu nużących, akordowych, trudnych i ciężkich zajęć. Wzrasta wydajność, spadają koszty. Jeremy Rifkin w książce „Koniec pracy” przekonuje, że to błogosławieństwo może okazać się przekleństwem i przysporzyć ludzkości poważnych problemów w postaci przestępczości, rosnących nierówności, niepewności oraz strachu przed terrorem.
Nadchodzący kryzys
Największe firmy stawiają na efektywność procesów, więc będą ograniczały zatrudnienie w celu zmniejszania kosztów i wzrostu zyskowności. Powstaje więc pytanie, co z pozostałymi ludźmi, czym mają się zajmować, skoro praca z powodu rozwoju technologii będzie dobrem deficytowym? Częściowo pewnie tę przestrzeń zagospodarują zawody, związane z nowymi technologiami, organizacjami pozarządowymi, czy z opieką nad innymi, których innowacje nie wypchną z rynku.
Eksplozja bezrobocia to zjawisko szalenie niebezpieczne dla całej ludzkości. Jeśli ludziom dla których zabraknie zajęcia, nie damy sposobu na utrzymanie się, zajmą się oni działalnością przestępczą, aby tylko jakoś się utrzymać się na powierzchni i przeżyć.
Istnieje kilka sposobów rozwiązania nadchodzącego kryzysu. Pierwszy to oddzielenie się tych 20% szczęśliwców mających pracę i źródło dochodu w jakichś zamkniętych enklawach. Wydaje się to jednak abstrakcyjne, bo jedni będą umierać z głodu, a drudzy wciąż będą narażeni na niebezpieczeństwo ataku. Drugą opcją może być minimalny dochód gwarantowany, który pozwoli zachować osobom nieaktywnym zawodowo podstawowy poziom egzystencji. Dzięki temu ludzie nie zostaną zmuszeni do walki o przetrwanie za wszelką cenę, a być może też oddadzą się zajęciom, które przyniesie korzyści dla ogółu społeczeństwa.
Może przyszłość okaże się mniej apokaliptyczna. Ostatnią i najbardziej rozsądną opcją wydaje się stopniowe ograniczanie czasu pracy, aby zajęcia wystarczyło dla wszystkich zdolnych do pracy mieszkańców planety.
Pracujemy coraz mniej
Takie podejście ma swoje historyczne uzasadnienie, ponieważ jeszcze na przełomie XIX i XX wieku robotnicy pracowali po 10-12 godzin dziennie, a nawet sporo dłużej. Z czasem, gdy dysponowaliśmy coraz większą liczbą maszyn przemysłowych, nie potrzebowaliśmy aż tylu pracowników, aby wykonać tę samą pracę.
Oczywiście, zmniejszenie ilości godzin pracy wywalczono dzięki aktywności związków zawodowych oraz ruchu socjalistycznego, który dynamicznie rozwijał się od drugiej połowy XIX wieku. Polska od samego początku, czyli od odzyskania niepodległości w 1918 roku, wprowadziła 8-godzinny dzień pracy.
Jeden z najbardziej znanych przedsiębiorców wszechczasów, Henry Ford, jako pierwszy skrócił tydzień pracy do 5 dni roboczych. Stało się to niemal 100 lat temu, bo w 1926 roku. W Polsce 5-dniowy tydzień pracy wprowadzono dopiero po rewolucji „Solidarnościowej” w latach 80.
Czy nadeszła pora na dalsze skracanie tygodnia roboczego? Mówią o tym niektóre partie polityczne, walczące o głosy elektoratu pracowników najemnych. Do Sejmu IX kadencji trafił projekt skrócenia czasu pracy do 35 godzin w tygodniu bez obniżenia poziomu wynagrodzenia. Reforma sposobu pracy ma być u nas – wedle obietnic polityków – wprowadzana powoli, początkowo eksperymentalnie. Ta idea powoli przebija się do publicznego dyskursu.
Większość pracowników opowiada się za skróceniem tygodnia pracy przeciwko czemu protestują organizacje reprezentujące pracodawców Lewiatan i Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. Robią to w obawie przed wzrostem kosztów prowadzenia działalności. Sądzą również, że nie we wszystkich profesjach okaże się to realnym rozwiązaniem. Są bowiem zawody, gdzie zatrudniony powinien być obecny na miejscu określoną ilość godzin, choćby po to, aby obsłużyć klienta na infolinii, restauracji, czy w hotelu, udzielić pomocy medycznej, prowadzić proces produkcji, czy pilnować obiektu. W takim przypadku konieczne będzie zwiększenie obsady, a przez to nastąpi wzrost kosztów pracodawcy. Poza tym na rynku może być niedobór osób o specyficznych kwalifikacjach.
Choć wedle współczesnych praktyków zarządzania efektywność pracy wcale nie zależy od godzin spędzonych w firmie, a od wewnętrznej motywacji i identyfikacji z misją przedsiębiorstwa, to mamy w gospodarce przedsiębiorstwa o różnej specyfice.
Dlaczego warto?
W niektórych krajach, a także w firmach już wprowadzono w życie rozwiązania skracające tydzień pracy i pierwsze rezultaty pozytywnie zaskakują.. Tego zresztą oczekuje znaczna grupa zatrudnionych, szczególnie z najmłodszego pokolenia. Według badań mniej więcej co czwarty etatowiec zarówno na świecie, jak i w Polsce liczy na to, że w ciągu najbliższych 5 latach tydzień pracy zostanie ograniczony o jeden dzień.
Firmy, które posłuchają głosu ludzi, mogą wygrywać konkurencyjny bój o najlepszych z rynku pracy. Podobno 10% osób w Polsce już pracuje o jeden dzień w tygodniu mniej, co pozytywnie wpływa na ich dobrostan. Co ciekawe, wedle badań organizacji 4 Day Week Global, przychody firm dających więcej czasu wolnego swojemu personelowi wzrastają, zatem mamy do czynienia z obopólną korzyścią. Wynika to ze zmniejszenia poziomu stresu wśród zatrudnionych, spowolnienia wypalenia zawodowego oraz z tego, że mniej godzin w firmie motywuje do wydajniejszej pracy.
Pracodawcy próbują dbać również o pracowników, dostarczając im różne inne benefity. Pracownicy zatrudnieni na zasadzie B2B byli jeszcze całkiem niedawno zaniedbywani, jednak i oni mogą liczyć na wsparcie firm, dla których świadczą pracę. Jednym z dowodów na to jest rosnąca popularność programu benefitowego Faktura.pl. O szczegółach tego programu przeczytacie TUTAJ.
Eksperymenty
Od przyszłego roku w pilotażu 4-dniowego tygodnia pracy weźmie grupa wybranych niemieckich firm, a podobny eksperyment prowadziło w ubiegłym roku 61 brytyjskich przedsiębiorstw. Okazało się, że biznesy nie straciły na produktywności, choć wynagrodzenie wypłacały jak za pełny etat. 56 z tych firm zadecydowało o dalszym testowaniu modelu, a 18 postanowiło wprowadzić go na stałe. Przy tym zatrudnieni chwalili 4-dniowy dzień pracy, bo 39% odczuwało mniejszy poziom stresu, a 71% wypalenia zawodowego.
Próby nowej koncepcji organizacji pracy sprawdzano także w USA, Kandzie oraz Irlandii, dając pracownikom płatny dzień wolnego w zamian za to, że wykonają swoje zadania w przeciągu 4, nie zaś 5 dni. Zazwyczaj zatrudnione osoby nie tyle pracowały szybciej, co ograniczały spotkania i starały się realizować obowiązki z większą koncentracją.
Efekty okazały się piorunujące, bowiem czas pracy w testowanych firmach skrócił się do 33-34 godzin tygodniowo, zaś zatrudnieni wspominali o mniejszym wypaleniu zawodowym i rosnącym zadowoleniu z pracy, a także poprawie stanu zdrowia. I to bez uszczerbku dla efektywności. Także w Islandii udowodniono, że lepsza równowaga między życiem a pracą nie kłóci się z utrzymaniem poziomu produkcji. W badaniu przeprowadzonym na grupie 3 tysięcy pracowników, wydajność albo się utrzymała, albo osiągnęła wyższy pułap.
Decyzję umożliwiające wprowadzenie 4-dniowego tygodnia pracy podjął przed wakacjami, jako pierwszy na świecie, rząd Belgii. Zdaniem premiera kraju Alexandra de Croo zmiana uczyni gospodarkę „bardziej innowacyjną, zrównoważoną i cyfrową”, uelastyczni rynek pracy, pomoże ludziom w łączeniu życia rodzinnego z karierą i uczyni przedsiębiorstwa „silniejszymi”. Ograniczeniem pozostaje jedynie to, że pracownicy w ciągu 4 dni muszą wykonać dokładnie te same zadania, co pierwotnie w 5 dni. Z kolei pracodawcy, którzy twierdzą, że taka zmiana w ich modelu działania nie nadaje się do wprowadzenia, nie będą do niej zmuszeni, pod warunkiem, że to uzasadnią. Podobne rozwiązania proponowała premier Finlandii Sana Marin oraz Nowej Zelandii Jacinda Ardern, jednak póki co, te kraje pozostały przy 5-dniowym tygodniu roboczym.
Promująca zmiany organizacja 4 Day Week Global chwali się, że utrzymanie modelu 100-80-100 – 100% wynagrodzenia, 80% godzin pracy, 100% wydajności – ma realną szansę powodzenia.
Skrócenie tygodnia pracy to konieczność
Wnioski narzucają się same. Widząc dziejącą się na naszych oczach rewolucję, w której technologia coraz częściej zastępuje pracę człowieka, idącą za tym restrukturyzację zatrudnienia, a więc deficyt miejsc pracy, to ograniczenie tygodnia pracy może być skutecznym rozwiązaniem, aby pracą zwyczajnie się podzielić.
Jeśli weźmiemy pod uwagę dążenie do work life balance najmłodszej generacji zatrudnionych, a także wyniki dotychczasowych eksperymentów, których wyniki udowadniają, że większa liczba dni w firmie, wcale nie musi się przykładać na wyższą wydajność, to pewnością wydłużając ilość dni wolnych firma zyska na konkurencyjności wśród największych talentów.
Patrząc na ewolucję rynku pracy, dni spędzane w przedsiębiorstwach, od przeszło wieku ulegają systematycznemu ograniczeniu, a już dawno taka zmiana nie nastąpiła. Czy już przyszedł odpowiedni moment na wydłużenie weekendu?
Podobał Ci się ten artykuł? Sprawdź inne treści z cyklu „Biznes pod lupą”
Chcesz ograniczyć rotację pracowników w swojej firmie?
Zadbaj o osoby na B2B, korzystając z Programu Benefitowego Faktura.pl! W jego ramach Twój współpracownik otrzyma:
✅ Bezpłatną pomoc w otwarciu firmy
✅ Pomoc w prowadzeniu działalności
✅ Księgowość i program do wystawiania faktur
✅ Wsparcie w prowadzeniu księgowości