Ważenie truskawek jako buraki, podmienianie kodów kreskowych z tańszych produktów na droższe i nabijanie ich w ten sposób na kasie samoobsługowej. O amatorach takich metod „na zaoszczędzenie” czytamy niemal codziennie. Skala tego zjawiska jest tak szeroka, że jeden z niemieckich supermarketów zlikwidował kasy samoobsługowe niedługo po tym, jak je zamontował. Nie trzeba być prawnikiem, żeby wiedzieć, że takie działanie uczciwe nie jest, ale jak je sklasyfikować: jako kradzież czy oszustwo? Orzecznictwo sądów jest niejednoznaczne.
Plaga kradzieży na kasach samoobsługowych
Badania wskazują, że w sklepach, gdzie 55-60 proc. transakcji przechodzi przez kasy samoobsługowe, straty są o 31 proc. większe niż w placówkach, w których tych maszyn nie ma. Nabicie innego artykułu na kasie samoobsługowej nie zawsze wynika z chęci okradzenia placówki. Klient nie ma obowiązku znać nazw handlowych wszystkich rodzajów bułek dostępnych w sklepie czy odróżniać tanie pomidory na gałązce od droższych malinowych.
Mimo to, wykrycie takiego działania przez ochronę sklepu nierzadko kończy się interwencją policji. Nawet wtedy, gdy gołym okiem widać, że sytuacja to zwykła pomyłka – kupujący zaoszczędził na niej dosłownie kilka złotych, a rozróżnienie skasowanego produktu od faktycznego, rzeczywiście mogło sprawić kłopot. Do tego dochodzą przypadki ewidentnie celowych prób kupienia taniej czegoś, co kosztuje więcej. Np. 48-latek z Warszawy został zatrzymany po tym, jak przełożył kod kreskowy z produktu za 3 zł na perfumy za niemal 300 zł. Tutaj akurat bezspornie mamy do czynienia z umyślnym działaniem.
Jednak i nieświadomy zakup „za tanio”, i celowe oszukanie sklepu są niezgodne z prawem. Z racji tego, że coraz więcej osób dopuszcza się takich czynów, doktryna zastanawia się, jak je klasyfikować: jako kradzieże czy oszustwa? Jak to często bywa – prawo nie nadąża za postępem technologicznym.
Kradzież – wykroczenie czy przestępstwo?
Niektóre czyny zabronione należą do grupy tzw. czynów przepołowionych. Mogą być kwalifikowane jako wykroczenie lub przestępstwo w zależności od dodatkowego kryterium. Takim czynem jest kradzież. Wyznacznikiem rozróżniającym kradzież wykroczeniową od przestępczej jest wartość przywłaszczonego mienia.
Kto kradnie lub przywłaszcza sobie cudzą rzecz ruchomą, jeżeli jej wartość nie przekracza 500 złotych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny
– art. 119 § 1 kodeksu wykroczeń, Rozdział XIV, Wykroczenia przeciwko mieniu
Kto zabiera w celu przywłaszczenia cudzą rzecz ruchomą, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5
– art. 278. § 1 kodeksu karnego, Rozdział XXXV, Przestępstwa przeciwko mieniu
Kradzież towaru do 500 zł (od 1.10.2023 r. wraz z nowelizacją kodeksu granica zostanie zwiększona do 800 zł – przyp. red.) jest zatem wykroczeniem a powyżej tej kwoty – przestępstwem. W większości przypadków nabicia złego produktu na kasę, mamy do czynienia z różnicami o wartości poniżej 500 zł, więc teoretycznie podchodzą one pod wykroczenie.
Oszustwo – co to jest?
O oszustwie mówimy wtedy, gdy ktoś wprowadza w błąd drugą osobę w celu uzyskania korzyści majątkowej. Kluczowe są tutaj dwie kwestie – przy oszustwie nie obowiązuje żadna kwota minimalna (może to być nawet 1 grosz) oraz to, że w błąd trzeba wprowadzić osobę, czyli człowieka. Art. 286 kodeksu karnego przewiduje za przestępstwo oszustwa karę pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat.
Kwalifikacja czynu nie jest wobec tego różnicą wyłącznie semantyczną. A przynajmniej nie dla głównych bohaterów tych historii. Za popełnienie kradzieży wykroczeniowej grozi im co najwyżej grzywna, a za oszustwo – więzienie.
Oszukiwanie na kasie samoobsługowej – co za to grozi?
Wyobraźmy sobie sytuację, że ktoś waży na kasie samoobsługowej śliwki, mandarynki i gruszki jako grejpfruty, będące akurat w promocji i tym samym „zaoszczędza” około 10 zł. Ciężko tutaj mówić o pomyłce, ponieważ nie trzeba być botanikiem, aby rozróżniać te owoce. Czy taki czyn jest kradzieżą kwalifikowaną jako wykroczenie, czy może oszustwem?
Przekonała się o tym mieszkanka Libiąża, która „pomyliła” owoce i tym samym oszukała sklep na 10,82 zł. A raczej próbowała oszukać, ponieważ została przyłapana na gorącym uczynku. Policja uznała, że było to oszustwo i skierowała sprawę do sądu. Ogólnie większość tego typu zdarzeń, kiedy w grę wchodzi podmienienie kodu kreskowego lub – w przypadku produktów na wagę – błędne zważenie kwalifikowane jest jako oszustwo z art. 286 k.k.
Czy można oszukać kasę samoobsługową?
Kasa samoobsługowa nie jest człowiekiem (osobą), więc patrząc pod kątem brzemienia art. 286 k.k., „machlojki” przy niej nie spełniają definicji oszustwa. Do podobnych wniosków doszedł Sąd Okręgowy w Zielonej Górze, który rozpatrywał apelację pewnego pana. Ten pan, chcąc zaoszczędzić na zakupie wody toaletowej, podmienił kody kreskowe – z butelki za 139,99 zł przekleił etykietę z tej za 12,99 zł.
Sąd pierwszej instancji we Wschowie uznał, że klient popełnił przestępstwo oszustwa o mniejszej wadze i skazał go na 3 miesiące ograniczenia wolności. Oskarżony odwołał się od wyroku do sądu zielonogórskiego, który potwierdził, że pan dokonał czynu zabronionego, ale zmienił jego kwalifikację. Uznał, że zdarzenie było kradzieżą wykroczeniową, a nie oszustwem i w związku z tym zmienił wyrok na karę grzywny w wysokości 1 500 zł (sygn. akt VII Ka 3/22).
Sąd wyszedł z założenia, że zdarzenia nie można zakwalifikować jako oszustwa m.in. dlatego, że:
- zabrakło czynnika w postaci osoby, która miałaby zostać oszukana,
- oskarżony wprowadził co prawda w błąd, ale automat kasujący (nie człowieka), co dyskwalifikuje możliwość przypisania oszustwa.
Sąd w Zielonej Górze przyrównał „oszukiwanie” kas samoobsługowych do wypłacania pieniędzy z bankomatu z czyjejś (kradzionej) karty płatniczej. Takie zdarzenia klasyfikuje się jako kradzież, ponieważ złodziej bezpośrednio ma do czynienia z maszyną (bankomatem), a nie człowiekiem. I w ocenie sądu tak powinny być traktowane szwindle na kasach samoobsługowych. Jako kradzież (wykroczeniowa lub przestępcza), a nie jako oszustwo.
Zmiana kwalifikacji czynu w tym konkretnym przypadku może przyczynić się do łagodniejszego podejścia sądów do sklepowych kombinatorów. I tych umyślnie kradnących, i tych, którzy pomylą grahamkę z bułką razową. Bo, choć w Polsce nie obowiązuje prawo precedensu, to sądy w swoich wyrokach opierają się na doktrynie.
Co na to Ministerstwo Sprawiedliwości?
Na problem oszukiwania na kasach samoobsługowych zwrócił uwagę w lutym 2023 r. poseł Jarosław Sachajko z partii Kukiz’15. Złożył wniosek do Ministerstwa Sprawiedliwości, w którym zaznaczył, że klient, który podmieni kod kreskowy i pójdzie do kasy obsługiwanej przez kasjera, popełnia przestępstwo oszustwa z art. 286 k.k. Natomiast dokładnie ten sam czyn dokonany na kasie samoobsługowej, może być zakwalifikowany jako kradzież lub oszustwo, zależy od oceny sądu. Poseł zapytał resort sprawiedliwości, czy ma w planach nowelizację prawa i jasne skodyfikowanie, pod który paragraf podlega takie działanie.
Na interpelację posła odpowiedział sekretarz stanu w ministerstwie sprawiedliwości, Marcin Warchoł. Odpowiedź jest bardzo skomplikowana i niejednoznaczna. Ministerstwo z jednej strony zgadza się, że do zakwalifikowania czynu jako oszustwa potrzebna jest osoba, która zostanie wprowadzona w błąd, ale drugiej strony dywaguje, czy na pewno zapłata w kasie samoobsługowej odbywa się bez „czynnika ludzkiego”.
(…) Niekiedy wskazuje się, że twierdzenie, iż oszukańcze czynności dokonywane przy takiej kasie nie wprowadzają w błąd osób fizycznych nie wydaje się trafne, bowiem system działa wprawdzie automatycznie, ale nie całkowicie niezależnie od konkretnych osób (..)
– czytamy w odpowiedzi resortu sprawiedliwości.
Sąd oceni kto jest kradnie, a kto oszukuje
W konkluzji ministerstwo stwierdza, że sprawy tego typu są zbyt złożone, a ocena postępowania podlega ocenie sądu w oparciu o fakty w konkretnym zdarzeniu i zajęcie jednoznacznego stanowiska byłoby zbyt daleką ingerencją w orzecznictwo niezależnych sądów. Czytając między wierszami – w najbliższych planach rządzący nie przewidują pochylenia się nad kwestią oszukańczych praktyk (celowo nie używam słowa „oszustwo”, ponieważ nie wiadomo, czy takowe nim są) na kasach samoobsługowych.
Można więc liczyć na zdroworozsądkowe podejście sędziów, którzy obiektywnie potrafią ocenić, czy na ławie oskarżonych zasiada złodziej, oszust, czy może zwykły człowiek, który w wyniku pomyłki wcisnął przycisk nie tego towaru, co miał go w koszyku.