Kilka tygodni temu polski parlament uchwalił ustawę, która powołuje do życia komisję ds. badania rosyjskich wpływów w latach 2007-2022. Z uwagi na okoliczności przyjęcia ustawy nazwano ją Lex Tusk. Sprawa szybko stała się międzynarodowa, a swoje zaniepokojenie jakością tego aktu prawnego wyraził nawet najważniejszy obecnie sojusznik Polski – USA. Abstrahując jednak od politycznego i konstytucyjnego charakteru tej regulacji, warto przyjrzeć się jednemu artykułowi, który potencjalnie może poważnie uderzyć we wszystkich przedsiębiorców.
Art. 16 Lex Tusk i prawo gromadzenia dokumentów
Mowa o art. 16 ustawy, który jest bardzo rozbudowany. Wydaje się, że ukryte w nim zostało prawo do swobodnego kontrolowania przedsiębiorców w ramach prac prowadzonych przez komisję.
Zgodnie z art. 16 ust. 1 ustawy przewodniczący komisji może zażądać od określonych podmiotów, w terminie i w zakresie wskazanym we wniosku, dostępu do wszystkich – łącznie z materiałami archiwalnymi, zawierającymi informacje niejawne oraz tajemnicę przedsiębiorstwa – materiałów akt postępowań przygotowawczych i sądowych, informacji z działań operacyjnych, a także do innych dokumentów niezbędnych do wykonywania zadań komisji oraz zapewnienia wszelkiej innej pomoc przy wykonywaniu zadań komisji.
Nas szczególnie będą interesowały „inne dokumenty niezbędne do wykonywania zadań komisji”, ponieważ w zasadzie można podciągnąć pod to wszystko – listy wynagrodzeń, faktury, spisy kontrahentów, korespondencję e-mail, billingi. Słowem – każdy dokument stworzony w ramach prowadzonej działalności gospodarczej może stać się przedmiotem zainteresowania komisji.
Co więcej, powyższy przepis mówi także o „wszelkiej innej pomocy przy wykonywaniu zadań komisji”. Ustawa nie definiuje, co może wchodzić w zakres tej pomocy, ale możemy domyślać się, że chodzi tutaj o aktywną współpracę polegającą na udzielaniu wyjaśnień, wskazywaniu miejsca położenia dokumentów albo podawanie danych osób, które następnie komisja będzie chciała przesłuchać.
Kogo dotyczy art. 16?
Omawiany przepis został skonstruowany w taki sposób, że bardzo trudno jest wyłapać zagrożenie, jakie się z nim wiąże. Zgodnie z art. 16 przewodniczący komisji może skierować wniosek o udostępnienie dowolnych dokumentów do następujących podmiotów:
- Szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego;
- Szef Agencji Wywiadu;
- Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego;
- Szef Służby Wywiadu Wojskowego;
- Szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego;
- Prokurator Generalny;
- prokuratorzy;
- Prezes Najwyższej Izby Kontroli;
- Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego;
- Prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego;
- prezesi sądów powszechnych, sądów wojskowych oraz sądów administracyjnych;
- organy administracji rządowej i samorządu terytorialnego, podległe im jednostki organizacyjne;
- organy samorządów zawodowych;
- inne jednostki organizacyjne i instytucje.
Problematyczna jest ostatnia kategoria – inne jednostki organizacyjne i instytucje. Ciekawsze nawet jest nie to, co znajduje się w tym zapisie, ale czego tam nie ma. A brakuje stwierdzenia, że chodzi o jednostki i instytucje publiczne. Przepis skonstruowany w taki sposób daje prawo do żądania dokumentów od wszystkich podmiotów, w tym zwłaszcza od przedsiębiorców, ponieważ przedsiębiorcy spełniają cechy jednostki organizacyjnej niezależnie od tego, czy funkcjonują w formie spółki, czy jednoosobowej działalności gospodarczej.
Forma kontroli
Żądanie przekazania jakichkolwiek dokumentów przedsiębiorstwa nie jest objęte żadnymi gwarancjami prawnymi. Oznacza to, że komisja ma pełną swobodę w zdobywaniu takich treści, nawet wtedy, gdy stanowią one tajemnicę przedsiębiorstwa (art. 16 ust. 1 nie zawiera tutaj żadnych ograniczeń). Co więcej, zgodnie z art. 16 ust. 6 ustawy członkowie komisji mogą wchodzić do pomieszczeń, gdzie znajdują się zawnioskowane dokumenty i materiały. Zapis mówiący o wglądzie w funkcjonowanie organizacji dotyczy natomiast jedynie organów administracji rządowej i samorządu terytorialnego.
Możliwość zdobycia dokumentów to jednak jeszcze nie wszystkie uprawnienia komisji względem przedsiębiorców. W myśl art. 17 ust. 1 ustawy przewodniczący komisji może wystąpić do prokuratora o przeszukanie pomieszczeń, przeszukanie innych miejsc lub zajęcie rzeczy należących do przedsiębiorcy w celu zabezpieczenia dowodu w sprawie. W obecnych realiach politycznych i ścisłego związku prokuratury z obozem rządzącym taki zapis jest niestety nie gwarancją ochrony praw obywateli, ale formalnością. Nie jestem bowiem w stanie uwierzyć, że jakiś prokurator nie zgodzi się z wnioskiem przewodniczącego komisji w takiej sprawie.
Lex Tusk łamie Prawo przedsiębiorców
Podmioty prowadzące działalność gospodarczą przez wiele lat walczyły o ucywilizowanie zasad przeprowadzania kontroli tej działalności. W uchwalonym w 2018 roku Prawie przedsiębiorców znalazł się cały rozdział poświęcony tej tematyce. Choć nie jest to regulacja idealna, a wiele podmiotów zgodnie z prawem może ją omijać, są to przynajmniej jakieś minimalne gwarancje konstytucyjne.
Przepisy Prawa przedsiębiorców przewidują między innymi, że:
- uzyskane nielegalnie dowody nie mogą stanowić dowodu w postępowaniu podatkowym, administracyjnym, karnym lub karnoskarbowym przeciwko przedsiębiorcy;
- kontrola powinna być poprzedzona analizą i stwierdzeniem, że prawdopodobnie doszło do naruszenia prawa (pomijając ustawowe wyjątki);
- kontrolę wszczyna się nie wcześniej niż po upływie 7 dni i nie później niż przed upływem 30 dni od zawiadomienia przedsiębiorcy o kontroli;
- czynności kontrole wykonuje się w obecności przedsiębiorcy lub jego przedstawiciela;
- kontrolę przeprowadza się w godzinach pracy przedsiębiorstwa;
- kontrolę powinno przeprowadzać się tak, by nie zakłócała działalności przedsiębiorstwa;
- łączny czas kontroli w ciągu roku jest ograniczony do określonej liczby dni, w zależności od wielkości przedsiębiorcy;
- przedsiębiorca może wnieść sprzeciw od kontroli.
Lex Tusk nie zawiera żadnych powyższych gwarancji, nie odsyła także do Prawa przedsiębiorców.
Czy to faktycznie zagrożenie dla przedsiębiorców?
Tematem tym zajmował się ostatnio Paweł Rochowicz w Rzeczpospolitej. W swoim artykule wskazywał, że nawet sprzedaż przez przedsiębiorcę skrzynki jabłek do Rosji kilkanaście lat temu może stanowić podstawę do wzięcia jego przedsiębiorstwa na celownik komisji. Choć przykład jest przejaskrawiony, trudno się z nim nie zgodzić.
Komisja może być wykorzystana do łatwego i niczym nieskrępowanego pozyskiwania wrażliwych danych przedsiębiorstw z całego kraju. Co więcej, dane te prawdopodobnie będą także mogły być przez komisję upubliczniane. Rodzi to obawy, że działania komisji mogą zmierzać do uderzania w firmy nieprzychylne władzy lub powiązane z osobami należącymi do opozycji. Sam fakt zainteresowania komisji danym przedsiębiorstwem może być uznany za niepokojący, a kontrahenci takiej firmy z ostrożnością będą podchodzili do dalszej współpracy z nią. Może to prowadzić do urzędowej dyskryminacji całych grup przedsiębiorców i podzielić ich na lepszych (przychylnych władzy) i gorszych. A to prosta droga do naruszenia podstawowych zasad wolnorynkowej gospodarki i sporych kłopotów na linii Warszawa-Unia Europejska.