Dane za 2024 oraz pierwszą połowę 2025 r. wskazują, że w Polsce mamy do czynienia z wysokim poziomem upadłości i zawieszania działalności. Wyraźny wzrost widać zwłaszcza w przypadku spółek kapitałowych, pośród których 90% to spółki z o.o. Problem dotyczy nawet przedsiębiorstw o bardzo długiej, kilkudziesięcioletniej historii. Dziś przegrywają walkę z rosnącymi kosztami energii, pracy i nowymi regulacjami.
Zamykanie i zawieszanie działalności w statystykach
Przegląd upadłości firm należy rozpocząć od jednoosobowych działalności gospodarczych, ponieważ średnio 3 na 4 przedsiębiorstwa to właśnie JDG z liczbą zbliżoną do 4 mln podmiotów. W I półroczu 2024 r. w Polsce zamknięto około 99,6 tys. działalności zarejestrowanych w CEIDG, a zawieszono – 179,1 tys. Dane dla pierwszych sześciu miesięcy 2025 r. są bardzo zbliżone – 99,8 tys. zamkniętych i 179,4 tys. zawieszonych firm.
Większą różnicę widać w przypadku spółek kapitałowych. Jak podaje Centralny Ośrodek Informacji Gospodarczych (COIG), w całym 2024 r. zlikwidowano ogółem 7327 spółek kapitałowych, a bez likwidacji rozwiązano 25 426 podmioty. Od stycznia do czerwca 2025 r. jest to odpowiednio 4167 (likwidacja) i 14 018 spółek (rozwiązanie bez likwidacji).
Dlaczego likwidacja spółek jest dużym zagrożeniem dla gospodarki?
Znaczący wzrost likwidacji spółek jest mocno niepokojący. W większości to firmy większe od JDG – bardziej majętne, zatrudniające więcej pracowników oraz inwestujące w rozwój. Dlatego likwidacja takiego przedsiębiorstwa to zwykle utrata dziesiątek, a często nawet setek miejsc pracy. Idąc dalej, upadek spółki często wywołuje efekt domina, ponieważ częściowe lub całe źródło dochodów tracą też firmy znajdujące się niżej w łańcuchu gospodarczym – dostawcy czy podwykonawcy. Jedno bankructwo może więc za sobą pociągnąć zamknięcie lub zawieszenie kolejnych działalności.
Upadek spółek kapitałowych, z czego ponad 90% stanowią spółki z o.o., odbija się również na wpływach do budżetu państwa i samorządów. Tymczasem w całym 2025 r. deficyt ma sięgnąć blisko 290 mld zł. Niepokój jest tym większy, że fala upadłości spółek rośnie nieprzerwanie od kilku lat. Świadczy to o poważniejszych problemach w otoczeniu biznesowym.
Likwidacja spółek kapitałowych w Polsce w latach 2020-2025
Rok | Likwidacje spółek kapitałowych | Rozwiązania bez likwidacji |
2020 | 5058 | 16 872 |
2021 | 5436 | 14 391 |
2022 | 5854 | 18 547 |
2023 | 6313 | 24 558 |
2024 | 7327 | 25 426 |
2025 (I półrocze) | 4167 | 14 018 |
Które branże gospodarki są najbardziej dotknięte kryzysem?
Problemy z płynnością, które w konsekwencji prowadzą do likwidacji, mogą dotknąć firmę z każdej branży. Jednak analizując upadłości od początku 2024 do połowy 2025 r., łatwo wskazać na branże najbardziej dotknięte kryzysem. Przede wszystkim to firmy energochłonne zużywające ogromne ilości energii, co przy wysokich cenach prądu w Polsce naraża na ogromne koszty. W trudnej sytuacji są też przedsiębiorstwa działające w warunkach wysokiej konkurencji cenowej i niskich marż, kiedy nawet niewielka zmiana może skutkować utratą rentowności.
Przeczytaj też: „Mamy droższy prąd, niż w Niemczech – 60 proc. firm wskazuje podwyżki cen prądu jako główne zagrożenie dla biznesu„
Branże najbardziej narażone na utratę płynności:
- Przemysł ciężki – głównie huty, zakłady chemiczne oraz przetwarzania metali, pochłaniające ogromne ilości energii elektrycznej i ciepła. Przy najwyższych cenach prądu w UE polskie zakłady automatycznie tracą na konkurencyjności. W związku z tym dodatkowe koszty pochłaniają też wymagane inwestycje w technologie niskoemisyjne.
- Budownictwo – firmy w dużej mierze opierające się na kredycie i zamówieniach publicznych. Tymczasem zauważalny jest spadek inwestycji, co tłamsi popyt na usługi budowlane. Nie sposób nie wskazać na opóźnienia i ograniczenia związane z Centralnym Portem Komunikacyjnym. Ponadto od 2025 r. zmieniono zapisy dla Prawa zamówień publicznych. Skutkiem może być ograniczenie zamówień budowlanych zlecanych lokalnym firmom przez władze samorządowe. Do problemów firm budowlanych przykładają się również niskie marże i duża presja płacowa.
- Przetwórstwo spożywcze – produkcja żywności wymaga określonych warunków, do czego potrzeba dużej ilości energii. Równocześnie część firm z sektora została dotknięta importem tanich towarów z Ukrainy. Mocno ogranicza to przerzucanie kosztów na odbiorców, co prowadzi do problemów z utrzymaniem rentowności.
- Handel – dotyczy firm zajmujących się handlem detalicznym oraz hurtowym. Spółki sprzedażowe muszą rywalizować z zagranicznymi sieciami handlowymi, które dysponują większym kapitałem i mają lepsze zaplecze logistyczne. Rokrocznie rośnie też rynek e-commerce. To wszystko przy wysokiej wrażliwości na koszty energii i pracy, co zmniejsza marże.
Firmy o długiej historii, które upadły w 2024 lub 2025 r.
Kryzysu ostatnich dwóch lat nie przetrwały nawet te firmy, które pamiętały okres PRL, wojny światowe, a nawet rozbiory. Najlepszy przykład stanowią Zakłady Porcelany Stołowej „Karolina” mieszczące się w Jaworzynie Śląskiej. Upadła też założona ponad 60 lat temu Organika‑Car S.A. i Rafako powstałe zaraz po II wojnie światowej.
Zakłady Porcelany Stołowej „Karolina”
Zakład zlokalizowany w Jaworzynie Śląskiej powstał jeszcze w 1860 r., dlatego początkowo był w rękach niemieckich. Głównym profilem działalności była produkcja porcelany stołowej, serwisów obiadowych czy filiżanek cenionych w Polsce i za granicą.
Tym samym firma przetrwała zabory, dwie wojny światowe, okres Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej i zmiany ustrojowe. To na tyle, ponieważ w lutym 2024 r. ogłoszono upadłość zakładu będącego symbolem miasta. To wynik rosnących kosztów energii i spadku zamówień. Wprawdzie interwencja Agencji Rozwoju Przemysłu (2014) i zmiana właściciela (2022) oddaliły na krótko wizję upadku, ale w końcu zakład przestał istnieć, a w konsekwencji z pracą pożegnało się 180 osób.
Rafako S.A.
Jedna z najbardziej rozpoznawalnych firm polskiego przemysłu energetycznego. Podmiot na rynku utrzymywał się nieprzerwanie przez ponad 70 lat. Firmę założono w 1949 r. w Raciborzu. W okresie PRL Rafako było jednym z głównych dostawców urządzeń dla polskiej energetyki węglowej, a już po zmianach systemowych trafiło nawet na Giełdę Papierów Wartościowych. Podmiot specjalizował się w produkcji kotłów i urządzeń energetycznych dla elektrowni, elektrociepłowni oraz przemysłu, dostarczając produkty na rynek krajowy, ale też europejski, azjatycki czy afrykański.
Firmie zaszkodziła konkurencja, zwłaszcza azjatycka. Ponadto zmiana trendu w europejskiej energetyce sprawiła, że po 2015 r. odnotowano spadek inwestycji w nowe bloki węglowe. Problemy pogłębiły wielomilionowe straty przez spór z Tauronem wokół bloku w Jaworznie, a także mocne wzrosty cen materiałów i energii od 2021 r.
Mimo iż rząd obecnej koalicji zapowiedział, że pomoże Rafako, nic takiego nie miało miejsca. Firma upadła, a wraz z nią pracę straciło około 1000 osób. Rzeczywista liczba poszkodowanych była większa ze względu na kooperantów i podwykonawców.
Pomet
Państwowe Przedsiębiorstwo Przemysłu Metalowego „Pomet” zostało założone w 1953 r. jako zakład produkujący osprzęt spawalniczy oraz części metalowe. Firma znajdowała się we Wronkach, a większość załogi przedsiębiorstwa stanowili osadzeni z pobliskiego zakładu karnego. Był to więc również model resocjalizacji. Wniosek o upadłość złożono pod koniec kwietnia 2025 r. Za przyczynę podano rosnące koszty energii i pracy.
Huta Częstochowa
Zakład hutniczy działający od końca XIX wieku, specjalizujący się w produkcji stali i grubych blach, które są niezbędne dla infrastruktury, energetyki oraz przemysłu obronnego. To jedyny zakład na terenie Polski zdolny do produkcji „zielonej stali” w technologii niskoemisyjnej. Huta Częstochowa zatrudniała ponad 900 osób i była jednym z największych pracodawców w regionie. Upadłość ogłoszono w lipcu 2024 r., z zadłużeniem szacowanym na 700 ml zł.
Jako że huta ma ogromne znaczenie dla bezpieczeństwa państwa i przemysłu zbrojeniowego, jesienią 2024 r. majątek zakładu został zabezpieczony przez państwową spółkę Węglokoks. Nadzór spółki Skarbu Państwa ma zagwarantować stabilność operacyjną i eksportową rolę w sektorze stali niskoemisyjnej.
Organika-Car S.A.
Duży zakład przemysłowy z Łodzi z własnym laboratorium. Firma została założona ponad 60 lat temu. W jej ofercie znajdowały się produkty z kategorii chemii motoryzacyjnej, zwłaszcza płyny eksploatacyjne, środki czyszczące i kosmetyki samochodowe sprzedawane m.in. pod markami Car-Lube i Moto-Wax.
Po kilku miesiącach bezskutecznej restrukturyzacji, przy zadłużeniu ponad 75 mln zł, firma ogłosiła upadłość. Główne przyczyny to wysokie ceny energii i surowców oraz wzrost konkurencji.
Carbo-Koks sp. z o.o.
Młodsza spółka, ale również ponad 20-letnia, założona w 2003 r. w Bytomiu. Głównym profilem działalności zakładu było przetwórstwo węgla koksowego. Koks hutniczy oraz mieszanki koksowe były dostarczane do hut w Polsce i za granicą.
Firma była ważnym pracodawcą w regionie Śląska, ale nie przetrwała problemów, jakie dotknęły przemysł stalowy. Obok rosnących kosztów produkcji, a w konsekwencji spadającej marży, w wyniku zmian na rynku stali firmie nie pomógł spadek zamówień. Zadłużenie rosło od 2016 r., żeby w maju 2025 r. osiągnąć 170 mln zł, co skończyło się ogłoszeniem upadłości.
Martyna S.A.
Podmiot z Wielkopolski założony w 2001 r., który od małej firmy rodzinnej urósł do spółki akcyjnej. Firma funkcjonowała w branży drzewnej, produkując elementy drewniane na rynek krajowy i zagraniczny. Do przyczyn utraty płynności przyczynił się spadek popytu na produkty drzewne. Równocześnie rosły koszty surowców i pracy, co znacząco obniżyło i tak niską marżę.
Przy zadłużeniu przekraczającym 150 mln zł upadłość ogłoszono wiosną 2025 r. Pracę w firmie straciło kilkadziesiąt osób. Natomiast skala szkód dla rynku była większa ze względu na utratę miejsc pracy u podwykonawców współpracujących z firmą.
Polser sp. z o.o.
Toruński zakład specjalizujący się w przetwórstwie mleka, głównie produkujący sery dojrzewające i twarogowe. Firma dostarczała produkty do sieci handlowych w Polsce oraz eksportowała do państw Unii Europejskiej. Polser funkcjonował na rynku od około 20 lat, zatrudniając kilkudziesięciu pracowników.
Negatywnie na rentowność zakładu wpłynęło sprzężenie wysokich kosztów chłodnictwa, energii i pracy. Dodatkowo firma ucierpiała wskutek importu do Polski tańszych produktów z Ukrainy. Zadłużenie przekroczyło 100 mln zł i w maju 2025 r. spółka ogłosiła upadłość.
To tylko niewielka część firm, które ogłosiły upadłość lub złożyły wniosek o ogłoszenie upadłości. Tylko w czerwcu 2025 r. były to F.B.I. Tasbud, Koliber Energy Trading, Villa Verde, RB Trans Service Bis, Anatrax, FP Spomax, Stary Browar Kościerzyna, Vista Constructions, Hype, N24 Market, Pile Elbud, Noris, Galardia, New Energy Transfer, Thegra Poland, Wolspedtrans, Schlegel czy Glas-Tech.
Przeczytaj też: „Duże firmy wykorzystują luki w przepisach antyzatorowych kosztem MŚP„
Czy wiesz, że 8 na 10 firm upada z powodu problemów z płynnością finansową?
Sprawdź, z jakiego bezpiecznego narzędzia skorzystać, aby utrzymać zdrowy cash flow i uchronić firmę przed zatorami płatniczymi.
Dlaczego firmy w Polsce upadają – przyczyny spadku rentowności
Analizując przypadki upadłości firm w ostatnich latach, łatwo dojść do wniosku, że zwykle jest to połączenie kilku przyczyn:
- Rosnące koszty energii i surowców – wynikają z wysokich cen energii elektrycznej w Polsce, które są najwyższe w całej UE i mocno uderzają w branże energochłonne.
- Wysokie koszty pracy – płaca minimalna w ostatnich latach dynamicznie rosła. Doprowadziło to do spadku rentowności, zwłaszcza firmach w branżach o niskich marżach zatrudniających nisko wykwalifikowanych pracowników.
- Wymogi środowiskowe – Zielony Ład, zaostrzanie emisji i wymuszanie gospodarki obiegu zamkniętego zmuszają do kosztownych inwestycji. Z jednej strony brak modernizacji grozi wysokimi grzywnami, z drugiej – wprowadza firmę w spiralę zadłużenia.
- Spadek popytu – zmiany w strukturze rynku są normalne, ale spadek popytu niesie zagrożenie. Dotyczy do rynku detalicznego (ograniczanie wydatków przez konsumentów), hurtowego (np. import tańszych produktów spożywczych i rolnych z Ukrainy) czy zamówień publicznych (zmniejszenie liczby nowych inwestycji).
- Konkurencja – zwłaszcza międzynarodowa z firmami z krajów, gdzie są niższe koszty pracy i energii. Dotyczy to importu spoza UE (np. Chiny, Turcja, Ukraina), ale też w obrębie Wspólnoty (np. Czechy czy Słowacja).
- Zadłużenie i koszty finansowania – wynik spłacania kosztownych kredytów obrotowych i inwestycyjnych ze względu na wysokie stopy procentowe w latach 2022-2023.
- Problemy w łańcuchach dostaw – droższe, ale też wolniejsze dostawy surowców.
Sprawdź ceny polskiego prądu w porównaniu z innymi gospodarkami UE!
Jakie skutki dla gospodarki i rynku pracy niesie zamykanie firm w Polsce?
Jeżeli trend zamykania firm w Polsce z lat 2024-2025 zostanie utrzymany lub przyspieszy, przyniesie to bardzo negatywne skutki dla gospodarki i rynku pracy:
- Spadek produkcji i PKB – ubytek w krajowej produkcji dóbr i usług, co przy problemach branż strategicznych (m.in. hutnictwo i przetwórstwo żywności) może osłabiać samowystarczalność gospodarczą kraju.
- Utrata wpływów podatkowych – mniejsza liczba firm to niższe wpływy podatkowe dla budżetu państwa, ale też samorządów.
- Deficyt handlowy – upadłości w sektorze produkcji i przetwórstwa ograniczą polski eksport, co może doprowadzić do negatywnego bilansu handlowego.
- Efekt domina – upadek dużych firm to poważne problemy finansowe mniejszych kooperantów, co może prowadzić do kolejnych bankructw.
- Ograniczenie inwestycji – wzrost ryzyka zniechęci do inwestowania w Polsce. Dotyczy to polskich oraz zagranicznych inwestorów.
- Wzrost bezrobocia – naturalny skutek upadku firm, który zwłaszcza w mniejszych ośrodkach może kilkukrotnie podnieść stopę bezrobocia.
- Migracje zarobkowe – ryzyko dla mniejszych miejscowości, gdzie ze względu na brak zatrudnienia może nastąpić odpływ młodych ludzi do większych ośrodków.
- Utrata kompetencji i know‑how – zamykanie zakładów skutkuje utratą wyspecjalizowanej kadry posiadającej unikalne umiejętności. Odbudowa takich zasobów może potrwać długie lata.
- Obciążenie systemu socjalnego – wzrost bezrobocia skutkuje wyższymi wydatkami na zasiłki i pomoc społeczną, co może tylko pogłębić deficyt.
Przeczytaj też: „Firmy rezygnują z różnorodności, równości i inkluzywności – czy to dobrze?„
Co dalej – czy grozi nam wzrost bezrobocia?
Pomimo problemów, z jakimi zmagają się firmy w Polsce, bezrobocie nadal nie jest wysokie. Według danych Eurostatu utrzymuje się na poziomie około 3.5%, jednak już Główny Urząd Statystyczny podaje, że jest to 5.2%. Nadal jest to poziom niski lub co najwyżej umiarkowany. Natomiast wzrost bezrobocia jest realny, zwłaszcza przy ryzyku dalszego utrzymywania się wysokich kosztów energii oraz pracy. Wówczas fala upadłości, a w konsekwencji też zwolnień, może przybrać na sile.
Jak widać, stajemy w obliczu nowego kryzysu. Tym razem wynikającego z regulacji środowiskowych i wręcz szalonego – zwłaszcza względem innych gospodarek świata – dążenia Unii Europejskiej do niskoemisyjnej gospodarki. Niestety, nie pomaga obłożenie systemem EU ETS energetyki i przemysłu energochłonnego, a za chwilę również budynków czy transportu drogowego (ETS2). Skoro system obejmuje elektrownie, hutnictwo, przemysł cementowy i ceramiczny, duże zakłady chemiczne czy rafinerie, utrzymanie rentowności przez firmy będzie coraz trudniejsze. Wybierzmy – albo kłaniamy się „bożkowi klimatu”, albo odrzucamy szkodliwe przepisy i walczymy o gospodarkę i miejsca pracy.