W 2024 roku wynik finansowy netto banków wzrósł aż o 51,9 proc. w porównaniu do roku 2023. W sumie zarobiły one 42 001 mln zł, głównie dzięki wysoko oprocentowanym kredytom i nisko oprocentowanym depozytom. Podczas, gdy banki bogacą się i rosną w siłę, Polacy ubożeją, a rozwój gospodarczy hamuje. Problem dostrzega minister funduszy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, ale czy władza ma pomysł na to, aby mu zaradzić?
Gigantyczne zyski banków za 2024 rok
W 2024 roku banki zarobiły krocie. Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, wynik finansowy netto wyniósł aż 42 001 mln zł, a suma bilansowa w porównaniu do roku 2023 była wyższa o 10,8 procent. Dla porównania tylko w I półroczu 2024 roku wynik finansowy netto przedsiębiorstw spadł o 28,2 proc. w porównaniu do analogicznego okresu roku ubiegłego. Zatem banki zarabiają, a przedsiębiorcy tracą. Ale nie tylko oni – przeciętny Polak również wydaje więcej, niż jeszcze kilka lat temu, nawet przy niezmienionym poziomie konsumpcji.
Na czym zarabiają banki?
Fenomenalne zyski banków nie są kwestią przypadku. Składają się na nie aż trzy czynniki. Pierwszy to wysokie stopy procentowe, które przekładają się na oprocentowaniu kredytów. Pierwsza podwyżka stóp procentowych miała miejsce w 2021 roku jako odpowiedź na rosnącą inflację. W tym miejscu warto dodać, że podnoszenie stóp procentowych to narzędzie Narodowego Banku Polskiego, które pozwala “zgarnąć” pieniądze z rynku. A to z kolei ma ograniczyć wzrost cen. Dziś, gdy sytuacja gospodarcza jest już nieco stabilniejsza, kredytobiorcy wyczekują obniżenia stóp procentowych. Cezary Kochalski z Rady Polityki Pieniężnej (RPP) działającej przy NBP mówi, że taka decyzja z dużym prawdopodobieństwem zostanie podjęta w 2025 roku. Kiedy dokładnie, nie wiadomo.
Drugim czynnikiem, który wpływa na wzrost zysku banków, jest niskie oprocentowanie depozytów. Jak zauważa minister funduszy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, banki pozyskują pieniądze niskim kosztem, a sprzedają bardzo drogo. Potwierdzają to dane NBP, które wskazują na spadek średniego oprocentowania nowych depozytów terminowych do poziomu 4,07 proc. dla gospodarstw domowych i 4,06 proc. dla przedsiębiorców. Tym samym oprocentowanie jest znacznie niższe, niż stopa referencyjna NBP.

Trzeci powód tak wysokich zysków to skupowanie obligacji i bonów skarbowych emitowanych przez NBP. Dają łatwe, wysokie zyski, a jednocześnie zbyt duża ich ilość na rynku międzybankowym tworzy bańkę mydlaną. Im jest ich więcej, w tym większym stopniu zaczynają tracić na wartości. Tak też stało się w 2022 roku, gdy banki nagle straciły 40 mld zł. A więc ponownie mamy szybki, wysoki zysk, który nie ma żadnego przełożenia na obecną sytuację gospodarczą.
Dlaczego wysokie zarobki banków są niepokojące?
Bank to z jednej strony instytucja zaufania publicznego, z drugiej podmiot działający w sektorze komercyjnym. Teoretycznie więc nic dziwnego, że osiąga wysokie zyski. I może wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że bogaceniu się banków towarzyszy niższe tempo rozwoju gospodarczego. Banki nie finansują biznesu w takim stopniu, w jakim powinny, ponieważ nie mają w tym żadnego interesu. Oferują drogie kredyty, na które wielu przedsiębiorców nie stać. Przy wysokich zyskach mogą udzielać ich mniej, a i tak wyjdą na swoje.
Problemem jest też niskie oprocentowanie depozytów. Nie zachęca do lokowania wolnych środków w banku, przez co inwestorzy szukają innych możliwości. Niewiele ma im do zaoferowania nawet private banking, skierowany do klientów zamożnych. Zatem ich zainteresowanie przenosi się m.in. na rynek nieruchomości, gdzie generują wysoki popyt. To w dużej mierze on przyczynia się do stabilnych, wysokich cen i ubóstwa mieszkaniowego Polaków. Marcin Drogomirecki, ekspert rynku nieruchomości z Grupy Morizon – Gratka przyznaje, że w 2025 odnotowujemy pewne spadki cen, ale są one niewielkie. W jego ocenie przypominają raczej korektę, niż realne obniżki.
Spekulacja zamiast realnego zysku
Jak wskazują eksperci z zakresu bankowości, wysokie zyski banków są efektem nie tylko wysoko oprocentowanych kredytów i nisko oprocentowanych lokat, ale też skupowania bonów i obligacji skarbowych. W pewnych sensie nie mówimy więc o zarobkach realnych, a spekulacyjnych. To doskonały wstęp do kryzysu finansowego – takiego, jaki miał miejsce w 2008 roku. Wtedy też zaczęło się od banków, które udzielały tanich kredytów hipotecznych osobom bez zdolności kredytowej. Na rynek wypuszczono duże ilości papierów wartościowych zabezpieczonych wątpliwymi kredytami, a więc o niskiej wartości. Zatem w teorii banki odnotowywały ogromne zyski, ale już kilka lat później znalazły się na krawędzi bankructwa.
Pamiętajmy jednak, że bank to nie firma. Jego upadek oznacza nie tylko utratę miejsc pracy, ale stanowi poważne zagrożenie dla gospodarki krajowej. Choć obecnie banki w Polsce nie mogą opierać swojej działalności na spekulacjach czy hazardzie, to jednak ich zyski są w pewnym stopniu sztucznie pompowane.
Ile zajmuje Tobie fakturowanie? W Faktura.pl najszybsi robią to w 30 sekund
Przez pierwszy miesiąc darmowego korzystania z aplikacji zobaczysz, jak jej funkcje uproszczą Ci życie. Oto zalety korzystania z Faktura.pl:
➔ Automatyczne wystawianie faktur cyklicznych
➔ Wysyłka dokumentów z poziomu aplikacji
➔ Program zintegrowany z Krajowym Systemem e-Faktur
➔ Możliwość księgowania swoich kosztów za pomocą kilku kliknięć
➔ Natychmiastowa płatność przy pomocy przycisku „Kliknij, aby opłacić fakturę” umieszczonego na dokumencie
➔ Funkcja magazynu z możliwością zintegrowania z Allegro
Niższe stopy procentowe – ratunek dla gospodarki?
O obniżeniu stóp procentowych mówi się od dawna. RPP trzyma nas w niepewności, jakby czekając na odpowiedni moment. Pamiętajmy jednak, że stopy procentowe to potężne narzędzie w rękach NBP, które nie może być podatne na opinie ekonomistów czy co gorsza, opinię społeczeństwa. Nie ulega wątpliwości, że na obniżenie stóp procentowych czekają przede wszystkim kredytobiorcy lub osoby, które zamierzają sięgnąć po finansowanie. Dziś można odnieść wrażenie, że utrzymywane na wysokim poziomie, służą jedynie bogaceniu się banków. Ale mechanizm działania stóp procentowych jest o wiele bardziej skomplikowany.
NBP podwyższa stopy procentowe przy wysokiej inflacji, natomiast obniża je, gdy inflacja spada. Tymczasem na poniższej grafice widzimy, jak zmieniał się wzrost cen w kolejnych miesiącach i jak w odniesieniu do tego wyglądały stopy procentowe.

NBP nie obniży drastycznie stóp procentowych tylko dlatego, że inflacja plasuje się na coraz niższym poziomie. Jak wyjaśnia Kochalski, sytuacja w polskiej gospodarce jest niepewna. Nie poprawia jej luźna polityka fiskalna państwa. Członek RPP w rozmowie z ISBnews dodaje, że obniżenie stóp procentowych musi mieć uzasadnienie ekonomiczne, aby nie generować nadmiernego ryzyka.
Zatem banki nadal będą zarabiać na kredytowaniu osób fizycznych i przedsiębiorców? Wszystko wskazuje na to, że tak. Ale – jak podaje Pełczyńska-Nałęcz – winą nie możemy obarczać wysokich stóp procentowych. Minister wskazuje, że w lipcu 2024 roku oprocentowanie kredytów w 18 krajach europejskich było niższe, niż bazowa stopa Banku Centralnego. W tym samym czasie w Polsce mieliśmy najdroższy kredyt w całej UE. A więc znowu – najłatwiej zrzucić winę na mechanizm, który w swojej idei ma chronić Polaków przed wzrostem cen.
Gospodarka potrzebuje inwestycji. Kto będzie je finansował?
Abstrahując od sytuacji gospodarstw domowych, które w ubiegłych latach nabrały się na tani kredyt hipoteczny, zła, jak nie tragiczna jest również sytuacja polskich przedsiębiorstw. Nasza gospodarka potrzebuje inwestycji. W latach 2016-2022 udział inwestycji w polskim PKB wynosił zaledwie 16-17 procent. W 2023 roku dobił do 18 procent, a to za sprawą inwestycji publicznych. Natomiast kraje, takie jak Czechy czy Rumunia, inwestują ok. 27 proc. PKB.
Inwestycje to rozwój, nowe miejsca pracy i zysk. Ale kto będzie je finansował? Przedsiębiorcy nie są w stanie udźwignąć ciężaru nakładów inwestycyjnych. Zwłaszcza, że wiele firm boryka się z zatorami płatniczymi, przez które nie otrzymują należnych środków na czas. Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP, podaje, że sektor bankowy dostarcza gospodarce ok. 80 proc. zewnętrznego finansowania. Uważa jednak, że banki nie będą w stanie finansować biznesu w dłuższej perspektywie. Z analiz wynika, że kluczowe jest utrzymanie stóp procentowych na obecnym poziomie, co pozwoliłoby dodatkowo zwiększyć zyski. A te można by wpompować w gospodarkę w postaci kredytów.
Inaczej widzi to minister Pełczyńska-Nałęcz. Jej zdaniem banki dysponują wystarczającymi środkami, by finansować polski biznes. Trzeba je tylko do tego przymusić. Na przykład poprzez nałożenie nowego podatku od nadmiarowych środków. W opinii minister środki pochodzące z takiego podatku mogłyby być przeznaczone na obronność. W ten sposób udział w zyskach banków mieliby również obywatele. A banki, żeby nie płacić podatku, zaczęłyby finansować polski biznes, co byłoby motorem napędowym rozwoju.
Nowy podatek dla banków – najwięksi gracze nie będą płacić
Pomysł Pełczyńskiej-Nałęcz natychmiast spotkał się z krytyką płynącą nie tylko z sektora bankowego (tego można było się spodziewać), ale też ze strony koalicjantów. Minister finansów Andrzej Domański broni banków, które jego zdaniem już teraz płacą w Polsce wysokie podatki. Jednocześnie uważa on, że zyski banków podyktowane są wyłącznie wysokimi stopami procentowymi. Natomiast minister aktywów państwowych Jakub Jaworowski dodaje, że rekordowy wynik finansowy netto to element cyklu gospodarczego i – a jakże – wynik wysokich stóp procentowych. Więc już wiemy, że najwięksi rynkowi gracze nie będą płacić za “mannę z nieba”. Z drugiej strony, może to dobrze, skoro od razu zapowiedzieli, że nową daninę przerzucą na klientów.
Przedsiębiorcy chcą finansowania
Podaż kredytów dla przedsiębiorców w 2024 roku uległa załamaniu – podaje dr Tomasz Pawlonka, dyrektor Zespołu Badań i Analiz w Związku Banków Polskich. Wynika to m.in. z kryzysu inwestycji, który widoczny był już w II połowie ubiegłego roku.

Ale kwestia finansowania i inwestycji nie może być analizowana odrębnie. Jeśli firmy nie mają dostępu do kredytu, który będą w stanie spłacić, trudno mówić o inwestycjach. W sytuacji, gdy przedsiębiorcy przestają zgłaszać się po pieniądze, banki przestają udzielać kredytów. Zatem, wracając do punktu wyjścia, kluczem do sukcesu mogłoby okazać się obniżenie kosztów finansowania. Atrakcyjne warunki kredytowania zwiększą inwestycje, co pozytywnie wpłynie na rozwój gospodarczy.
Jak przerwać błędne koło?
Zdaniem niektórych polityków to banki są hamulcem polskiej gospodarki, skoro nie chcą finansować biznesu. Dodajmy, finansować niskim kosztem. Trzeba jednak pamiętać, że bank to instytucja prywatna, która nie została powołana wyłącznie do tego, by służyć rozwojowi gospodarczemu. Jak zatem pogodzić interesy jednej i drugiej strony? Władza w pewnym sensie widzi, że coś jest nie tak, ale nie ma pomysłu, jak sobie z tym poradzić. Niektórzy, jak minister Domański, uważają, że wystarczy obniżyć stopy procentowe, a wszystko wróci do normy. Ale czy rzeczywiście tak będzie? Być może przekonamy się już niebawem. Inni, z obozu Pełczyńskiej-Nałęcz, chcą opodatkować zyski banków, ale nie mają większego poparcia. Nie pozostaje zatem nic innego, jak czekać na krok RPP i przekonać się, czy obniżenie stóp procentowych rzeczywiście wpłynie korzystnie na sytuację przedsiębiorców.
Zainteresował Cię ten artykuł? Czytaj więcej takich treści w ramach cyklu „Biznes pod lupą”