Można dyskutować nad tym, czy zamrożenie cen energii jest zasadne. W końcu jest to ich sztuczne zaniżanie. Potwierdza to tarcza antyinflacyjna na energię i gaz, która została zakończona z dniem 30 czerwca 2024 roku. Wprawdzie wprowadzono nowy system wsparcia, ale podwyżki prądu i gazu są faktem. Widać to nie tylko w fakturach za energię i gaz, ale także we wskaźniku inflacji. Według Głównego Urzędu Statystycznego w lipcu inflacja wyniosła aż 4,2 proc. przy 2,6 proc. miesiąc wcześniej. W kolejnych miesiącach inflacja będzie rosnąć. Niestety, najbardziej pesymistyczny scenariusz zakłada trudne miesiące włącznie z falą bankructw i bezrobocia.
Największy wzrost inflacji od początku 2023 roku
Wysoki wzrost inflacji może niepokoić, natomiast ekonomiści nie są zaskoczeni. Tak więc według wskazań Głównego Urzędu Statystycznego rok do roku inflacja w lipcu wzrosła do 4,2 proc., miesiąca do miesiąca – o 1,4 proc. Widać wyraźnie, dlaczego ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły tak wyraźnie. Przede wszystkim to wynik częściowego uwolnienia cen energii i gazu:
- ceny żywności i napojów bezalkoholowych – wzrost o 3,2 proc. rok do roku oraz spadek o 0,5 proc. miesiąc do miesiąca;
- ceny nośników energii – wzrost o 10 proc. rok do roku oraz 11,8 proc. miesiąc do miesiąca;
- ceny paliw do prywatnych środków transportu – wzrost o 1,2 proc. rok do roku oraz miesiąc do miesiąca.
Oznacza to, że ceny w Polsce ponownie rosną dość dynamicznie. Wskaźnik na poziomie 4,2 proc. oznacza najsilniejszy skok inflacji od stycznia 2023 roku. Jednocześnie po pięciu miesiącach dynamiki wzrostu cen utrzymującej się w dopuszczalnym przedziale odchyleń Narodowego Banku Polskiego (2,5 proc. z odchyleniami od 1,5 do 3,5 proc.), inflacja CPI ponownie wychodzi poza ten zakres.
Co z inflacją w najbliższych miesiącach?
Niestety, to nie koniec wzrostu cen towarów i usług w Polsce. W najbliższych miesiącach inflacja będzie rosnąć. Szacuje się, że pod koniec roku przekroczy 5 proc., a apogeum osiągnie w pierwszym kwartale 2025 roku. W szczycie powinna osiągnąć niewiele ponad 6 proc.
Wedle najnowszej projekcji Narodowego Banku Polskiego, całoroczna inflacja w 2024 roku powinna mieścić się w zakresie od 3,1 do 4,3 proc. W 2025 roku ma wynieść od 3,9 do 6,6 proc., a w 2026 – od 1,3 do 4,1 proc. Taki poziom inflacji NBP określa z prawdopodobieństwem 50 proc., a więc nie są to zbyt dokładne prognozy.
Co jest istotne, wyliczenia uwzględniają nowy pakiet działań osłonowych na energię i gaz. Jeżeli tak się nie stanie i od początku 2025 roku zaczną obowiązywać taryfy za gaz oraz prąd ustalane przez Urząd Regulacji Energetyki (URE), inflacja będzie wyższa.
Na wzrost inflacji, chociaż w tym przypadku mniej znaczący, wpływ mogą mieć także planowane nowe podatki. Jeżeli przyjrzeć się rządowym zapowiedziom i projektom, podwyżki podatków są nieuniknione. Coraz więcej mówi się o wyższej od zakładanej akcyzie na papierosy. Prowadzone są także prace przy od podatku od nieruchomości płaconego przez firmy i minimalnego podatku dla firm międzynarodowych. Jednak przede wszystkim proinflacyjne będzie objęcie sprzedawców paliw napędowych i grzewczych obowiązkiem kupowania uprawnień do emisji dwutlenku węgla (CO2).
Przeczytaj też: „Mamy droższy prąd, niż w Niemczech – 60 proc. firm wskazuje podwyżki cen prądu jako główne zagrożenie dla biznesu„
Zakup emisji to w rzeczywistości parapodatek związany z wejściem w życie systemu ETS2. Opłaty za emisję CO2 zaczną obowiązywać w 2027 lub 2028 roku i w pierwszych latach mogą oznaczać paliwo droższe nawet o 50 groszy na litrze, a docelowo – nawet 2 zł/l. Znacząco podrożeją także gaz oraz węgiel. Niewątpliwie to czynniki proinflacyjne. Jednak wzrost inflacji może mieć miejsce dużo wcześniej, ponieważ w kuluarach mówi się o znaczącym wzroście akcyzy na paliwo, żeby uniknąć dynamicznych wzrostów cen po wprowadzeniu systemu ETS2. Natomiast zasada jest prosta: droższe paliwo i energia to wyższe ceny towarów i usług.
Inflacja przyczyną fali bankructw i bezrobocia?
Na obecną chwilę dwucyfrowa inflacja jest mniej prawdopodobna. Jednak pojawiają się również głosy wskazujące szybko rosnące ceny towarów i usług konsumpcyjnych. Przyczynić się do tego może uwolnienie cen energii w 2025 roku połączone z kolejnymi podatkami, parapodatkami i opłatami. Jak prowadzić „kreatywną” politykę podatkową pokazał rząd Zjednoczonej Prawicy, chociażby poprzez Polski Ład. Przypominam, że przykładowo na zasadach ogólnych obniżono podatek PIT z 17 do 12 proc., ale wprowadzono 9-procentową składkę zdrowotną, która w praktyce jest… podatkiem.
Oby obecna koalicja rządząca nie popełniła takiego błędu, jeżeli będzie przygotowywać reformę podatkową. Natomiast jej też można wiele zarzucić, również w kategorii rosnącej inflacji. Przede wszystkim to negatywne podejście do kluczowych inwestycji – Centralnego Portu Komunikacyjnego, elektrowni jądrowych czy ostatnio – PKP Cargo. To o tyle istotne, że trzy filary wzrostu PKB stanowią eksport, popyt wewnętrzny oraz inwestycje. Skoro eksport nie wygląda najlepiej, a popyt wewnętrzny również się osłabił, w sytuacji gorszej koniunktury gospodarczej należałoby inwestować.
Przeczytaj też: „Czy lipcowa podwyżka płacy minimalnej zaowocuje zwolnieniami?„
Wcześniej wysoka inflacja wynikała nie tylko z działań wewnętrznych (m.in. dodruk pieniądza, tarcze), ale w dużej mierze również z otoczenia globalnego. Można było mówić o inflacji kosztowej spowodowanej między innymi wysokimi cenami surowców. Obecnie jest to przede wszystkim impuls wewnętrzny i inflacja cenowa wywołana rosnącymi podatkami, co może mieć znaczenie dla fali bankructw, a w konsekwencji wzrostu bezrobocia. Przynajmniej teoretycznie, ponieważ na razie statystyki tego nie oddają. Jednak niskie bezrobocie utrzymuje się również z powodu szybkiego starzenia się społeczeństwa, przez co spada odsetek osób czynnych zawodowo.
Mimo wszystko sytuacja może niepokoić, ponieważ bankructwa firm to również niższe dochody budżetowe. Natomiast deficyt kapitału to mniej środków na transformację energetyczną i technologie produkujące energię po niższych cenach, co będzie skutkowało jeszcze wyższymi cenami prądu.
Oczywiście w takim otoczeniu nie ma także mowy i tanich kredytach, co ma znaczenie dla gospodarstw domowych, ale także przedsiębiorstw. Optymistyczne scenariusze, przy około 6-procentowej inflacji w marcu 2025 roku i następnie jej spadku, zakładają, że stopy procentowe mogą spaść dopiero w połowie 2025 roku. Jednak duża część ekonomistów uważa, że NBP nie zdecyduje się na taki krok w przyszłym roku i główna stopa referencyjna pozostanie przynajmniej na poziomie 5,75 proc.
Przeczytaj też: „Jest decyzja ws. stóp procentowych. Kredytobiorcy nie będą zadowoleni. Sprawdź, ile będziesz płacić„
Zainteresował Cię ten artykuł? Czytaj więcej takich treści w ramach cyklu „Biznes pod lupą”