Polska polityka jest jak komedia i to niskich lotów. Niestety – chcąc nie chcąc – uczestnikami tej komedii jest każdy z nas. Jak bowiem mawiał klasyk „Jeżeli nie interesujesz się polityką, to polityka zainteresuje się Tobą”. Trudno znaleźć znanego polityka, który nie miał przynajmniej mniejszych wpadek, natomiast polityczne życie wybranych osób osadzonych w świecie polityki prowadzi od gafy do gafy. Niewątpliwie czołowe miejsce w tym mało zaszczytnym gronie zajmuje Ryszard Petru. Teraz były lider i założyciel Nowoczesnej po raz kolejny trafił na usta Polaków. Petru postanowił pokazać, że praca w Wigilię jest zasadna i zatrudnił się w dyskoncie.
Ryszard Petru – król wpadek wśród polskich polityków
Nie zagłębiając się w poglądy polityczne Ryszarda Petru, wydaje się, że w polityce mógł on osiągnąć zdecydowanie więcej. Kiedy w 2015 roku wychowanek Leszka Balcerowicza zakładał Nowoczesną, wielu Polaków widziało w mim nową jakość w polskiej polityce. Jednak dziś mało kto traktuje Petru poważnie. Jeżeli ma on nawet coś mądrego do powiedzenia, nadal wypomina mu się liczne gafy. Można nawet pójść krok dalej i stwierdzić, że polityczne życie polityka biegło od wpadki do wpadki. Poniżej krótka lista jego lapsusów:
- Święto Sześciu Króli – chyba najsłynniejsza gafa polityka, kiedy w cudowny sposób podwoił on mędrców. Tutaj pomyłka najprawdopodobniej jest wynikiem daty (6 stycznia). Być może dobrze, że polityk nie zaczął wymieniać imion władców, chociaż i tak raczej nie pobiłby swojego kolegi z sejmowych ław, Arkadiusza Myrchy. Ten jako jednego z Trzech Króli wymienił… Belzebuba.
- Cezar na „rubikoniu” – historia zna i Cezara będącego władcą Rzymu, i Rubikon, czyli rzekę w północnych Włoszech. W swojej wypowiedzi polityk wsadził Cezara na „rubikonia”.
- Premier „Kamerun” – David Cameron to były premier Wielkiej Brytanii. Petru zmienił jego nazwisko na nazwę kraju w Afryce.
- Głowa psująca się od góry – w oryginalnej wersji mówiącej, że ryba psuje się od głowy, powiedzenie to chyba jest bardziej logiczne niż wersja Ryszarda Petru.
- Chłopaki u ginekologa – świat pędzi naprzód tak szybko, że „postępowa polityka” zaczyna podważać biologię, natomiast Petru wyszedł przez szereg już dawno. Poseł chciał walczyć o to, żeby nie tylko dziewczynki, ale i 15-letni chłopcy mogli chodzić do ginekologa bez rodziców.
- Obrona Konstytucji 3 Maja – politycy poprzedniego i obecnego rządu nie zawsze działali zgodnie z najważniejszym aktem prawnym w Polsce, czyli Konstytucją. Petru postanowił bronić Konstytucji przed łamaniem go przez PiS, natomiast odwołał się do dokumentu z 1791 roku. Być może zapomniał, że obecna Konstytucja została uchwalona w 1997 roku.
Innym razem polityk pojechał do Niemiec, żeby pokazać, że tam sklepy w niedzielę są otwarte. Niestety dla niego zapomniał, że są Zielone Świątki i żeby znaleźć otwarty punkt, musiał pokonać dodatkowe kilometry. Co więcej, zasadniczo od 2018 roku sklepy w niedzielę są w Niemczech zamknięte. Obecnie handlowcy mogą otworzyć swoje punkty sprzedaży tylko w cztery niedziele w ciągu roku.
Politykowi nie zapomniano także wyjazdu do Portugalii na początku 2017 roku. Towarzyszyła mu ówczesna koleżanka z partii, a obecnie żona – Joanna Mihułka-Petru (dawniej Schmidt). Nie byłoby w tym nic złego, natomiast w tym czasie w Sejmie trwały protesty opozycji.
Kiedy w 2019 roku Ryszard Petru zapowiedział odejście z polityki, jedni byli rozczarowani, inni natomiast odetchnęli z ulgą. Stety lub niestety polityczna pauza nie trwała długo. Polityk wrócił w 2023 roku, startując do Sejmu z listy Trzeciej Drogi. Jak się okazuje, Petru nadal nie daje o sobie zapomnieć. Tym razem polityk będący zwolennikiem pracujących niedziel postanowił pokazać, że wprowadzenie Wigilii wolnej od pracy jest błędem. Żeby zyskać na wiarygodności, na 24 grudnia zatrudnił się w jednym z dyskontów i przepracował całe… 7 godzin.
Przeczytaj też: „Oświadczenia majątkowe posłów – kto jest najbogatszy, kto nie ma „nic”?„
Happening Petru. Polityk pracował w Biedronce
Przypominam, że Wigilia będzie dniem wolnym od pracy dopiero w 2025 roku. Dlatego w 2024 roku obowiązywała zasada pracy do godziny 14:00. Nie chcę tutaj odnosić się do zasadności zmian w tym obszarze. Większość pracowników zatrudnionych w handlu wolną Wigilię na pewno ocenia pozytywnie. Osobiście uważam, że nie ma to wielkiego znaczenia, zwłaszcza że 24 grudnia z zasady pracuje się krócej. Poza tym jest wiele stanowisk, których wolna Wigilia nie obowiązuje.
Sprowadza się to więc głównie do handlu. Ryszard Petru jest zwolennikiem handlowych niedziel, dlatego tym bardziej nie rozumie idei wolnej Wigilii. Polityk poszedł krok dalej i postanowił zatrudnić się tego dnia w Biedronce. Zatrudniony na umowę zlecenie pracował od godziny 6:00 do 13:00, ze stawką 29 złotych brutto za godzinę (łącznie zarobił 203 zł brutto). Już wcześniej poseł zapowiedział, że swoje wynagrodzenie przekaże na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Na aukcję WOŚP trafi także ubranie robocze z dnia pracy w dyskoncie.
W Biedronce przy ulicy Pałacowej 2 na Wilanowie w Warszawie polityk nie tylko pracował na kasie, ale również sprzątał, a zaczął od wypieku chleba. Petru na bieżąco chwalił się swoją pracą w mediach społecznościowych. Po zakończeniu swojej zmiany zrobił też małe podsumowanie. Do systemu poseł zalogował się o 7:23, natomiast wylogował o 13:11. W tym czasie nabił na kasę towary o łącznej wartości 8000 złotych, skanując średnio 8,5 pozycji na minutę. Petru obsłużył ponad 130 klientów.
Przeczytaj też: „Co oznacza wygrana Trumpa dla Polski?„
Niskie oceny happeningu Petru
Jak informował sam poseł, praca w Biedronce w Wigilię nie była robiona dla rozgłosu. Wręcz przeciwnie, chciał on pokazać, że jest w stanie pracować na kasie. W ten sposób Petru chciał otworzyć dyskusję na temat tego, że każda praca jest ważna. Wskazuje także na to, ile dzień wolny od pracy kosztuje polski budżet. Szacuje się, że jest to strata rzędu od 6 do 8 miliardów złotych.
Poruszenie tego tematu w tym kontekście byłoby nawet zasadne. Jednak poseł chyba nie wybrał najlepszej formy manifestu. Marilyn Monroe mawiała przed laty „Nieważne jak o Tobie mówią, ważne by mówili”. Jeżeli poseł zatęsknił za tym, że jest na ustach Polaków, happening można uznać za udany. Akcję należy ocenić dużo gorzej, jeżeli wziąć pod uwagę opinie innych posłów, związków zawodowych czy samych obywateli. „Happening”, „praca na pokaz”, „przeszkadzanie w zakupach” – to tylko niektóre z komentarzy towarzyszących pracy posła w Wigilię.
Przeczytaj też: „Czy zbliża się koniec „800+” oraz 13. i 14. emerytury?„
Oczywiście nie można się temu dziwić. Zwykłemu zjadaczowi chleba trudno zrozumieć ten niespełna jednodniowy „wysiłek”. Po kilku godzinach pracy „spracowany” poseł wrócił do swojego apartamentu. Na kasę do Biedronki już nie wróci, baaa… być może nawet nie robi zakupów w dyskontach.
Kilkugodzinna akcja była bez sensu, natomiast to przytyk nie tylko do posła Petru. W połowie 2025 roku odbędą się wybory prezydenckie, dlatego sezon na mierne i sztuczne happeningi kandydatów na ten urząd można uznać za otwarty. Ponownie zobaczymy kandydatów, którzy jeżdżą środkami transportu publicznego wśród zwykłych obywateli, czy odwiedzają miejsca, które na co dzień omijają szerokim łukiem. Wszystko polane sosem obietnic wyborczych, o których zwycięzca zapomni dzień po zwycięskich wyborach.
Fot. Materiały prasowe „Biedronka”
Zainteresował Cię ten artykuł? Czytaj więcej takich treści w ramach cyklu „Biznes pod lupą”