Polscy przewoźnicy znów są zmuszeni do walki o swoje interesy na ulicach. Powodem strajku branży transportowej jest nieuczciwa konkurencja i faworyzowanie firm ze wschodnim kapitałem. Dla ochrony interesów branży Komitet Obrony Przewoźników i Pracodawców Transportu postanowił zablokować trzy przejścia graniczne z Ukrainą. Strajk ma trwać do odwołania przez 24 godziny na dobę. Przewoźnicy zablokowali drogi dojazdowe do terminali przeznaczonych dla samochodów ciężarowych, natomiast przepuszczają transporty wojskowe i pojazdy z pomocą humanitarną.
O co walczą polscy przewoźnicy?
Polska branża transportowa jest w kryzysie, a przewoźnicy nie po raz pierwszy postanowili zaprotestować w obronie swoich interesów. W marcu 2023 roku na obwodnicy Warszawy strajkowało ponad 200 niezależnych przedsiębiorców z branży, między innymi z Dorohuska, Terespola, Lublina, Białej Podlaskiej, Łosic czy Wyszkowa. Kolejna manifestacja miała miejsce we wrześniu, kiedy Komitet Obrony Przewoźników i Pracodawców Transportu przedstawił swoje postulaty premierowi.
Najwidoczniej nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów, ponieważ od 6 listopada przewoźnicy zablokowali drogi dojazdowe do terminali przeznaczonych dla samochodów ciężarowych na trzech przejściach granicznych z Ukrainą – w Dorohusku, Hrebennem i Korczowej. Z przewoźnikami strajkują też między innymi rolnicy czy przedstawiciele branży przetwórstwa.
Powodem protestu jest nieuczciwa konkurencja. Przewoźnicy wyrażają sprzeciw wobec firm z kapitałem wschodnim, w tym białoruskim czy ukraińskim. Przewoźnicy żądają m.in.:
- zakończenia wydawania licencji dla firm transportowych z kapitałem spoza Unii Europejskiej;
- zawieszenia licencji i skontrolowania firm zarejestrowanych po wybuchu wojny na Ukrainie;
- wykluczenia po stronie ukraińskiej samochodów należących do firm z krajów UE z systemu eCherha.
Sytuacja rzeczywiście jest trudna. Wynika to głównie z braku kontroli przewidzianych przez prawo i określających reguły handlu międzynarodowego dla firm ze Wschodu. Zniszczenie systemu pozwoleń, który regulował zasady konkurencji między sektorem transportowym polskim a ukraińskim, jest widoczne w liczbach.
Jeszcze w 2021 roku, kiedy działał taki system, Polska wydała firmom ukraińskim 160 000 zezwoleń komercyjnych. Tylko od stycznia do września 2023 roku takich przewozów było już 880 000. Jednocześnie firmy wschodnie mają inne regulacje i mniejsze koszty, dlatego są bezkonkurencyjne wobec przewoźników z krajów UE. Cierpi na tym zwłaszcza branża transportowa w Polsce. Dodatkowo od sierpnia 2022 roku nie ma oddzielnych kolejek dla samochodów pustych i załadowanych, które chcą wjechać do Polski z Ukrainy. W wyniku tego działania nawet puste pojazdy na wjazd do Polski muszą czekać na przejściach granicznych nawet do blisko 2 tygodni.
Przewoźnicy domagają się powrotu do reguł sprzed wojny, w tym przywrócenia wydawania zezwoleń, zaprzestania wydawania licencji dla firm transportowych z kapitałem spoza UE oraz ich zawieszenia i kontroli, jeżeli licencję wydano po rozpoczęciu działań zbrojnych na Ukrainie.
Przypomnijmy, że w październiku protestowali przewoźnicy autokarowi obsługujący wschodnie rynki, którzy domagali się przywrócenia zezwoleń i pomocy rządu. Informowano, że polscy przewoźnicy mają pozamykane granice i utracili rynki wschodnie (m.in. Rosja i kraje Azji Środkowej), podczas kiedy ukraińskie firmy wykonują operacje, co do których nie mają prawa i tak kalkulują frachty, aby oferować stawki poniżej cen rynkowych.
Protest przewoźników na trzech ukraińskich przejściach granicznych ma trwać od 6 listopada do 3 grudnia, a nie jest wykluczone, że zostanie przedłużony. Zwłaszcza że w Polsce, przynajmniej teoretycznie, trwa okres „bezkrólewia”. Wszystko wskazuje na to, że Prawo i Sprawiedliwość nie uzyska wymaganej większości, a opozycja stworzy rząd w ramach tzw. drugiego kroku konstytucyjnego, tyle że będzie to dopiero w grudniu. Organizatorzy protestu podkreślają, że przepuszczają pomoc humanitarną i transporty wojskowe.
Przeczytaj też: „Punkty karne ponownie będą się kasować – czy zmiana w przepisach to ukłon w stronę TSL, czy walka o głosy kierowców?„
Transport drogowy w gospodarce Polski
Dotychczas polscy przewoźnicy stanowili trzon transportu drogowego w Europie. Duży rozwój branży transportowej w Polsce potwierdzają liczby. Jeszcze w 2008 roku polscy przewoźnicy przewieźli 8 proc. towarów drogowych z Niemiec do Francji, a niewiele ponad dekadę później (2020) było to już 25 proc.
Kryzys polskiej branży transportu drogowego uderzy w całą gospodarkę. Wystarczy przywołać liczby, jakie widnieją na stronie strajk-przewoznikow.pl:
- w branży transportowej jest zatrudnionych 1 mln osób;
- sektor transportu ma 6-procentowy udział w polskim Produkcie Krajowym Brutto (PKB);
- polska branża transportowa realizuje 85 proc. polskiego eksportu;
- branża polskiego transportu wpłaca do budżetu krajowego i samorządowego 16 mld zł rocznie.
Inne postulaty Strajku Przewoźników
Na wspomnianej stronie widnieją też ogólne postulaty branży transportu drogowego:
- Płatność na rzecz przewoźnika do 30 dni kalendarzowych od dnia rozładunku towaru.
- Akceptacja elektronicznych dokumentów transportowych i e-faktur.
- Zapłata za fracht przez załadowcę lub nadawcę przy niewypłacalności bądź braku zapłaty przez spedycję.
- Przeciwdziałanie niedozwolonym klauzulom w zleceniach spedycyjnych.
- Zakaz realizacji przewozów poniżej minimalnych realnych kosztów (tzw. dumping).
- Odpłatność za nieuzasadnione przestoje ciężarówek podczas załadunków i rozładunków.
- Ograniczenie procederu rejestrowania firm transportowych w Polsce z kapitałem spoza UE.
- Zdjęcie z przewoźników odpowiedzialności za przeładowanie auta, jeżeli zakontraktowany towar jest niezgodny z wagą określoną w zleceniu.
- Rekompensaty dla przewoźników przy anulowaniu zlecenia transportowego przez spedycję.
- Określenie maksymalnej ilości pośredników i minimalnej kwoty wynagrodzenia za fracht.
Duży kryzys branży transportowej
Branża TSL w Polsce przeżywa duży kryzys, a jak wskazałem, ma ona bardzo istotny wpływ na stan polskiej gospodarki. Nie pomaga sytuacja geopolityczna, problematyczny jest też tzw. Pakiet Mobilności. Do tego mamy wzrost cen paliw i niedobór kierowców. Jakby tego było mało, zwłaszcza polscy przewoźnicy muszą zmagać się z nieuczciwą konkurencją i firmami z kapitałem ze Wschodu. To wszystko stanowi ogromne wyzwanie dla polskiej branży TSL.
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wiele mikroprzedsiębiorstw z branży nie zdoła utrzymać się na rynku. Zwłaszcza, że nie widać działań, które mają poprawić sytuację firm transportowych. Niewypłacalność przedsiębiorstw z branży wciąż jest na wysokim poziomie (w pierwszym kwartale tego roku wg raportu Allianz Trade powiększyła się ona o 224 proc r/r), a kolejne firmy ogłaszają upadłość. Sytuację przewoźników mogą poprawić usługi finansowe typu faktoring, zwłaszcza przy fakturach o długim terminie płatności. Opóźnienia w regulowaniu faktur przez spedytorów sięgają nawet ponad 50 dni, co potrafi zabić niejedne przedsiębiorstwo. W dalszej perspektywie konieczne są działania i przepisy będące z korzyścią dla branży i mające chronić interesy polskich przewoźników. Branża jednak może jeszcze długo poczekać na zmiany. Te oczekiwanie z pewnością doprowadzi niestety do upadku niejednej firmy transportowej.
Artykuł powstał we współpracy z Finea – firmą specjalizującą w finansowaniu branży TSL
Pomóż nam ulepszać portal
Dzięki Twojej opinii zmienimy nasz portal pod Twoje wymagania. Wypełnij krótką ankietę i daj nam znać, jakich treści szukasz. Chcemy się zmieniać dla Ciebie!