Nie ma osoby, która nie słyszałaby o protestach rolników. Nas oczywiście najbardziej interesują wydarzenia w Polsce. W ostatnim czasie mieliśmy duży protest pod Sejmem zakończony starciami z policją. Wydaje się, że ani unijni przywódcy, ani polscy politycy nie mają pomysłu na rozwiązanie kryzysu. Stanowczy w swoich postulatach są także rolnicy. Sytuacja jest bardzo napięta. Można nawet usłyszeć głosy, że protest rolników jest początkiem końca Unii Europejskiej. Szczególnie że za chwilę utopijne energetyczne projekty UE zaczną uderzać również w inne grupy.
O co walczą europejscy rolnicy?
Protesty rolników rozlały się po całej Europie. Ich postulaty w kolejnych krajach Unii Europejskiej mogą się od siebie różnić, natomiast mają też kilka wspólnych mianowników, tj.:
- Odrzucenie unijnej strategii Zielonego Ładu.
- Ochrona rynków europejskich przed produktami z Ukrainy.
- Ograniczenie biurokracji ze strony Komisji Europejskiej.
Utopijne przepisy przekładają się na wzrost kosztów, spadek dochodów, a w konsekwencji brak opłacalności i konkurencyjności. Nie da się bowiem spełniać restrykcyjnych zasad unijnej polityki rolnej i konkurować z rolnikami z krajów spoza Unii Europejskiej, którzy nie są obłożeni restrykcjami, a wciąż eksportują produkty rolne na rynek UE.
Protesty rolników są masowe i objęły już Włochy, Czechy, Słowację, Francję, Węgry, Grecję, Belgię, Holandię, Niemcy, Hiszpanię, Portugalię, Bułgarię, Mołdawię czy Polskę.
Przeczytaj też: „Euro w Polsce – „za” i „przeciw’ wprowadzeniu europejskiej waluty„
Protesty rolników w Polsce
Polska nie jest białą plamą na mapie Europy. Polscy rolnicy blokują przejścia graniczne i drogi. Odbyły się też ogólne protesty w Warszawie. O ile pod koniec lutego było spokojnie, o tyle 6 marca doszło do starć z policją. Niestety, jak wskazują liczne zdjęcia i filmy wideo, polska policja nie zachowywała się w sposób profesjonalny, a wręcz przeciwnie – część mundurowych wcieliła się w prowokatorów, przenikając w tłum liczący kilkadziesiąt tysięcy osób.
Najważniejsze postulaty polskich rolników:
- Zablokowanie napływu produktów rolnych spoza UE, zwłaszcza z Ukrainy.
- Odejście od zapisów Zielonego Ładu, unijnej polityki ograniczającej emisję CO2, w części dotyczącej rolnictwa.
- Ochrona hodowli zwierząt w Polsce.
Czy brak porozumienia doprowadzi do eskalacji?
Mimo iż rolnicy są po rozmowach z polskim rządem, na razie nie widać szans na porozumienie. Dlatego w planach są już kolejne protesty. Oprócz lokalnych blokad i pikiet, w dniu obrad Sejmu 20 marca zaplanowano duży protest w Warszawie.
Jak zapowiadają rolnicy, w tym dniu dzieci nie pójdą do szkół, a ludzie nie dotrą do pracy. Jeżeli nawet są to stwierdzenia mocno na wyrost, z pewnością w całym kraju ponownie protestować będzie kilkaset tysięcy osób. Warto przypomnieć, że w porównaniu z zachodem Europy dotychczas polscy rolnicy protestują w sposób kulturalny. W przeciwieństwie na przykład do Francji, gdzie dochodzi do niszczenia infrastruktury drogowej i wylewania obornika.
Niestety, mimo iż politycy twierdzą inaczej, w kwestii rozwiązania problemu dzieje się niewiele. Również samo tempo prac, które miałyby doprowadzić do deeskalacji, jest zwyczajnie powolne. Jedną z najbardziej wyczekiwanych rozmów ostatniego tygodnia było spotkanie ministra rolnictwa i rozwoju wsi, Czesława Siekierskiego, który wziął udział we Lwowie w IX posiedzeniu Polsko-Ukraińskiej Komisji Międzyrządowej ds. współpracy gospodarczej. Rozmowy dotyczyły głównie współpracy w obszarze importu towarów rolno-spożywczych z Ukrainy. Niestety, konkretów zabrakło.
Co więcej, na początku marca Komisja PE ds. Handlu Międzynarodowego przedłużyła bezcłowy handel towarami z Ukrainą. Zrobiono to głosami polityków EPL, w której skład wchodzi partia obecnego premiera Donalda Tuska. Europosłowie będący politykami obecnej koalicji rządzącej poparli dalszą liberalizację handlu z Ukrainą. Takie działania mocno kwestionują działania rządu zmierzające do rozwiązania problemu.
Polacy popierają protesty rolników!
Jest w pełni zrozumiale, że tak liczne protesty rolników nie są na rękę rządzącym. Problem jest tym większy, że duża część europejskich społeczeństw popiera rolników. Nie inaczej jest w Polsce.
Jak wynika z sondażu dla pracowni CBM Indicator, protesty polskich rolników przeciwko wprowadzeniu rozwiązań znanych jako Europejski Zielony Ład, popiera w Polsce aż 61 proc. respondentów, przeciw jest 18,5 proc.
Sondaż przeprowadzono już po strajku z dnia 6 marca, kiedy rolników starano się przedstawić jako prowokatorów. Wskazywano też, że za protestami stoi Moskwa, co jest absurdalne, jeżeli spojrzeć na zasięg demonstracji. Retoryka, że każdy, kto nie zgadza się z polityką mainstreamu, jest rosyjskim prowokatorem, zwyczajnie przestaje działać i coraz bardziej irytuje społeczeństwo.
Czy protesty rolników to początek końca Unii Europejskiej?
Oczywiście winny jest nie tylko obecny rząd. Wiele w celu wdrożenia utopijnej polityki klimatycznej zrobiło Prawo i Sprawiedliwość na czele z byłym premierem, Mateuszem Morawieckim. Należy również pamiętać, że orędownikiem „Zielonego Ładu” był europejski komisarz ds. rolnictwa, Janusz Wojciechowski, polityk PiS.
Faktem jest, że europejscy rządzący w pewnych obszarach robią krok w tył w obszarze „Zielonego Ładu”. Obiecano uproszczenie procedur biurokratycznych, na pewno pojawi się jakiś pakiet wsparcia. Najprawdopodobniej zostanie zawieszony plan zmniejszający zużycie pestycydów o połowę oraz wprowadzone będą ustępstwa dotyczące obowiązku ugorowania (zostawienia odłogiem) 4 proc. gruntów rolnych.
Jednak protesty nie ustępują, ale przybierają na sile. Dlatego pojawiają się głosy, że protest rolników może zapoczątkować rozpad Unii Europejskiej, przynajmniej w obecnej formie. Zwłaszcza, że za chwilę energetyczne projekty UE dotkną też inne grupy, a w końcu wszystkich obywateli bez wyjątku, prowadząc do zubożenia społeczeństwa.
Wybrane założenia projektów energetycznych planowanych przez Unię Europejską:
- zakaz uprawy warzyw i owoców na własne potrzeby na działkach, ogrodach czy balkonach;
- wymóg zeroemisyjności dla wszystkich nowych budynków od 2030 roku (od 2028 roku dla budynków użyteczności publicznej);
- obowiązek wyposażenia nowych budynków w technologie energetyki słonecznej od 2030 roku;
- zakaz stosowania kotłów na paliwa kopalne od 2040 roku;
- zakaz sprzedaży nowych aut spalinowych od 2035 roku;
- świadectwa energetyczne oraz liczenie śladu węglowego budynków;
- obowiązkowe termomodernizacje budynków.
Przeczytaj też: „Remont domu albo zakaz jego sprzedaży – nowe przepisy UE„
Dla Kowalskiego powyższe założenia są absurdalne. Można byłoby je potraktować jako science fiction, gdyby nie fakt, że w krajach zachodniej Europy część z tych rozwiązań już obowiązuje. Włos jeży się na głowie, jeżeli spojrzeć na koszty realizacji tych szaleńczych pomysłów, ponieważ za utopijne regulacje polityki klimatycznej zapłaci podatnik. Wyliczono, że każdy Polak przez 26 lat musi przeznaczyć na to 32 000 złotych rocznie, co łącznie daje kwotę 832 000 złotych. To koszt ograniczeń wynikających z wiary, że uda zmienić się ogólnoświatowy klimat.
Czy warto wspierać rolników?
Fakt, że rolnicy nadal mają duże wsparcie ze strony społeczeństwa, nie bierze się z niczego. Mimo iż część mediów stara się sugerować roszczeniowość przedstawicieli branży rolniczej oraz eksponować utrudnianie życia obywatelom, społeczeństwo zdaje się rozumieć, że protesty są uzasadnione. Na nic zdaje się też robienie z protestów kwestii narodowej. Aktualnie polscy rolnicy nie konkurują z ukraińskimi gospodarstwami o powierzchni kilku hektarów, ale agroholdingami z zagranicznym kapitałem, często z zachodniej Europy.
Kolejne regulacje doprowadzą do likwidacji rolnictwa w Europie. Skończy się to odcięciem mieszkańców Europy od źródeł żywności, którą uzna klasa polityczna (m.in. import żywności modyfikowanej genetycznie i produkowanej sztucznie). Dotyczy to nie tylko żywności z Ukrainy, ale również z innych regionów, w tym z krajów Mercosur (południowoamerykański blok handlowy, w którego skład wchodzą Argentyna, Brazylia, Paragwaj i Urugwaj).
Widząc rolników na ulicach, można na nich patrzeć z zazdrością. Zdecydowanie duża część gospodarstw to prężnie działające przedsiębiorstwa, które są uprzemysłowione i wyposażone w nowoczesny sprzęt rolniczy kosztujący setki tysięcy złotych. Można też rolnikom zarzucić, że są jedną z grup w największym stopniu korzystającą ze wszelkich unijnych subsydiów. Jednocześnie udział rolnictwa w gospodarce jest dużo niższy od usług czy przemysłu (około 2,5% PKB oraz około 8,5% ogółu pracujących). Natomiast faktem jest, że brak opłacalnej produkcji rolnej może zagrażać bezpieczeństwu żywnościowemu kraju.
Wysoki odsetek ludzi wspierających rolników najprawdopodobniej wynika też z kolejnych założeń polityki klimatycznej. To ostatnia tak duża grupa społeczna, z którą politycy muszą się liczyć. Być może jest to więc ostatnia szansa na otrzeźwienie unijnych elit i porzucenie skrajnie zideologizowanych i ekonomicznie bezzasadnych projektów klimatycznych narzucanych Europejczykom przez europejskie instytucje.
O ile bowiem można zrozumieć segregację śmieci, o tyle trudno znaleźć powody rezygnacji z samochodu spalinowego czy uprawy ogródka. Wszystko w imię bożka klimatu i zmniejszenia ilości dwutlenku węgla w atmosferze w okolicznościach. Jednocześnie w czasie, kiedy cały świat poza Europą nadal aktywnie stawia i rozwija energetykę opartą na paliwach kopalnych.
Przeczytaj też: „Co dalej z branżą transportową? Nowe regulacje i prognozy na 2024 rok„
Kolejne regulacje przekładają się na stały i dynamiczny wzrost kosztów życia. Dobrym przykładem jest prąd niezbędny przecież nie tylko w gospodarstwie domowym, ale wyrażony także w cenach produktów i usług. Tymczasem od 1 lipca ceny energii elektrycznej zostaną uwolnione z tarcz antyinflacyjnych, co oznacza podwyżkę rzędu nawet 80%. To ogromny wzrost kosztów, natomiast należy podkreślić, że według informacji Ministerstwa Klimatu i Środowiska aż 60% tej ceny to opłata za uprawnienia do emisji CO2.
Jeżeli więc rolnicy mogą zatrzymać utopijne regulacje prowadzące do zubożenia Europejczyków, ich wsparcie jest zasadne. W innym wypadku głosów o opuszczeniu UE będzie przybywać – tak w Polsce, jak i innych krajach. Aktualnie ten gospodarczo-polityczny związek państw europejskich w coraz mniejszym stopniu przypomina środowisko do swobodnego przepływu towarów, usług i osób. Parafrazując, UE gnije od środka i czas pokaże, czy rolnicy znajdą środek, który uleczy tę instytucję.
Chcesz zobaczyć, jak wyglądał protest rolników?
Zapraszamy na platformę Player.pl, gdzie możesz obejrzeć program „Uwaga”. Co poza tym znajdziesz na tej aplikacji?
✅ Nowości kinowe
✅ Interesujące reality show
✅ Aktualne informacje z Polski i ze Świata
✅ Kultowe seriale
✅ Produkcje z najlepszymi aktorami na świecie