Czy firma może upaść, mimo że „na papierze” wszystko wygląda dobrze? Może – i niestety często tak się dzieje. W pierwszym odcinku naszego cyklu „Zysk to mit – o prawdziwej sile finansowej firmy” stworzonego we współpracy z eFaktor, przyglądamy się paradoksowi: czemu dodatnie EBITDA nie chroni przed problemami?
Zysk nie wystarczy – prawdziwa siła leży w gotówce
W świadomości wielu przedsiębiorców – zwłaszcza tych, którzy prowadzą firmę od kilku lat i bazują na tradycyjnych wskaźnikach finansowych – zysk jawi się jako święty Graal biznesu. Jeśli bilans się zgadza, a rachunek zysków i strat pokazuje wynik „na plusie”, można spać spokojnie, prawda?
Nie do końca. A często – zupełnie nie.
Zysk to obraz na papierze. Gotówka to tlen. To ona pozwala firmie funkcjonować z dnia na dzień. Można mieć zysk, a nie mieć z czego zapłacić faktury – i to jest najczęstszy powód upadłości firm
– ostrzega Krzysztof Skowronek, Dyrektor Regionalny eFaktor.
To kluczowy punkt. Wiele firm generuje zysk księgowy, który wynika z przychodów zaksięgowanych w danym okresie. Ale przychody te nie zawsze oznaczają wpływy na konto. W rzeczywistości mogą być obarczone 30-, 60-, a nawet 90-dniowym terminem płatności. A przecież koszty – pensje, leasingi, podatki – trzeba regulować natychmiast.
To tak, jakbyś miał portfel pełen obietnic, a obietnicami przecież nie opłacisz rachunków, nie zainwestujesz.
Kiedy zysk nie chroni
Wyobraźmy sobie firmę produkcyjną, która wykonała usługę na 300 tys. zł i wystawiła faktury z 60-dniowym terminem płatności, które są codziennością w tej branży. Rachunek zysków i strat wygląda imponująco – zysk brutto to kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Ale pracownicy chcą dostawać wypłatę co miesiąc, a nie co dwa miesiące. Materiały na następne zlecenia trzeba zamówić już teraz. Podatek VAT trzeba odprowadzić w kolejnym miesiącu – bez względu na to, czy klient już zapłacił, czy nie.
Wielokrotnie spotykamy się z firmami, które – w teorii – są rentowne, ale mają 14, 21, 30 dni do bankructwa. Brakuje im gotówki. A to gotówka, nie zysk, daje bezpieczeństwo
– mówi Krzysztof Skowronek z eFaktor.
Przekleństwo wzrostu
Co więcej, brak płynności to nie tylko problem w kryzysie. Paradoksalnie, największe ryzyko finansowe pojawia się wtedy, gdy firma zaczyna dynamicznie rosnąć.
Dlaczego? Bo wraz z większą liczbą zamówień, rosną też zobowiązania: zatrudniamy więcej ludzi, kupujemy więcej towaru, podpisujemy większe kontrakty. A pieniądze za wykonane usługi przychodzą, ale nie natychmiast. Trzeba na nie poczekać.
Zysk? Może być rekordowy. Ale jeśli brakuje rezerw gotówkowych, oczekiwanie na przelew od kontrahenta może uruchomić efekt domina, prowadzący do utraty płynności.
Zysk nie zapłaci faktury
Zysk nie zapłaci za paliwo, za ZUS ani za ratę leasingu. Płacisz tylko tym, co masz na koncie – nie tym, co masz na fakturze.
I właśnie dlatego tak ważne jest, by przedsiębiorcy – niezależnie od branży – zaczęli zarządzać swoją firmą nie tylko na podstawie wyniku finansowego, ale także (a może przede wszystkim) na podstawie prognoz cash flow.
Cash flow to Twój radar
8 na 10 firm upada przez brak płynności finansowej. Zarządzanie firmą bez monitorowania cash flow to jak prowadzenie ciężarówki bez deski rozdzielczej. Może jeszcze jedziesz, ale nie wiesz z jaką prędkością, nie widzisz rezerwy paliwa i nie masz pojęcia, czy zaraz nie zawiedzie silnik. Brak kontroli nad przepływami pieniężnymi to najkrótsza droga do zderzenia z rzeczywistością finansową.
Nie chodzi tylko o sam wgląd w saldo konta bankowego – to za mało. Chodzi o realną umiejętność przewidywania:
- kiedy dokładnie środki wpłyną od klientów,
- kiedy konkretnie trzeba zapłacić faktury, podatki i wynagrodzenia,
- oraz czy w tym czasie firma ma środki na pokrycie zobowiązań.
Sytuacja, z którą często się spotykamy, to moment kryzysowy, w którym przedsiębiorca mówi: ‘mam faktury, mam przychód, ale nie mam z czego żyć’. I to właśnie wtedy sięgają po faktoring. Czasem jednak jest już za późno
– mówi Krzysztof Skowronek z eFaktor.
Co mierzyć i jak planować?
Jeśli masz firmę, nie musisz od razu zatrudniać kontrolera finansowego. Ale powinieneś:
Stworzyć arkusz planowania przepływów:
- Zaznacz, kiedy oczekujesz wpływów, i na jaką kwotę.
- Wpisz, kiedy musisz zapłacić swoje faktury i zobowiązania.
- Oblicz saldo – dzień po dniu, tydzień po tygodniu.
Monitoruj ryzyka:
- Który kontrahent najczęściej się spóźnia?
- Gdzie masz największe opóźnienia płatności?
- Czy masz bufor finansowy na niespodziewane koszty?
Nie czekaj do kryzysu
Faktoring, linia obrotowa czy kredyt odnawialny – to narzędzia, które warto wdrożyć zanim zaczniesz tonąć. Co więcej, wymienione narzędzie finansowe często wspierają inne. Pamiętaj, że w kryzysie masz mniej czasu, mniej opcji i gorszą zdolność negocjacyjną. Dlatego zadbaj o to, żeby nie doszło do kryzysu.
Płynność to bezpieczeństwo
Firmy, które świadomie zarządzają płynnością, zyskują nie tylko bezpieczeństwo – zyskują przewagę:
- Szybciej reagują na okazje rynkowe (np. hurtowy zakup surowca),
- Są bardziej wiarygodne dla partnerów,
- Rzadziej tracą kontrakty przez opóźnienia,
- Mogą skalować biznes bez duszenia się z braku gotówki.
Faktoring to nie ostatnia deska ratunku – to narzędzie zarządzania płynnością. Firmy, które korzystają z niego regularnie, są lepiej przygotowane na zawirowania rynku.
– podkreśla Krzysztof Skowronek.
Co trzecia firma MŚP obawia się utraty płynności finansowej
Według raportu PARP, aż 33% przedsiębiorców MŚP wskazuje pogorszenie płynności jako największe zagrożenie dla dalszego działania firmy. Czy znasz narzędzi finansowe, które mogą pomóc w utrzymaniu płynność firmy, bez obciążania jej zdolności kredytowej?
Płynność daje elastyczność
W biznesie wygrywa nie ten, kto ma największy zysk „na papierze”, ale ten, kto może działać tu i teraz. Właśnie dlatego firmy, które dbają o swoją płynność finansową, mają przewagę nad tymi, które każdą decyzję muszą analizować przez pryzmat brakujących środków. Bo gotówka w kasie to nie tylko bezpieczeństwo – to siła działania, szybkość reakcji i możliwość wyboru.
Zdolność do natychmiastowej reakcji to kluczowa cecha firm z dobrą płynnością. W praktyce oznacza to, że nie muszą czekać, aż ktoś zapłaci im fakturę. Same podejmują decyzje – kiedy kupić, z kim negocjować, które zlecenie przyjąć
– wyjaśnia Krzysztof Skowronek z eFaktor.
Co zyskuje firma z płynnością?
Możliwość korzystania ze zniżek za wcześniejszą płatność
Wielu dostawców oferuje rabaty 2–5% za płatność „z góry” lub „w 7 dni”. Dla firmy, która ma gotówkę, to bezpośredni sposób na obniżenie kosztów działalności. Co więcej – w wielu branżach taka elastyczność oznacza wyższą marżę, a więc zysk realny, nie tylko księgowy.
Zdolność do realizowania większej liczby zleceń
Brak gotówki często oznacza… blokadę rozwoju. Zgłasza się nowy kontrahent z dużym zamówieniem – ale firma nie ma środków na zakup materiału, zatrudnienie ludzi, opłacenie transportu. I zlecenie przepada. Płynna firma nie musi rezygnować. Może realnie skalować się wtedy, gdy pojawia się okazja, nie tracąc czasu na pozyskiwanie kredytu czy rezygnowanie z marży.
Unikanie zadłużenia
Zamiast ratować się pożyczkami, kredytami czy opóźnianiem płatności do ZUS i urzędu skarbowego, płynna firma działa spokojnie. Nie tylko unika odsetek i kar, ale przede wszystkim nie obciąża swojego bilansu. A to oznacza lepszą ocenę finansową i zdolność do przyszłych inwestycji.
Silniejsza pozycja w negocjacjach
Gotówka to potężny argument w rozmowach z dostawcami, odbiorcami, podwykonawcami. Płynna firma może dyktować warunki – nie musi zgadzać się na niekorzystne terminy, bo nie jest zdesperowana. Może wybierać partnerów, a nie przyjmować jakiekolwiek warunki z konieczności.
Znamy firmy, które dzięki płynności zaczęły negocjować lepsze warunki handlowe. W jednej z takich sytuacji nasz klient – producent opakowań – obniżył ceny zakupu surowca o 8%, bo mógł płacić w 7 dni. Tylko dzięki temu, że wcześniej przyspieszył wpływy z faktur przez faktoring.
– dodaje Skowronek.
Elastyczność to odporność
W czasach gospodarczej niepewności, elastyczność staje się tarczą ochronną. Firmy, które mają bufor gotówkowy, mogą spokojnie:
- przetrwać chwilowy spadek zamówień,
- uregulować nagłe wydatki,
- szybciej reagować na kryzys u kontrahenta.
To finansowa odporność, którą doceni każda firma działająca w realnym świecie – gdzie kontrahenci czasem się spóźniają, ceny rosną z dnia na dzień, a zlecenia potrafią pojawić się nagle i niespodziewanie.
Zysk to mit, jeśli nie masz czym zapłacić faktury
Zysk na papierze potrafi być złudny. Może poprawiać nastroje udziałowców i wyglądać dobrze w sprawozdaniach, ale nie zapłaci ZUS-u, nie opłaci paliwa, nie wyśle towaru, nie wypłaci pensji. Tylko płynność finansowa, czyli bieżąca dostępność gotówki, daje realną siłę firmie – niezależnie od branży, skali działania czy sezonowości.
Zysk to mit – jeśli nie towarzyszy mu płynność.
Prawdziwa siła firmy leży w jej zdolności do codziennego działania – elastycznego, szybkiego i odpornego na zatory płatnicze. Właśnie ta zdolność decyduje o tym, czy firma przetrwa trudny kwartał, wykorzysta okazję rynkową, wygra przetarg, zatrzyma kluczowego pracownika.
Jeśli nie masz płynności – jesteś zależny. Od kontrahenta, który wymaga długich terminów płatności. Od banku, który może odmówić kredytu. Od sytuacji na rynku, której nie kontrolujesz. Jeśli masz płynność – masz kontrolę.
Zdarza się, że trafiają do nas klienci, którym pogorszyła się płynność z zamiarem skorzystania z naszych usług jednorazowo. Jednak później zostają z nami, bo odkrywają, że faktoring i zarządzanie płynnością to nie koszt, tylko inwestycja w bezpieczeństwo firmy
– podsumowuje Krzysztof Skowronek z eFaktor.
Jeśli chcesz, aby Twoja firma była odporna na rynkowe zawirowania, jeśli chcesz rozwijać się bez ograniczeń – zacznij od podstaw: sprawdź, ile gotówki masz dziś, ile będziesz mieć za tydzień i za miesiąc. To nie zysk decyduje, czy przetrwasz tylko cash flow.