Wynagrodzenia rosną dużo wolniej od inflacji, to są różnice sięgające nawet 5-6 proc. Tyle realnie tracimy, jeśli chodzi o dochody. Drugi negatywny aspekt jest taki, że pensje, choć nie doganiają inflacji, to przeganiają wskaźnik wydajności pracy. A to z makroekonomicznego punktu widzenia jest groźne. Oznacza, że spirala płacowo-cenowa się rozkręca i może być przerwana w zasadzie tylko przez zwiększające się bezrobocie i wypadnięcie z rynku części przedsiębiorstw. Dość kiepsko to wygląda.
Zdaniem ekonomistów w przyszłym roku wzrost gospodarczy w Polsce zmaleje z obecnych 6,8 proc. do około 1 proc., ale rynek pracy pozostanie stabilny. I choć jest to dobra informacja dla pracowników, nie najlepiej wróży walce z inflacją, gdyż dynamiczne podwyżki wynagrodzeń bezpośrednio przekładają się na poziom cen. Do tego dochodzi zapowiadane przez rząd zniesienie tarczy antyinflacyjnej na paliwa, energię elektryczną i nawozy. Wygląda na to, że po 1 stycznia wszyscy mocno dostaniemy po kieszeni i niewielkim pocieszeniem jest tutaj utrzymanie zerowej stawki podatku VAT na żywność.
Dwucyfrowa inflacja zagości u nas na dłużej
Według analiz NBP dwucyfrowa inflacja pozostanie z nami jeszcze co najmniej do końca trzeciego kwartału 2023 roku. Jej apogeum (19,6 proc.) spodziewane jest w pierwszym kwartale przyszłego roku. W kolejnych ma być nieco lepiej – odpowiednio 14,2 oraz 11,1 proc. Wartość jednocyfrową (8 proc.) inflacja powinna osiągnąć w czwartym kwartale. W całym 2023 roku ma ona wynieść 13,1 proc. r/r. W kolejnych latach NBP spodziewa się stopniowego spadku dynamiki inflacji. W 2024 roku ma ona sięgnąć 5,9 proc., aby rok później zbliżyć się do górnej granicy celu inflacyjnego przy prognozowanej wartości 3,5 proc.
Część ekonomistów uważa jednak, że prognozy banku centralnego są zbyt optymistyczne. Niepokoi ich to, że w ciągu ostatniego roku aż trzy czwarte polskich firm podniosło ceny towarów i usług – przeciętnie o 21 proc., co znacząco przewyższa niż notowaną w tym czasie inflację. Jednocześnie sprzedający skarżą się na spadek liczby zamówień oraz na to, że klienci częściej opóźniają płatności. Innym bardzo niepokojącym zjawiskiem są horrendalne wręcz podwyżki cen żywności, które nakręcają spiralę inflacyjną.
Wzrosty cen żywności porażają
GUS podał szczegółowe dane na temat wzrostów cen w poszczególnych kategoriach spożywczych w październiku br. Absolutnym rekordzistą w ujęciu rocznym jest cukier, za który trzeba teraz zapłacić aż o 98 proc. więcej niż jeszcze 12 miesięcy temu. Bardzo mocno podrożały również mąka (o ponad 45 proc.) oraz tłuszcze roślinne (o blisko 44 proc.). Więcej niż o 40 proc. zwiększyły się także ceny drobiu. Niemal wszystkie kategorie podrożały dwucyfrowo. Wyjątkami są tylko soki owocowo-warzywne i wyroby tytoniowe.
Według prognoz NBP produkty spożywcze będą drożeć po ponad 20 proc. nie tylko w tym, ale i w kolejnym kwartale
Jednocyfrowej inflacji cen żywności (około 8 proc.) możemy oczekiwać dopiero za kilkanaście miesięcy. W całym 2022 roku należy się spodziewać wzrostu cen artykułów FMCG o 15,3 proc. r/r, a w 2023 roku – o 13,6 proc. W kolejnych latach wskaźniki te wyniosą odpowiednio 4,4 proc. oraz 1,9 proc. Warto w tym kontekście odnotować prognozowany wyraźny spadek spożycia. Bank centralny szacuje, że w 2023 roku sięgnie on 4,3 proc. r/r.
Prognozowana inflacja cen żywności na lata 2022-2025
Koniec „taniego życia”?
Sytuacja gospodarcza, siła nabywcza pieniądza i nowe regulacje prawne nie pozostają bez wpływu na nasze portfele. Aż 76 proc. respondentów portalu Pracuj.pl uważa, że obecna pensja wystarczy im na mniej niż jeszcze 12 miesięcy temu. Taka sama część badanych ocenia, że inflacja ma negatywny wpływ na ich wynagrodzenia. Z kolei 59 proc. respondentów twierdzi, że zmalała ich siła nabywcza.
Problemem są również relatywnie niewielkie oszczędności większości z nas, które nie gwarantują dłuższego utrzymania się w sytuacji rezygnacji z pracy lub jej utraty. Aż 19 proc. Polaków jest w stanie bazować na odłożonych środkach maksymalnie przez miesiąc. Oszczędności wystarczające na więcej niż 6 miesięcy posiada zaledwie co trzeci badany.
Mimo presji realna wartość wynagrodzeń spada
W nadchodzących miesiącach wzrosty pensji będą jednym z kluczowych wyzwań dla firm, choć zapewne nie aż tak poważnym, jak wzrosty cen energii. Przedsiębiorcy już teraz po cichu przyznają, że ten kto zaśpi z podwyżkami, szybko znajdzie się w tarapatach. Nie mają wątpliwości co do tego, że najwięcej problemów ze znaczącym wzrostem wynagrodzenia minimalnego będą mieć właściciele małych, rodzinnych biznesów, którzy zazwyczaj płacą pracownikom dokładnie tyle, ile wynosi krajowa płaca minimalna, a zatem będą musieli podnieść w styczniu wynagrodzenia o pełne 480 zł, a pół roku później jeszcze o 110 zł brutto.
Dwukrotne podniesienie w 2023 roku płacy minimalnej łącznie aż o 590 zł jest nie lada wyzwaniem dla wielu firm
Naciski płacowe osiągnęły w polskich przedsiębiorstwach rekordowy poziom. Aż 37 proc. firm deklaruje narastanie presji na wzrost wynagrodzeń. 44 proc. zatrudnionych przyznaje, że w ciągu minionych 12 miesięcy odbyło z przełożonym rozmowę w sprawie podwyżki. W ocenie przedsiębiorców, pracownicy najczęściej motywują swoje żądania radykalnym wzrostem cen.
Wynagrodzenia vs inflacja w latach 2014-2022
W rezultacie firmom znacząco zwiększają się koszty i spada ich płynność finansowa. Gdy połączymy te czynniki z hamującą konsumpcją, mamy gotowy przepis na recesję, a co najmniej na silne spowolnienie gospodarcze. Pracodawcy póki co godzą się na podwyżki. Nawet ci najwięksi, a co za tym idzie najsilniejsi – np. Lidl podnosi od stycznia pensje kasjerom i magazynierom, co będzie go kosztować w przyszłym roku niemal ćwierć miliarda (230 mln zł); z kolei Kaufland przeznaczy na ten cel 120 mln zł.
Wiele wskazuje na to, że w przyszłym roku pozycja pracowników na rynku pracy będzie się osłabiać. Pierwsze symptomy już zresztą widać. Jeśli porównamy o ile rosła w poszczególnych miesiącach 2022 roku inflacja z tym o ile zwiększało się w tym samym czasie przeciętne wynagrodzenie dostrzeżemy, że począwszy od sierpnia oba wskaźniki zaczynają się „rozjeżdżać”. W październiku ta różnica – na korzyść inflacji – sięgnęła już niemal 5 proc. Może to oznaczać, że pracodawcy już zaczęli usztywniać swoje stanowisko wobec wygórowanych żądań płacowych. Dlaczego? Nie mają innego wyjścia, bo za nimi jest już tylko ściana.
Do tego najniższa od 1990 roku stopa bezrobocia (4,9 proc.) niemal na pewno w 2023 roku podskoczy, w związku z trudną sytuacją gospodarczą. Część przedsiębiorstw będzie także liczyć, że ich szeregi zostaną zasili personel tych firm, które zbankrutują, gdyż nie poradzą sobie ze wzrostem kosztów oraz przechodzeniem klientów w „tryb oszczędzania”. Reasumując, sytuacja na rynku pracy będzie się pogarszać, ale o powrocie rynku pracodawcy (na razie) nie ma mowy.
Co trzeci Polak aktywnie szuka nowej pracy
Aktualna sytuacja przynosi wyzwania i wstrząsy dla wielu domowych budżetów. Nic dziwnego, że aż 80 proc. Polaków jest otwartych na nowe oferty pracy, a 38 proc. aktywnie szuka bardziej atrakcyjnego miejsca zatrudnienia. Co trzeci z nas (34 proc.) zmienił pracodawcę w ciągu ostatnich dwóch lat, ale jednocześnie aż 82 proc. osób ankietowanych przez Pracuj.pl jest otwartych na otrzymanie od dotychczasowego szefa nowej, korzystniejszej oferty. 78 proc. respondentów uważa, że wynagrodzenie ma największy wpływ na wybór nowego pracodawcy, a 61 proc. przy szukaniu pracy kieruje się innymi niż płacowe benefitami.
Można i tak…
A może istnieje inna metoda zduszenia inflacji niż schłodzenie rynku pracy? Genialny w swej prostocie sposób na inflację i na zapobiegnięcie kryzysowi znalazł prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko. Po tym jak tamtejszy bank centralny poinformował, że inflacja przekroczyła 18 proc. r/r, satrapa ogłosił: – Jakikolwiek wzrost cen jest od dziś zabroniony! Zagroził też tym przedsiębiorcom, którzy podejmą decyzję o zamknięciu interesu, w związku z jego nieopłacalnością. – Nie daj Boże, że jakiś sklep będzie zamknięty, jakieś biuro czy jadłodajnia. Ich właściciele srogo za to odpowiedzą! – zapowiedział dyktator. Można? Można – żeby tylko w gospodarce rynkowej dało się tak zrobić.
Czytaj także:
Uwaga! Inflacja drastycznie wzrasta. Dokąd to nas doprowadzi?