Polska to kraj wielu rozbieżności. Z jednej strony polska opinia publiczna wciąż wrze po tym, jak prezydent Nawrocki zawetował tzw. ustawę łańcuchową – projekt, który miał zmusić właścicieli psów do cywilizowanego traktowania zwierząt, które nie skutkuje deformacjami stawów i kręgosłupa wynikającymi z wieloletniego trzymania na uwięzi, chronicznym stresem prowadzącym do napadów agresji, dając systemowe przyzwolenie na cierpienie zwierząt w imię „tradycji” i przepychanek politycznych. Podczas gdy z drugiej, niemal równolegle, fiskus dopuścił możliwość odliczania podatku VAT od wydatków ponoszonych na utrzymanie psa. I nie chodzi o symboliczne drobiazgi, ale o karmę, leczenie weterynaryjne, a nawet akcesoria i zabawki, mające zapewnić właściwą kondycję psychofizyczną pupila.
Ten dysonans rodzi zasadne pytania. Co o nas mówi to, że mamy taki problem z wprowadzeniem minimalnych standardów ochrony dobrostanu psów towarzyszących i jednocześnie uznajemy stróżujące za element infrastruktury gospodarczej, któremu należy zapewnić odpowiednią kondycję psychofizyczną? Czy mamy do czynienia z nową ulgą podatkową w sensie prawnym, czy raczej z przełomową interpretacją przepisów, która po latach dostosowuje się do realiów współczesnej pracy?
Nowa ulga podatkowa na psa – kto o niej zdecydował i dlaczego wcześniej była nie do przyjęcia?
Na wstępie trzeba jasno powiedzieć: nie uchwalono żadnej nowej „ustawy o uldze na psa”. To, co w mediach skrótowo nazywane jest ulgą podatkową, w rzeczywistości jest efektem decyzji Szefa Krajowej Administracji Skarbowej z dnia 14 listopada 2025 r. (sygn. DOP7.8101.15.2025), która z urzędu zmieniła wcześniejszą interpretację indywidualną Dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej.
Przez lata stanowisko fiskusa było konsekwentnie niekorzystne dla przedsiębiorców. Wydatki na zwierzęta, nawet psy stróżujące, traktowano jako koszty osobiste. Argumentacja była prosta: pies to zwierzę domowe, a nie narzędzie pracy. Jeśli sprawia właścicielowi przyjemność, to nie można mówić o jego jednoznacznym związku z działalnością gospodarczą.
Ten schemat zaczął się jednak kruszyć wraz z rozwojem pracy zdalnej i powszechnością jednoosobowych działalności prowadzonych z domu. Granica między sferą prywatną a zawodową przestała być tak oczywista. Dom stał się biurem, archiwum danych, serwerownią i miejscem przechowywania sprzętu wartego dziesiątki tysięcy złotych. Utrzymywanie, że pies pilnujący takiego „domowego biura” nie ma żadnego związku z działalnością, stawało się coraz bardziej oderwane od rzeczywistości.
Przełomem była decyzja Szefa KAS, który uznał wcześniejsze stanowisko fiskusa za błędne i przyznał, że pies stróżujący może stanowić realny element zabezpieczenia źródła przychodów.
Jak czytamy w decyzji:
W świetle przedstawionego opisu sprawy, w ocenie Szefa KAS, zasadnym jest przyznanie prawa do odliczenia podatku naliczonego w związku z ponoszeniem wydatków związanych z utrzymaniem psa pełniącego funkcję psa stróżującego, w części, w której będą one miały związek z ochroną majątku w działalności gospodarczej.
Biznes z sektora IT prowadzony z domu i pies strzegący sprzętu i poufnych danych
Stan faktyczny, który stał się podstawą tej decyzji, dotyczył jednoosobowej działalności gospodarczej w branży IT, a dokładniej usług z zakresu cyberbezpieczeństwa. Wnioskodawca prowadził działalność w swoim domu i przechowywał tam niezwykle wrażliwą infrastrukturę:
- serwer wysokoobliczeniowy do symulacji sieci korporacyjnych,
- dyski twarde z poufnymi danymi klientów,
- komputery klientów podłączone do firmowej infrastruktury,
- karty dostępowe do biur kontrahentów.
Charakter tej działalności wiązał się z częstymi wyjazdami do siedzib klientów. W takich momentach dom pozostawał bez fizycznej opieki. Działka nie była ogrodzona, a ewentualne włamanie oznaczałoby nie tylko utratę sprzętu, ale również katastrofalne konsekwencje wizerunkowe, jako że w branży cyberbezpieczeństwa utrata danych to niemal automatyczna utrata reputacji i kontraktów.
Wnioskodawca posiadał monitoring, system alarmowy oraz ubezpieczenie, ale, jak argumentował, żadne z tych rozwiązań nie zapewniało realnej ochrony przed kradzieżą danych. Dlatego zdecydował się na dodatkową formę zabezpieczenia w postaci psa rasy american staffordshire terier (amstaff), który stróżował wewnątrz budynku i mieszkał razem z właścicielem.

„W zakresie, w jakim towary i usługi są wykorzystywane do czynności opodatkowanych”
Art. 86 ust. 1 ustawy o VAT ma . Przepis ten stanowi, że podatnikowi przysługuje prawo do obniżenia kwoty podatku należnego o VAT naliczony w zakresie, w jakim nabyte towary i usługi są wykorzystywane do wykonywania czynności opodatkowanych.
Szef KAS wyraźnie podkreślił, że związek zakupów z działalnością nie musi mieć charakteru bezpośredniego. Może być również pośredni, jeżeli wydatki wpływają na całokształt funkcjonowania przedsiębiorstwa. To stanowisko jest zgodne z orzecznictwem sądów administracyjnych, m.in. z wyrokiem WSA w Gliwicach z 4 kwietnia 2017 r.
W praktyce oznacza to, że wydatki na:
- wyżywienie psa,
- jego leczenie weterynaryjne,
- akcesoria i zabawki, które utrzymują psa w dobrej kondycji psychofizycznej.
Mogą być uznane za wydatki związane z działalnością opodatkowaną VAT, jeżeli pies pełni funkcję obronną i zabezpiecza majątek oraz dane wykorzystywane do generowania przychodów.
Jak donosi Infor:
Celem ponoszenia wymienionych wydatków jest zapewnienie przez wnioskodawcę dodatkowej formy bezpieczeństwa danych i przechowywanych sprzętów. Jak argumentuje wnioskodawca – wydatki mają również utrzymać psa we właściwej kondycji psychofizycznej, co bezpośrednio przekłada się na jakość pełnienia przez psa funkcji obronnej.
Szef KAS wskazał przy tym, że na podatniku spoczywa obowiązek rzetelnego ustalenia, jaka część tych wydatków dotyczy działalności gospodarczej, a jaka służy celom osobistym.
Jak składać wnioski i zabezpieczyć swoje stanowisko
Decyzja Szefa KAS nie ma automatycznie zastosowania wobec wszystkich przedsiębiorców. Najbezpieczniejszą drogą jest złożenie wniosku o interpretację indywidualną do Dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej.
We wniosku należy szczegółowo opisać:
- charakter prowadzonej działalności,
- wartość przechowywanego sprzętu i danych,
- ryzyko związane z ich utratą,
- rolę psa w systemie zabezpieczeń,
- rodzaje ponoszonych wydatków.
Przedsiębiorcy, którzy wcześniej otrzymali niekorzystne interpretacje, mogą liczyć na ich zmianę z urzędu, na podstawie art. 14e ordynacji podatkowej, albo zaskarżyć je do wojewódzkiego sądu administracyjnego.
Kogo obejmuje ulga, a kogo nie?
Na tym etapie warto jasno oddzielić fakty od uproszczeń. Decyzja Szefa Krajowej Administracji Skarbowej z 14 listopada 2025 r. nie wprowadza powszechnej ulgi na psa i nie oznacza automatycznego prawa do odliczeń dla wszystkich właścicieli czworonogów.
Przede wszystkim należy podkreślić, że opisana decyzja dotyczy wyłącznie konkretnej interpretacji indywidualnej, a więc ściśle określonego stanu faktycznego i jednego podatnika. Fiskus oceniał sytuację przedsiębiorcy prowadzącego działalność w zakresie cyberbezpieczeństwa, przechowującego w domu sprzęt i poufne dane klientów, oraz psa pełniącego realną funkcję stróżującą.
Nie oznacza to jednak, że pozostali przedsiębiorcy są pozbawieni możliwości skorzystania z analogicznych rozwiązań. Wręcz przeciwnie. Każdy podatnik, który znajduje się w porównywalnej sytuacji faktycznej, może, na podstawie art. 14b ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r., wystąpić do Dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z wnioskiem o wydanie interpretacji indywidualnej. W takim wniosku możliwe i zasadne jest powołanie się na argumentację oraz rozstrzygnięcie przedstawione w przełomowej decyzji Szefa KAS.
Co więcej, przedsiębiorcy, którzy zmierzyli się z interpretacją indywidualną Dyrektora KIS niekorzystną i sprzeczną z aktualnym stanowiskiem Szefa KAS, nie są w sytuacji bez wyjścia. Na podstawie art. 14e § 1 pkt 1 ordynacji podatkowej Szef KAS może bowiem z urzędu zmienić wydaną wcześniej interpretację, jeżeli stwierdzi jej nieprawidłowość, w szczególności z uwzględnieniem aktualnego orzecznictwa sądów administracyjnych, Trybunału Konstytucyjnego lub Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W praktyce oznacza to, że część podatników może w niedalekiej przyszłości otrzymać decyzje korygujące dotychczasowe, restrykcyjne interpretacje fiskusa.
Dodatkowo przedsiębiorcy, którzy otrzymali niekorzystną interpretację indywidualną Dyrektora KIS i od jej doręczenia nie upłynęło jeszcze 30 dni, mają prawo zaskarżyć ją do wojewódzkiego sądu administracyjnego. Podstawą są tu przepisy ustawy z dnia 30 sierpnia 2002 r. – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi, w szczególności art. 3 § 2 pkt 4a, art. 50 § 1 oraz art. 53 § 1.
Podsumowując, możliwość zaliczenia wydatków na psa do kosztów uzyskania przychodu oraz odliczenia podatku VAT nie jest przywilejem powszechnym, ale też nie jest jednorazowym wyjątkiem zarezerwowanym dla jednego podatnika. To rozwiązanie dostępne dla tych przedsiębiorców, którzy potrafią wykazać rzeczywisty, gospodarczy związek psa z działalnością oraz są gotowi przejść formalną ścieżkę interpretacyjną.
Ulga nie dotyczy więc właścicieli psów wyłącznie „towarzyszących”, lecz tych przypadków, w których zwierzę pełni funkcję ochronną i realnie zabezpiecza źródło przychodów. Każdy przypadek będzie oceniany indywidualnie, ale po decyzji Szefa KAS punkt wyjścia dla tej oceny jest dla podatników wyraźnie korzystniejszy niż jeszcze kilka lat temu.
Merkantylny wymiar ochrony dobrostanu zwierząt w Polsce
Prawo podatkowe musi dziś balansować między sztywnymi przepisami a zmieniającą się rzeczywistością. Decyzja Szefa KAS z 14 listopada 2025 r. to niewątpliwy przełom. Nie dlatego, że nagle państwo stało się „przyjazne psom”, bo jest wręcz przeciwnie, lecz dlatego, że uznało ekonomiczne realia pracy z domu i znaczenie bezpieczeństwa danych. Z jednej strony wciąż brakuje w Polsce skutecznych narzędzi ochrony zwierząt i panuje przyzwolenie na ich krzywdę w imię tradycji. Z drugiej, fiskus zaczyna dostrzegać, że pies może pełnić realną funkcję gospodarczą i że należy zapewnić mu odpowiednie warunki. Być może właśnie ten paradoks najlepiej oddaje współczesną Polskę. Zwierzęta są niemymi ofiarami luk w ochronie prawnej, ale jednocześnie, kiedy to korzystne dla portfela, uznaje się je za element systemu zabezpieczeń, którego kondycja psychiczna i fizyczna została oficjalnie uznana za koszt uzyskania przychodu.













































