Polska gospodarka od kilku lat zmaga się z niepewnymi sygnałami płynącymi z rynku konsumpcji. Wysoka inflacja, rosnące stopy procentowe oraz presja kosztowa na gospodarstwa domowe wpływały na ostrożność wydatkową Polaków. Wielu ekonomistów zastanawiało się, czy wzrost PKB może być w 2025 roku utrzymany, skoro główny motor wzrostu, czyli konsumpcja prywatna, przez dłuższy czas wykazywała oznaki spowolnienia. Dane publikowane przez Główny Urząd Statystyczny okazały się jednak pozytywnym zaskoczeniem. Sprzedaż detaliczna w cenach stałych wzrosła o 4,8 proc. rok do roku i o 4,4 proc. w ujęciu miesięcznym. Co to oznacza dla naszej gospodarki?
Dynamika sprzedaży detalicznej w Polsce
Sprzedaż detaliczna od lat jest jednym z najważniejszych wskaźników kondycji polskiej gospodarki. W 2022 i 2023 roku dynamika sprzedaży wahała się niejako. Miesiące wysokiej inflacji i rosnących kosztów kredytów konsumenckich przynosiły spadki r/r w wielu segmentach rynku. Polacy byli zmuszeni do ograniczania wydatków, szczególnie na dobra trwałe i luksusowe, bo spora część zarobków była wydawana na podstawowe produkty i usługi.
W pierwszej połowie 2024 roku mieliśmy do czynienia ze wstępną stabilizacją. Sprzedaż detaliczna rosła w tempie 2–3 proc. r/r, ale wzrosty były nierównomierne w zależności od kategorii. Najlepsze wyniki odnotowano w sektorach dóbr trwałego użytku, sprzętu AGD i RTV, a także motoryzacji. Tymczasem sprzedaż żywności, paliw i niektórych usług konsumenckich była bardziej wrażliwa na sezonowe wahania cen i inflację.
W pierwszych miesiącach 2025 roku dynamika r/r wahała się między 2 a 3,5 proc., co nie wskazywało jeszcze jednoznacznie na ożywienie konsumpcji. Czerwcowy wynik sprzedaży okazał się rozczarowujący, co wywołało obawy o osłabienie trendu wzrostowego. Jednak analitycy ING Banku Śląskiego podkreślili, że był to efekt przesunięć wydatków w kierunku usług turystycznych związanych z długim weekendem Bożego Ciała. Lipcowe dane okazały się więc istotnym potwierdzeniem trwałości trendu wzrostowego: konsumpcja prywatna wciąż utrzymuje wysoką dynamikę, która w skali roku może wynieść nawet 3,5 proc.
Najnowsze wyniki sprzedaży detalicznej
W lipcu 2025 roku odnotowano wyraźny wzrost sprzedaży detalicznej zarówno w ujęciu miesięcznym, jak i rocznym. Sprzedaż w cenach stałych wzrosła o 4,8 proc. r/r i o 4,4 proc. m/m, przewyższając prognozy analityków. Jak twierdzą analitycy Banku Pekao:
To trzeci najlepszy wynik w tym roku i jeden z lepszych w ostatnich latach. W pierwszych siedmiu miesiącach roku sprzedaż detaliczna urosła średnio o 3,3 proc., czyli dokładnie w takim tempie, z jakim zamknęła poprzedni rok. Końcówka roku powinna jednak z uwagi na niską bazę przynieść przyspieszenie sprzedaży i jeszcze lepszy całoroczny wynik.
Z kolei napisali ekonomiści Santander Bank Polska zauważają, że:
Poprawie uległa przede wszystkim sprzedaż dóbr trwałych, w supermarketach i sklepach odzieżowych. Mocniejsze lipcowe dane pojawiają się po rozczarowujących statystykach z czerwca, co naszym zdaniem pokazuje, że faktyczny trend wzrostu sprzedaży detalicznej to ok. 3–4 proc. r/r w skali rocznej, a zatem wynik solidny, który wspiera nasze prognozy, że w najbliższych kwartałach konsumpcja prywatna pozostanie ostoją wzrostu PKB.
W strukturze sprzedaży w lipcu widzimy pewną dwoistość. Z jednej strony bardzo szybko rosła sprzedaż dóbr trwałego użytku, a z drugiej tempo wzrostu w niektórych kategoriach pozostawało umiarkowane lub wręcz ujemne. Sprzedaż mebli, RTV i AGD wzrosła o 15,3 proc. r/r i 14,9 proc. m/m, samochodów o 10,7 proc. r/r, a odzieży i obuwia o 14,7 proc. r/r. Jednocześnie spowolnił wzrost sprzedaży leków i kosmetyków (4,9 proc. r/r), prasy i książek (3,0 proc. r/r) oraz paliw (0,7 proc. r/r), a dynamika sprzedaży żywności była nieznacznie ujemna (–0,4 proc. r/r). Kategoria „pozostałe” odnotowała spadek aż o 5,5 proc. r/r.
Analitycy PKO BP wskazują, że te dane odzwierciedlają strukturę preferencji konsumentów – Polacy chętnie wydają na dobra trwałe i odzież, a mniej na podstawowe produkty, które pozostają pod presją cenową. To zjawisko świadczy o tym, że ożywienie konsumpcji nie jest równomierne, lecz koncentrowane w wybranych segmentach rynku, co ma istotne konsekwencje dla prognoz wzrostu gospodarczego.
Co oznaczają te wyniki?
Lipiec 2025 roku uwidacznia fakt, że polska konsumpcja nadal jest głównym motorem wzrostu gospodarczego. Ekonomiści podkreślają, że dane te są zgodne z przewidywaniami i wskazują, że tempo wzrostu sprzedaży detalicznej w skali roku będzie wynosić około 3–4 proc. Jak twierdzą ekonomiści ING Banku Śląskiego:
Po rozczarowującym wyniku czerwcowej sprzedaży pojawiły się obawy, że może to sygnalizować zmianę wcześniejszego wzrostowego trendu. Lipcowe dane są spójne z naszą hipotezą i sugerują, że u progu III kwartału gospodarstwa domowe nadal wykazują skłonność zakupową, a konsumpcja będzie wciąż kluczowym czynnikiem wzrostu PKB. W 2025 r. oczekujemy wzrostu gospodarczego na poziomie 3,5 proc.
Analitycy Alior Banku dodają, że mimo spowalniającej dynamiki wynagrodzeń nominalnych, poprawiające się nastroje konsumenckie oraz perspektywa obniżek stóp procentowych powinny wspierać dalszy wzrost konsumpcji. Zespół PKO BP zauważa, że lipcowe dane o sprzedaży detalicznej, w połączeniu z solidnym wzrostem produkcji przemysłowej, przekładają się na scenariusz dalszego ożywienia w III kwartale.
Przedstawiciele Banku Pekao określają konsumpcję mianem „czarnego konia” 2025 roku, ponieważ jej wynik znacząco przewyższa oczekiwania analityków i prognozy makroekonomiczne. Eksperci podkreślają jednak, że dynamika ta jest częściowo importochłonna, co oznacza, że przyspieszenie konsumpcji niekoniecznie w całości przekłada się na wzrost wartości dodanej w kraju.
Polska gospodarka stuka obecnie w limit prędkości wyznaczony przez krajowe silniki wzrostu gospodarczego
– dodają analitycy Banku Pekao.
Co Polacy kupują najczęściej?
Analiza struktury zakupów pokazuje, że lipiec był miesiącem dominacji dóbr trwałych. Sprzedaż mebli, sprzętu RTV i AGD rosła w tempie dwucyfrowym, podobnie jak motoryzacja i odzież. To wyraźny sygnał, że Polacy chętnie inwestują w trwałe produkty i modernizację domów. Z drugiej strony, kategorie takie jak żywność, paliwa czy kosmetyki notują umiarkowane wzrosty lub spadki, co świadczy o ostrożności konsumentów w codziennych wydatkach.
Coraz większy udział w zakupach mają też kanały online. Raporty z 2025 roku pokazują, że e-commerce staje się istotnym elementem handlu detalicznego – Polacy coraz chętniej kupują produkty spożywcze, kosmetyki i artykuły codziennego użytku przez Internet, co wpływa na zmiany w strukturze rynku. Popularność tzw. „quick commerce” rośnie, a konsumenci oczekują szybkiej dostawy i wygody zakupów.
Co najczęściej kupują Polacy? Jeśli mowa o produktach, to prym wiodą:
- odzież i bielizna – 52%,
- kosmetyki i perfumy – 52%,
- obuwie dla dorosłych – 48%.
Rzadziej kupowane są książki, multimedia, wyposażenie domu oraz sprzęt RTV i AGD. Z kolei w sferze usług wydajemy na rezerwacje noclegów (32%), bilety kolejowe (30%) oraz dostęp do płatnych serwisów video (29%).
Wzrost sprzedaży dóbr trwałych może także wskazywać na poprawę nastrojów konsumenckich – Polacy nie tylko pokrywają podstawowe potrzeby, ale decydują się na zakupy związane z komfortem życia i inwestycjami w przyszłość. To ważny sygnał dla gospodarki, ponieważ oznacza odbudowę zaufania konsumentów.
Perspektywy na kolejne miesiące
Choć lipcowe dane dają powody do optymizmu, eksperci podkreślają, że przyszłość konsumpcji w Polsce zależy od różnych czynników. Nie bez znaczenia są realne dochody gospodarstw domowych. Spadek inflacji o około 1 pkt proc. w stosunku do prognoz z początku roku podbił siłę nabywczą konsumentów, ale dalsze utrzymanie tego efektu zależy od stabilności cen i sytuacji na rynku pracy. Ważne są także stopy procentowe – ewentualne obniżki mogą stymulować wydatki na kredyty konsumenckie i większe zakupy, natomiast ich wzrost ogranicza skłonność do wydawania.
Eksperci banków przewidują, że w II połowie roku dynamika wzrostu konsumpcji pozostanie wysoka i utrzyma się na poziomie powyżej 3 proc. r/r. Analitycy BOŚ szacują, że w II kwartale dynamika wyniosła 3,6 proc., podczas gdy w I kwartale była niższa, zaledwie 2,5 proc. Trend wskazuje więc na stopniowe przyspieszenie za sprawą czarnego konia naszej gospodarki, jakim jest konsumpcja prywatna.
Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że część przyspieszenia konsumpcji jest importochłonna. To oznacza, że wzrost sprzedaży niekoniecznie w pełni przekłada się na wzrost wartości dodanej w kraju. Niemniej, poprawa nastrojów konsumenckich i realnych dochodów pokazuje, że polski konsument nie tylko stara się nadrobić wcześniejsze ograniczenia wydatków, ale też inwestuje w produkty o wartości długotrwałej.
Czy wiesz, że 8 na 10 firm upada z powodu problemów z płynnością finansową?
Sprawdź, z jakiego bezpiecznego narzędzia skorzystać, aby utrzymać zdrowy cash flow i uchronić firmę przed zatorami płatniczymi.
Czarny koń w galopie a inne sektory w zastoju
Polska konsumpcja nadal jest głównym motorem wzrostu gospodarczego. Czarny koń nie tylko zaskoczył pozytywnie analityków, ale także daje nadzieję, że Polska może utrzymać solidny wzrost PKB. Polacy chętnie kupują dobra trwałe, odzież i samochody, co pokazuje odbudowę zaufania do rynku i rosnącą skłonność do inwestowania w komfort życia.
Jednak dynamika konsumpcji jest złożona – część zakupów jest importowana, a niektóre kategorie produktów wciąż pozostają pod presją cenową. To oznacza, że wzrost PKB może nie być równomiernie rozłożony w całej gospodarce, a realna wartość dodana krajowych producentów będzie częściowo ograniczona.