Europejski sektor budowlany nie ma się zbyt dobrze. Pomimo ambitnych planów inwestycyjnych, ogromnych potrzeb infrastrukturalnych i wsparcia unijnych funduszy, sektor budowlany stoi w obliczu kryzysu. Właściciele firm budowlanych biją na alarm z powodu braku rąk do pracy i wspominają o projektach, których nie są w stanie zrealizować z uwagi na niedobory materiałów. Jeżeli ten problem nie zostanie rozwiązany, wiele inwestycji może zostać odłożonych w czasie. To nie jest przejściowe spowolnienie. To strukturalny problem, który może zablokować realizację nawet najlepiej zaplanowanych inwestycji. Zgłębmy zatem sytuację w branży i zastanówmy się, co ten kryzys może oznaczać dla przyszłości Europy.
Europejski sektor budowlany w liczbach
Sektor budowlany stanowi fundamentalną część gospodarki i społeczeństwa Unii Europejskiej (UE), pozostając ważnym ośrodkiem zatrudnienia w Europie. Budownictwo generuje około 10% PKB UE każdego roku i zapewnia około 15 milionów bezpośrednich miejsc pracy, co stanowi około 7% całkowitego zatrudnienia w UE-27.
Zgodnie z pierwszymi szacunkami Eurostatu w maju 2025 roku produkcja w budownictwie spadła o 1,7% w strefie euro i o 1,3% w całej UE w porównaniu z poprzednim miesiącem. W czerwcu 2025 roku spadek wyniósł 0,8% w strefie euro i 0,5% w UE względem maja. Natomiast w lipcu 2025 r. w porównaniu z czerwcem 2025 r. produkcja w budownictwie wzrosła o 0,5% w strefie euro i o 0,6% w UE po korekcie sezonowej. W czerwcu 2025 r. produkcja w budownictwie spadła o 0,7% w strefie euro i o 0,3% w UE. Natomiast w lipcu 2025 r., w porównaniu z lipcem 2024 r., produkcja w budownictwie wzrosła o 3,2% w strefie euro i o 3,6% w UE, a sierpniu 2025 produkcja w strefie euro spadła o 0,1% w porównaniu z lipcem, a w UE spadek wynosił 0,9%.
W strefie euro w lipcu 2025 r., w porównaniu z lipcem 2024 r., produkcja w budownictwie:
- wzrosła o 3,3% w przypadku budowy budynków,
- wzrosła o 3,4% w przypadku inżynierii lądowej i wodnej,
- wzrosła o 2,8% w przypadku specjalistycznych działań budowlanych.
W Unii Europejskiej produkcja w budownictwie:
- wzrosła o 3,6% w przypadku budowy budynków,
- wzrosła o 2,9% w przypadku inżynierii lądowej i wodnej,
- wzrosła o 2,7% w przypadku specjalistycznych działań budowlanych.
Wśród państw członkowskich, dla których dostępne są dane, najwyższy roczny wzrost produkcji w budownictwie odnotowano w Rumunii (+41,1%), Hiszpanii (+22,8%) i Słowenii (+21,4%). Z kolei spadki wystąpiły w Szwecji (-4,5%), Austrii (-2,7%), Francji (-1,7%) i Niemczech (-1,2%).
W raporcie opublikowanym w październiku 2025 roku przez firmę analityczną Trading Economics wskazano, że 28% właścicieli firm budowlanych deklaruje, że niedobór personelu ogranicza ich zdolność do realizacji nowych zleceń. Jednocześnie 14% planuje utrzymać obecny poziom zatrudnienia, traktując to jako protekcję przed dalszymi problemami kadrowymi. Wysoki poziom zatrudnienia i jednoczesny wzrost liczby firm, które deklarują, że nie mają wystarczającej liczby pracowników, ilustrują napięcie w branży. Zgodnie z raportem EURES budownictwo od lat znajduje się wśród sektorów o największych niedoborach kadrowych, co podkreśla, że kryzys ma charakter strukturalny. Podobne wnioski można wyciągnąć z raportu z 2024 roku. Wskazuje, że w wielu krajach w UE brakowało osób wykonujących zawody związane z budownictwem i inżynierią, między innymi chodzi o: spawaczy, elektryków i specjalistów od konstrukcji.
Sytuacja na polskim rynku budowlanym
W sierpniu 2025 roku produkcja budowlano-montażowa w Polsce spadła o 6,9% w ujęciu rocznym oraz o 8,9% w ujęciu miesiąc do miesiąca. To najgorszy wynik w tym roku w całym sektorze. W tym samym miesiącu ujemna dynamika objęła wszystkie główne kategorie budownictwa, w tym roboty specjalistyczne, które przez wcześniejsze miesiące wieńczyły z pozytywnymi wskaźnikami.

Spadki widoczne były również w kolejnych miesiącach poprzedzających sierpień. W maju 2025 produkcja budowlano-montażowa była o 2,9% niższa niż przed rokiem. W okresie styczeń–maj 2025 łączna produkcja zwiększyła się o 0,7% niż w analogicznym okresie w 2024 roku, ale dynamika w poszczególnych miesiącach wskazywała już czyhającą niestabilność.
Mniejsza aktywność produkcyjna odbija się też na rynku mieszkaniowym. W okresie od stycznia do sierpnia 2025 roku oddano do użytkowania o około 3,1% mniej mieszkań niż w tym samym czasie rok wcześniej. W tym samym okresie rozpoczęto budowę o około 9,7% mniej mieszkań niż w tym samym okresie przed rokiem.
Jak wynika z badania Instytutu Rozwoju Gospodarczego SGH:
W czwartym kwartale 2025 roku wskaźnik koniunktury w budownictwie IRG SGH (IRGCON) przyjął ujemną wartość -0,1 pkt., niższą o 9,4 pkt. od wartości z poprzedniego kwartału i niższą o 2,1 pkt. od wartości z IV kwartału 2024 r. Ujemną wartość wskaźnika odnotowano dla sektora prywatnego (-1,6 pkt.), a dodatnią dla publicznego (14,6 pkt.)
W obliczu obniżenia wolumenu produkcji oraz osłabienia popytu deweloperzy i firmy budowlane planują mniej nowych inwestycji, a opłacalność przedsięwzięć maleje, co może prowadzić do zmniejszenia liczby nowych projektów mieszkaniowych i budowlanych.
Co więcej, jak czytamy w raporcie SGH:
Firmy budowlane zwracają uwagę na słabnący popyt i presję kosztową. Niemal 2/3 ankietowanych uskarża się na nadmierne obciążenia podatkowe, a ok. połowy uczestników badania narzeka na niestabilność przepisów prawnych i silną konkurencję w branży, co utrudnia utrzymanie rentowności. Oznacza to, że problemy w budownictwie mają obecnie charakter głównie kosztowy i regulacyjny.
Firmy budowlane w Polsce stoją więc przed trudnym wyborem. Mogą ograniczyć skalę swojej działalności albo podjąć wysiłek restrukturyzacji. Restrukturyzacja mogłaby objąć dostosowanie kosztów, zmiany strategii albo specjalizację w określonych rodzajach robót. Taka elastyczność może być niezbędna, jeśli spadek popytu i niestabilna produkcja będą się utrzymywać.
Jak wygląda zielone miasto przyszłości? Odpowiedź zna Sorted, klient eFaktor, który projektuje i realizuje imponujące inwestycje krajobrazowe w całej Polsce – od parków po zielone dachy.
Raport zarządzania rynkiem budowlanym dla Polski z pierwszej połowy 2025 wskazuje, że mimo oczekiwanego wzrostu rynku za sprawą funduszy unijnych, zespół firmy konsultingowej Gleed rekomenduje inwestorom uwzględnienie w swoich budżetach ryzyka związanego z niedoborem materiałów i pracowników. Trudności rekrutacyjne, presja płacowa i konkurencja z zagranicą mogą osłabić zdolność polskich przedsiębiorstw do realizacji projektów i wpłynąć na tempo rozwoju budownictwa w Polsce.
Co to jest wskaźnik ESI i dlaczego ma znaczenie w kontekście europejskiego rynku budowlanego?
Economic Sentiment Indicator to syntetyczny wskaźnik, tworzony na podstawie ankiet wśród właścicieli firm z różnych sektorów gospodarki oraz nastrojów konsumentów w całej Unii Europejskiej. Wartość 100 oznacza poziom średni historycznie. Wartości powyżej 100 wskazują na optymizm, poniżej nastawienie ostrożne lub pesymistyczne. Takie dane pozwalają przewidywać, czy firmy planują inwestycje, zwiększenie zatrudnienia, czy raczej wstrzymają się z nowymi projektami. ESI odzwierciedla gotowość firm do inwestycji, uruchomienia nowych projektów, przyjmowania zleceń i zwiększania zatrudnienia.
Realna sytuacja w 2025 roku
Zgodnie z wynikami raportu opracowanego przez Oxford Economics z października 2025 roku 28% firm budowlanych w Europie uznało niedobór pracowników za ograniczenie zmniejszające ich zdolność produkcyjną, a 30% sygnalizuje mniejszy popyt. Jednocześnie 14% planuje utrzymywać obecny poziom zatrudnienia, by zabezpieczyć się przed dalszą erozją zasobów kadrowych. Jedynie w 6% firm nadal zgłasza się niedobory materiałów i sprzętu, co sugeruje, że branża nie odczuła zbytnio skutków niedawnej niepewności handlowej.
Ekonomiści Oxford Economics wskazują, że kraje strefy euro, takie jak Włochy i Grecja, należały do największych beneficjentów unijnego funduszu odbudowy, utworzonego w reakcji na pandemię Covid-19, a to z kolei doprowadziło do skokowego wzrostu popytu na prace budowlane, przekraczające możliwości tamtejszych firm. Na luki kadrowe zazwyczaj odpowiadano imigracją, ale z uwagi na presję ze strony prawicowych polityków i lobby środowisk nacjonalistycznych dotyczącej zaostrzenia polityki imigracyjnej, obecnie rządy muszą odpowiedzieć na kryzys w inny sposób.
Autorzy raportu ostrzegają, że ta strukturalna luka w kadrach może ograniczyć możliwości wykonawcze firm na wiele miesięcy, a nawet lat. To poważne wyzwanie dla sektora. W tych realiach ESI odzwierciedla ostrożność firm. Wiele z nich może przekładać decyzje o inwestycjach, ograniczać zatrudnienie lub decydować się na mniejsze i prostsze projekty.

Kryzys kadrowy
Nie można zaprzeczyć, że popyt na mieszkania, infrastrukturę i modernizacje rośnie. W wielu krajach członkowskich planuje się ambitne inwestycje. Jednak to, co ma być motorem napędowym budownictwa, a zatem ludzie i ich umiejętności coraz częściej się kurczy. Brak pracowników oznacza, że nawet jeśli zamówienia są, firmy nie są w stanie ich zrealizować. W efekcie powstaje ryzyko opóźnień, wzrostu kosztów, renegocjacji umów, a nawet rezygnacji z części projektów.
Rośnie także presja na wzrost wynagrodzeń, zwłaszcza w krajach, takich jak Niemcy czy Włochy. To przyciąga pracowników z gospodarek o niższych kosztach pracy, takich jak kraje Europy Środkowo-Wschodniej. W takim scenariuszu polskie firmy mogą mieć trudności z utrzymaniem kadry swojej kadry. Nic dziwnego skoro w 2025 roku w Polsce pracownik budowlany zarabia średnio 38 zł netto za godzinę, podczas gdy w Niemczech można zarobić ok. 93 zł. Duża rotacja pracowników oznacza także wzrost kosztów, ryzyko opóźnień i spadek jakości wykonania.
Co może złagodzić kryzys?
Problem deficytów kadrowych można częściowo złagodzić. Jednym z czynników jest szkolenie i przekwalifikowanie siły roboczej. W ramach unijnych programów, takich jak plan inicjatywy BUILD UP Skills, w wielu krajach podjęto działania mające na celu uzupełnienie braków kompetencyjnych i przygotowanie pracowników do wymagań nowoczesnego budownictwa. W 2025 roku skorzystało z nich kilka tysięcy osób. W Polsce przekwalifikowanie mogłoby dotyczyć, np. pracowników Huty Katowice, której zamknięcie przewidziano na grudzień tego roku.
Drugim rozwiązaniem jest mechanizacja, prefabrykacja i technologia. W sytuacji, gdy brakuje rąk do pracy, automatyzacja i efektywniejsze metody budowy mogą pomóc firmom realizować projekty nawet przy ograniczonej kadrze. W niektórych krajach budownictwo już zaczyna adaptować takie rozwiązania, choć jest to proces dość powolny.
Trzecią możliwością może być zmiana struktury migracji i wsparcie mobilności pracowników w UE. Ułatwienie przepływu pracowników, uznawanie kwalifikacji, migracje tymczasowe mogą częściowo zniwelować niedobory, choć jednocześnie grozi to odpływem kadry z krajów o niższych zarobkach, takich jak Polska. Natomiast czwartą opcją są inwestycje ze strony państwa. Taką strategię obrał rząd Niemiec, planując ogromny napływ środków do sektora.
Co czeka polski sektor budowlany?
Ekonomiści prognozują, że 2026 r. będzie okresem inwestycyjnego bumu. Ma to mieć związek m.in. z opóźnieniami w realizacji Krajowego Planu Odbudowy. Eksperci PKO BP przewidują, że nakłady brutto na środki trwałe w przyszłym roku zwiększą się o niemal 12% po zwyżce o około 5,3$ w tym roku i spadku w 2024 r.
To z jednej strony duże pole do rozwoju, ale z drugiej, potencjalnie może to także zakończyć się zapaścią spowodowaną brakami kadrowymi, jak to miało miejsce we Włoszech. W związku z tym przedsiębiorcy z sektora muszą już dziś rozważyć swoje możliwości.
Czas na działanie
Dane z 2025 roku pokazują, że europejskie budownictwo znajduje się w trudnym punkcie. Popyt i fundusze są, ale coraz częściej brakuje siły roboczej, która mogłaby zrealizować zlecenia. Firmy coraz częściej deklarują, że nie są w stanie przyjąć albo wykonać kolejnych projektów. Bez podjęcia zdecydowanych działań szkoleniowych, inwestycyjnych, technologicznych i migracyjnych wiele ambitnych inwestycji może zostać opóźnionych, zatrzymanych, lub zleconych firmom z krajów, gdzie siły roboczej nie brakuje (np. z Chin).

Jacek Rozesłaniec
Dyrektor regionalny eFaktor
Opinia eksperta
Budowlanka dziś nie potrzebuje kolejnych analiz – potrzebuje konkretnych rozwiązań finansowych.
Sektor budowlany w Polsce i Europie coraz częściej przypomina „pędzący pociąg bez maszynisty”. Z jednej strony mamy ogromny popyt i środki z funduszy unijnych, z drugiej – brakuje ludzi i płynności finansowej, by realizować te inwestycje. Firmy zgłaszają, że mają zakontraktowane prace, ale nie są w stanie ich wykonać, bo brakuje im środków na start: na zaliczkę dla podwykonawców, na materiały, na pensje. To nie jest już problem sezonowy. To problem systemowy.
W eFaktor każdego tygodnia rozmawiamy z przedsiębiorcami z branży budowlanej, którzy mówią wprost: „mam kontrakt, ale nie mam z czego zacząć”. I to właśnie w takich sytuacjach faktoring staje się realnym wsparciem – nie za pół roku, nie po decyzji kredytowej banku, ale tu i teraz.
W obecnych realiach firmy nie powinny pytać, czy warto poprawić płynność finansową, ale jakie działania podjąć, żeby poprawić ją jak najszybciej. Dobrze dopasowane rozwiązania finansowe mogą dziś przesądzić o tym, czy inwestycja ruszy, czy zostanie wstrzymana. A jak pokazuje praktyka – ten, kto buduje płynnie, wygrywa nie tylko przetargi, ale i przyszłość swojej firmy.
Chcesz dowiedzieć się więcej, skorzystaj z bezpłatnej konsultacji:













































